Jak będzie w niebie

Niebiańska rzeczywistość jest dla nas niepojęta i niemożliwa do wyobrażenia. Nasz język nie może adekwatnie jej opisać. Możemy tylko, dzięki pewnym przebłyskom, intuicjom, porównywać tą niewyobrażalną rzeczywistość do doświadczeń znanych nam z życia ziemskiego.

 

Niebo jako droga

 

Jeśli myślimy, że droga do nieba wiedzie z punktu A – Ziemia do punktu B – Niebo i tam się kończy, to skazujemy się na wieczne pozostawanie w jednym punkcie. Osiągnięcie celu, choćby nawet najbardziej pożądanego, kojarzy się nieuchronnie z nudą i stagnacją. Dlatego wydaje się, że niebo to nie rzeczywistość statyczna i niezmienna, ale dynamiczna i ciągle pogłębiająca poznanie. Bowiem życie wieczne to poznawanie Boga. Nie poznanie, ale poznawanie, czyli proces, dążenie, doskonalenie. Tą dynamikę Królestwa niebieskiego ilustrują przypowieści Jezusa o zaczynie i ziarnie gorczycy. Zarówno zaczyn, jak i ziarno przekształcają się stopniowo z czegoś bardzo małego w coś wielkiego, obejmującego wszystko i ulepszającego wszystko.

 

Niebo jako niekończącą się drogę do doskonałości widział Grzegorz z Nyssy. Doskonałość polega na nieskończonym zbliżaniu się do ideału, kroczeniu nieustanną drogą wzwyż, ku Bogu pociągającemu człowieka. Człowiek ciągle zbliża się do Boga, nigdy Go jednak całkowicie nie osiąga. Według mnie ta dynamiczna koncepcja jest bardzo optymistyczna. Podobnie jak wiara Grzegorza w apokatastazę, czyli powrót wszystkich dusz do Boga, innymi słowy powszechne zbawienie.

 

Nie może chyba być tak, że prosto z naszego ziemskiego żywota przeskakujemy w niebo. Stąd idea czyśćca jako procesu koniecznego przygotowania. Granice między czyśćcem a niebem są płynne: już na ziemi, w czyśćcu, może nawet w piekle można doświadczyć spraw niebiańskich. Św. Grzegorz z Nyssy mówił, że nie ma przepaści między niebem a ziemią, światy te się nawzajem przenikają.

 

Niebo jako związek człowieka z Bogiem

 

Niebo to pogłębianie związku człowieka z Bogiem i innymi istotami. Bóg występuje tu jako nasz nauczyciel, ale przede wszystkim jako nasz przyjaciel. Nie nazywa nas bowiem sługami, ale przyjaciółmi. Ta partnerska relacja zakłada pewną równość, na pewno równość w sile pragnienia związku z drugą stroną. Bóg jest potrzebny człowiekowi, ale w takim samym stopniu człowiek jest potrzebny Bogu. Bóg tak samo jak my pragnie dialogu i przyjaźni. Bóg szanuje człowieka jako partnera. Ten partnerski układ widać już w Przymierzu Starego Testamentu, jaki Abraham zawarł z Jahwe. Abraham i Jahwe jako prawdziwi partnerzy zawarli pewną umowę. Jahwe chciał, aby Abraham był równorzędną stroną umowy, w ich relacji panowało coś na kształt równości partnerów wobec prawa.

 

Psalmy z kolei pokazują wielką tęsknotę zarówno człowieka do Boga, jak i na odwrót.  Bóg chce zaprosić człowieka na ucztę, ugościć go hojnie i wystawnie. „Ty stół biesiadny zastawiasz przede mną na przekór moim wrogom, głowę moją olejkiem namaszczasz, a mój kielich przelewa się”. (Ps. 23) Jezus również przywoływał obraz uczty jako znak Królestwa. Kogo zaprasza się na ucztę? Dla kogo dokłada się wszelkich starań, aby przygotować obfite i wyśmienite potrawy? Kogo chce się uszczęśliwić taką ucztą? Przecież nie kogoś mało ważnego, nie kogoś prosto z ulicy…. A jednak: tu również widać wspaniałe paradoksy Ewangelii. W przypowieści Jezusa zaproszeni pogardzili ucztą, więc Pan kazał zawołać na nią wszystkich przypadkowych przechodniów. Tak więc nawet jeśli myślimy, że nie jesteśmy godni tej uczty, że jesteśmy jednym z tych przypadkowych przechodniów, czujmy się przez Boga zawsze zaproszeni. Kosztując przygotowane dla nas na uczcie jedzenie i picie, poznajemy miłość Boga do nas. Bóg pragnie nade wszystko, abyśmy poczuli, jak bardzo nas kocha. Ta miłość Boga do człowieka i jego odpowiedź na tę miłość to właśnie niebo.

 

Niebo jako brak cierpienia

 

Bólu, łez i śmierci w niebie już nie będzie. Mistyczka angielska Juliana z Norwich pisała tak: „Jest wolą Boga, byśmy trzymali się radości całą naszą mocą, gdyż szczęśliwość trwa wiecznie, a cierpienie i ból przemijają i znikną całkowicie. A zatem nie jest wolą Boga, abyśmy kierowali się własnym bólem i cierpieniem, smucąc się z ich powodu i opłakując je, lecz abyśmy szybko wychodzili poza nie i pozostawali w wiecznej radości, którą jest Bóg wszechmogący, który nas kocha i ochrania”. Wyjście poza cierpienie i ból jest zatem już tu na ziemi przedsmakiem nieba. Pozostawanie w radości, miłości i pokoju – to znak, że rozpoznaliśmy Królestwo niebieskie, które jest wśród nas. Jak to osiągnąć – jak znaleźć Królestwo i zamieszkać w nim – to temat na osobne rozważania.

Jedna myśl nt. „Jak będzie w niebie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *