Archiwa tagu: pathos

Jakim człowiekiem jest prorok?

Prorok to człowiek, którego przenika ból. Przerażająca jest męka człowieka; żaden głos nie zdoła oddać pełni jej grozy. Prorokowanie jest głosem, którego Bóg użyczył milczącemu cierpieniu, głosem w obliczu ograbionego nędzarza i sprofanowanego bogactwa tego świata. To forma istnienia, punkt, w którym krzyżują się drogi Boga i człowieka. W słowach proroka słychać krzyk Boga

Poniższy tekst stanowi skróconą wersję pierwszego rozdziału książki A. J. Heschela Prorocy, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Esprit na początku 2014 roku. Tłumaczenie: Albert Gorzkowski.

Uwrażliwienie na zło

Jakim człowiekiem jest prorok? Student filozofii, który odwróci wzrok od dysput wielkich metafizyków ku słowom proroków, może mieć wrażenie, że porzucił królestwo wzniosłości na rzecz poletka banałów. Nie zajmuje się już bowiem kwestiami bycia i stawania się, materii i formy, definicji i dowodzenia, lecz zostaje wrzucony w tok mów o wdowach i sierotach, demoralizacji władzy sędziowskiej i sprawach targowego placu. Prorocy, miast odkrywać przed nami wzniosłe pałace umysłu, wiodą nas do dzielnic nędzy. Świat zdaje się miejscem dumnym i pięknym, lecz prorocy czują się nim zgorszeni i podnoszą krzyk, jak gdyby świat był jedynie chlewem. Czynią hałas wokół tego, co śmiesznie małe, i nie szczędzą słów dla tego, co błahe. A jeśli nawet gdzieś w starożytnej Palestynie bogacze poniżali biedaków? Jeśli staruszki znajdowały przyjemność i moralne wsparcie w kulcie „Królowej Niebios”? Po cóż ten poryw serca? I skąd aż takie oburzenie?

Rzeczy, które przerażały proroków, zdarzają się dzisiaj codziennie na całym świecie. Czyż istnieje społeczeństwo, do którego nie można by odnieść słów Amosa?

Słuchajcie tego wy, którzy depczecie ubogiego
i niszczycie biednych ziemi,
którzy mówicie: „Kiedy minie nów księżyca,
byśmy mogli sprzedawać zboże?
Kiedy minie szabat, byśmy mogli sprzedawać pszenicę,
zmniejszając efę i powiększać sykla,
fałszując wagę.
Będziemy kupować biednego za srebro,
a ubogiego za parę sandałów
i sprzedawać plewy pszeniczne”.
Am 8, 4–6 (BPaul)

Przecież taki rodzaj występków, a nawet ich skala, która napawała proroków Izraela niepokojem, nie wykracza poza to, co w naszym pojęciu stanowi normalny, typowy objaw przemian społecznych. Dla nas pojedynczy akt niesprawiedliwości – oszukiwanie w interesach czy wyzyskiwanie biednych – to drobnostka; dla proroków zaś to zbrodnia. Według nas niesprawiedliwość godzi w szczęście ludzkie, w oczach proroków jest śmiertelnym ciosem wymierzonym w egzystencję; dla nas – pozostaje jedynie epizodem, dla nich – jest katastrofą, która zagraża całemu światu.

Ich zdumiewająca irytacja w obliczu niesprawiedliwości może się nam zdawać przejawem histerii. Sami przecież nieustannie jesteśmy świadkami niesprawiedliwości, objawów dwulicowości, fałszu, przemocy, nędzy, rzadko jednak popadamy w oburzenie albo ulegamy skrajnej ekscytacji. Ale w oczach proroków nawet drobna krzywda przybiera kosmiczne rozmiary.

Przysiągł Pan na chwałę Jakuba:
Nigdy nie zapomnę żadnego z ich uczynków.
Czyż nie zadrży ziemia z tego powodu
i czy nie będą lamentować wszyscy jej mieszkańcy?
Nie wzbierze ona jak wody Nilu,
nie wzburzy się i nie opadnie jak rzeka Egiptu?
Am 8, 7–8 (BPaul)

Zdumiejcie się nad tym, niebiosa!
Zadrżyjcie z przerażenia – wyrocznia Pana.
Bo podwójne zło popełnił mój lud:
porzucili Mnie, źródło żywej wody,
żeby sporządzić sobie zbiorniki,
zbiorniki popękane, nie utrzymujące wody.
Jr 2, 12–13 (BPaul)

Prorocy mówią i zachowują się tak, jakby niebiosa miały za chwilę runąć z powodu niewierności Izraela wobec Boga.

Czy ogrom ich oburzenia i bezmiar Bożego gniewu są naprawdę adekwatne do rozmiaru winy? Jak wyjaśnić tego rodzaju moralną i religijną wrażliwość, tak niesłychaną porywczość?

Czyż nie byłoby osobliwe, a nawet niedorzeczne, żeby z powodu drobnych aktów niesprawiedliwości, wymierzonych przeciwko mało znaczącej i bezradnej biedocie, wspaniałe miasto Jeruzalem legło w gruzach, a cały naród został skazany na wygnanie? Czy aby prorocy nie wyolbrzymiają skali przewinień?

Słowa proroka to wybuch niepohamowanych emocji, a jego nagana jest szorstka i bezlitosna. Jeśli tak głębokie uwrażliwienie na zło określimy mianem histerii, to jak należałoby nazwać bezdenne zobojętnienie na zło? Zobojętnienie, nad którym płaczą prorocy?

Piją wino z wielkich kielichów,
najlepszymi olejkami się namaszczają
i nie martwią się wcale upadkiem domu Józefa.
Am 6, 6 (BPaul)

Egoistyczna ograniczoność naszego moralnego pojmowania i niezdolność do tego, by zrozumieć istotę nędzy wywołanej własnymi błędami, to fakt, przed którym nie da się podstępnie uciec. Nasze oczy są świadkami nikczemności i okrucieństwa człowieka, lecz nasze serce próbuje je wymazać z pamięci, ukoić nerwy i zmusić sumienie do milczenia.

Prorok to człowiek, którego przenika ból… Bóg narzucił jarzmo na jego duszę, on zaś jest skrępowany i ogłuszony bezwzględnością człowieczej chciwości. Przerażająca jest męka człowieka; żaden głos nie zdoła oddać pełni jej grozy. Prorokowanie jest głosem, którego Bóg użyczył milczącemu cierpieniu, głosem w obliczu ograbionego nędzarza i sprofanowanego bogactwa tego świata. To forma istnienia, punkt, w którym krzyżują się drogi Boga i człowieka. W słowach proroka słychać krzyk Boga.

Doniosłość rzeczy błahych

„Ludzkie sprawy z pewnością nie zasługują na to, by traktować je poważnie, musimy jednak brać je na serio – zmusza nas do tego smutna konieczność” – pisze Platon z nutą zadumy. Zaraz potem przeprasza za swój „nie najlepszy pogląd na rodzaj ludzki”, który jak wyjaśnia, zrodził się w wyniku porównywania ludzi z bogami. „Można by uznać, że ludzki gatunek nie zasługuje na pogardę, ale wart jest nawet pewnej uwagi”[1].

„Bogowie zważają jedynie na rzeczy wielkie, o małych zaś zapominają” – twierdzi Cyceron[2]. Z kolei zdaniem Arystotelesa bogowie nie mają nic wspólnego z udzielaniem człowiekowi złego bądź dobrego losu i nie wnikają w rzeczy powierzchowne[3]. Dla proroka jednak nic nie jest tak warte troski jak ciężki los człowieka. Sam Bóg ukazywany jest przecież jako ten, który zamyśla się nad ludzką niedolą, a nie kontempluje wieczne idee. Myśl proroka zanurzona jest w człowieku, w konkretnej rzeczywistości historycznej, nie zaś w bezczasowych dywagacjach. W proroczym przesłaniu nic, co dotyczy kwestii dobra i zła, nie jest małe ani trywialne w oczach Boga.

Człowiek jest skory do buntu i pełen nieprawości, a jednak został tak umiłowany, że Bóg, Stworzyciel nieba i ziemi, smuci się, kiedy ten Go opuszcza. Niezgłębiona i intymna jest miłość Boga do człowieka, a przecież surowy i straszny może być Jego gniew. I choć żałośnie mizerna jest ludzka potęga, to człowiecze współczucie jest boskim skarbem. I jakkolwiek ohydne byłoby ludzkie zachowanie, to powrót człowieka do Stwórcy czyni z jego drogi boski gościniec.

W świetle i gwałtowności

„Dzieła istotnie wielkie – pisał Flaubert – mają pogodne oblicze. Przez drobne szczeliny można dostrzec przepaście; w głębi spoczywa zawrotna ciemność, lecz powyżej wszystko ożywa wyjątkowo uroczym blaskiem. To pełnia światła, uśmiech słońca. Jakiż tam spokój, spokój i moc!… Sądzę, iż najbardziej wzniosłe i najtrudniejsze zjawiska w sztuce istnieją po to, by wywoływać stan rozmarzenia”[4].

Coś zupełnie przeciwnego można powiedzieć o słowach proroków. Rodzą one niepokój niekiedy równoznaczny z udręką. Ale i w nich są interludia pozwalające dostrzec wieczność miłości, która wznosi się ponad chwilami cierpienia; na dnie spoczywa światło, olśnienie, lecz powyżej wszystko rozbrzmiewa grzmotem i błyskawicą.

Emocjonalny i osadzony w wyobraźni język proroków: stalowy w wymowie, rytmiczny w tonacji, plastyczny w formie, nosi znamiona stylu poetyckiego. A jednak nie chodzi tu o rodzaj poezji, który ma swoje źródło, jak mówił Wordsworth, „we wzruszeniu przypomnianym w głębokim spokoju”. To styl daleki od stanu wewnętrznej harmonii czy opanowania, naznaczony wzburzeniem, udręką i duchem niezgody. Troska proroka zwraca się nie ku naturze, lecz ku historii, ta zaś daleka jest od spokoju.

Autentyczna wypowiedź wynika z utożsamienia się osoby i słowa, jej znaczenie zaś zależy od pilności i doniosłości tematu mowy. Takim tematem jest u proroka całe życie ludzkości, stąd utożsamienie trwa znacznie dłużej niż tylko chwilę. Prorok utożsamia się nie tylko z tym, co mówi; jest związany nierozerwalnie z narodem poprzez to, co zapowiada. Oto tajemnica stylu prorockiego: jego życie i dusza leżą na szali tego, co mówi, i tego, co według jego słów ma się wydarzyć. To związek, który odbija się echem. Co więcej, zarówno temat, jak i utożsamienie się należy postrzegać na trzech płaszczyznach. Nie chodzi tylko o proroka i naród, lecz także o samego Boga, który związany jest tym, co niesie ze sobą proroctwo.

Wypowiedzi proroków rzadko są zagadkowe, zawieszone pomiędzy Bogiem a człowiekiem; to nieustanne ponaglanie, niepokojenie i wymuszanie, jak gdyby słowa tryskały z Bożego serca, poszukując drogi do serca i umysłu człowieka, niosąc w sobie zarówno wezwanie, jak i zobowiązanie. Liczy się dostojeństwo, a nie godność. Język jest jasny, ale i gwałtowny; zdecydowany, ale i powściągliwy; szorstki, ale i pełen współczucia – to jeden łańcuch przeciwieństw.

Prorok nie tyle opowiada historię, ile zarzuca wydarzeniami. Nie tyle podnosi krzyk, ile poddaje surowej naganie. Nie tylko przekłada rzeczywistość według poetyckiego klucza, lecz czyni o wiele więcej: to kaznodzieja, którego celem nie jest wyrażanie własnego „ja” ani „oczyszczenie emocji”, lecz komunikowanie. Jego przekaz nie ma świecić – on ma płonąć.

Prorok jest pochłonięty zwiększeniem wagi odpowiedzialności, rozdrażniony w obliczu usprawiedliwień, pełen pogardy wobec fałszu i użalania się nad sobą. Jego głos, rzadko miły czy pieszczotliwy, często przynosi pocieszenie i ukojenie od ciężaru; ale jego słowa nierzadko uderzają niby biczem, zdają się nawet potworne – ich zadaniem jest wstrząsnąć, a nie pouczyć.

Usta proroka to „ostrze miecza”. On sam jest „zaostrzoną strzałą”, wyjętą z kołczanu Boga (Iz 49, 2).

Lękajcie się, beztroskie!
Zadrżyjcie, pewne siebie!
Rozbierzcie się i obnażcie,
przepaszcie worem biodra!
Iz 32, 11

Lektura słów proroków jest wystawieniem na próbę emocji, rozdarciem uśpionego sumienia.

Najwyższe dobro

Każdy obdarzony poczuciem piękna wie, że kamień wyrzeźbiony misternymi palcami artysty posiada właściwy sobie urok; że jedna belka osadzona z wdziękiem rozbrzmiewa pieśnią. Ale ucho proroka nastrojone jest na krzyk niedostrzegalny dla innych. Nawet schludny dom albo miasto uderzające wytworną architekturą może napełniać proroka rozpaczą:

Biada temu, kto gromadzi mienie nie swoje
(…)
Biada ciągnącemu dla domu swego zysk nieprawy
(…)
Kamień ze ściany zawoła,
A belka budowy mu zawtóruje:
„Biada temu, co miasto na krwi przelanej buduje,
a gród umacnia nieprawością!”
Ha 2, 6. 9. 11–12

Powyższe słowa przeczą powszechnym ludzkim wyobrażeniom: budowniczowie wielkich miast zawsze byli godni podziwu i zazdrości; gwałt ani wyzysk nie mógł przyćmić blasku metropolii. „Biada mu…?” Człowieczej sprawiedliwości nigdy nie stanie się zadość, wyrzuty sumienia zaś nie przeszkodzą oszołomieniu sukcesem, albowiem w głębi naszych serc kryje się pokusa, by uwielbiać to, co imponujące, sławne, okazałe. Gdyby do Samarii, stolicy Królestwa Północnego, przybył poeta, niewątpliwie ułożyłby strofy opiewające jej wspaniałą architekturę, przepiękne świątynie i cudowne monumenty. Lecz kiedy Amos z Tekoa przybył do Samarii, nie mówił o przepychu pałaców, lecz o moralnym chaosie i ucisku. Proroka opanowało przerażenie:

Brzydzę się pychą Jakuba
i nienawidzę jego pałaców

– wykrzyknął w imię Pana (Am 6, 8). Czyżby Amos nie był wrażliwy na piękno?

Czym jest najwyższe dobro? Starożytni troszczyli się nade wszystko o trzy rzeczy: mądrość, zdrowie i siłę. Dla proroków tego rodzaju zauroczenie było absurdem i bałwochwalstwem. Asyria musiała zostać ukarana za swoją pychę i arogancję:

Dokonałem tego mocą mojej ręki
i swoją mądrością, gdyż jestem rozumny!
Iz 10, 13 (BPaul)

Kara miała spotkać także lud Izraela, gdyż „serce jego jest z dala ode mnie (…) zginie mądrość jego mędrców” (Iz 29, 13. 14).

Pohańbieni będą mędrcy, zgnębieni i usidleni; oto słowem Wiekuistego pomiatali, i jakaż im tedy mądrość została?
Jr 8, 9 (Cylkow)

Efraim mówił:
„Stałem się bogaty
i zgromadziłem sobie majątek”.
Lecz z całego jego dorobku nic mu nie zostanie
z powodu winy, której się dopuścił
(…)
Bo zaufałeś swoim rydwanom
i wielkiej liczbie swoich wojowników.
Powstanie wrzawa wojenna pośród twego ludu
i wszystkie twoje twierdze zostaną zburzone.
Oz 12, 8; 10, 13–14 (BPaul)

Tak mówi Pan:
Niech się nie chlubi mądry swą mądrością
Niech się nie chełpi mocny swą siłą.
Niech się nie chwali bogaty swym bogactwem.
Kto chce się chlubić,
niech tym się chlubi, że może Mnie poznać.
Bo Ja, Pan, czynię miłosierdzie,
prawo i sprawiedliwość w kraju
i w tym mam upodobanie – wyrocznia Pana.
Jr 9, 23–24 (BPaul) [H 9, 22–23]

Takie też zdumiewające i nieodwołalne przesłanie pada z ust późniejszego proroka: „Nie przez moc ani przez siłę, lecz przez ducha mego to się stanie – mówi Pan Zastępów” (Za 4, 6 BPaul).

O jedną oktawę za wysoko

Nie istnieje język, który byłby wspólny nam i prorokom. Nam moralna kondycja społeczeństwa, mimo ogromu jego zbrukania, zdaje się przyzwoita i porządna; dla proroków jest tylko ohydna. Tak wiele wokoło czynów miłosierdzia, taka dobroć promieniuje dniem i nocą; a jednak w oczach proroków uspokojenie sumienia to jedynie pruderia i ucieczka od odpowiedzialności. Nasze kryteria są mizerne, poczucie niesprawiedliwości jest wyrozumiałe i bojaźliwe, oburzenie zaś z powodu moralnej nieprawości – tylko ulotne. A przecież ludzka przemoc jest nieskończona, ustawiczna i niemożliwa do udźwignięcia. Dla nas życie ma często pogodny obraz, ale w oczach proroków świat wiruje w chaosie. Prorok nie godzi się na taryfę ulgową, jeśli idzie o człowiecze możliwości. Wykazując nikłe zrozumienie dla ludzkiej słabości, nie jest w stanie znaleźć usprawiedliwienia dla popełnionych przewinień.

Któż zniesie życie dniem i nocą wypełnione obrzydzeniem? Sumienie stawia granice, podlega znużeniu, tęskni za wytchnieniem, snem, ukojeniem. Lecz ci, którzy doznali krzywdy, jak i Ten, który mieszka w wieczności, nigdy nie drzemią ani nie zasypiają.

Życie proroka jest pozbawione snu i przepełnione trudem. Kadzidło miłosierdzia nie może osłodzić zbrodni. Ceremonialność i woń pobożności zmieszane z bezwzględnością napawają obrzydzeniem tego, który nie śpi i ugina się pod ciężarem.

Być może prorok wiedział znacznie więcej o ukrytym plugastwie zwykłej nieuczciwości i prześlizgującym się niepostrzeżenie złu przyjętych form zobojętnienia niż ci, którzy swą wiedzę oparli jedynie na inteligencji i obserwacji.

Pan mnie pouczył i zrozumiałem;
wtedy przejrzałem ich postępki.
Jr 11, 18

Prorok słyszy nawet nieme westchnienie.

W upaniszadach świat materialny pozbawiony jest wartości – to nierzeczywistość, pozór, iluzja, sen – ale w Biblii świat materialny jest rzeczywistym dziełem Boga. Władza, potomstwo, zdrowie, pomyślność stanowią dobrodziejstwa, które należy szanować, a jednak człowiek dumny i żyjący w dostatku z całą swoją potęgą i sukcesem postrzegany jest jako pusty, tandetny i pozbawiony znaczenia.

Oto narody są przed Nim niby kropla u wiadra
i znaczą tyle, co pyłek na wadze
(…)
Wszystkie narody są niczym przed Jego obliczem,
nicością i marnością są wobec Niego.
Iz 40, 15. 17 (BPozn)

Cywilizacja dobiegnie kiedyś kresu, a rodzaj ludzki przeminie. Obecny świat nie jest cieniem idei jakiegoś wyższego porządku; jest rzeczywisty, choć nie ostateczny. Realność świata ufundowana jest na zgodności z Bogiem. Kiedy inni upojeni są dniem dzisiejszym, prorok dostrzega już kres.

Spojrzałem na ziemię i widzę bezładną pustkę;
na niebo, a widzę, że nie ma na nim światła.
Spojrzałem na góry, a one się trzęsą
i wszystkie pagórki się chwieją.
Spojrzałem i widzę, że nie ma już ludzi
i z nieba znikły ptaki.
Spojrzałem, a oto urodzajny kraj staje się pustynią,
a wszystkie jego miasta obracają się w ruinę,
przed Panem, pod żarem Jego gniewu.
Jr 4, 23–26 (BPaul)

Prorok jest człowiekiem z krwi i kości, a jednak wymawia dźwięki o jedną oktawę za wysoko dla naszych uszu. Doświadcza chwil, które sprzeciwiają się naszemu rozumowaniu. Nie jest „wznoszącym krzyk świętym” ani „moralizującym poetą”, lecz kimś, kto atakuje nasz umysł. Nierzadko jego słowa wybuchają płomieniem tam, gdzie nie dociera już sumienie.

Obrazoburca

Prorok to obrazoburca, rzucający wyzwanie temu, co pozornie święte, godne czci i bojaźni. Wierzenia kultywowane jako pewniki, instytucje obdarzone najwyższą świętością obnaża on jako skandaliczne roszczenia. Dla wielu pobożnych wyznawców słowa Jeremiasza musiały brzmieć jak bluźnierstwo:

Na co sprowadzacie Mi kadzidło ze Saby
albo wyborny korzeń trzcinowy z dalekiej ziemi?
Nie podobają Mi się wasze całopalenia,
a wasze krwawe ofiary nie są Mi przyjemne.
Jr 6, 20

Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: „Dodawajcie wasze ofiary całopalne do waszych ofiar krwawych i spożywajcie mięso! Bo nic nie powiedziałem ani nie nakazałem waszym przodkom, gdy wyprowadzałem ich z Egiptu, co do ofiar całopalnych i krwawych, lecz dałem im tylko przykazanie: Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze wiodło.
Jr 7, 21–23

Prorok wiedział, że religia może wypaczyć to, co Bóg nakazał człowiekowi, że sami kapłani dopuszczają się krzywoprzysięstwa, składając fałszywe świadectwo, przymykając oczy na gwałt, tolerując nienawiść, wymagając obrzędów, zamiast wybuchnąć gniewem w obliczu zbrodni, oszustwa, bałwochwalstwa i przemocy.

Dla ogółu religia oznaczała Świątynię, kapłaństwo, kadzidła zapalone przed ołtarzem: „Oto świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!” (Jr 7, 4). Taki rodzaj pobożności Jeremiasz piętnuje jako fałsz i złudzenie. „Na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach” (Jr 7, 8) – mówi. Kult, który poprzedza albo pociąga za sobą złe postępowanie, staje się absurdem. Miejsce święte staje się przestrzenią zatracenia, kiedy ludzie nurzają się w bezbożności.

„Nieprawda? Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie. A potem przychodzicie i stajecie przede mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: «Oto jesteśmy bezpieczni», by móc nadal popełniać te wszystkie występki. Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia. Ja [to] dobrze widzę – wyrocznia Jahwe. Idźcie, proszę, do mojego przybytku w Szilo, gdzie dawniej obrałem mieszkanie dla mojego imienia, i patrzcie, co mu uczyniłem z powodu przewrotności mojego narodu Izraela. A teraz, ponieważ popełniliście wszystkie te występki – wyrocznia Jahwe – i mimo że mówiłem do was nieustannie i niezmordowanie, nie usłuchaliście, a gdy wołałem, nie odpowiedzieliście, uczynię temu domowi, nad którym wzywano mojego imienia, a w którym wy pokładacie ufność, i temu miejscu danemu wam i waszym ojcom, to samo, co uczyniłem Szilo. Odrzucę was sprzed oblicza mego, podobnie jak odrzuciłem wszystkich waszych braci, całe pokolenie Efraima”.
Jr 7, 9–15 (KUL)

Ta zapowiedź proroka brzmi niewiarygodnie. W świecie pogan wielkość, władza i przetrwanie boga zależały od wielkości, władzy i zachowania ludzi, od miasta i świątyni poświęconej danemu kultowi. Im więcej zwycięstw odnosił król albo im więcej zdobywał miast, tym większy stawał się kult boga. Bóg, który dopuściłby do zniszczenia swojej świątyni albo do podboju narodu, który oddawał mu cześć, popełniłby samobójstwo.

Plemię zwracało się do swego boga, by zgładził jego przeciwników, ponieważ był on postrzegany jako bóg plemienia, a nie jako bóg jego wrogów. Kiedy wojsko rzymskie ponosiło porażkę w bitwie, oburzony lud nie wahał się zniszczyć wizerunków swoich bóstw.

Prorocy Izraela głoszą, iż wróg może być w historii narzędziem Boga. Bóg Izraela nazywa śmiertelnego przeciwnika swojego narodu „Asyrię, rózgą mego gniewu” (Iz 10, 5), a „Nabuchodonozora, króla Babilonu, swego sługę”, posyła przeciwko temu krajowi i przeciw jego mieszkańcom” (Jr 25, 9). Prorocy nie przeklinają wroga, lecz potępiają własny naród.

Cóż dawało im siłę, by „demitologizować” nienaruszalne pewniki, atakować to, co święte, rzucać bluźnierstwa na kapłanów i króla, przeciwstawiać się wszystkim w imię Boga? Proroków musiało spotkać jakieś katastrofalne doświadczenie – po to, aby mogli zadawać ciosy innym.

Surowość i współczucie

Słowa proroków są surowe, gorzkie i bolesne. Lecz zza surowości wyłaniają się miłość i współczucie dla ludzkości. Ezechiel mówi to, co zdają się podzielać wszyscy inni prorocy: „Czy rzeczywiście pragnę śmierci bezbożnego – wyrocznia Pana Boga? Czy raczej nie tego, by porzucił swoje grzeszne postępowanie i żył?” (Ez 18, 23 BPaul). W istocie każda zapowiedź nieszczęścia jest wezwaniem do skruchy. Prorok ma nie tylko karcić, lecz także „pokrzepić ręce osłabłe, wzmocnić kolana omdlałe” (Iz 35, 3). Niemal każdy prorok wraz z naganą i skargą przynosi pocieszenie, obietnicę i nadzieję pojednania ze Stwórcą. Rozpoczyna od „zapowiedzi sądu”, kończy zaś „przesłaniem nadziei”[5].

Istotą wypowiedzi proroków jest nie tyle przewidywanie, ile napominanie. Choć samo przepowiadanie przyszłych wydarzeń jest istotnym elementem i może być oznaką autorytetu proroka (Pwt 18, 22; Iz 41, 22; 43, 9), to jednak zasadniczym jego zadaniem jest obwieszczenie słowa Bożego tu i teraz; odsłonięcie przyszłości, aby rozświetlić to, co kryje się w teraźniejszości[6].

Pochopne oskarżenia

Jeśli sprawiedliwość oznacza oddanie każdemu tego, co mu się należy, to rozległość i surowość oskarżeń wnoszonych przez proroków Izraela z trudem potwierdza tę zasadę. Prorocy z pewnością nie byli sprawiedliwi wobec ludu Izraela. Rozległość ich oskarżeń, przesadnych sformułowań i uogólnień przeczy zasadom precyzji. Niektóre hiperbolizacje są po prostu niewiarygodne.

Przebiegnijcie ulice Jeruzalem i rozejrzyjcie się,
sprawdźcie, szukajcie na placach!
Czy znajdziecie choćby jednego, kto postępuje sprawiedliwie,
kto szuka prawdy?
(…)
Lecz oni również złamali jarzmo,
zerwali więzy
(…)
Bo wszyscy gonią za zyskiem,
tak mały, jak i wielki.
Również prorok i kapłan
popełniają oszustwa
(…)
Bo jest to miasto kłamstw,
sama w nim przemoc.
Jr 5, 1. 5; 6, 13; 6, 6 (BPaul)

Inaczej niż Amos, którego głównym celem było potępienie bogaczy za prześladowanie biednych, Ozeasz nie zajmuje się jakąś wybraną częścią społeczności.

Nie ma wierności i miłości
ani poznania Boga na ziemi.
Przekleństwo, kłamstwo, mord,
kradzież i cudzołóstwo!
Gwałcą, a zabójstwo idzie za zabójstwem!
Oz 4, 1–2

Izajasz nazywa Judę „narodem grzesznym, ludem obciążonym nieprawością” (1, 4), „synami zbuntowanymi” (30, 1), ludem o nieczystych wargach” (6, 5). W niektórych przypadkach prorocy obarczają winą wyłącznie starszyznę, książęta i kapłanów, uniewinniając tych, którzy nie należeli do grupy przywódczej. Zapewnienie dane w imieniu Boga:

Szczęśliwy sprawiedliwy, bo pozyska dobro
(…)
Biada złemu, bo zło go spotka,
i według czynów jego rąk mu odpłacą.

jest wyraźnie skierowane zarówno do sprawiedliwych mężów Izraela, o których mówi się w liczbie mnogiej, jak i do nikczemnego osobnika, o którym mówi się w liczbie pojedynczej (Iz 3, 10–11). Krzyk podniesiony w imię Boże: „W moim narodzie są ludzie przewrotni!” (Jr 5, 26) sugeruje bardziej trzeźwą ocenę sytuacji. Można go zapamiętać jako modyfikację w stosunku do niezliczonych przesadnych określeń, które padały z ust proroków „w ich własnym imieniu”[7].

Wielcy mówcy starożytnego Rzymu często demonstrowali swoją odwagę, potępiając publicznie wybitne jednostki za nadużywanie władzy. Ale prorocy rzucają wyzwanie całej społeczności: królom, kapłanom, fałszywym prorokom i pozostałym członkom narodu. Historyczne relacje zawarte w Księgach Królewskich musiałyby wspominać o zepsuciu moralnym, jeśli było ono tak poważne, jak twierdzą prorocy.

Z punktu widzenia statystyki wypowiedzi proroków są rażąco nietrafne. Ich sens dotyczy jednak nie faktów, ale istoty faktów. Znaczenia ludzkiego postępowania i prawdziwego wymiaru ludzkiej egzystencji nie da się opisać metodami statystyki. Rabini nie przesadzali, twierdząc, że „ktokolwiek niszczy jedno życie, winien być traktowany jak ten, kto niszczy cały świat. A ktokolwiek ocala jedno życie, winien być traktowany jak ten, kto ocala cały świat”.

Niewyobrażalnie drobne, a przecież niosące w sobie życie istoty, nieznane wcześniej człowiekowi, zostały nagle odkryte pod mikroskopem. To, co zdaje się nieraz przesadą, okazuje się często jedynie głębszym wejrzeniem, albowiem prorocy postrzegają świat z perspektywy Boga, jako transcendentną, a nie immanentną prawdę.

Myśl współczesna zmierza ku temu, by „rozcieńczyć” ludzką odpowiedzialność. Próbując zrozumieć złożoność ludzkiej natury, wzajemnych relacji między jednostką a społeczeństwem, świadomością a podświadomością, napotykamy trudności, kiedy chcemy oddzielić czyn od warunków, w których zaistniał. Lecz nowe wizje mogą przysłonić istotę obrazu, ludzkie sumienie zaś może stępieć, obrastając w usprawiedliwienia, pozory i użalanie się nad sobą. I tak znika poczucie winy; żadna zbrodnia nie jest niepodważalna, a żaden grzech nierozmyty usprawiedliwieniami. W świetle ludzkiego umysłu względność jest prawdą i wybawieniem. Jednakże umysł obejmuje tylko fragment społeczności i niektóre chwile historii; dotyka tego, co się zdarzyło, ale nie jest w stanie wyobrazić sobie tego, co wydarzyć by się mogło.

Tylko nieliczni są winni, lecz wszyscy są odpowiedzialni

To, co zaszło w dziejach Izraela, ma znaczenie większe, niż wskazują na to same wydarzenia. Historia Izraela obejmuje dramat zarówno Boga, jak i każdego człowieka. Królowanie Boga i nadzieja człowieka złożone zostały na szali w Jeruzalem. Bóg był na świecie samotny, nieznany albo odrzucany. Krainy całego świata wypełnione były obrzydliwością, gwałtem i zakłamaniem. I była tylko jedna ziemia i jeden lud, który został umiłowany i wybrany w celu przemiany świata. Przewinienia tego ludu miały najpoważniejsze konsekwencje. Oto umiłowani przez Boga czcili Baalama (Oz 11, 1–2); winorośl Pana wydała dzikie pędy (Iz 5, 2). Izrael, święty wobec Boga, „zbezcześcił Jego ziemię, uczynił z Jego posiadłości miejsce pełne odrazy” (Jr 2, 3. 7).

Jeśli zdefiniujemy prawdę jako zgodność sądu z rzeczywistością, możemy uznać wypowiedzi proroków za niedokładne, niestosowne, a nawet absurdalne; jeśli jednak przyjmiemy, iż prawda jest rzeczywistością odbitą w umyśle, wówczas ujrzymy prawdę proroków jako rzeczywistość odzwierciedloną w umyśle Boga, jako świat sub specie dei.

Oskarżenia proroków można łatwiej zrozumieć w świetle stwierdzenia z Księgi Hioba, iż ludzie mogą uznać człowieka za sprawiedliwego i nieskalanego, lecz Bóg, który nawet w aniołach widzi niedoskonałość, nie uzna go za takiego[8].

Czy człowiek może być uznany przez Boga
za doskonale prawego?
Czy Stwórca może uznać człowieka za stworzenie bez skazy?
Przecież On nie dowierza nawet swoim sługom
i swoim posłańcom ukazuje ich braki.
Cóż więc mówić o mieszkańcach lepianek z gliny,
osadzonych na piasku, które można rozgnieść jak mola?
(…)
Kimże jest człowiek, żeby miał być czysty?
Czy może być sprawiedliwy ten, którego urodziła kobieta?
Bóg nie ufa nawet swoim świętym,
niebiosa nie są dość czyste w Jego oczach.
Tym bardziej obrzydliwy i zwyrodniały człowiek,
który pije nieprawość jak wodę!
Hi 4, 17–19; 15, 14–16 (BPaul)

„Bo nie ma człowieka, który by nie grzeszył” (1 Krl 8, 46). „Bo nie ma na ziemi człowieka tak sprawiedliwego, że czyniłby tylko dobro i nigdy nie grzeszył” (Koh 7, 20 Pec).

To gorzkie poczucie ogromnej przepaści między sprawiedliwością Boga a ułomnością człowieka pojawia się w modlitwie psalmisty:

Nie pozywaj na sąd sługi Twego,
Bo żaden żyjący nie jest przed Tobą bez winy.
Ps 143, 2 (Mił)

Wielka jest chwała człowieka, kiedy wart jest nagany. Tylko mocne serce może udźwignąć gorzkie obelgi.

Nade wszystko prorocy przypominają nam o moralnej kondycji ludu: niewielu jest w nim winnych, lecz wszyscy są odpowiedzialni. Jeśli przyznamy, że jednostka jest w jakimś stopniu zależna od ducha społeczeństwa i podatna na jego wpływ, to występek tejże jednostki obnaża zepsucie społeczności. We wspólnocie wyczulonej na cierpienie, bezgranicznie wrażliwej na okrucieństwo i zakłamanie, nieustannie zatroskanej o Boga i każdego człowieka, zbrodnia byłaby wyjątkiem, a nie regułą.

Podmuch z niebios

Osobie obdarzonej profetycznym wejrzeniem każdy inny człowiek zdaje się ślepcem; dla kogoś, kto może usłyszeć głos Boga, każdy inny jest głuchy. Nikt nie jest sprawiedliwy, każda wiedza jest wiotka, zaufanie zaś ułomne. Prorok nie uznaje rzeczy w przybliżeniu i odrzuca to, co umiarkowane. Człowiek musi żyć na szczycie, by uniknąć przepaści. Nie ma tam żadnego oparcia prócz Boga. Prorok porwany wezwaniem i żądaniem, by prostować ludzkie ścieżki, zdaje się dziwacznym, monotematycznym i niezwykle uciążliwym ekstremistą.

Niektórzy odczuwają strach przed kosmicznym osamotnieniem; prorok pozostaje owładnięty majestatem Bożej obecności. Nie godzi się na samotność świata. Istnieje więź między Bogiem a człowiekiem, której zaprzeczanie byłoby bezczelnością. Osamotnienie można włożyć między baśnie.

Gdzie źródłem wiary jest idea, tam wiara musi dostosować się do koncepcji określonego systemu. Lecz w Biblii nadrzędna jest rzeczywistość Boga, a cel to życie zgodne z Jego obecnością. Współistnienie Boga i człowieka wyznacza bieg historii.

Prorok pogardza tymi, którym obecność Boga przynosi pocieszenie i bezpieczeństwo; dla niego jest ona wyzwaniem, nieustannym żądaniem. Bóg jest współczuciem, lecz nie kompromisem; sprawiedliwością, lecz nie srogością. Przepowiednie proroka zawsze mogą okazać się błędne w wyniku zmiany postępowania człowieka, stale jednak pozostaje pewność, że Bóg jest pełen współczucia.

Słowo proroka to krzyk pośród nocy. Kiedy świat beztrosko śpi, prorok odczuwa podmuch z niebios.

Przymierze bezduszności i władzy

Prorok stawia czoło przymierzu bezduszności i utrwalonej władzy i podejmuje się powstrzymania tego potężnego nurtu samymi słowami. Gdyby jego celem było wyrażenie wzniosłych idei, proroctwo musiałoby odnieść zwycięstwo. Jego zadaniem jest jednak pokonać bezduszność, zmienić wnętrze człowieka i odmienić bieg historii.

To kłopotliwe – być prorokiem. Tak wielu wokół chętnych, którzy przepowiadają pokój i dobrobyt, szafują słówkami pełnymi otuchy i wmawiają nam potrzebę pewności siebie; prorok zaś przepowiada nieszczęścia, zarazę, cierpienia i zagładę. Ludzie potrzebują zachęty, odwołania się do odwagi, wytrzymałości, pewności siebie, woli walki, lecz Jeremiasz oznajmia: umrzesz, jeśli nie odmienisz swego serca i nie poniechasz swej zatwardziałości wobec Bożego słowa. Zsyła gromy na całe miasto w chwili, gdy wola walki jest najbardziej istotna.

Z punktu widzenia starożytnych religii wielcy prorocy nie robili zbytniego wrażenia. Aureola i dowód, na przykład w postaci cudu, stanowiły dla nich zbędne akcesoria[9]. Oznaki dodające powagi i wiarygodności, takie jak czynienie cudów, nie były dla nich dostępne.

Samotność i ból

Żaden prorok nie jest szczęśliwy z tego, że został prorokiem, ani nie jest dumny ze swego „awansu”. Jak to się stało, że Jeremiasz zostać prorokiem?

Przeklęty dzień,
w którym się urodziłem!
(…)
Bo On nie pozwolił umrzeć mi w łonie,
by moja matka stała się mym grobem
(…)
Po cóż opuściłem łono matczyne,
by doznawać znoju i smutku
i w hańbie dopełnić dni swoich?
Jr 20, 14. 17. 18 (BPozn)

Nad losem proroka wypisano niewidzialne słowa: Porzućcie wszelkie pochlebstwo, wy, którzy tu wchodzicie. Bycie prorokiem oznacza zarówno wyróżnienie, jak i nieszczęście. Misja, którą wypełnia, jest dla niego bolesna, a dla innych odrażająca; nie obiecano mu nagrody, ani też żadna nagroda nie jest w stanie ukoić goryczy jego zadania. Prorok znosi oszczerstwa i wyrzuty (Jr 15, 15). Współcześni naznaczyli go piętnem szaleńca, a niektórzy dzisiejsi badacze widzą w nim postać daleką od normalności.

W bramie nienawidzą dowodzącego słuszności,
nie cierpią tego, który mówi prawdę.
Am 5, 10

Samotność i ból to jedynie część nagrody, jaką przyniosło Jeremiaszowi jego proroctwo: „Pod ciężarem Twej ręki siadałem samotny” (15, 17 BPozn). Wyśmiany, potępiony i prześladowany, pragnął porzucić swoją misję:

Powiedziałem więc:
Nie będę Go już wspominał!
Nie będę więcej mówił w Jego imieniu!
Wtedy powstał w moim sercu
jakby płonący ogień,
który przenika moje kości.
Próbowałem go opanować, ale nie mogłem.
Jr 20, 9 (BPaul)

Kiedy Jeremiasz został wybrany na proroka, usłyszał słowa Pana: „A oto ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem ze spiżu przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi” (Jr 1, 18). Później zaś zapewniono go: „Będą walczyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą” (Jr 15, 20).

Prorok jest naznaczony samotnością. Odstręcza zarówno nikczemnych, jak i pobożnych, cyników i wierzących, kapłanów i książąt, sędziów i fałszywych proroków. Ale bycie prorokiem oznacza przeciwstawianie się, rzucanie wyzwań i odrzucenie lęku.

Życie proroka nie jest daremne. Ludzie mogą pozostać głusi na jego napomnienia, ale nie mogą pozostać obojętni wobec jego egzystencji. Na początku posłannictwa Ezechiela oznajmiono mu, by nie miał złudzeń co do skuteczności swej misji:

A ty, synu człowieczy, nie bój się ich ani się nie lękaj ich słów, nawet gdyby wokół ciebie były osty i ciernie i gdybyś się znalazł wśród skorpionów. Nie obawiaj się ich słów ani się nie lękaj ich twarzy (…). Oto Ja uczyniłem twarz twoją oporną jak ich twarze i czoło twoje twardym jak ich czoła, dałem ci czoło jak diament, twardszy od krzemienia. Nie bój się ich, nie lękaj się ich oblicza (…). To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg. A oni, czy będą słuchali, czy też zaprzestaną – są bowiem ludem opornym – przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich.
Ez 2, 6; 3, 8–9; 2, 4–5; por. 3, 27

Powinnością proroka jest przemawiać do ludu, „bez względu na to, czy będzie słuchać, czy też nie” (Ez 3, 11). Stąd wielka odpowiedzialność, jaka na nim spoczywa:

Jeśli stróż zobaczyłby zbliżający się miecz, a nie zagrałby na rogu, wówczas lud nie zostałby ostrzeżony. Gdy nadejdzie miecz i ktoś zostanie zabity, to zginie z powodu swojego grzechu, ale odpowiedzialnością za jego krew obciążę stróża. Otóż ciebie, synu człowieczy, ustanowiłem stróżem ludu Izraela. Gdy usłyszysz słowo z moich ust, ostrzeżesz ich w moim imieniu.
Ez 33, 6–7 (BPaul)

Najważniejszym powołaniem proroka jest „ogłaszać Jakubowi jego występki, Izraelowi – grzech jego” (Mi 3, 8), pouczenie narodu, że „przewrotne i pełne goryczy jest to, że opuścił Pana…” oraz wezwanie do nawrócenia. Lecz czy osiągnie swój cel? Jeremiasz oznajmił swemu ludowi:

Przez dwadzieścia trzy lata Pan zwracał się do mnie, a ja niestrudzenie do was przemawiałem. Mówiłem, lecz nie słuchaliście. Pan posyłał do was nieustannie wszystkich proroków – swoje sługi, ale nie chcieliście ich słuchać, gdy mówili: „Niech każdy porzuci złą drogę, którą idzie, i niech odstąpi od przewrotnych czynów”… Ale nie słuchaliście Mnie – wyrocznia Pana.
Jr 25, 3–7 (BPaul)

Mimo to bycie prorokiem niesie ze sobą również radość, uniesienie i zachwyt:

Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, chłonąłem je,
a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą
i radością serca mego.
Bo imię Twoje zostało wezwane nade mną,
Panie, Boże Zastępów!
Jr 15, 16

Tolerancja bliźnich

Zaskakujące, że prorocy Izraela byli w ogóle tolerowani wśród swojego narodu. W oczach patriotów uchodzili za niebezpiecznych; w oczach większości pobożnych – za bluźnierców; w oczach ludzi władzy – za buntowników.

Krzycz na całe gardło, nie przestawaj!
Podnoś głos twój jak trąba!
Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa
i domowi Jakuba jego grzechy!
Iz 58, 1

Mówiąc językiem Jeremiasza, słowo proroka to ogień, a drzewo to lud: „Moje słowa uczynię w Twoich ustach ogniem, który strawi ten lud jak drewno” (Jr 5, 14 BPaul; por. Oz 6, 5).

Jakże ludzie mogli ścierpieć tych, którzy w imię Boga głosili, że
Ześlę więc ogień na Judę,
by spalił pałace Jerozolimy
Am 2, 5 (BPaul)

Syjon zostanie zaorany jak pole,
Jerozolima – obrócona w gruzy,
a góra świątyni – w zalesione wzgórze.
Jr 26, 18; por. Mi 3, 12

Kiedy Amos wzywał wrogów Izraela, by świadczyli o niegodziwości Samarii, jego słowa musiały zdawać się zdradą:

Głoście w pałacach w Aszdodzie
i na zamkach w ziemi egipskiej!
Mówcie: „Zbierzcie się na górach Samarii,
zobaczcie wielkie w niej zamieszanie
i gwałty pośród niej”.
Am 3, 9

Zdumiewa fakt, iż naród, dla którego określenia Sodoma i Gomora wiązały się z najwyższą obelgą, tolerował proroka, który nie wahał się nazwać słuchających go wodzami sodomskimi czy ludem Gomory (por. Iz 1, 10).

Wyrocznia Pana Boga:
W tym dniu słońce zajdzie w południe
i w środku dnia zapadną ciemności na ziemi.
Zamienię wasze święta w żałobę,
a wszystkie wasze pieśni w lamentacje;
nałożę wory na wszystkie biodra
i ogolę każdą głowę.
Sprowadzę żałobę jak po stracie jedynaka,
a to, co nastąpi, będzie dniem goryczy.
Am 8, 9–10 (BPaul)

Probierca, posłaniec, świadek

Prorok jest strażnikiem (Oz 9, 8), sługą (Am 3, 7; Jr 25, 4; 26, 5), posłańcem Boga (Ag 1, 13), „probiercą i badaczem” dróg ludu (Jr 6, 27); „…gdy usłyszysz słowo z ust moich, upomnisz ich w moim imieniu” (Ez 3, 17). Jego oczy zwrócone są ku temu, co go otacza; społeczeństwo i jego postępowanie są głównym przedmiotem prorockich wypowiedzi. A jednak ucho proroka jest nachylone ku Bogu. Prorok to człowiek porażony chwałą i obecnością Boga, obezwładniony Jego mocą. Prawdziwa wielkość proroka leży jednak w zdolności do uchwycenia w tej samej myśli zarówno Boga, jak i człowieka.

Duchowy status wróżbity, którego nie należy mylić z prorokiem, jest wyższy niż przeciętnej jednostki z jego otoczenia; poważa się go o wiele bardziej niż innych członków społeczności. Jednakże miara tej wyższości ma charakter indywidualny. Prorok, przeciwnie, czuje się wyniesiony nie tylko ponad bliźnich – jego położenie przekracza całkowicie społeczność, w której żyje, a nawet sferę innych narodów i królestw. Miara jego wyższości ma charakter uniwersalny. Stąd istoty jego dostojeństwa nie wystarczy oddać pojęciem charyzmy. To nie poruszenie jego duszy, lecz fakt otrzymania władzy, by poruszać innych, określa sedno jego egzystencji. Jego poczucie wybrania i osobistego daru zostaje przyćmione przez poczucie kształtowania historii. Oto Jeremiasz został wybrany na „proroka narodów” (1, 5). Oznajmiono mu:

Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził.
Jr 1, 10

Zazwyczaj określa się proroka mianem Bożego posłańca, by w ten sposób odróżnić go od wróżbitów, tłumaczy wyroczni, jasnowidzów, czy też ludzi ogarniętych ekstazą. Takie określenie obejmuje jednak tylko jeden aspekt jego świadomości. Prorok jest tym, który stoi w obliczu Boga (Jr 15, 19), należy do „rady Pana” (Jr 23, 18), jest niejako jej współuczestnikiem, a nie wyłącznie doręczycielem, którego rola ogranicza się do powtarzania przekazanych mu wiadomości. Jest zarówno doradcą, jak i posłańcem.

Bo Pan Bóg nie uczyni niczego,
nie objawiwszy swej tajemnicy
sługom swym, prorokom.
Am 3, 7

Kiedy wizja odsłania nieszczęścia dla Izraela, prorok nie waha się sprzeciwić Bożym zamiarom:

Panie Boże, przebacz,
jakże się ostoi Jakub?
Przecież jest taki mały.
Am 7, 2

Kiedy waży się życie innych, prorok nie mówi: „Niech będzie wola twoja!”, lecz: „Zmień swą wolę, Panie!”.

Zmiłował się Pan nad nim:
„To się nie stanie” – rzekł Pan.
Am 7, 3

Odczucie dostojeństwa proroczej świadomości leży poza naszym zasięgiem. Człowiek, do którego przychodzi Duch Boży, ulega całkowitej przemianie; „staje się innym człowiekiem” (1 Sam 10, 6). Ogrom i doniosłość władzy, która spoczywa na proroku, zdaje się rozrywać ograniczenia zwykłej ludzkiej świadomości. Dar udzielony prorokowi nie jest umiejętnością, lecz raczej darem bycia prowadzonym i powstrzymywanym, poruszanym i kiełznanym. Jego misja oznacza posługiwanie się słowem, a jednak w wizji poświęcenia Ezechiela ostrzega się go przed niemotą. „Oto nałożą tobie pęta (…). Sprawię, że język przylgnie ci do podniebienia. Staniesz się niemy i nie będziesz mógł ich upominać (…). Ale gdy przemówię do ciebie, otworzę twoje usta i wtedy im powiesz: Tak mówi Pan Bóg” (Ez 3, 25–27 BPaul).

Będąc świadkiem, prorok staje się kimś więcej niż posłaniec. Jego zadaniem jako posłańca jest przekazanie słowa, lecz jako świadek musi złożyć świadectwo, iż jest to słowo Boże.

Słów, które wypowiada prorok, nie traktuje się jak drobnych upominków. Jego wypowiedź do narodu nie jest wspomnieniem, relacją, pogłoską. Prorok nie tylko przekazuje: on odsłania. Właściwie czyni wobec innych to, co Bóg czyni wobec niego. Mówiąc, prorok objawia Boga. Oto cud proroczego dzieła: w jego słowach niewidzialny Bóg staje się Bogiem słyszalnym. Prorok nie dowodzi ani się nie spiera. Myśl, którą musi wyrazić, znaczy o wiele więcej, niż może udźwignąć ludzka mowa. Boska moc rozrywa słowa. Władza proroka kryje się w Obecności, którą ujawniają jego słowa.

Nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga Abrahama. Istnieją tylko świadkowie. Wielkość proroka dotyczy nie myśli, które wyraża, lecz chwil, których doświadcza. Prorok jest świadkiem, a jego słowa są świadectwem – Bożej władzy i sądu, Bożej sprawiedliwości i miłosierdzia.

Sprzeczności zauważalne w proroczych przekazach mogą wprawiać w zakłopotanie. Oto Księga Amosa, z której pochodzą słowa: „Nadszedł już czas kary dla mojego ludu, Izraela” (8, 2 tłum. A.G.) oraz „Upadła, nie będzie mogła powstać Dziewica Izraela” (5, 2), kończy się następującą przepowiednią:

Uwolnię z niewoli lud mój izraelski –
odbudują miasta zburzone i będą w nich mieszkać;
zasadzą winnice i pić będą wino;
założą ogrody i będą jedli z nich owoce.
Zasadzę ich na ich ziemi,
a nigdy nie będą wyrwani z ziemi,
którą im dałem –
mówi Pan, twój Bóg.
Am 9, 14–15

Jaki związek kryje się pomiędzy słowem gniewu i słowem współczucia, pomiędzy „pochłaniającym ogniem” i „wieczną miłością”?

Czy ewidentna sprzeczność zawarta w stwierdzeniach proroka obala ważność jego przesłania? Byłoby tak, gdyby proroctwo dotyczyło jedynie praw albo zasad. Lecz prorok dotyka relacji między Bogiem a człowiekiem, gdzie sprzeczność jest nieunikniona. Odejście od Boga i powrót do Niego są nierozłącznymi elementami ludzkiej egzystencji. Zgodność z kryteriami logicznymi nie jest znamienna dla ludzkiego postępowania, dlatego też i proroctwo zawiera w sobie sprzeczności.

Logika profetycznego przekazu kryje się nie w tym, co prorok mówi, lecz w tym, o Którym mówi. Nawet słowo Boże nie jest ostatecznym celem i osnową proroczej świadomości. Ostatecznym celem i osnową jego świadomości jest sam Bóg, a prorok wie, że ponad Jego sądem i gniewem leży Jego miłosierdzie.

Z tego względu nie sposób wyznaczyć granicy profetycznej wypowiedzi. Nie wypływa ona bowiem z ogólnego prawa, lecz z perspektywy jednostki. Wyrażana jest ad hoc, a często ad hominem, i nie wolno jej uogólniać.

Podstawowa treść doświadczenia

Co jest podstawową treścią doświadczenia proroka, myślą nagle przezeń uświadomioną, motywem, który pojawia się bezpośrednio w jego umyśle? Jakie aspekty świadomości poruszają nim aż do głębi? Czy to poczucie niepokoju o los i przyszłość ludu albo państwa? Patriotyczny poryw? Osobista irytacja w obliczu pogwałcenia moralnych praw i zasad, spontaniczny bunt sumienia wobec tego, co złe i niesłuszne? Moralne oburzenie?

Gdy wybije godzina, przybywa prorocze słowo. Pojawia się napięcie między Bogiem a człowiekiem. Cóż mówi to słowo? Co odczuwa prorok? Prorok jest nie tylko krytykiem i oskarżycielem, lecz także obrońcą i pocieszycielem. Postawa, którą przyjmuje w obliczu napięcia, jakie zachodzi między Bogiem a Jego ludem, jest wyraźnie dychotomiczna. W obliczu Boga staje po stronie ludu. W obliczu ludu staje po stronie Boga.

Nie sądźmy, że prorok jest osobą, która odgrywa rolę „trzeciej strony”, oferującej swoje użyteczne usługi na rzecz osiągnięcia porozumienia. Jego punkt widzenia jest zapośredniczony. Bóg stanowi punkt ogniskowy jego myśli, świat zaś wedle jego perspektywy odbija się w Bogu. Główny cel prorokowania polega na tym, aby przywieść świat do Boga. To ostatecznie wyjaśnia sposób myślenia proroka. Nie podchodzi on do rzeczy w sposób bezpośredni, po linii prostej, która łączy podmiot i przedmiot; symbolem jego działania jest raczej trójkąt: prorok zmierza do celu poprzez Boga. Tylko w wyjątkowych przypadkach prorok zdradza czysto osobiste emocje. Obdarzony jest bowiem wejrzeniem, które nie pozwala mu powiedzieć: „kocham” ani „potępiam”. To Bóg kocha albo potępia.

Prorok nie sądzi ludzi wedle ponadczasowych norm, lecz wyłącznie z punktu widzenia Boga. Proroctwo obwieszcza zarówno to, co przydarzyło się Bogu, jak i to, co spotka człowieka. W osądzie ludzkiego postępowania odsłania Bożą perspektywę. Grzech to nie tylko pogwałcenie prawa; wydaje się, że to strata równie wielka dla Boga, jak i dla człowieka. Bóg nie jest widzem spektaklu, lecz zaangażowanym uczestnikiem zdarzeń. Bóg i człowiek spotykają się w niezbadany sposób w ludzkich czynach. Prorok nie może wypowiedzieć słowa „człowiek” bez myśli o Bogu.

Dlatego też wypowiedzi proroków nie są w istocie opartymi na faktach oświadczeniami. To co słyszymy z ich ust, nie jest ani obiektywną krytyką, ani beznamiętnym obwieszczeniem grożącej zagłady. Styl prawniczego, obiektywnego orzekania nie ma nic wspólnego z językiem proroków. Prorok rozmyśla nie tylko nad historycznymi decyzjami Boga, lecz także nad Jego najgłębszymi motywami. Odsłania nie tyle boski osąd, ile boskie pathos. Karty prorockich ksiąg pełne są wspomnień o Bożej miłości i rozczarowaniu, Jego miłosierdziu i gniewie. Bóg Izraela nigdy nie jest bezosobowy.

Boskie pathos to źródło proroczego natchnienia. Bóg jest zaangażowany w życie człowieka. Relacja osobowa wiąże Go z Izraelem; to, co boskie, splata się z dziejami narodu. Boskie nakazy są nie tyle zwykłymi poleceniami dla człowieka, ile wyrażeniem Bożej troski, która uszanowana bądź odrzucona, ma dla Niego osobiste znaczenie. Działanie samego Boga (Am 6, 8; Jr 5, 9; 51, 14), przejawy Jego miłości, miłosierdzia, rozczarowania albo gniewu oznaczają najgłębsze poruszenie Bożej istoty.

Odpowiedź proroka

Biorąc pod uwagę uporczywe zapewnienia proroków o boskim źródle ich słów, można by się przychylić do starożytnej koncepcji profety jako zwykłego rzecznika Boga. Jednakże uważna analiza przeczy uznaniu prorockiego natchnienia wyłącznie za akt biernej i nieświadomej recepcji. Jaka była natura przekazywania przez proroka tego, co postrzegał? Czy było to bezosobowe odtworzenie natchnionego przesłania, zwykła kopia treści natchnienia? Czy też doświadczenie profetyczne wymagało udziału osoby w akcie przekazu albo nawet w samym natchnieniu? Czy proroctwo to jedynie czysto techniczny akt, jak wróżbiarstwo? Czy świadomość proroka w wyniku boskiego oddziaływania całkowicie zanika, czy poddaje się boskiemu słowu do tego stopnia, że jakakolwiek spontaniczna odpowiedź i reakcja jest wykluczona?

Koncepcja proroków jako wyłącznie Bożych rzeczników, jak również twierdzenie, że ich serca pozostają niewzruszone, zmusza do przywołania słów, którymi Jeremiasz określił zachowanie ludzi:

Blisko jesteś ich ust,
daleko jednak od ich sumienia.
Jr 12, 2

Prorok nie jest rzecznikiem, lecz osobą; nie narzędziem, lecz partnerem, współpracownikiem Boga. Emocjonalna obojętność byłaby zrozumiała tylko wówczas, gdyby istniał nakaz stłumienia emocji, zabraniający służyć Bogu „z całego swego serca, z całej duszy swojej” (Pwt 6, 5)”. Bóg, jak powiedziano, wymaga nie tylko „pracy” i działania, lecz przede wszystkim miłości, bojaźni i trwogi. Jesteśmy wezwani, aby „oczyścić” swoje serca (Jr 4,14), obrzezać je (Jr 4, 4), zwrócić się ku głębi serca (Jr 3, 10). „Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca” (Jr 29, 13). Nowe przymierze, które Bóg zawrze z domem Izraela, będzie wyryte w ludzkich sercach (Jr 31, 31–34).

Prorok nie jest najemnikiem, który wypełnia obowiązki w służbie Pana. Typowe opisy i definicje proroctwa tracą całkowicie sens na przykład wobec postaci Jeremiasza. „Religijne doświadczenie”, „wspólnota z Bogiem”, „doświadczenie jego głosu” – takie określenia nie oddają tego, co zdarzyło się w jego duszy: wszechogarniającej fali boskiego pathos, zalewającej serce i umysł, całkowicie porywającej i opanowującej jego osobowość aż do najgłębszych jej pokładów, a także nieukojonego cierpienia, które zrodziło się z najbardziej intymnego zaangażowania. Zadaniem proroka jest przekazywanie Bożego słowa. Ale słowo jest wypełnione przez światło Bożego pathos. Nie można zrozumieć słowa, nie odczuwając pathos. Nie można rozpalić innych i samemu pozostać niewzruszonym. Nieporozumieniem jest twierdzenie, że prorok to wysłannik, który aby być skuteczny, musi pozostać beznamiętny.

Głębsze przyjrzenie się wypowiedziom proroków dowodzi, że podstawowym doświadczeniem profetycznym jest współtowarzyszenie uczuciom Boga, współodczuwanie z Bożym pathos, więź z boską świadomością, która zachodzi poprzez prorocką refleksję nad pathos albo współuczestnictwo w nim. Typowy stan profetycznego umysłu to doświadczenie bycia porwanym do źródła Bożego pathos. Współodczuwanie jest odpowiedzią proroka na natchnienie; jest współzależne wobec objawienia.

Prorockie współodczuwanie jest odpowiedzią na transcendentną wrażliwość. Nie jest – jak miłość – pragnieniem skierowanym ku Bożemu jestestwu, lecz upodobnieniem emocjonalnego życia proroka do tego, co boskie, upodobnieniem funkcji, nie istoty. Uczuciowe doświadczenie proroka jest centralnym punktem jego pojmowania Boga. Nie tyle żyje on własnym życiem, ile życiem Boga. Prorok słyszy głos Boga i czuje bicie Jego serca. Stara się przekazać pathos przesłania wraz z jego logos. W owym przekazie jego dusza rozlewa się, ukazując w słowach to, co prorok wydobywa z pełni swego współczucia.



[1] Prawa, VII, 803.

[2] De natura deorum, II, 167.

[3] Magna moralia, II, 8, 1207, 1208, 1209.

[4] Cyt. za: F. Kaufmann, Thomas Mann. The World as Will and Representation, Boston 1957, s. 272.

[5] Por. początek Sifre do Księgi Powtórzonego Prawa, 342. Niektórzy współcześni badacze twierdzą, że prorocy z okresu przed niewolą babilońską nie przekazywali żadnego innego przesłania, tylko to o nieuchronnej zgubie, a prawdziwe proroctwo jest zasadniczo proroctwem niedoli. Taki pogląd można jednak obronić jedynie przy stwierdzeniu – nie mając często ku temu wystarczających postaw – że liczne fragmenty są tylko interpolacjami. Zob. H. H. Rowley, The Servant of the Lord, London 1952, s. 125.

[6] Zob. na ten temat  rozbieżne opinie badaczy: R. H. Charles, Critical and Exegetical Commentary on the Book of Daniel, Oxford 1929, s. XXVI oraz A. Guillame, Prophecy and Divination, London 1938, s. 111 i n. Zob. także H. H. Rowley, dz. cyt.

[7] Retoryczne wyolbrzymienie często cechuje styl biblijny. Rabbi Simeon Ben Gamliel, który żył w Palestynie w pierwszej połowie II wieku n.e., przytaczając Pwt 1, 28, dowodzi, że Pismo zawiera hiperbole. Zob. Sifre do Księgi Powtórzonego Prawa, dz. cyt., s. 25. Podobny pogląd wyraził w III wieku Rabbi Ammi w Tamid 29a. Por. także E. Kӧning, Stilistik, Rhetorik, Poetik in Bezug auf die Biblische Literatur, Leipzig 1900, s. 69; C. Douglas, Overstatement in the New Testament, New York 1931, s. 3–36.

[8] Hiob uznaje tezę Elifaza (Hi 9, 2); zob. także Hi 25, 4.

[9] Jedynie nieliczne cuda są przypisywane prorokom; zob. Iz 38, 7–8. Cuda nie mają wartości dowodowej; zob. Pwt 13, 1–3. To, co zostaje zesłane Achazowi (Iz 7, 11), jest raczej znakiem niż cudem. Na temat znaczenia tego fragmentu zob. M. Buber, The Prophetic Faith, New York 1949, s. 138.
O Samuelu mówi się, że wzywał Pana, toteż Pan zesłał tego dnia burzę z deszczem, i wszyscy ludzie z bojaźnią myśleli o Panu i Samuelu (1 Sm 12, 18). Gedeon (Sdz 6, 36–40) i Eliasz (1 Krl 18, 36–38) wybłagali u Boga cudowne znaki. Cud cofnięcia cienia wskazówki zegara słonecznego (Iz 38, 1–8) nie został jednak zesłany, aby dostarczyć dowodu. Cuda nie zawsze kładły też kres niepewności, ponieważ czarownicy starali się je naśladować (zob. Wj 8, 14–15 [H 7, 11. 22]). Jedynym środkiem proroka było słowo lub akt symboliczny mający zilustrować jego treść. Nawet przepowiednie zdarzeń, które miały nadejść, nie zawsze mogły posłużyć jako potwierdzenie słów proroka.

Świadek Boskiego cierpienia

Być prorokiem to znaczy solidaryzować się z Boskimi uczuciami, doświadczać komunii z boską świadomością. Prorok słyszy głos Boga i spogląda na świat z Bożej perspektywy.

Poniższy tekst stanowi skróconą wersję wstępu do książki Abrahama Joshuy Heschela Prorocy, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Esprit na początku 2014 roku. Tłumaczenie: Albert Gorzkowski.

„Jakim człowiekiem jest prorok?” – pyta mój ojciec na pierwszych stronach książki. Człowiekiem cierpienia, którego „życie i dusza są zagrożone przez to, o czym mówi, który jednak ma zdolność odczuwania „niemego westchnienia” ludzkiej udręki. Wedle powszechnego mniemania prorocy to ludzie, którzy przepowiadają przyszłość, ostrzegają przed Bożą karą za grzechy, domagają się sprawiedliwości społecznej. Takie uproszczenie oznacza brak zrozumienia tego, że to „Bóg wyraża swój gniew w słowach proroka”. Możemy wszyscy skarżyć się na przejawy niesprawiedliwości społecznej, które pozostają dla nas znośne, jednak dla proroka „niesprawiedliwość przyjmuje niemal kosmiczne rozmiary”. Skąd ten gniew i oburzenie? Czy reakcja proroka nie jest przesadą?

Lecz to właśnie uniesienie proroka jest kwestią podstawową. Dla mojego ojca znaczenie prorokowania leży nie tylko w przesłaniu, ale też w roli proroka jako świadka, kogoś, kto ma zdolność uczynienia Boga słyszalnym i do objawienia nie tylko Jego woli, ale też wewnętrznego życia. Być prorokiem, pisze, to znaczy solidaryzować się z boskimi uczuciami, doświadczać komunii z boską świadomością. Prorok słyszy głos Boga i spogląda na świat z Bożej perspektywy.

Tak naprawdę to właśnie jest początkowy punkt wyjścia dla większości religijnych ludzi, ale zbyt często rozpraszają się oni, myląc przesłanie z posłańcem. Powołajmy się na przykład z Talmudu (Berachot 8a). Dla wielu żydowskich myślicieli fragment ten naucza o centryczności halachy; według mojego ojca natomiast werset ten należy czytać jako wyrażanie żalu. Halacha nie bardziej niż jakiekolwiek inne nauczanie religijne jest środkiem prowadzącym do Boga, a nie Jego substytutem, jest wyzwaniem, a nie panaceum. I podobnie pisze on, że modlitwa musi być subwersywna – musi być raczej policzkiem wymierzonym samozadowoleniu niż potwierdzeniem naszych zalet: „Dla proroka przesyt sumieniem jest pruderią i ucieczką od odpowiedzialności”.

Książka mojego ojca o prorokach zaczęła się jako studium prorockiej podmiotowości proroka. Prorok nie był po prostu wyłącznie Bożym posłańcem, który przekazywał naukę, pobudzając ludzi do sprawiedliwego postępowania i ostrzegając przed konsekwencjami zlekceważenia tej wiadomości. Najważniejszą kwestią, jeżeli chodzi o proroków, była nie treść ich przesłania, ale rodzaj doświadczenia religijnego, jakiego byli przykładem.

To doświadczenie proroków bardzo długo stanowiło dla biblistyki zagadkę. Biblistyczne tradycje naukowe, ukształtowane w Niemczech w połowie XIX wieku, zostały zdominowane przez liberalnych teologów protestanckich, którzy swoje prace na temat proroków zabarwiali własną polemiką religijną. Utrzymywali, że nauki proroków stanowią szczyt izraelskiego rozwoju religijnego oraz że epoka postprofetyczna jest czasem schyłku i stopniowego zdegenerowania w kierunku ograniczonego umysłowo nacjonalizmu i legalizmu. Pod względem teologicznym, twierdzili niemieccy protestanci, prawdziwym spadkobiercą tradycji profetycznej był nie judaizm, ale chrześcijaństwo. Duch tej tradycji przetrwał w nauczaniu Jezusa, a nie rabinów.

Na początku XX wieku chrześcijańscy badacze Biblii zaczęli dostrzegać różnicę między nauczaniem proroków a ich osobowościami. I tak jak nauczanie było zestawiane z nauczaniem Jezusa, tak osobowość proroka była opisywana z coraz wyraźniejszym lekceważeniem – nie bez porównania z pogardą, jaką żywiono dla mistyków, których ówcześni badacze często wyśmiewali jako histeryków. Niemiecki biblista Gustaw Hoelscher określił proroków jako szaleńców, którzy nauczyli się osiągać odmienne stany świadomości od pogańskich przywódców religijnych z Kanaan. Według Hoelschera prorocy w stanie ekstazy postrzegali siebie nie jako Bożych posłańców, ale przemawiali jako Bóg i utożsamiali się z Nim. Inni badacze kładli nacisk na całkowite pochłonięcie proroka przez Boga lub też przedstawiali proroka jako zwykłą tubę dla Bożego przesłania.

Dla mojego ojca takie spojrzenie na proroków nie znajduje pokrycia w tekście samej Biblii i pojawiło się, ponieważ przywołanym wyżej biblistom brakowało odpowiednich narzędzi pojęciowych do zrozumienia doświadczenia prorockiego. Żadna z cech charakterystycznych dla ekstazy – szał, zespolenie się z Bogiem i samozatracenie – nie pojawia się w tekstach profetycznych. Prorockie doświadczenie Boga, jak sugeruje, nacechowane jest raczej poczuciem duchowej wspólnoty z boską świadomością, współczuciem dla boskiego cierpienia, głębokim zatroskaniem Boga o ludzkość. Prorocy nie zostają wchłonięci przez Boga, tracąc własne osobowości, ale współdzielą Jego cierpienie poprzez swoje pogłębione współczucie. Nie wyzbywając się własnych osobowości, prorocy poprzez swoje doświadczenia emocjonalne wpływają na jedność z boską świadomością i przekazywanie Bożej myśli.

Wprowadzony przez mojego ojca termin „boskie cierpienie”, jako centralny element teologii prorockiego nauczania, wywodzi się z rabinicznego pojęcia zoreh gavoha, oznaczającego wyższą, boska potrzebę. Podkreśla on, że Bóg nie jest odseparowanym od wszystkiego nieporuszonym Poruszycielem – jak nazywa Go tradycja Arystotelesowska, ale wręcz przeciwnie – jest najbardziej „poruszonym Poruszycielem”, na którego ludzkie czyny oddziałują w sposób niezwykle znaczący. Boskie cierpienie wskazuje na nieustanne zaangażowanie Boga w bieg dziejów człowieka, lecz zaangażowanie to ma charakter emocjonalny: Bóg cierpi, kiedy cierpi człowiek, więc kiedy ranię człowieka, ranię również Boga.

W ten sposób prorok nie jest ani posłańcem, ani wyrocznią, ani widzącym, ani ekstatykiem, ale świadkiem boskiego cierpienia, dającym świadectwo Bożej troski o ludzi. Mój ojciec podkreślał, że nie tylko Bóg jest przedmiotem ludzkiego zainteresowania – On sam także troszczy się o nas. Świadomość tego, że Bóg odczuwa udrękę w odpowiedzi na ludzkie nieszczęście, jest dla proroka przytłaczająca i dotkliwa. Spotykając się natomiast z bezdusznością i obojętnością, prorok nie postrzega Boga jako źródła pocieszenia i wsparcia, ale jako nieustające żądanie: „Kiedy świat jest uśpiony i spokojny, na proroka spada grom z nieba”.