Archiwa tagu: zły Bóg ST

Gniewny Bóg Starego Testamentu?

Ignacy Karpowicz o Bogu Starego Testamentu w styczniowych „Charakterach” napisał, że jest złym, zawistnym sadystą, z wielkimi problemami w kontrolowaniu agresji i napadów złości. Bez wątpienia Stary Testament w wielu miejscach mówi o gniewie Boga, o spowodowanych nim zapowiedziach nieszczęścia. Czy jednak jest on wynikiem niekontrolowanych napadów złości? Czy jest to tyrański bezrozumny gniew?

Wiele miejsca w swoich pismach problemowi gniewu Boga poświęcił żydowski myśliciel Abraham Joshua Heschel. Aby przedstawić w skrócie jego poglądy, oprę się na artykule Alberta Gorzkowskiego z książki Cóż stanie się, Panie, jeśli spytam?.

Skąd się bierze gniew Boga? Aby to zrozumieć, trzeba wyjść od pojęcia pathos Boga. Żydowski myśliciel podkreśla, że Bóg nie odsłania się prorokom jako abstrakcyjny absolut, lecz w osobowej i intymnej więzi ze światem. Nie tyle rozkazuje i wymaga posłuszeństwa, ile przejawia troskę wobec tego, co dzieje się w świecie, a więc przejawia wobec niego określoną postawę. Zdarzenia i ludzkie działania wywołują Jego radość lub smutek, zadowolenie lub gniew. Ludzkie uczynki mogą Go wzruszyć, wstrząsnąć Nim, wywołać Jego żal lub przeciwnie – sprawić radość. Przekonanie, że Bóg może być osobiście wzruszony, że posiada nie tylko inteligencję i wolę, lecz także pathos, wyznacza podstawy profetycznej świadomości Boga. Bóg nie tylko kieruje światem w majestacie swojej potęgi i mądrości, lecz zajmuje osobistą postawę wobec zdarzeń, które dokonują się w historii. Nie pozostaje poza cierpieniem i smutkiem, lecz jest niezwykle poruszony człowieczym zachowaniem i jego „przewinieniem”. Według Heschela pathos nie oznacza idei dobra, lecz żywą troskę; nie wieczny wzór, lecz otwarte wyzwanie, dynamiczną relację pomiędzy Bogiem a człowiekiem; nie zwykłe uczucie czy bierne doznanie, lecz działanie lub postawę złożoną z najrozmaitszych duchowych elementów; nie chłodny, kontemplacyjny ogląd świata, lecz przepojone żarliwością wezwanie. Pathos to nie emocja wymykająca się rozumowi, lecz akt naznaczony intencją, zależny od wolnej woli, wyniku decyzji i ustaleń. Nawet w chwili gniewu (Jr 18, 7) Bóg nie pragnie go wypełnić, lecz unieważnić dzięki skrusze swego narodu. Człowiek, zdaniem Heschela, nie jest bezpośrednią, lecz tylko incydentalną przyczyną Bożego miłosierdzia, tzw. occasio, która w sposób wolny wywołuje stan Boga naznaczony pathos. Pathos nie jest atrybutem, lecz sytuacją; nie jest absolutna mocą, która istnieje niezależnie od człowieka, lecz reakcją wobec ludzkiej historii, postawą, u której źródeł spoczywa postępowanie człowieka. Nie jest odpowiedzią, lecz przyczyną. W tym sensie człowiek jest czynnikiem sprawczym, a nie tylko odbiorcą. To w jego zasięgu leży wzbudzenie pathos miłości albo pathos gniewu.

Zasady moralne nie stanowią jakości niezależnych od Boga, lecz wynikają z Jego troski. Boże wezwanie skierowane do człowieka, które tak często odnajdujemy w wypowiedziach proroków, zakłada, że ethos nie opiera się na niezmiennych zasadach, lecz na Jego trosce. Żal Boga jako decyzja, która wynikła z zasad moralnych, wyraźnie dowodzi wyższości pathos. Zbrodnia nie jest więc pogwałceniem prawa, lecz grzechem przeciwko żywemu Bogu. Proroków nie można określać jako rzeczników sprawiedliwości, ale jako rzeczników Bożego pathos, mówiących nie w imieniu idei sprawiedliwości, lecz w imieniu Boskiej sprawiedliwości, w imieniu Bożej troski o sprawiedliwość. Boża troska zapamiętana dzięki współodczuwaniu stanowi najgłębszą istotę proroctwa. Trudne położenie człowieka oznacza jednocześnie trudną sytuację Boga, który bierze udział w życiu człowieka. Grzechu, winy, cierpienia nie można oddzielić od sytuacji Boga. Nigdy w historii człowiek nie był traktowany z taką powagą jak u proroków, jest nie tylko Jego obrazem, jest Jego wieczną troską. Każdy czyn człowieka dotyka nie tylko jego życia, lecz również życia Boga, na tyle, na ile nakierowane jest ono na człowieka. Bóg, który objawia gniew i który się troszczy, nie jest dla Heschela „Całkowitą Innością”, przedziwnym, osobliwym Bytem, ukrytym w niezgłębionej ciemności, lecz Bogiem przymierza, który oznajmił prorokom swoją wolę i wezwał do posłuszeństwa. Taki Bóg nie jest kimś odległym, lecz tym, który towarzyszy człowiekowi, jest blisko i okazuje troskę. Pathos Boga wykracza poza przepaść, która oddziela Go od człowieka. Mimo całej niezgłębioności Jego istoty On troszczy się o świat i pozostaje z nim związany. Boskie pathos przypomina most ponad przepaścią, która oddziela człowieka od Boga. Oznacza to, że relacja między Bogiem a człowiekiem nie jest nacechowana opozycją i napięciem. Pathos oznacza, że Bóg nigdy nie jest neutralny ani nigdy nie pozostaje poza dobrem i złem. Żydowski myśliciel wskazuje, że jego źródłem jest Boskie pathos.

Czy mówiąc jednak o pathos Boga, nie mówimy w sposób antropomorficzny? Zdaniem Heschela istnieje zasadnicza różnica między antropomorficzną koncepcją a antropomorficznym wysłowieniem. Przedstawienie Boga na obraz człowieka nie oznacza jeszcze myślenia o Nim jako o człowieku. W biblijnym wysłowieniu boskich emocji, które są zawsze moralnie uwarunkowane i moralnie obowiązane, religijna świadomość wyraża bardziej poczucie nadludzkiej mocy niż przekonanie o podobieństwie z człowiekiem. Idei Bożego pathos, łączącej całkowitą bezinteresowność z najwyższą troską o biednych i uciskanych, nie można przypisać ludzkiej naturze. Pathos jako kategoria teologiczna stanowi autentyczne wejrzenie w więź Boga z człowiekiem, nie zaś boskie odwzorowanie ludzkich emocji rodem z mitologicznych wyobrażeń bóstw. Bezwarunkowa troska Boga o sprawiedliwość nie jest antropomorfizmem, to troska człowieka o sprawiedliwość jest teomorfizmem. Bóg był dla proroków bytem, który jest najbardziej rzeczywisty i oszałamiająco obecny. Nie mogli więc posługiwać się językiem istoty, musieli używać języka obecności.

A. J. Heschel wskazuje, że gniew Boga może się zdawać przerażającym ciężarem nie do udźwignięcia, jednak w istocie jest on przejawem i narzędziem Jego wiecznej troski. Nowością w pismach prorockich w stosunku do innych religii był fakt, że ukazywały one miłosierdzie i gniew nie jako chwilowe emocje, lecz jako przejawy nieustającej opieki i troski. Boże pathos obejmuje całe życie: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, wszystkie rzeczy i zdarzenia mają odniesienie do Boga. Gniew jest emocją, która niebezpiecznie zbliża się do zła, lecz utożsamianie jej ze złem mija się z prawdą; podobnie jak ogień może mieć zbawienne bądź fatalne następstwa. Zasługuje na naganę, kiedy u jego źródeł leżą złe zamiary, jest jednak moralnie konieczny jako opór wobec zła. Dopóki gniew Boga będziemy postrzegać na płaszczyźnie psychologicznych emocji, a nie w perspektywie teologii pathos, dopóty nie będziemy w stanie go zrozumieć. Gniew Boga jest jedną z najistotniejszych idei pomagających nam zrozumieć boską suwerenność, prawość i wolność. Wybuch Bożego gniewu nie jest czymś przypadkowym, nieprzewidywalnym, irracjonalnym, lecz jest następstwem postępowania człowieka. Jest to świadome i celowe działanie wynikające z troski o dobro i zło. Gniew jest jednym z przejawów wrażliwości Boga wobec człowieka. Jest uwarunkowany Bożą wolą i jest odpowiedzią na ludzki grzech. Nigdy nie jest emocją nadrzędną i rozstrzygającą, lecz emocją wtórną, ukazującą jedynie jedną z postaw Boga wobec człowieka. Pathos zakłada miłość, lecz wykracza poza nią. Boża więź z człowiekiem nie polega na bezkrytycznym obdarzaniu dobrodziejstwem, niezważającym na postępowanie i zasługi obdarzonego, lecz na intymną otwartość, bliskość, objawiającą się w Jego wrażliwych i różnorodnych działaniach. Gniew w sensie biblijnym to słuszne oburzenie czy też wewnętrzne wzburzenie wobec tego, co odczuwane jest jako podłe i karygodne, czyli grzeszne. To brak zrozumienia dla zła. W Biblii sędzia jest nie tylko osobą, która posiada zdolność właściwego rozpoznania sprawy i wydania wyroku, jest również tym, który odczuwa ból i smutek w obliczu niesprawiedliwości. Ponieważ Bóg troszczy się o człowieka, Jego gniew może rozpalić się przeciwko człowiekowi. Zło, na które większość z nas się godzi, a nawet ponosi za nie odpowiedzialność, to obojętność wobec zła. Chętnie jesteśmy neutralni i obojętni, a nieprawość bliźnich z trudem porusza nasze serca. Milczące przyzwolenie sprawia, że zło może niespodziewanie zapanować jako wyjątek, który stał się powszechnie akceptowaną regułą. Gniew Boga to nieodżałowany smutek i współczucie. Bóg nie jest obojętny wobec zła. Jego troska jest nieustanna, zaś to, co człowiek czyni wobec drugiego człowieka, dotyka samego Boga. Pan jest Bogiem współodczuwającym, Bogiem pathos. Jednym z sensów Bożego gniewu jest właśnie kres obojętności.

Zapowiedź gniewu Boga jest czymś przerażającym, ale ci, których przywiódł na skraj rozpaczy widok ogromu nikczemności i bezwzględności, mogą znaleźć ukojenie w przeświadczeniu, że zło nie ma ostatniego słowa i nie będzie ono zwieńczeniem historii. Wyzyskiwanie biednych to dla nas występek, a dla Boga to katastrofa. Nie można zrozumieć Bożego gniewu, nie zastanawiając się nad znaczeniem boskiej cierpliwości, czyli wyrozumiałości. Zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio prorocy zwracają uwagę na to, że Bóg jest cierpliwy, cierpi w milczeniu i nieskory do gniewu. Cierpliwość Boga to nie apatia, ale powstrzymanie się od słusznego gniewu. Pan cierpi w milczeniu, współodczuwa, kocha i pozostaje wierny, lecz również wymaga, nalega, rodzi strach i niebezpieczeństwo. Zasadniczą cechą gniewu jest jego zależność, ewentualność i nieostateczność. To człowiek skłania Boga do gniewu, ale i on może ten gniew uchylić. Wszechwidzący i wszechmocny może zmienić słowo, które objawia. Człowiek może zmienić Jego postanowienie. Gniew Boga jest instrumentalny i podlega Jego woli. Przejaw gniewu jest wezwaniem do jego unieważnienia. Nie jest on przejawem irracjonalnego nagłego wzburzenia, lecz wolnym i troskliwym działaniem (przejawem) Bożej sprawiedliwości na to, co dobre i złe. A. Gorzkowski zwraca uwagę na dokonaną przez A. J. Heschela interpretację historii Jonasza:

Odpowiedź dana Jonaszowi kładzie nacisk na wyższość współczucia nad gniewem, odbiera możliwość poszukania racjonalnej spójności w działaniu Boga wobec świata. Historia byłaby bardziej zrozumiała, gdyby słowo Boga było czymś ostatecznym, krańcowym i jednoznacznym jak dogmat albo bezdyskusyjny wyrok. Byłoby łatwiej, gdyby Bóg postępował automatycznie: kiedy nikczemność osiąga swoją miarę, musi ulec zniszczeniu. Ale poza sprawiedliwością i gniewem istnieje tajemnica współodczuwania (s. 138).

Chociaż Bóg raduje się z dobroci, istnieją chwile, kiedy do głosu dochodzi Jego pathos gniewu. Sędzia świata nieustannie zanosił swój krzyk niezgody, lecz lud był głuchy na wezwania proroków. Wtedy nadeszła chwila, kiedy Jego cierpliwość obróciła się w gniew. Prorocy nigdy nie traktują gniewu Boga jako nieprzeniknionego i nieobliczalnego. Sprawiedliwość jest miarą Jego gniewu. A. J. Heschel sądził, że starożytne przekonanie, że bogowie są mściwi z natury, zapadło głęboko w umysłach współczesnych i rzutuje na pojmowanie Boga ST. U bogów, którzy są mściwi, gniew jest nawykiem czy usposobieniem. Ale prorocy nigdy nie mówią o gniewie Boga tak, jakby wynikał on z Jego usposobienia. Jego gniew przemija, a Jego miłość trwa na wieki, nigdzie nie napisano, że Jego gniew nie przemija.

Zdaniem A. J. Heschela tajemnica gniewu tkwi w Bożej trosce. Niczego nie możemy być bardziej pewni niż troski. Gniew rodzi załamanie i cierpienie, lecz nie rozpacz. Ostateczny sens historii kryje się w bożej trosce, która nie przemija. Według Heschela istnieją dwa aspekty Bożego gniewu: pierwszy odnosi się do doświadczenia Boga, drugi do doświadczenia człowieka. Jego historycznym wymiarem jest katastrofa, która ma nastąpić, wymiarem duchowym jest ból, który ma nastąpić w sercu Boga. Dla człowieka gniew Boga rodzi strach przed bólem, dla Boga gniew jest bólem. Gniew oznacza smutek i rozczarowanie spowodowane niewiernością ludu. (A. Gorzkowski, ויחר־אף אלהים (Lb 22, 22). Gniew Boga w Starym Testamencie w świetle filozofii judaizmu Abrahama Joshuy Heschela, w: A. Gorzkowski, Cóż stanie się, Panie, jeśli spytam?, Kraków 2012, s. 111–163).

Bóg proroków to Bóg, którego gniew wywołuje wszelka niesprawiedliwość i zło człowieka. To zło człowieka jednocześnie Boga zasmuca. Ten gniew nie jest jednak nieopanowaną emocją, ale konsekwencją tego, że Bóg współodczuwa z człowiekiem, że los człowieka nie jest Mu obojętny. Heschel akcentuje towarzyszenie Boga człowiekowi, Jego troskę i bliskość, bo człowiek w każdej niemal chwili może odwrócić gniew Boga. Gniew Boga, a więc również będące jego skutkiem nieszczęście człowieka, jest bólem dla samego Boga.

Właściwe pojmowanie gniewu Boga Starego Testamentu każe z dużą ostrożnością podchodzić do sugerowanego przez niektórych przeciwstawiania sobie Boga Starego Testamentu i Boga Nowego Testamentu, przedstawianego i uosabianego przez Jezusa. Ten pierwszy miałby być gniewny i okrutny, Ten drugi zaś łagodny i dobrotliwy. Problem jednak w tym, że i w Nowym Testamencie znajdujemy wzmianki o gniewie Jezusa: Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: „Wyciągnij rękę!”. Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa (Mk 3, 5); Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał (J 2, 15). Pinchas Lapide i Ulrich Luz zauważają, że Chrystus ze swoim gwałtownym usposobieniem, żywym unaocznieniem i żarliwą miłością do Izraela mówił podobnie jak przed wiekami starotestamentowi prorocy, tyle że Jego skargi wydają się wręcz powściągliwe, jeśli porównamy je z ostrymi upomnieniami Izajasza i Ezechiela (cyt. za: A. Gorzkowski, Cóż stanie się, Panie, jeśli spytam?, s. 111). To dlatego ewangeliści nie obawiali się mówić o gniewie Jezusa. W tym gniewie, powiązanym ze smutkiem, da się dostrzec podobieństwo do gniewu i smutku Boga przedstawianego przez proroków. Gniew Jezusa nie jest zatem niczym gorszącym, ale argumentem potwierdzającym jego bliski związek z Bogiem. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że byłoby wysoce podejrzane, gdyby zło i grzech w żadnym wypadku nie wywoływały gniewu Chrystusa.

Ma jednak rację A. J. Heschel – czego potwierdzeniem są przytoczone słowa I. Karpowicza – że starożytne przekonanie, że bogowie są mściwi z natury, zapadło głęboko w naszych umysłach i rzutuje na pojmowanie Boga Starego Testamentu. Im prędzej się z nim rozstaniemy, tym lepiej.