JEZUS A JUDAIZM

 Marcjon

Marcjon urodzony ok. 100 r. po Chr. w Synopsie ( okolice Morza Czarnego ) był pierwszym chrześcijaninem, który postanowił odrzucić żydowskie dziedzictwo: Stary Testament. W Antytezach skomponowanych ok. 143 r. po Chr. przeciwstawił Boga z Pism hebrajskich JHWH; Jezusowi z Nazaretu. Pierwszy nakazywał odwet, drugi nakazywał miłość nieprzyjaciół; pierwszy dozwolił rozwody, drugi ich zabronił – Marcjon zebrał wszystkie te przeciwieństwa i doszedł do wniosku, że tych dwóch obrazów nie da się ze sobą zharmonizować. Odrzucił zatem Stary Testament ( ST ), a z pism nowotestamentalnych zaakceptował jedynie Ewangelie Łukasza i dziesięć Listów Apostoła Pawła, które jeszcze ocenzurował, ponieważ zostały – według niego – skażone naleciałościami judaistycznymi. Kościół w Rzymie stanowczo oparł się tak instrumentalnemu potraktowaniu kanonu oraz dziedzictwa żydowskiego i wykluczył ekscentrycznego egzegetę z Kościoła. Czy rzeczywiście możemy mówić, aż o takiej przepaści pomiędzy nauczaniem Jezusa a ST i jeśli tak to z czego ta przepaść wynika?

Stary Testament

W ST spotykamy zbiór Pism napisanych na przestrzeni tysiąca lat – ewolucja teologiczna i dynamizm jest tam widoczny jak na dłoni, zwłaszcza jeśli nie czytamy tych dokumentów, w sposób w jaki zostały ułożone w kanonie katolickim ( za Septuagintą ), lecz chronologicznie. Dokumenty te odpowiadają na historyczne problemy Żydów, które spotykały ten naród na przestrzeni dziejów, podkreślając opiekę JHWH. Starają się tłumaczyć i znaleźć rozwiązania na wiele problemów m. in. na fakt ciągłych klęsk Izraela w starciu z potężnymi mocarstwami Bliskiego Wschodu, z którymi efemeryczna państwowość żydowska nie była w stanie nawiązać równej konkurencji popadając raz po raz w uzależnienie. Jeśli jesteśmy Narodem Wybranym – zadawali pytania pobożni Żydzi – przez Boga, dlaczego doświadczamy tylu klęsk i upokorzeń, chcemy wiedzieć jakie są tego przyczyny, aby znaleźć rozwiązanie. W judaizmie pojawia się ruch zwany profetyzmem, a najwcześniejsze jego wytwory pochodzą już z VIII w. przed Chr. Bóg JHWH często przypomina w tych pismach wojownika broczącego we krwi ofiar, który ma przynieść ostateczne zwycięstwo Izraelowi po jego nawróceniu.

Prorocy przed niewolą częściej zapowiadali zniszczenie i zagładę niż pokój i pomyślność, a czynili tak dlatego, że ich współcześni nie starali się, tak jak oni sami, zachować lojalność wobec Jahwe. Wspólną cechą proroków izraelskich było przekonanie, że pomyślność zapewni ich narodowi tylko wierność i cześć dla Jahwe ( W. Tyloch, Dzieje ksiąg Starego Testamentu, Warszawa 1981, s. 157 ).

Wieszczby te niosły pocieszenie masom żydowskim i zapowiadały odwrócenie złego losu co niewątpliwie cementowało naród i dawało odpowiedź na bieżące problemy, które częstokroć wiązały się z utratą państwowości i samodzielności. Nie można zapominać, że JHWH nie był Bogiem uniwersalnym, lecz był Bogiem Żydów, jednak już u Proto – Izajasza oraz Deutero – Izajasza Jego moc zostaje rozciągnięta na wszystkie narody. Judaizm tamtych czasów nie zna jednak odpłaty pośmiertnej związanej czy to z życiem po śmierci czy to ze zmartwychwstaniem, szukano więc zadośćuczynienia w życiu doczesnym. Stąd pojawiające się czasami wstrząsające ale też i mocno przerysowane przepowiednie dotyczące pomsty JHWH nad narodami odpowiedzialnymi za upokorzenia Izraela. Przełomem w pojmowaniu odpłaty i związanej z nią sprawiedliwości stała się idea zmartwychwstania, która trafiła do judaizmu prawdopodobnie z Persji i została entuzjastycznie przyjętą przez nowy nurt apokaliptykę, która starała się zastąpić pustką po prorokach i dać nową formę odpowiedzi na dręczące Żydów pytania i ich problemy teologiczne. Wysyp pism apokaliptycznych ( Księga Daniela, Henoch Etiopski ) był symptomem kryzysu związanego z przymusową hellenizacją za Antiocha IV Epifanesa. Na wyobrażenia Żydów odciska duże piętno Księga Daniela, ponieważ z jednej strony przedstawiała i kontynuowała starszą formę sporu polityczno – religijnego z potęga światową, a z drugiej strony – sama była najściślej związana z wydarzeniami kryzysu ( J. Maier, Między Starym a Nowym Testamentem : historia i religia w okresie Drugiej Świątyni, przeł. Ewa Marszał, Jerzy Zakrzewski, Kraków 2002, s. 308 ). Apokaliptycy oczekują rychłego wkroczenia Boga w historię ludzkości często sięgając do różnorakich symboli, czy to ze świata zwierzęcego, czy to z kwitnącej wówczas numerologii. W Izraelu tworzy się sekciarstwo. Z tego co wiemy w czasach Jezusa istniało w judaizmie około dwudziestu czterech sekt, które zaciekle się zwalczały i pozostawały ze sobą w stosunkach wrogich określając się nawzajem bardzo obraźliwie ( TJ, Sanhedryn, 10, 6, 29c; bibliografia dotycząca ugrupowań żydowskich zob. L. H. Feldman, Josephus and Modern Scholarship, New York 1984, s. 542 – 672 ). Wspólnota z Qumran nazywała faryzeuszy ugrupowaniem szukającym pochlebstw skazanym na zagładę w trakcie nadchodzącego Sądu a faryzeusze wypowiedzi Saduceuszy z rodu Annasza porównywali do syku węża.
Bliski eschaton powoduje różnorakie możliwe podejścia do zachowania społeczno – religijnego, które nie zawsze jest zgodne ze zwyczajami ogółu. Nie ma idealnego wzorca sekty apokaliptycznej jednak większość z nich oczekuje nadchodzącego końca świata i w związku z tym można dostrzec pewne cechy szczególne każdego takiego ugrupowania.

Głównym czynnikiem ideologicznym w sektach apokaliptycznych jest tzw. `świadomość wybrania – predestynacji`, cechująca się przekonaniem, że koniec świata, który ma nastąpić, na pewno nie dotknie właśnie owej małej – wybranej grupy, bowiem właśnie ona stanowi sens i cel tego świata i tylko ta grupa, szczególnie wybranych ludzi, może zostać ocalona i zbawiona, cały zaś świat – nie, chyba, że właśnie `my – ludzie wybrani, ocalimy ów świat przed zagładą`. `My – ludzie posiadający świadomość, czyli znajomość bożych planów, boskiego scenariusza`. Konsekwencją takiego sposobu myślenia stanowi separacja członków sekt katastroficznych ze świata zewnętrznego, której potrzebę bardzo łatwo wprowadzić wśród członków grupy poprzez proste techniki manipulacji, polegającej na podkreślaniu wyjątkowości ich osobowości ( M. Szostak, Sekty destrukcyjne. Studium metodologiczno – kryminalistyczne, Zakamycze 2001, s. 184 ).

Przede wszystkim jak wynika z analiz dr Szostaka sekty apokaliptyczne postrzegają siebie jako wybrane grupy ( skupiska stanowiące cel świata! ), które maja zostać ocalone i zbawione w przeciwieństwie do reszty – co więcej – to właśnie te grupy uważają, że mogą ocalić innych ze świata przed zagładą.

Apokaliptyczne sekty

Na terenie Palestyny ok. II w. przed Chr. pojawia się postać, którą znamy pod nazwą Nauczyciel Sprawiedliwości ( NS ), rozpoczynający nowy ruch nawrócenia. Prawdopodobnie był on byłym, dobrze wykształconym kapłanem z rodu Sadokitów, który wszedł w konflikt z establishmentem reprezentującym środowisko kapłanów świątynnych. Odrzucił on oficjalny kalendarz oraz szereg innych uregulowań w zakresie kultyczno – rytualnym ( 4QMMT ). Według niego Izrael znalazł się u progu dnia JHWH. Pisma proroków objaśniał on za pomocą peszeru aktualizując je i odnosząc do bieżących wydarzeń a nawet samego siebie. Sam NS zażądał wiary w swoje objawienie co doprowadziło w łonie dynamicznie rozwijającej się sekty do konfliktu. Część wiernych nie podzielała opinii jakoby to Bóg właśnie NS powierzył tajemnice wszystkich proroków i nie chcieli uznać jego ekskluzywnej pozycji jaką sobie przyznał na czasy ostateczne. Pomimo śmierci przywódcy i nie doczekania się zapowiadanego dnia JHWH, wspólnota kontynuuje swoją działalność, aż do zburzenia Świątyni w 70 r. po Chr. Wspólnota z Qumran spełnia wszystkie założenia, które zdefiniował dr Szostak. Qumrańczycy odłączyli się od reszty Żydów sami uznając się za prawdziwy Izrael. Członkowie sekty czuli się dowartościowani tym specyficznym ekskluzywizmem, a sami zorganizowali się w sposób, który przypomina biblijną strukturę Izraela z czasów przeprawy przez pustynię po wyjściu z niewoli egipskiej ( J. C. VanderKam, Manuskrypty znad Morza Martwego, przeł. Regina Gromacka, Warszawa 1996, s. 113 ). Sama wspólnota po to oddaliła się na pustynię, aby podjąć studium Prawa, które ( Bóg ) nakazał przez Mojżesza ( 1QS kol. 8, 15 – 16 ). Samo jednak przestrzeganie Tory nie było wystarczające do osiągnięcia zbawienia: należało się zgodzić z jego interpretacją, którą JHWH objawił przez swego sługę NS ( 1Q kol. 15, 6 – 9; CD – A kol. 20, 27 – 29 ). Ci, którzy odrzucają naukę NS są przeznaczeni na zagładę w trakcie zbliżającego się dnia JHWH ( 1QpHab kol. 2, 1 – 4; kol. 12, 2 – 10 ). Należy się oddzielić od społeczności żydowskiej i przyłączyć do ludzi Nowego Przymierza ( 1QS kol. 1, 16 – 19; CD – A kol. 3, 12 – 17; 4QMMT kol. C 89 – 91 ), podporządkować się jej zwierzchnikom, uczestniczyć w rytuałach wspólnoty ( modlitwy, obmycia, antycypacja uczty mesjańskiej ) oraz zaakceptować drugą Torę wspólnoty ( 11Q19; CD – A kol. 5, 2 – 5; 4Q177 kol. 1 – 4. 14 ).
Wyobrażenia o dniu JHWH były w Qumran bardzo precyzyjne. W pierwszym jego etapie Rzymianie mieli unicestwić kapłanów jerozolimskich i zagarnąć ich bogactwo ( 1QpHab kol. 9, 4 – 7 ) i rozpocząć rzeź ludności ( 1QpHab kol. 6, 10 – 12 ). W dniach ostatecznych wielu ludzi miało zrozumieć swoją winę i odwrócić się od faryzeuszy i dołączyć do qumrańczyków ( 4Q169 frag. 3 – 4 kol. 3, 3 – 5 ). Następnie miała się rozpętać czterdziestoletnia wojna pomiędzy Synami Światłości i wojskami Rzymian dowodzonymi przez Beliala ( 4Q171 kol. 2, 7 – 8; 1QM kol. 15, 2 – 5 ); zakończona zwycięstwem Synów Światłości i masakrą sił ciemności ( 1QM kol.19, 13; 4Q169 frag. 1+2 kol. 2, 3 – 4 ). Prawdopodobnie wojskami miał dowodzić Mesjasz Dawidowy ( 4Q161 frag. 8 – 10 kol. 3, 17 – 22 ), który miał pojawić się na Syjonie wraz z Wyjaśniającym Prawo ( 4Q174 kol. 3,11 – 12 ). W pewnym momencie doktryna mówi nawet o trzech postaciach mesjańskich: proroku i Mesjaszu Aarona i Izraela ( 1QS kol. 9, 9 – 11 ). Pomazaniec Aarona ma na końcu przewodniczyć mesjańskiej uczcie i jako pierwszy błogosławić chleb i wino ( 1Q28a kol. 2, 12 – 15 ). W tym czasie Bóg miał odnowić świat i dać go w posiadanie zgromadzeniu ubogich, którzy mieli odziedziczyć ziemię ( 4Q171 kol.2, 10 – 11; kol. 4,11 – 12 ). Reguły nowego życia, będą zupełnie inne – świat stanie na opak:

[Gdyż nie]bo i ziemia będą słuchać jego pomazańca. (…) Pan bowiem nawiedzi pobożnych, a sprawiedliwych zawoła po imieniu. Nad ubogimi uniesie się Jego duch, wiarę przemieni w Swoją siłę. Uczci pobożnych na tronie wiecznego królestwa. Rozwiąże związanych, otworzy oczy niewidomych, podniesie pochylonych. Na z[a]wsze przyłączą się [do tych, którzy u]fają. W Swojej łaskawości od[płaci im,] a owo[c] dobrego [czyn]u do nikogo nie dotrze z opóźnieniem. Za/sz/czyty jakich nie było uczyni Pan, jak zapo[wiedział.] Uzdrowi bowiem konających, wskrzesi zmarłych, ubogim ogłosi dobrą nowinę, [nędzarz]y nasy[ci,] wypędzonych sprowadzi, głodnych uczyni bogatymi ( 4Q521 frag.2 kol.2+frag. 4, 1 – 13 ).

Czasy ostateczne nie tylko wiązały się ze zmartwychwstaniem sprawiedliwych; Bóg miał w tym czasie stworzyć świątynię trwającą całą wieczność ( 11Q19 kol. 29, 8 – 10 ) i kierować ludem Bożym poprzez swoich trzech/dwóch/jednego Pomazańców/Pomazańca. Jak mówił peszer do Ps 37, 21 – 22:

Wyjaśnienie tego odnosi się do zgromadzenia ubogich, [którzy posiądą] w spadku cały [świ]at. Odziedziczą wysoką górę Izra[ela i w] jego świętości będą się rozkoszować. A [ci, których] On [przek]lina będą wycięci ( 4Q171 kol. 3, 10 – 11 ).

JEZUS Z NAZARETU

Na początku wieku I po Chr. w Galilei pojawia się wędrowny Nauczyciel a Jego działalność poprzedziło wystąpienie Jana Chrzciciela, apokaliptycznego proroka znad Jordanu, który ochrzcił młodego i nieznanego jeszcze nikomu Jezusa. Jan nie działał jednak zbyt długo, jego rosnąca popularność wraz z tłumnym zainteresowaniem doprowadziła do jego śmierci z rozkazu Antypasa. Jan stworzył zalążek organizacyjny powołując uczniów, którzy praktykują post i mają swoje zwyczaje modlitewne. Jednak w odróżnieniu od NS nie wzywa on do oddzielenia się od społeczności Izraela ale wzywa wszystkich Żydów do pokuty i chrztu w rzece Jordan. Rozpętuje gorączkę apokaliptyczną – zdesperowane władze nie mogąc uderzyć w jego zwolenników, ponieważ rekrutują się oni ze wszystkich warstw społecznych, uderzają w samego proroka ( Ant 18, 116 – 119 ). Jezus podejmuje hasło zbliżającego się Królestwa Bożego i w związku z tym powołuje gremium dwunastu, którzy mają symbolizować nie tylko nadejście czasów ostatecznych ale także i to, że On sam jest w stanie odnowić Izrael. Liczne uzdrowienia, trafne i dowcipne aforyzmy i barwne przypowieści powodują, że Jezus jest w Galilei uwielbiany jako prorok i Syn Boży. Władze oraz konkurencja religijna z zainteresowaniem przyglądają się nowemu ruchowi wyrastającemu z galilejskiej gleby. Jezus wieszczy nastanie Królestwa JHWH w obrębie żyjącego pokolenia, a zatem Jego działaniom towarzyszy nieustanny pośpiech ( Mk 1, 35 – 39 ). Należy wezwać grzesznych Żydów ( celników, cudzołożnice, prostytutki ) do nawrócenia, aby uniknęli nadchodzącego Sądu. Rezygnuje z osiadłego trybu życia oraz z pracy zarobkowej poświęcając się całkowicie nowej idei nawrócenia Izraela. Powoduje to jednak konflikty z wpływowym stronnictwem faryzejskim, które wśród ludności stara się propagować swoją interpretację Tory ( halacha ), a którą w swoim nauczaniu Jezus wydaje się pomijać. Był to jednak zarzut niesłuszny, albowiem sam Jezus szanował zwyczaje faryzejskie jednak uważał, że w preludium apokaliptycznym nie należy nadawać im zbyt dużego znaczenia. Zrozumieć jest to bardzo prosto: jeśli kobieta chcąc ratować swoje dziecko, będące gdzieś daleko, wsiądzie do autobusu i pojedzie nim bez biletu to czyn ten jest usprawiedliwiony wyższą koniecznością i pomimo naruszenia przepisów taka kobieta jest niewinna. Jeśli Jezus i jego uczniowie ratują grzeszników przed Sądem i w trakcie tej działalności czując głód złamią przepisy halachiczne dotyczące szabatu łuskając kłosy zboża, to nie są grzesznikami, ponieważ zmusiła ich do tego wyższa konieczność jak kiedyś króla Dawida:

Wtedy rzekli do niego faryzeusze: Patrz! Czemu czynią w sabat to, czego czynić nie wolno? A On im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy był w potrzebie i był głodny, on i ci, którzy z nim byli… jadł chleby pokładne, które wolno spożywać tylko kapłanom, a które dał również tym, którzy z nim byli? ( Mk 2, 25 – 26; zob. 2 Sam 21, 1 – 6; Kpł 24, 9 )

Te nieporozumienia wynikały z innej optyki patrzenia na wydarzenia i czas przez Ruch Jezusa i faryzeuszy. Jezus nie atakuje Tory ani tym bardziej nie zamierza zastąpić starych przykazań nowymi. Jak mówi E. P. Sanders: nie jest wbrew prawu bycie bardziej prawym od tego co wymaga prawo. Jeśli nie będziesz spoglądał pożądliwie na kobietę nie popełnisz cudzołóstwa, a jeśli nie będziesz się gniewał tym bardziej nie przestąpisz przykazania: Nie morduj ( E. P. Sanders, The Question of Uniqueness in the Teaching of Jesus, The Ethel M. Wood Lecture 15, February 1990. London: The University of London, s. 8 ). Gdyby ktoś obecnie powiedział, że jechał jakąś drogą z prędkością 60 km/h, chociaż prawo dopuszczałoby tam możliwość jazdy do 100 km/h, to w żaden sposób nie można by przecież mówić, iż ktoś złamał obowiązujący przepis drogowy. Zakaz rozwodów jest również zrozumiały gdy popatrzymy na przykład apokaliptycznej grupy z Qumran. Nadchodzący eschaton miał przywrócić moralność mitycznego Edenu. W tych legendarnych początkach JHWH stworzył mężczyznę i kobietę na swój obraz ( Rdz 1, 27 ). Sekta z Qumran zabroniła więc rozwodów odwołując się do właśnie tego fragmentu Tory:

Powinien zostać uznany za przyłapanego na cudzołóstwie dwukrotnie, jeśli bierze sobie drugą żonę, podczas gdy pierwsza wciąż żyje, gdyż zasadą stworzenia było mężczyzną i kobietą On ich stworzył ( Dokument Damasceński kol. 4, 20 – 21 ).

Ani Qumran, ani Jezus nie wprowadzili do Prawa nowego przykazania, albowiem wspólnie odwołali się do innego fragmentu Tory, który nabrał nowego znaczenia w kontekście zbliżającego się kresu historii ( Mk 10, 6 ). Jezus już antycypował przyszłe Królestwo Boże poprzez uzdrowienia i moralność. On był już kimś na podobieństwo anioła, w którego mieli przemienić się przyszli uczestnicy zmartwychwstania.

Albowiem gdy powstaną z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie ( Mk 12, 23 ).

Owszem Jezus naruszał zwyczaje żydowskiego społeczeństwa biesiadując z grzesznikami i odrzuconymi przez niektóre stronnictwa judaizmu warstwami społecznymi, ale przecież byli to zawsze Żydzi a Jego powinnością była próba przywrócenia ich do Izraela. Nie należy sądzić, że Nazarejczyk wniósł jakąś istotną rewolucję w teologii religijnej Żydów. Jezusowy wizerunek Boga jest nieskomplikowany. W przeciwieństwie do żydowskiej tradycji tytuł królewski jest używany w stosunku do Boga jedynie w przypowieściach, które nie muszą być autentyczne. Dla Jezusa Bóg to Abba lub „Ojciec”, ktoś, kto dba o polne kwiatki, ptaki i lisy oraz tych ludzi, którzy w Niego wierzą. W oczach Jezusa smutek i gniew uchodzą za zaprzeczenie Boga. Dla gromadki swych dzieci Bóg jest jak kochający pasterz, który nie szczędzi wysiłku, by znaleźć ich, jeśli błądzą, i raduje się, gdy zostaną bezpiecznie przyprowadzeni do owczarni ( Mt 18, 12 – 14; Łk 15, 4 – 7 ). Bóg Jezusa jest zapobiegliwym ojcem rodziny, świadomym potrzeb wszystkich jej członków. Jednak ten Bóg jest również wyższy nad Jezusa i wszystkie stworzenia. Jest ponad wszystkim Mistrzem, który sam decyduje o momencie nadejścia Królestwa ( G. Vermes, Kto był kim w czasach Jezusa, przeł. Katarzyna Bażyńska – Chojnacka, Piotr Chojnacki, Warszawa 2002, s. 135 ).  Nie był On jedynym w owych czasach człowiekiem, w którym widziano Mesjasza, ani też jedynym, którego interpretacja Biblii Hebrajskiej skłoniła do podkreślania miłości Bożej. Poprzedzający go faryzejski mędrzec Hillel, także uczynił miłość jednym z głównych swoich nakazów:

Hilel uczył: Bądź [jak jeden] z uczniów Aharona – kochaj pokój i podążaj za pokojem, kochaj ludzi i przybliżaj ich do Tory ( mAw 1, 12 ).

Nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe. Oto cała Tora. Reszta to tylko komentarz. Idź i ucz się ( bSzab 31a ).

Nowością Jezusa był niewątpliwie nakaz miłości nieprzyjaciół ale i tu apokaliptycy byli blisko sformułowania podobnych zaleceń:

Wszelkie jarzmo uciskające i ciążące jeśli spadnie na was z powodu Pana, ścierpcie, a w ten sposób znajdziecie waszą zapłatę w dniu Sądu ( HenSłow 51, 2 ).

Gdy popatrzymy z tej perspektywy, to nie zauważamy, żadnych wskazówek, które mogłyby wskazywać, iż Jezusa od starotestamentalnych Pism oddziela jakaś przepaść. Można mówić jedynie o odległości chronologicznej, albowiem myśl żydowska ale i także idea jakiejkolwiek religii wciąż ewoluuje i zmienia się pod wpływem wydarzeń historycznych oraz wzrostu świadomości religijnej osób wywierających wpływ na daną doktrynę. Dynamika zawsze charakteryzowała religię żydowską, a w czasach Jezusa właśnie z Galilei wypłynęły dwie propozycje osiągnięcia Królestwa Bożego. Jedną z nich zaproponował Juda z Gamali wraz z faryzeuszem Sadokiem. Członkowie tego ugrupowania ( zeloci ) odmawiali płacenia podatków Rzymowi wychodząc z założenia, że tylko JHWH jest prawdziwym Królem a wolność Izrael może osiągnąć na drodze konfrontacji zbrojnej ( Wojna żydowska 2, 118, 443; Ant 18, 4 – 10, 23 – 25 ). Ruch Jezusa drogę do Królestwa Bożego widział w pozornym podporządkowaniu się władzy zwierzchniej, także i w kwestii podatkowej, a wyzwolenia oczekiwał jedynie poprzez interwencję samego JHWH, który ustanowi Królestwo sprawiedliwości i pokona wrogie siły. Herodianie z kolei nie mogli wesprzeć, ani jednych ani drugich, ponieważ po śmierci Heroda Wielkiego, którego uważali za Mesjasza ( zob. Epifaniusz, Panarion, 20, 1 ), starali się rozszerzyć wpływy dynastii herodiańskiej nad Palestyną, ale przy współpracy z władzą rzymską. Jak więc widać Galilejczyk mógł w tamtym czasie wybrać wiele rozwiązań polityczno – religijnych a sam Jezus doskonale wpisuje się w kontekst epoki, który – ze względów ideologicznych – nie zawsze jest uchwytny za pomocą tekstów Ewangelii Synoptycznych, mających tendencję do pokazywania pewnej idyllicznej perspektywy Galilei, w której to Jezus musi niczym samotny cowboy walczyć z jednolitym frontem żydostwa skierowanego przeciw Jego nowatorskim i bluźnierczym poglądom. Tymczasem Jezus był pobożnym Żydem, regularnie odwiedzającym synagogę, gdzie częstokroć korzystał z możliwości wygłoszenia homilii, aby popularyzować swoje idee ( zob. Mk 1, 21; 3, 1; 6, 2 ). Zna halachiczne przepisy faryzejskie ( zob. Q 11, 39a. 42; Mt 23, 23; Łk 11, 42; Kpł 27, 30=traktaty: Ma`aserot i Ma`aser Szeni ) i akceptuje kapłańskie prawo oczyszczeń nakazane przez Mojżesza ( Mk 1, 44, zob. Kpł 13, 49; 14, 2 – 32 ). Uczestniczy w pielgrzymkach do Jerozolimy, a próby osiągania zysków z niewątpliwą szkodą dla ubogich poprzez monopolizację handlu gołębiami i wymianę pieniędzy na Dziedzińcu Pogan, spotykają się z wyraźna dezaprobatą krewkiego Galilejczyka ( Łk 2, 41; 17, 11; 22, 7 – 8; J 7, 2. 10; Mk 11, 15 – 19 ). Swoją Ewangelię kieruje jedynie do Żydów a swoich uczniów dyscyplinuje, aby przypadkiem nie wchodzili na ziemie gojów czy też Samarytan ( Mt 10, 5 ). Paweł z Tarsu postrzega Jezusa jako Żyda pochodzącego z rodu Dawida, zrodzonego z Niewiasty, podlegającego Torze, sługę obrzezanych, który powołał dwunastu, zakazał rozwodów, a zwiastujących Dobrą Nowinę zwolnił od pracy zarobkowej. Dopiero na zdarzeniach, które wydarzyły się na końcu ziemskiego biegu dziejów Jezusa czyli Jego śmierci i zmartwychwstaniu św. Paweł buduje swoja zdumiewającą koncepcję nawracania gojów i tworzenia dzięki nim tymczasowych struktur przed spodziewanym w niedługim czasie powrotem Nazarejczyka, entuzjastycznie w owych gminach nazywanego Panem. Nie można więc twierdzić, że Jezus zerwał z judaizmem, albowiem wielokrotnie odwołuje się On do Tory, proroków a zwłaszcza Izajasza, który wydaje się być Jego ulubionym prorokiem, Psalmów a także do szeregu innych zwyczajów, które weszły w tradycję dopiero w epoce międzytestamentalnej. Pozytywnymi bohaterami są dla Jezusa postacie proroków Eliasza i Elizeusza, król Salomon, Niniwici oraz Królowa Południa. Wszyscy ci bohaterowie wokół, których społeczność żydowska wytworzyła wiele fantazmatów pochodzą z tekstów Starego Testamentu. Próby odczytania przesłania Jezusa bez odwołań do Biblii Hebrajskiej oraz do literatury międzytestamentalnej są skazane na porażkę, a skoro tak to nie można w żadnym wypadku wyprowadzać kategorycznego stwierdzenia jakoby Jezus nie był kontynuatorem idei judaizmu zawartych w ST. Przecież uważał On, że cały ST oczekiwał właśnie na Niego:

Zaprawdę powiadam wam: wielu proroków i królów chciało widzieć, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i słyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli ( Ewangelia Galilejska Q 10, 24 ).

Sam postrzegał ich męczeństwo w perspektywie deuteronomistycznej jako proroków zabitych przez naród, który wezwali do opamiętania:

Biada wam, bo budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zabili. Świadczycie przeciwko sobie, że jesteście synami tych, którzy zabili proroków. Dlatego powiedziała Mądrość: Wyśle do nich proroków i apostołów, a spośród nich niektórych zabiją i będą prześladować ( Ewangelia Galilejska Q 11, 47 – 49 ).

Jezus uważając się za ostatecznego proroka nie mógł zaprzeczać swoim poprzednikom, albowiem wtedy Jego władza mogłaby być również zakwestionowana. Jezus opierał się na przeświadczeniu, że On już zamyka objawienie, uznając jednak poprzedzające go ostrzeżenia proroków za posłannictwo zlecone przez samego Boga. Dał temu wyraz w Przypowieści o Dzierżawcach Winnicy:

Pewien szlachetny człowiek miał winnicę i wynajął ją rolnikom, aby mu ją uprawiali i aby otrzymywał swój owoc od nich. Wysłał swego sługę, aby rolnicy dali mu owoc z winnicy. Oni pochwycili jego sługę, zbili go i o mało nie zabili. Sługa wrócił i powiedział to swemu panu. Rzekł pan: „Może nie poznałeś ich”. Wysłał innego sługę do rolników winnicy. Zbili również tego drugiego. Wtedy pan wysłał swego syna i rzekł: „Może będą mieli respekt dla mego syna”. Gdy rolnicy dowiedzieli się, że on jest dziedzicem winnicy, pochwycili go i zabili. Kto ma uszy, niech słucha. Rzekł Jezus: „Pokażcie mi kamień, który odrzucili budujący. To jest kamień węgielny” ( Ewangelia Tomasza 65 – 66; par. Mt 21, 33 – 42 ).

Dochodzimy do meritum sprawy: Jezus do judaizmu wnosi samego siebie – to od stosunku do Jego orędzia zależy zbawienie Izraela.

Do każdego, kto przyzna się do Mnie wobec ludzi, przyzna się Syn Człowieczy wobec aniołów Bożych. Tego zaś, kto zaprze się Mnie wobec ludzi, zaprę się i Ja wobec aniołów ( Ewangelia Galilejska Q 12, 8 – 9 ).

Sprawa została postawiona jasno; jeśli ktokolwiek w życiu doczesnym zaprze się Jezusa spotka się z tym samym z Jego strony w trakcie nadchodzącego Sądu Bożego na którym sam Nazarejczyk będzie kwalifikowanym świadkiem, działającym z ramienia JHWH. Dr M. Szostak podkreśla właśnie rolę lidera w działalności sekt apokaliptycznych:

W moim przekonaniu – wyjaśnia badacz – kwestia charyzmy i jej psychologiczna charakterystyka wydaje się kluczową i niezwykle ciekawą w kontekście omawianych sekt o charakterze apokaliptycznym, bowiem niemal każda z osobowości, która potrafiła podporządkować sobie mniejszą lub większą grupę ludzi, z pewnością tego typu charyzmę posiadała. Biorąc pod uwagę dodatkowo czynnik całkowitej niemal władzy nad psychiką wiernych, posuniętą do tego stopnia, że lider danej grupy był w stanie doprowadzić swoich wiernych do aktu zbiorowej samozagłady, z pewnością możemy mówić o określonej rodzaju charyzmie – wyjątkowości tego typu osobowości, pomimo, a może właśnie ze względu na to, że w celu realizacji swoich zamierzeń naruszyli określone społeczne tabu, łamiąc normy poprawności religijnej, obyczajowej ( np. seksualnej ), a coraz częściej także prawnej. Pomimo tego, że oddziaływania takich osobowości prowadzą w swojej konsekwencji do zniszczenia norm wartości, godząc we wcześniejsze poglądy swoich ofiar, stają się ich bezwarunkowymi autorytetami religijnymi, moralnymi, prawnymi, a nawet często również i najbliższymi osobami ( najlepszymi przyjaciółmi ) – taki wniosek można by wysnuć na podstawie wywiadów, obserwacji i rozmów przeprowadzonych z zaangażowanymi członkami niektórych Nowych Ruchów Religijnych ( Szostak, s. 187 ).

Lider danej grupy musi podkopać poprzednie wartości i aksjomaty, aby on wszedł w ich miejsce. W judaizmie czasów I w. po Chr. nadrzędna wartością dla Żydów była rodzina nic więc dziwnego, że Jezus uderzył najmocniej właśnie w nią. Jako wzór podał swój własny przykład:

Wtedy przyszli matka i bracia jego, a stojąc przed domem, posłali po niego i kazali go zawołać. A wokół niego siedział lud. I powiedzieli mu: Oto matka twoja i bracia twoi, i siostry twoje są przed domem i poszukują ciebie. I odpowiadając, rzekł im: Któż jest matką moją i braćmi? I powiódł oczyma po tych, którzy wokół niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi, ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką ( Mk 3, 31 – 35; par. Mt 12, 46 – 50; Łk 8, 19 – 21 ).

Przekaz i lekcja była niesamowita: dla Jezusa z Nazaretu Jego matką mogła być jakakolwiek pobożna kobieta z audytorium. To samo zalecał swoim uczniom i naśladowcom, zresztą jest to charakterystyczne prawie dla wszystkich sekt apokaliptycznych, ponieważ najczęściej rodzina jako podstawowa komórka społeczna stoi na straży tradycji i niechętnie przyjmuje nowinki. Każdy zatem szanujący się lider Nowego Ruchu Religijnego ( NRR ) musi przeciwstawić nową rodzinę duchowo – religijną starej rodzinie opartej na więzach krwi.

Ten, kto nie żywi nienawiści wobec swojego ojca i swej matki, jak ja, nie będzie moim uczniem ( Ewangelia Tomasza 101; par. Q: Mt 10, 37// Łk 14, 26 ).

Kto nie znienawidził swego ojca i swej matki, nie będzie moim uczniem; i kto nie znienawidził swych braci i swych sióstr, nie dźwiga swego krzyża tak, jak ja, nie będzie mnie godnym ( Ewangelia Tomasza 55; par. Mt 10, 37 n; 16, 24 ).

Nie oznacza to, że rozumiano te wskazówki literalnie, chodzi w nich o przemianę własnej osobowości ( self – transformation ), aby być w stanie przeciwstawić się nawet własnej rodzinie, gdy stanie nam ona na drodze do NRR. Kandydat na członka NRR musi pozostawić poprzednie wartości i nawet jeśli tradycyjny przekaz mówił mu o potrzebie założenia rodziny jako kluczowej konstrukcji społecznej to w nowej tymczasowej etyce przed sądowej taki wymóg już niekoniecznie jest potrzebny, a może on być nawet uciążliwy. Nie ma on również większego sensu, ponieważ już niedługo i tak nie będzie on miał znaczenia – wszyscy staną się podobni aniołom. NRR łamie więc reguły rodzinne i seksualne. Zarówno w Qumran jak i w Ruchu Jezusa przedkładano inne wartości stare pozostawiając niejako za sobą:

Wtedy odpowiadając mu Piotr rzekł mu: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą; cóż za to mieć będziemy. A Jezus rzekł im: Zaprawdę powiadam wam, że wy, którzy poszliście za mną, przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały swojej, zasiądziecie i wy na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń izraelskich. I każdy kto by opuścił domy albo braci, albo siostry, albo ojca, albo matkę, albo dzieci, albo rolę dla imienia mego, stokroć tyle otrzyma i odziedziczy żywot wieczny. A wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi ( Mt 19, 27 – 30 ).

Co obiecuje Jezus w zamian? Opuszczenie swoich dzieci czy też rodziców na pewno nie było czymś przyjemnym. Przede wszystkim obiecuje nową rodzinę w obrębie Ruchu, ale największy akcent spoczywa na nagrodzie wiecznej i związanej z nią wysokim stanowiskiem, które zamieni ostatnich w pierwszych. Nie można zapominać, że NRR o barwach apokaliptycznych zazwyczaj zwracają się do warstw społecznych najbardziej zainteresowanych rewolucyjnymi zmianami. Ludzie chorzy umysłowo, trędowaci, wykonujący zawody o złej opinii, lud ziemi (am ha’aretz ), nędzarze czy też osoby potrzebujące przewodnika są podstawowymi elementami zasilającymi na samym początku tego typu ugrupowania quasi – religijne. Dopiero z czasem w takich ruchach pojawiają się osoby z większym zapleczem intelektualnym i finansowym wykorzystując częstokroć tych ludzi do promowania swoich własnych poglądów teologicznych i obrony swoich własnych interesów. Tym bardziej, że ludzie ci pomimo takiego ogromu wyrzeczeń nadal w jakiś sposób czują respekt dla możnych tego świata. Autor Listu Jakuba ostrzega swoich biednych wyznawców przed honorowaniem na zgromadzeniach osób z sygnetami we wspaniałych szatach, ostrzegając, aby nie czynić żadnych różnic wynikających z zamożności ( Jk 2, 1 – 9 ). Sam taki apel nie odniósłby zapewne skutku gdyby nie złowieszcze napomnienie:

Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem ( Jk 2, 13 ).

To nie bogacze mają odziedziczyć Królestwo ale ubodzy i nędzarze:

Czyż to nie Bóg wybrał ubogich w oczach świata, aby byli bogatymi w wierze i dziedzicami Królestwa, obiecanego tym, którzy go miłują? ( Jk 2, 5 ).

Tak ciężkie warunki zbawienia powodują, że nie ma zbyt wielu chętnych do takich poświęceń. Pomimo to Jezus uspokajał nastroje:

Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo. Sprzedajcie majętności swoje, a dawajcie jałmużnę ( Łk 12, 32 – 33n ).

Życie w takim napięciu finansowym i eschatologicznym jest tylko wtedy możliwe, jeżeli ufa się, że koniec i obiecana nagroda nastąpi niebawem. Zauważa się to we współczesnych ruchach apokaliptycznych ( adwentyzm, Świadkowie Jehowy ), ale i w przeszłych ( Qumran, Sitz im Leben Henocha Etiopskiego, Ruch Jezusa, Nazarejczycy, Ruch Pawła z Tarsu ). Jezus wielokrotnie składa przyrzeczenia sugerujące już bliskie nastanie Królestwa:

I mówił im: Zaprawdę powiadam wam: Niektórzy z tych co tu stoją, nie zaznają śmierci, zanim nie ujrzą Królestwa Bożego, nadchodzącego w mocy ( Mk 9, 1 ).

Aby zażądano od tego pokolenia krwi wszystkich proroków wylanej od założenia świata, (…). Tak, mówię wam, zażądają od tego pokolenia ( Ewangelia Galilejska Q 11, 50 – 51 ).

Zaprawdę powiadam wam: Zanim zdążycie obejść miasta Izraela, Syn Człowieczy przyjdzie ( Mt 10, 23 ).

To powoduje, że z łatwością znosi się każdy kolejny dzień, albowiem którykolwiek z nich może w każdej chwili przynieść bajeczną odmianę. Świat jednak idzie dalej, a im dłużej dany człowiek przebywa w danym Ruchu popada w pułapkę z której nie ma już potem wyjścia. Bliscy zazwyczaj po pewnym okresie godzą się z szaleństwem syna, córki, męża czy też ojca i starają się sensownie ułożyć sobie życie na tym łez padole. Po pewnym okresie członek sekty nie ma już więc do czego wracać – pozostaje mu tylko NRR. Co następuje w ugrupowaniu gdy spodziewana sekwencja wydarzeń mająca zakończyć się jakimś nadnaturalnym zdarzeniem nie nadchodzi? Czy dany NRR na skutek działań odśrodkowych rozpada się lub też dochodzi w nim do regresu a następnie upadku? Nic bardziej mylnego!

Jednakże warto zwrócić uwagę – mówi dr Szostak – na psychologiczny mechanizm, który powstaje w takich formacjach, gdy przepowiednie „naszego proroka” się również nie spełniają, wtedy z reguły dochodzi do zupełnie nieoczekiwanych zachowań członków sekt. Ich więź grupowa ( wydawałoby się ) powinna zostać zerwana lub znacznie osłabiona z powodu samokompromitacji lub doprowadzić do dyskredytacji nauk jej lidera. Dzieje się z reguły dokładnie odwrotnie ( Szostak, s. 188 ).

Mechanizmem tym zajął się światowej klasy psycholog R. Cialdini w dziele pt.: Wywieranie wpływu na ludzi ( Gdańsk 1994 ), w której przekonuje, że po takim chybionym proroctwie sektom pozostaje najczęściej tylko jedna droga: zastąpić dowody fizyczne dowodami społecznymi. Wiernym ciężko jest opuścić ugrupowanie, ponieważ bardzo często wcześniej przeszli tzw. praktyki transgresyjne, które za pomocą terapii szokowej zburzyły u nich poprzedni system wartości.

Do drugiego zaś rzekł: Pójdź za mną! A ten rzekł: Pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać ojca mego. Odrzekł mu: Niech umarli grzebią umarłych swoich, lecz ty idź i głoś Królestwo Boże. Powiedział też inny: Pójdę za tobą Panie, pierwej jednak pozwól mi pożegnać się z tymi, którzy są w domu moim. A Jezus rzekł do niego: Żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego ( Łk 9, 59 – 62 ).

Kandydat nie mógł nawet myślami wracać do poprzedniego świata, który miała spotkać zagłada. Największą wartością jest magiczne słowo basileia i tylko ono nadaje właściwy sens wszystkim działaniom. Celem misji Jezusa nie było założenie nowej religii – temu problemowi należy się przyjrzeć szczegółowo – ale skierowanie myśli człowieka ku panowaniu Boga jako przyszłej rzeczywistości i entuzjastyczna chęć przyspieszenia tego panowania z kompletnym brakiem zainteresowania kwestiami doczesności. Wzorem dla uczniów Jezusa miały pozostać kruki i lilie:

Spójrzcie na kruki, że nie sieją ani żną, nie mają spichlerza ani składnicy, a jednak Bóg żywi je; o ileż więcej wy jesteście warci niż ptaki!… Spójrzcie na lilie – ani nie przędą, ani nie tkają, a powiadam wam: Nawet Salomon w całym swoim bogactwie nie był tak przyodziany, jak jedna z nich…Więc i wy nie pytajcie o to, co będziecie jeść i co będziecie pić, i nie martwcie się przedwcześnie…szukajcie Królestwa jego, a tamto będzie wam dodane ( Łk 12, 24. 27. 29. 31; par. Mt 6, 25 – 26; Papirus Oxyrhynchos 655 linie 1 – 13; Ewangelia Tomasza 36 ).

W jaki jednak sposób to uskuteczniać w świecie w którym trzeba płacić podatki obowiązkowe, a chociażby na Świątynię w Jerozolimie? Pomimo iż Jezus uważa, że podatek ten nie powinien dotyczyć Żydów, płaci go na sposób lilii i kruków polecając Kefasowi:

Ale żebyśmy ich nie zgorszyli, idź nad morze, zarzuć wędkę i weź pierwszą złowioną rybę, otwórz jej pyszczek, a znajdziesz stater; tego zabierz i daj im za mnie i za siebie ( Mt 17, 27 ).

To nie jest świat w którym obowiązują jakiekolwiek rozsądne reguły – to preludium apokaliptyczne – świat stanął na głowie i wszystko stało się możliwe. Należy porzucić pracę, dom, a swój majątek rozdać ubogim i przemierzać kraj bez trzosu, torby, laski i sandałów z radosnymi wieściami o nadchodzącym Królestwie ( Mk 6, 7 – 13; Łk 10, 2 – 12 ). W tym krótkim okresie przed Kosmicznym Świtem, Bóg zatroszczy się o swoich uczniów, w taki sam sposób, w jaki dba o ptactwo i roślinność.

W modlitwie Ojcze nasz Jego uczniowie mieli zanosić modlitwy, tylko o taką ilość chleba, która po prostu pomoże przetrwać kolejny dzień, dzień w którym zawsze mogła przecież objawić się basileia.

W służbie Jezusa Bóg rozpoczął swe eschatologiczne panowanie – panuje wśród biednych, poniżonych i wzgardzonych. „Nie ma bardziej doniosłego stwierdzenia o charakterze religijnym w kontekście judaizmu”. Niegodne życie biednych jest przeciwne Bożym celom i Jezus miał położyć temu kres ( D. J. Bosch, Oblicza misji chrześcijańskiej. Zmiana paradygmatu w teologii misji, przeł. Małgorzata Staniewska. Ryszard Słapik, Katowice 2010  s. 36 ).

Teraz należy zająć się kolejna frapującą kwestią: czy to Królestwo pogardzanych i poniżonych to nowa religia o charakterze sekciarskim czy tez ruch parareligijny o charakterze pokutniczym, pozostający czymś na obrzeżach judaizmu? Należy z całą stanowczością stwierdzić, że wierzenia Jezusa dają się pogodzić z podstawowymi założeniami Jego macierzystej religii, a elementy, które wprowadził Nazarejczyk jedynie wzbogacały system religijny obszaru na którym działał Jezus. Podkreślmy także i to, że specyfiką judaizmu I w. po Chr. nie był rygoryzm doktrynalny, a więc Ruch Jezusa w swoich początkach był jedynie wierzeniem parareligijnym. Członek Jego Ruchu mógł uczestniczyć we wszystkich żydowskich wydarzeniach kultowych i nie był heretykiem. Jezus nie był rewolucjonistą, który zamierzałby w jakikolwiek sposób naruszyć panujące w judaizmie status quo. Owszem, miał pretensję do uczynków faryzeuszy, ale nie do zakresu ich władzy religijnej, którą uznawał – a zatem nie był On w jakimkolwiek stopniu żydowskim odmieńcem czy też heretykiem:

Wtedy Jezus przemówił do ludu i do uczniów swoich tymi słowy: Na mównicy Mojżeszowej zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Wszystko więc, cokolwiek by wam powiedzieli, czyńcie i zachowujcie, ale według uczynków ich nie postępujcie ( Mt 23, 1 – 3 ).

Orędzie Jezusa było odbierane przez część Żydów bardzo entuzjastycznie, w tamtym czasie znaczna część Żydów oczekiwała Mesjasza, który miał ustanowić Królestwo Boże i wyzwolić naród spod okupacji rzymskiej. Nazarejczyk był zwolennikiem pokojowego apokaliptyzmu, Królestwo to miał ustanowić Bóg, a nie powstanie zbrojne. Oczywiście takie pokojowe oczekiwania mogły wyrwać się spod kontroli, a tłum mógł skierować je w innym niekoniecznie nieszkodliwym kierunku. Zdawał sobie z tego sprawy i sam Jezus:

A niektórzy faryzeusze z tłumu mówili do niego: Nauczycielu, zgrom uczniów swoich. I odpowiadając, rzekł: Powiadam wam, że jeśli ci będą milczeć, kamienie krzyczeć będą ( Łk 19, 39 – 40 ).

Pomimo, iż Jezus rzadko wypowiadał się na tematy polityczne ( Łk 13, 32 ), był odbierany jako jeden z uczestników żydowskiej debaty właśnie politycznej.

[Nauczyciel] z Galilei i grupa prostych, nieokrzesanych rybaków dokonali przewrotu w dobrze zorganizowanym i ułożonym społeczeństwie. Ujawnili się publicznie ze zdumiewającym stwierdzeniem, że Jezus jest wcieleniem i wyrazem Bożej obecności wśród ludzi i że to dopiero początek, bo będzie jeszcze coś więcej. Druga z kolei intencja wyrażona w Modlitwie Pańskiej, czyli „Przyjdź Królestwo Twoje”, jest zatem wyrazem buntu, „działaniem wywrotowym” ( por. tytuł publikacji Crosbyego ). Właśnie w ten sposób władze postrzegały służbę Jezusa – jako działalność wywrotową. Dlatego nie mogła być tolerowana. Jezus musiał wydawać się władzy niebezpieczny politycznie, a władza czuła to wyraźniej niż sami Jego naśladowcy. W końcu został ukrzyżowany z powodu swych postulatów, które zinterpretowano jako żądania polityczne. Tak widziały to zarówno władze Imperium, jak i dostojnicy żydowscy [ choć różne tego były przyczyny ] ( Bosch, s. 42 – 43 ).

Nie była to sekwencja zdarzeń przewidywana przez Jezusa. Był On optymistą i bezgranicznie ufał Bogu, a to powodowało, że widział On na horyzoncie możliwość pozytywnego zakończenia swojej misji. Jerozolima jednak rządziła się swoimi prawami. Kontrolę nad miastem utrzymywali Rzymianie, a z okazji Pesach z powodu zagrożenia rozruchami w stolicy Judei przebywał wraz z wojskiem ówczesny prefekt Poncjusz Piłat. Kajfasz, który był wtedy arcykapłanem starał się utrzymywać dobre stosunki z Rzymem i zważał na każdą możliwość, z której mogłyby wyniknąć jakieś rozruchy. Awantura na Dziedzińcu Pogan nie pomogła Jezusowi, który zwrócił na siebie uwagę najwyższych władz religijnych i politycznych. Nazarejczyk stał się ściganym, a w Jerozolimie mógł pojawiać się jedynie potajemnie ( Mk 14, 13. 17 ). Pomimo to utrzymał swoją optymistyczną perspektywę składając w trakcie Sederu zdumiewającą przysięgę:

Zaprawdę powiadam wam, nie będę już odtąd pił z owocu winorośli, aż do owego dnia, gdy go będę pił na nowo w Królestwie Bożym ( Mk 14, 25 ).

Słusznie zwrócono uwagę, że przyrzeczenie to byłoby bezsensowne jeśli Nazarejczyk myślałby, że za chwilę umrze. Nie, On nadal wierzył, że Bóg wyratuje go z opresji i ustanowi Królestwo. Dlatego też zaraz po tych słowach udał On się w miejsce, które w myśl przepowiedni proroka Zachariasza miało być głównym punktem przyszłej teofanii ( Za 14, 4; zob. Wojna żydowska 2, 261; Ant 20, 171 ). A gdy odśpiewali hymn, wyszli na Górę Oliwną ( Mk 14, 26 ). To na tej Górze Jezus zmagał się ze swoim przeznaczeniem. Noc jednak nieubłaganie upływała a Bóg milczał. Można założyć, że Jezus – nie bez oporów – pogodził się ze swoja śmiercią i być może nadał jej w tym momencie znaczenie ekspiacyjne:

I mówił: Abba, Ojcze! Ty wszystko możesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie co Ja chcę, ale co Ty ( Mk 14, 36 ).

Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci ( Hebr 5, 7 ).

Wierzymy, że został wysłuchany i nastąpiło wydarzenie paschalne.

24 myśli nt. „JEZUS A JUDAIZM”

  1. „Słusznie zwrócono uwagę, że przyrzeczenie to byłoby bezsensowne jeśli Nazarejczyk myślałby, że za chwilę umrze.”

    Niekoniecznie. Mógł spodziewać się spełnienia przepowiedni po zmartwychwstaniu sprawiedliwych (czyli również swoim własnym).
    Pozdrawiam

  2. Jeśli Jezus tak całkowicie zgadzał się z judaizmem to jak wytłumaczyć:
    1. częste sprzeczki z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie
    2. to, że elita kapłańska bardzo przyczyniła się do skazania Jezusa na śmierć?
    3. to, że ruch Jezusa nie został wchłonięty przez judaizm, ale się odłączył jako chrześcijaństwo?

  3. Taka interpretacja również jest bardzo prawdopodobna, aczkolwiek trudno ją zharmonizować z gwałtownym sprzeciwem wobec przeznaczenia, które nieuchronnie zbliżało się do Jezusa, aby ostatecznie odnaleźć go na Górze Oliwnej. Jezus uważał, że szczera modlitwa ma wręcz wszechmocne możliwości: „Wszystko, o cokolwiek byście się modlili i prosili, tylko wierzcie, że otrzymacie, a spełni się wam” ( Mk 11, 24; por. Mt 21, 22 ). Skorzystał więc z niej gdy znalazł się w sytuacji krytycznej. Do Galilei nie miał powrotu, albowiem Antypas po początkowym zainteresowaniu samym Nazarejczykiem postanowił Go zabić – Jezus odwdzięczył mu się nazywając go „lisem” i udał się do Jerozolimy ( Łk 13, 31 – 33 ). Gromada Galilejczyków postawiła więc wszystko na jedną kartę, w trakcie tej wizyty miało objawić się Królestwo Boże: „A gdy oni tego słuchali, powiedział im dodatkowo podobieństwo, dlatego, że był blisko Jerozolimy, a oni mniemali, ŻE WKRÓTCE MA SIĘ OBJAWIĆ KRÓLESTWO BOŻE” ( Łk 19, 11 ). Pomimo, iż zapewne zdawali sobie sprawę, że do prefekta dojdą słuchy, iż obwołali Jezusa królem bez zgody Rzymu – podjęli to ryzyko ( Mk 11, 9 – 11 ). Sam zaś Chrystus uderzając na Dziedzińcu Pogan w kupców i kantorowców naraził się wpływowej dynastii Saduceuszy ( ród Annasza ), którzy odpowiadali za porządek oraz handlowe licencje ( Mk 11, 15 – 19 ). Nad Jezusem zawisła w zasadzie pewna kara śmierci chyba, że z ratunkiem przyjdzie właśnie nadchodzące Królestwo Boże ( Mk 14, 25 ). Czy zatem Jezus zapowiedział poprzez to przyrzeczenie swoja śmierć i zmartwychwstanie? Oto jak wyjaśnia ten problem prof. G. Vermes: „Jak zareagowali ci sami apostołowie i uczniowie, kiedy zapowiedziane wydarzenia zaczęły się urzeczywistniać? Z pewnością nie okazali żadnej przedświadomości tego scenariusza. Kiedy Jezus został aresztowany, wszyscy jego towarzysze uciekli ( Mk 14, 50; Mt 26, 56 ). Zmuszony do konfrontacji Piotr nawet zaprzeczył, jakoby miał coś wspólnego z Jezusem czy nawet go znał ( Mk 14, 66 – 71; Mt 26, 69 – 74; Łk 22, 54 – 60 ). Żaden z apostołów, ani też nikt z członków rodziny Jezusa – według synoptyków – nie towarzyszył mu na Golgotę. Jedynie kilka odważnych galilejskich kobiet patrzyło, jak umiera na krzyżu ( Mk 15, 40 – 41; Mt 27, 55 – 56 ). Łukasz stara się poprawić przygnębiającą relację Marka poprzez dodanie, iż wszyscy `znajomi` Jezusa `patrzyli z daleka` ( Łk 23, 49 ). Lecz trudno uznać słowo `znajomi` za określenie najbliższych towarzyszy czy członków rodziny. Po śmierci Jezusa na krzyżu apostołowie nie szukają pocieszenia w myśli, że za trzy dni wszystko będzie w porządku. Wręcz przeciwnie, kiedy kobiety, które udały się do grobu, aby dokończyć rytuałów pogrzebowych, oznajmiają, iż ciało Jezusa znikło, spotykają się jedynie z całkowitym niedowierzaniem, wyrażonym ze zwyczajowym w tamtym czasie męskim poczuciem wyższości: dla apostołów słowa kobiet są kros, czyli `czczą gadaniną` ( Łk 24, 11 ). Według Łukasza ani dwaj uczniowie podróżujący do Emaus, ani apostołowie w Jerozolimie nie rozpoznali Jezusa, kiedy się im ukazał po zmartwychwstaniu. W zupełnie odmiennej relacji Mateusza o ukazaniu się zmartwychwstałego Jezusa jedenastu uczniom na górze w Galilei, nawet o niektórych z nich twierdzi się, ze wątpili ( Mt 28, 17 ). Czy ludzie, którzy zawczasu zostali zapewnieni przez swego charyzmatycznego i proroczego nauczyciela, ze po tak tragicznych wydarzeniach nastąpi niezwłocznie szczęśliwe zakończenie, okazywaliby tak głębokie niedowierzanie? Nawet biorąc pod uwagę chwilowy szok i naturalny strach wywołany aresztowaniem Jezusa w głębi nocy, apostołowie z pewnością powinni byli przypomnieć sobie kolejność wydarzeń tak często i niedawno szczegółowo omawianych przed nimi przez Jezusa? Dlatego też te nie dające się pogodzić opisy przedstawiają dla nas następujący dylemat. Albo Jezus nie przepowiedział swojego losu, a tchórzliwe zachowanie zdezorientowanych uczniów wynikło z naturalnej rozpaczy, słabości i zamieszania; albo rzeczywiście ostrzegł ich, w którym to wypadku haniebne zachowanie każdego apostoła z osobna jest niewytłumaczalne, a zniekształcony obraz musi być w całości dziełem autorów Ewangelii. Ważąc argumenty za i przeciw, łatwiej jest wyjaśnić późniejszą wstawkę nieautentycznych zapowiedzi niż podać wiarygodne zachowania najbliższych towarzyszy Jezusa posiadających pełna przedwiedzę przyszłych zdarzeń” ( G. Vermes, Autentyczna Ewangelia Jezusa, przeł. Jarosław Kołak, Warszawa 2009 ). Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że uczniowie rozczarowali się brakiem interwencji JHWH na Górze Oliwnej, a Jezus dopiero tam ostatecznie pogodził się z widmem śmierci, chociaż mógł wcześniej wyrażać myśl, iż zabity męczennik odzyska wkrótce życie dzięki zmartwychwstaniu ( Łk 17, 33 ). Tym można tłumaczyć pewne zaburzenia instynktu samozachowawczego w Ruchu Jezusa, widoczne także w początkach chrześcijaństwa.
    Pozdrawiam.

  4. 1. Sami faryzeusze w czasach Jezusa podzielili się na trzy stronnictwa: hillelitów,szammaitów i zelotów, a sprzeczki pomiędzy nimi były codziennością a słownictwo znacznie odbiegało od współczesnych kulturalnych debat np. „Ktokolwiek przestrzega nauk Domu Szammaja zasługuje na śmierć” ( TB, Berachot 1 a ). Jezus nie odbiegał od ówczesnych norm samemu korzystając z takiej frazeologii, jednak nie można zapominać, że sam do jednego z soferim powiedział: „Niedaleko jesteś od Królestwa Bożego” ( Mk 12, 34 ).
    2. Saduceusze, bo to oni głównie stanowili elitę kapłańską, byli powszechnie kontestowani przez wszystkie stronnictwa judaizmu.
    3. Ruch Jezusa odłączył się od judaizmu rabinicznego, ponieważ tylko on przetrwał zburzenie Świątyni w 70 r. po Chr. Chrześcijaństwo nigdy nie odcięło się od judaizmu biblijnego uważając się za kontynuatora myśli Abrahama, Mojżesza i proroków. Pomysł Marcjona, aby odciąć się od żydowskich korzeni został słusznie odrzucony i wydaje mi się, że nie należy powracać do tej sprawy zamkniętej dwa tysiące lat temu. Pozdrawiam.

  5. Pierwotne chrześcijaństwo, głosząc boskość Jezusa, zaświadcza o Jego niezwykłej świadomości jak i o tym, że powstał z martwych. Zatem refleksja nad wiarogodnością Jezusa musi polegać na krytyce tego świadectwa. Tutaj zostanie ona jedynie naszkicowana.
    Ukazana w Ewangeliach świadomość Jezusa jest niezwykła. Jezus został w nich przedstawiony jako posłany przez Boga. Ma świadomość mesjańskiego proroka i świadomość szczególnego stosunku do Ojca. Czy taka interpretacja duchowości Jezusa jest wiarogodna? Czy jest możliwa jej rekonstrukcja?
    Tytuł „Mesjasz” albo „Chrystus” / po polsku namaszczony / występuje w Nowym Testamencie ponad 500 razy. Podstawa do nazywania Jezusa mesjaszem musiała zatem leżeć już w Jego przed wielkanocnym życiu. Jezus rozszerzył znaczenie swej misji odnosząc do siebie także tytuł „Syna człowieczego”, występujący również bardzo często w ewangeliach. Tytuł ten ma znaczenie eschatologiczne i oznacza: „Syn człowieczy przychodzący na sąd w wypełnieniu czasów”. Gdyby nawet Jezus nigdy siebie tak nie nazywał, to jednak ogłaszał nastanie królestwa Bożego, uzdrawiał chorych, wypędzał złe duchy. Jezus ogłaszał i obiecał nie tylko zbawienie, ale je zaofiarował. Ma niezachwianą pewność, że wraz z Nim przyszedł czas ostatecznego zbawienia. Nazywa swoje wystąpienie i swoją działalność nastaniem królestwa Bożego, początkiem i godziną decyzji. Przyjęcie królestwa Bożego jest tym samym, co przyjęcie Jego osoby. I wyzwa ludzi do naśladowania siebie.
    Próba rekonstrukcji niezwykłej świadomości Jezusa prowadzi do wniosku, że posiadał On świadomość mesjańskiego proroka i za takiego był przez otoczenie uznawany. Śmierć krzyżowa oraz fakt, że został skazany jako fałszywy mesjasz, także za takim wnioskiem przemawia. Rozpoznanie w Jezusie proroka czasów ostatecznych stało się, już po jego zmartwychwstaniu, podstawą do przypisania Mu starotestamentowych proroctw i wyobrażeń mesjańskich. Ale to już jest osobne zagadnienie.
    Natomiast jak Jezus pojmował swój stosunek do Ojca? Czy uważał siebie za Syna Bożego?
    Nazwy takie jak „Syn Boży”, lub „Mój Syn” w odniesieniu do Jezusa zachodzą w Ewangeliach około 30 razy. Ukazują one osobliwy stosunek Jezusa do Ojca. Tutaj szczególnie ważny jest tekst Mt 11,25, uważany przez egzegetów za autentyczny, ponieważ należy do najstarszej warstwy tradycji/Q/: „Wszystko przekazał mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”. Zatem jest oczywiste, że Jezus miał świadomość szczególnego synostwa wobec Boga. Mówią o tym i inne teksty. ponadto wskazuje na to całe życie Jezusa. Cierpi On i walczy na podstawie doświadczenia obecności Boga, jedności z Bogiem, która Mu pozwala nazywać Boga swoim Ojcem.
    Jezus nigdy nie włącza uczniów do swej samotnej, osobistej modlitwy kierowanej do Ojca.
    Posiada świadomość autorytetu Bożego, skoro odpuszcza grzechy. Bo jak inaczej wytłumaczyć przebywanie w towarzystwie Jezusa grzeszników, celników i ladacznic? Wreszcie swoją gwałtowną śmierć traktował jako wyraz największego posłuszeństwa wobec Ojca. Opuszczony przez ludzi, umiera na krzyżu w absolutnych ciemnościach. A jednak zachowuje pewność, że przyniósł ludziom ostateczne zbawienie. Wspomnienia o Jego przeżyciach szczególnego stosunku do Ojca, stały się podstawą i kryterium wiary w Jezusa Chrystusa.

  6. Przepraszam za tak długi okres oczekiwania na odpowiedź, ale byłem chwilowo zajęty zupełnie innymi sprawami.
    Pisze Pan w zarysie o rzeczach, których nie da się komentować w zarysie. Co to, bowiem oznacza, że pierwotne chrześcijaństwo, głosiło boskość Jezusa? Ks. Grzegorz Strzelczyk skonstatował, że „…po Jezusie pozostali uczniowie. I, że oni wyróżniali się po Żydach wiarą w Jego zmartwychwstanie. I, że ich z kolei uczniowie pod koniec I wieku doszli do niezachwianego przekonania o boskości Jezusa” ( ks. G. Strzelczyk, „Jezus historyczny w perspektywie dogmatycznej”,ZNAK kwiecień 2009, nr 647 ). Oznacza to nic innego jak fakt, że dopiero uczniowie, uczniów ogłosili Bogiem Jezusa. Obecnie uważa się, że bezsprzecznie Jezus jest nazywany Bogiem w czterech miejscach Nowego Testamentu ( NT ): J 1, 1; 1, 18 (?); 20, 28; Hbr 1, 8. Cokolwiek by o tym nie mówić są to świadectwa dość późne, i dzielą je od Jezusa, co najmniej trzy pokolenia. Wychodzi Pan – wydaje mi się – od stwierdzenia, że uczniowie wykoncypowali boskość Jezusa z Jego przekonania, iż jest On Synem Bożym. Co jednak oznacza ten termin? – tego w swoim wpisie Pan nie tłumaczy. W tekstach, które weszły w skład Biblii hebrajskiej określano tym tytułem:
    a) aniołów ( Rdz 6, 2; Hi 1, 6; 2, 1; 38, 7; Ps 29, 1; Dn 3, 25 )
    b) Izrael ( Wj 4, 22; Pwt 14, 1; Oz 2, 1; 11, 1; Iz 1, 2; 30, 1; Jr 3, 22; Mdr 18, 13 )
    c) sędziów ( Ps 82, 6 )
    d) królów ( 2 Sm 7, 14; Ps 2, 7; 89, 27 ).
    Zatem już od najdawniejszych czasów był to tytuł stosowany bardzo szeroko i mógł on mieć wielorakie zastosowanie. Znaczenie semantyczne tego słowa, im bliżej czasów Jezusa zaczęło nabierać, także innych znacznie szerszych konotacji. Syrach ( ok. II w. przed Chr. ) napisał:

    „Bądź ojcem dla sierot, jakby mężem dla ich matki, a staniesz się JAKBY SYNEM NAJWYŻSZEGO, i miłować cię On będzie bardziej niż twoja matka” ( Syr 4, 10 ).

    W początkach I w. przed Chr. autor Księgi Mądrości zrównał pojęcie syna Bożego z osobą sprawiedliwego człowieka ( Mdr 2, 18 ). Pismo żydowskie „Józef i Asenet” napisane w diasporze pod koniec I w. przed Chr. lub pod koniec I w. po Chr. nazywa patriarchę Józefa synem Boga lub też nawet „pierworodnym synem Boga” ( JzAs 6; 21 ). Nauczyciel Sprawiedliwości ( połowa II w. przed Chr. ) w swojej pieśni przyrówna Boga do Ojca wszystkich ludzi szukających prawdy ( 1QH kol. 17, 36 ). Synami Bożymi nazywano też charyzmatyków i cudotwórców wywodzących się z chassidim – pobożnych Żydów. Szymon ben Szetach, uczony faryzeusz, przewodniczący Sanhedrynu, działający w I w. przed Chr. przyrównał modlitwę Choniego do przekomarzania syna z ojcem. Choni w modlitwie zwracał się do Boga słowem: Abba ( Talmud Babiloński,Taanit 19a ). Ubogi cudotwórca, Galilejczyk – Chanina ben Dosa ( pierwsza połowa wieku I po Chr. ), również był uznawany za syna Bożego, ponieważ synostwo to ogłosił głos z nieba:

    „Cały wszechświat jest podtrzymywany ze względu na MOJEGO SYNA Chaninę” ( TB, Taanit 24b ).

    Mamy przykłady wielu Żydów, którzy byli tak określani przez współczesnych im mieszkańców Palestyny. Gdy do tego dodamy, że po odkryciach w Qumran, spotykamy zwoje, które nazywają przyszłego Mesjasza Dawidowego również Synem Boga, a nie można zapominać, ze sam Jezus był uważany już za swojego życia za Mesjasza, a Jego pierwsi zwolennicy uważali, że po śmierci został nim ustanowiony i oczekiwali Jego powrotu w pełnej chwale, to trudno nie oprzeć się wrażeniu, że najpierwotniejsze i najbardziej żydowskie zrozumienie tytułu „Syn Boży”, niekoniecznie odpowiada temu jak niektórzy chcieliby go rozumieć. Jezus Syn Boży to inaczej mówiąc człowiek sprawiedliwy, cudotwórca i boski Pomazaniec, a nie przedwieczna istota zrodzona przez Ojca. Czy zatem Jezus jako człowiek działający w konkretnym czasie i w konkretnym środowisku, nie mógł zmienić znaczenia tytułu Syn Boży na Bóg – Syn? – jeśli oczywiście, zgodzimy się z nielicznymi egzegetami, którzy obstają za tym, że posiadał On tak wysoką świadomość swojej rangi. Miał przecież niejednokrotnie taką możliwość a najlepszą wtedy, kiedy został zapytany przez soferim, które przykazanie jest najważniejsze. Była to kluczowa chwila kiedy Jezus mógł wskazać na charakterystyczny moment zwrotny w judaizmie związany z nową koncepcją Boga. Jednak niczego takiego nie uczynił, powtarzając żydowskie Szema: „Słuchaj Izraelu! Pan Bóg nasz, Pan jeden jest” ( Mk 12, 29; Pwt 6, 4 – 5 ). Gdy młodzieniec, nazwał Nazarejczyka dobrym – Ten zdecydowanie zaoponował wskazując, iż tym dobrym jest właśnie Ten Jeden z Szema, nie On ( Mk 10, 18 ). Czy zatem Jezus wypowiedział kiedykolwiek słowa: „W zakonie waszym powiedziano Bóg jest jeden, a Ja wam mówię, iż jest Jeden w Trzech”? Pierwsze nieśmiałe próby nazywanie Bogiem Jezusa odnajdujemy dopiero w późnej tradycji Janowej i w Liście do Hebrajczyków – to stanowczo za mało, aby to łączyć z historycznym Jezusem. Słynne antytezy z „Kazania na Górze”, w których jakoby Nazarejczyk miał stanąć w miejscu JHWH i nadać Nową Torę w świetle nowych odkryć z Qumran jawią się w zupełnie innych barwach niż dotychczas utrzymywano. Charakterystyczny język Jezusa przypomina sposób w jaki qumrański „list” prawny ( Kilka nakazów Tory czyli 4QMMT ) przedstawia różnice między sektą, a jej przeciwnikami: „wiecie…,my zaś sądzimy ( lub: mówimy )”. Sekta posiadała Zwój Świątynny, w którym skryba wydawał polecenia w imieniu JHWH i to w pierwszej osobie! Jak wypowiedział się na ten temat wybitny znawca judaizmu E. P. Sanders, który dokładnie przestudiował literaturę qumrańską oraz rabiniczną pod kątem „Kazania na Górze”:

    „Czasownik mówić w trakcie debat oznaczał tyle co interpretować. Użycie pierwszej osoby liczby pojedynczej, zależało od gatunku literackiego, samo w sobie nie implikowało żadnego szczególnego roszczenia, poza tym, że głoszący jest właściwym interpretatorem” ( E. P. Sanders, „The Question of Uniqueness in the Teaching of Jesus”. The Ethel M. Wood Lecture 15 February 1990. London: The Uniwersity of London, 1990, s. 10 ).

    Qumrańczycy uważali, że usta Nauczyciela Sprawiedliwości są ustami samego Boga a nazarejczycy uważali, że Jezus przekazał ostateczną i nie podlegającą już żadnej dyskusji halachę. Obydwie postawy były nie do zaakceptowania przez judaizm rabiniczny. Dlatego też przykład rabina J. Neusnera, po który sięgnął Benedykt XVI nie jest metodologicznie poprawny, albowiem w tamtym okresie qumarańczyk i nazarejczyk sprzeczaliby się nie oto, czy postawienie się w centrum objawienia jest możliwe, ale o to, które z nich jest prawdziwe: to Nauczyciela Sprawiedliwości, czy to Nauczyciela z Nazaretu, a faryzeusze odrzuciliby ich obydwóch. Cały czas należy pamiętać, że judaizm drugiej Świątyni, był polifoniczny i nie był w nim poglądów ortodoksyjnych. Żydzi różnili się w interpretacji Tory, w sądach na życie po śmierci, a nawet w kwestii małżeństwa: część praktykowała poligamię, a część monogamię, część dopuszczała rozwody z błahych przyczyn, a część tylko w wypadku nierządu, qumrańczycy zabraniali rozwodów, a nawet nowych związków po śmierci współmałżonka, a nazarejczycy w ogóle zabraniali rozwodów. Jezusa należy odbierać tylko i wyłącznie na tle tych sporów i dokładnie analizować w czym Jego poglądy różniły się od innych stronnictw – tylko wtedy może ktoś dojść do momentu, w którym stwierdzi, że Jego roszczenia lub też idee były czymś oryginalnym.

    Serdecznie pozdrawiam i gratuluję ciekawego blogu.

  7. Panie Andrzeju, skoro Pan wrócił do dyskusji to czy mógłby mi Pan odpowiedzieć na pytania:
    1. O co toczyli spory Hillel i Szammaj? Podobno było 300 punktów niezgody między nimi.
    2. Co trzeba było zrobić, żeby zostać faryzeuszem? Czy po prostu zapisać się do jakiegoś stowarzyszenia, chodzić na spotkania? Studiować Pisma? Skąd wiadomo, że człowiek spotkany na drodze był faryzeuszem? Czy trzeba było mieć odpowiedznie pochodzenie, zawód? Czy zwykły rolnik mógł być faryzeuszem?
    Będę wdzięczna za odpowiedź, bo nie mogę nigdzie znaleźć o tym informacji.

  8. Faryzeusze.

    Kontrowersji pomiędzy Szammajem a Hillelem było trzydzieści. Zastanawiali się oni wspólnie nawet nad najbardziej błahymi sprawami wynikającymi z interpretacji Tory np.: czy jajko zniesione przez kurę w szabat należy zjeść natychmiast czy też po święcie ( mBeca 1, 1 ). Szammaj uchodził za większego rygorystę w jej wykładni niż Hillel. W jego domu pościć musiały nawet niemowlęta ( bJomma 77b ). W Święta Sukkot, które pobożni Żydzi powinni spędzać w namiotach, zdarzyło się, że synowa Szammaja musiała rodzić – mędrzec, żeby podtrzymać tradycję usunął dach nad łóżkiem dziecka i wyłożył go gałęziami ( mSuk 2, 8 ). Porównując charaktery tych dwóch uczonych rabini stwierdzili:

    „Niechby każdy był cierpliwy jak Hillel, a nie popędliwy jak Szammaj” ( bSzab 31, 1; Awot deRabbi Natan ).

    Pomiędzy tymi postaciami dochodziło do różnorakich sporów, które nie znajdowały zadowalającego obie strony rozwiązania:

    „Jeśli jakiś poganin prozelita nawróci się na judaizm w wigilię Paschy, to uczniowie Szammaja pozwalali mu spożyć baranka paschalnego tego samego wieczora, jeśli dokonał rytualnej kąpieli. Uczniowie Hillela wymagali zaś dłuższego oczyszczenia” ( mPes 8, 8; Edujot 5, 2 ).

    Jak więc widać – nie zawsze Szammaj był większym rygorystom niż Hillel. Gdy więc Jezus prowadził swoją działalność kaznodziejską faryzeizm podzielił się na dwie szkoły: hillelitów i szammaitów. Z tej ostatniej wyłoni się radykalne skrzydło: zeloci ( gorliwi ). Nastrój wobec tego, w stronnictwie był pesymistyczny:

    „Dopóki Mesjasz nie nadejdzie, rzeczy te nie wrócą do swojego pierwotnego stanu” ( jChag 2, 2 ).

    Największymi wpływami wśród ludności żydowskiej w I w. po Chr. cieszyli się faryzeusze. Ich charakterystykę pozostawił historyk żydowski Józef Flawiusz:

    „Faryzeusze prowadzą życie wstrzemięźliwe i unikają wszelkich uciech, kierując się tym, co rozum uzna za dobre, i usilnie starają się przestrzegać jego nakazów. Sędziwych wiekiem otaczają wielką czcią i nie odważają się sprzeciwiać temu co oni wprowadzili. Choć mniemają, że wszystkim rządzi los, nie odmawiają woli ludzkiej samoistnego działania, gdyż Bóg postanowił oddzielić od siebie zrządzenia losu i wolę ludzką, tak że każdy według swego upodobania może iść albo drogą występku, albo drogą cnoty. Wierzą także, że dusze mają moc nieśmiertelną, a ci którzy pędzą cnotliwe życie, odbierają w podziemiu nagrodę lub karę. Dusze pierwszych maja możliwość powrotu do życia, drugich zaś na wieki pozostają zamknięte w więzieniu. Przez te nauki posiedli oni tak znaczny wpływ na ludzi, że we wszystkich sprawach religijnych, odprawianiu modłów i składaniu ofiar rozstrzygają ich wskazania. Ich wielkiej cnotliwości najlepsze świadectwa dały miasta, twierdząc, że zarówno słowem, jak i czynem dążą do tego co wzniosłe” ( Ant 18, 1, 3 ).

    Każdy mógł zostać faryzeuszem i nie miało znaczenia – przynajmniej na początku – pochodzenie społeczne. W jaki sposób to się odbywało? Najpierw należało nauczyć się czytać, po to, aby poznać Torę i dopiero wtedy należało obrać sobie nauczyciela. Dobrym tego przykładem jest sam wielki Rabbi Akiwa:

    „Jakie były początki Rabbiego Akiwy? Opowiadają, że miał już czterdzieści lat, a jeszcze nie zebrał się do nauki… Wziął swojego małego synka i poszedł z nim do nauczyciela dzieci. Rzekł doń: Naucz mnie Tory. Trzymał wraz z synem górna krawędź tabliczki, a nauczyciel pisał na niej: alef, bet – i nauczył się…I tak uczył się i uczył, aż wyuczył się całej Tory. Wówczas odszedł, by pobierać naukę od Rabbiego Eliezera i Rabbiego Jehoszui…Przez długie lata pobierał Rabbi Akiwa naukę u Rabbiego Eliezera, ale ten jakby nie zauważał go wcale. Dopiero gdy Rabbi Akiwa udzielił mu pierwszej odpowiedzi, Rabbi Jehoszua rzekł do Rabbiego Eliezera: Wszak to jest ten, którym wzgardziłeś. Idź teraz i zmagaj się z nim” ( Awot deRabbi Natan ).

    Samo określenie faryzeusze ( pruszim ) odpowiada polskiemu słowu: oddzieleni, nazywali się tak, z powodu, pewnej izolacji od reszty społeczeństwa, która – według nich – niezbyt gorliwie przestrzega Tory. Uważali, że JHWH przemówił nie tylko poprzez Pismo Święte, ale również przez tradycję obecną w nauczaniu ojców. Obudowali oni ścisłymi przepisami każdy aspekt życia i te ustne materiały spisali dopiero w 220 r. po Chr. pod redakcją Rabbiego Judy ha – Nasi. To skodyfikowane dzieło nazwano Miszną.

    W piśmie tym zawarto min sentencje, na które składało się wiele pokoleń uczonych od III W. przed Chr. do III w. po Chr. W kontekście Jezusa historycznego należy zwrócić uwagę na pięć par uczonych poprzedzających Jego wystąpienie. Nauczycieli tych nazywa się tannaitami, a ich wypowiedzi znajdują się głównie w Misznie.

    „Choć faryzeusze jako ogół wyznaczali sobie wysokie normy etyczne, to nie wszyscy żyli z nimi w zgodzie. Błędnie przyjmuje się, że nowotestamentowe określanie ich jako `obłudników` czy `plemienia węży` ( Mt 3, 7; Łk 18, 9 nn itd. ) odnosi się do całej grupy. Tymczasem jej przywódcy byli doskonale świadomi istnienia pośród siebie ludzi nieszczerych, opisywanych przez samych faryzeuszy w Talmudzie jako `obolałe miejsca` lub `plagi stronnictwa faryzejskiego`” ( Judaica 13, 366 ).

  9. Faryzeusze materiały ogólnodostępne.
    I. Materiały źródłowe
    1. Historia faryzeuszy ze wstępu do „Talmudu Babilońskiego. Traktat Chagiga”. Prof. K. Pilarczyk http://religie.wiara.pl/files/old/religie.wiara.pl/zalaczniki/2010/02/02/1265115546/1265116474.pdf
    2. Pirke Awot, jeden z traktatów Miszny w tłumaczeniu Michała Friedmana http://friedmanfund.org/wp-content/uploads/2014/02/Sentencje_ojcow.pdf
    3. Fragment „Pirke Awot” wraz z komentarzem Ruchl Czopnik http://pardes.pl/pdf/Pirke_Awot.pdf
    II. Faryzeusze. Historia i poglądy.
    1. „Obraz faryzeuszy w świetle współczesnych badań” A. Siergiejuk http://www.seminare.pl/pdf/tom34-02-siergiejuk.pdf
    III. Faryzeizm a nauka Jezusa z Nazaretu.
    1. „Rabinistyczne tło nauki Jezusa o zmartwychwstaniu umarłych” ks. J. Kaczmarek http://pwtw.pl/wp-content/uploads/wst/14/Kaczmarek.pdf
    2. „The Question of Uniqueness in the Teaching of Jesus” E. P. Sanders http://www.biblicalstudies.org.uk/pdf/uniqueness_sanders.pdf
    3. „The historical Jesus is the Halakic Jesus” ks. J. Meier http://yalepress.yale.edu/yupbooks/excerpts/meier_marginalv4.pdf
    4. „The historical Jesus and purity” ks. J. Meier http://www.bc.edu/dam/files/research_sites/cjl/sites/partners/cbaa_seminar/CBA_members_only/cba_purity_rules_meier.pdf

  10. Bardzo dziękuję. Ucieszył mnie Pan tymi informacjami. Zaraz zacznę studiować te sprawy.

  11. Przede wszystkim chciałbym podziękować redakcji Kleofasa za możliwość udziału w dyskusjach na tym blogu, których poziom jest bardzo wysoki a erudycja autorów nierzadko zdumiewająca. Szczególnie dziękuję Panu Andrzejowi Janowi Nowickiemu za odpowiedź na mój wpis. Nie jestem zawodowym uczonym w omawianych kwestiach, teologię studiowałem 30 lat temu. Niemniej, trudno mi zgodzić się z niektórymi zawartymi tam wypowiedziami.
    Pisze Pan , że dopiero uczniowie uczniów Jezusa, w trzecim pokoleniu po Nim ogłosili Go Bogiem. Deifikacja Jezusa? Co by powiedział na to Ojciec Jacek Salij, który niegdyś uczył mnie teologii? Bóg przecież objawia się w Piśmie św. przez bezpośrednie działanie, choć stopniowo. Pierwotne chrześcijaństwo rozumiem jako pierwszy okres historii chrześcijaństwa, sięgający nawet dalej niż trzy pokolenia, w którym objawienie się dokonało. Jednak prześladowania i egzekucje chrześcijan nastąpiły już znacznie wcześniej. Najpierw stracenie Szczepana, hellenistycznego judeochrześcijanina, następnie Jakuba, jednego z Dwunastu / w roku 43/, a zwłaszcza Jakuba „brata Pana”, który przewodził wspólnocie chrześcijan Jerozolimy po ucieczce Piotra / w roku 62/. W końcu stracenie Pawła /Rzym rok 64/. Za fałszywe zmyślenia nie oddaje się życia. Musiało być coś niezwykłego w świadomości Jezusa, ogłaszającego się Mesjaszem i przeżywającego swój wyjątkowy stosunek do Ojca. Za te przekonania oddał życie na krzyżu / obok zarzutu łamania przepisów Tory/.
    Mam przed sobą Komentarz żydowski do Nowego Testamentu Davida H. Sterna, gdzie wybiorczo pozwolę sobie zacytować: „ W prologu do Dobrej Nowiny Jochanan przedstawia zarówno Boskie, jak i ludzkie pochodzenie i naturę Mesjasza… Jeszua jako prawdziwa światłość dla świata to główny wątek u Jochanana. Słowo stało się człowiekiem, dosłownie . Nie było tak, że pewien człowiek imieniem Jeszua, który wychował się w Naceret, postanowił pewnego dnia, że jest Bogiem. Ale było to tak, że Słowo, które i , porzuciło /17,5/ i Flp2,7/. Innymi słowy, …To zatem Bóg-Słowo postanowił stać się człowiekiem, a nie odwrotnie.
    Jedyny i niepowtarzalny w swoim rodzaju Syn, który jest tym samym co Bóg./1,18/. Gr. Monogenez Theos może oznaczać albo , albo :… Co zatem oznacza nazwanie Syna , zwłaszcza, że ów Syn, który jest Bogiem, objawił Go, Ojca, który też jest Bogiem?… jest w pełni utożsamiony z Bogiem, nie w taki jednak sposób, aby podważyć podstawową prawdę Szma ,że dlatego dodałem tutaj słowa: który jest tym samym co, aby oddać misterność pojęcia , zaś słowo Bóg zostaje odniesione do jedynego i niepowtarzalnego w swoim rodzaju Syna: przez całą swoją Ewangelie Jochanan naucza, że Ojciec jest Bogiem i Syn jest Bogiem, a jednak rozróżnia on Syna i Ojca, tak, że nie da się powiedzieć, że Syn jest Ojcem”/Kom. żyd. do N.T., Oficyna Wydawnicza „Vacatio”, s.265 – 268/.W innym miejscu Stern pisze, że „zamiast odrzucać Wcielenie… człowiek o otwartym umyśle stara się odkryć, co oznacza to pojęcie według Nowego Testamentu. Jego autorzy ukazują i starają się opisać tajemnicę, którą Bóg ujawnił w pewnym zakresie, jednakże nie w całej pełni” / dz. cyt .s.266/.
    Nie znajdziemy na kartach Nowego Testamentu doktryny Trójcy Świętej. Dopiero św. Augustyn w V wieku utworzy jej intelektualną konstrukcję, opartą na kategoriach filozoficznych i psychologicznych. W Piśmie św. można znaleźć jej przesłanki. Chcę jednak podkreślić, że nie uważam, by Jezus osobiście przypisywał sobie tytuł Syna Bożego. Jedynie Mat 27,43 relacjonuje, jak ci, co mu uwłaszczali wiszącemu na krzyżu, mówili, że on powiedział: ”Ja jestem Synem Bożym”. We wszystkich innych fragmentach Ewangelii nazwa ”Syn Boży” przypisywana jest Jezusowi z zewnątrz. Zresztą „Syn Boży” niekoniecznie miał znaczyć u synoptyków coś więcej, niż „Mesjasz”.
    Wiara w Jezusa jako Chrystusa, prawdziwego w sensie metafizycznym Syna Bożego, miała według świadectwa pierwotnego chrześcijaństwa główną podstawę w fakcie jego zmartwychwstania. Jednak zachowane wspomnienia o wystąpieniu Jezusa jako eschatologicznego proroka, a przede wszystkim wspomnienia o jego przeżyciach szczególnego stosunku do Ojca, musiały być jednocześnie podstawą i kryterium wiary oraz przepowiadania o Jezusie Chrystusie.
    C.H.Dodd kończy swą książkę „Założyciel chrześcijaństwa” następująco: To sam Bóg do nich przyszedł w zupełnie nowy sposób. A to ukazywało całą historię w zupełnie nowym świetle. Mateusz zaznaczył to w sposobie rozpoczęcia i zakończenia swej Ewangelii. Na początku powiada, że prawdziwym imieniem Jezusa jest Emanuel, co znaczy „Bóg z nami”. Zamyka zaś Ewangelię słowami zmartwychwstałego Pana: „A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”. Według Matusza wszystko, co się zawiera między tym początkiem i tym zakończeniem, mówi o tym, jak Bóg przyszedł do ludzi, aby być z nimi na zawsze. Od tego rozpoczynając swoją wędrówkę, Kościół podjął olbrzymią pracę intelektualną, budując na tak położonym fundamencie chrześcijańską teologię i filozofię życia”./ Założyciel chrześcijaństwa, Editions du dialogue,Paris 1978 ,s 181/.
    Z chrześcijańskim pozdrowieniem R.K.

  12. Panie Robercie!

    Zarówno D. Stern jak i C. H. Dodd są mi znani, cenię sobie zwłaszcza przekład i komentarz Nowego Testamentu w ujęciu pierwszego z wymienionych. Przejdźmy jednak do tych elementów Pana wypowiedzi, które nie odwołują się do przekonań teologicznych, lecz historycznych. Odnajdujemy w nich odwołania do męczeństwa pierwszych świadków życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Skupmy się na dwóch świadectwach: Jakuba Sprawiedliwego i Pawła z Tarsu. Pierwszy z nich znał osobiście Jezusa i mieszkał z Nim w jednym domu, drugi z nich znał jedynie Jezusa paschalnego i nie dane mu było nigdy Go zobaczyć, ani też usłyszeć. Pierwszy poważniejszy konflikt w ruchu nazarejczyków dotyczył właśnie tych dwóch postaci – Kefas nie był stroną konfliktu – chwiał się on pomiędzy jednym, a drugim, aby ostatecznie przyznać rację Jakubowi Sprawiedliwemu, co skutkowało odłączeniem się z biesiad przy jednym stole z gojami:

    „A gdy przyszedł Kefas do Antiochii, sprzeciwiłem mu się otwarcie, bo też okazał się winnym. Zanim bowiem przyszli niektórzy od Jakuba, jadał razem z poganami, a gdy przyszli, usunął się i odłączył z obawy przed tymi, którzy byli obrzezani” ( Ga 2, 11 – 12 ).

    Kim był zatem Jakub przed, którym drżał Kefas, a sam św. Paweł miał z nim rozliczne problemy? Jakub został przywódcą nazarejczyków po śmierci swojego brata Jezusa:

    „Wówczas też Jakub, zwany bratem Pańskim, bo i jego nazywano synem Józefa…którego starsi dla jego cnotliwości obdarzyli przydomkiem Sprawiedliwego, ZASIADŁ JAKO PIERWSZY na stolicy biskupiej kościoła jerozolimskiego ( HE II, 1, 2 ).

    Autorytet jakim się cieszył był niepodważalny. Św. Paweł wymienia go jako pierwszego gdy wspomina o filarach kościoła, a OPINIA O JEGO POBOŻNOŚCI BYŁA POWSZECHNA. Po śmierci prokuratora Festusa w 62 r. po Chr. powstał chwilowy wakat na tym stanowisku i Annasz, arcykapłan – saduceusz, korzystając z zamieszania zwołał sanhedryn i skazał Jakuba na śmierć. Bezprawny mord oburzył mieszkańców Jerozolimy, a faryzeusze z frakcji „gorliwych” doprowadzili do zdeponowania Annasza z urzędu ( Ant 20, 200 – 201 ). Musimy sobie uzmysłowić, że Jakub prawie trzydzieści lat głosił, iż Jego brat jest Chrystusem i włos mu z głowy nie spadł. Popadł w kłopoty z powodu konfliktu z klanem Annasza, z którym rodzina Jezusa nie pozostawała w najlepszych stosunkach, albowiem Jakub na pewno wielokrotnie musiał przypominać, iż nie kto inny jak jego przodek wydał Jego brata rzymskiemu prefektowi. Zatrzymajmy się przy tych faktach, chociaż na chwilę. Jakub prezentuje inny typ pobożności niż Jezus. Bardziej jest on zbliżony do ascetycznego Jana Chrzciciela, niż „tańczącego” Jezusa. Złożył on szereg ślubów: rekabicką i nazarejską, i skupił ruch wokół Świątyni. Nie znaczy to, że akceptował on jej zwierzchników, którzy – według niego – odpowiadali za szereg nieprawidłowości, w tym za śmierć jego brata i ta krytyka na pewno była powodem jego egzekucji. Wszystko te ustalenia mają bardzo duże znaczenie dla zrozumienia postaci Jezusa, ponieważ Jakub uważał, że kontynuuje Jego dzieło. Nazarejczycy byli ściśle związani z judaizmem, w innym wypadku nie wstawiliby się za nim faryzeusze i to faryzeusze najbardziej rygorystyczni ( gorliwi ) w kwestiach politycznych i religijnych oraz cała ludność Jerozolimy. Patrząc z tego punktu widzenia nie ma możliwości, aby Jakub mógł głosić, iż jego krewny to w istocie byt bosko – ludzki, nie mówiąc już o tym, żeby mógł on pomyśleć, czy też głosić największe bluźnierstwo jakie tylko pobożny Żyd jest w stanie sobie wyobrazić, mianowicie że Bóg stał się człowiekiem. W jego obronie, bowiem nie stanąłby nikt, a tłum zabiłby go niemal natychmiast po takim twierdzeniu.

    Jezus i Jakub byli świetnymi organizatorami i obydwoje byli ludźmi głęboko religijnymi. Jakub jednak znalazł się na terenie, który nie był główną areną działalności Jezusa. Czym innym są misje wśród małych miast i wsi, a czym innym jest kaznodziejstwo i budowanie struktur w Jerozolimie, a następnie rozszerzanie ich poza Erec Israel. Problemy z którymi mierzył się Jakub nie były znane Jezusowi. W społeczności nazarejczyków pojawiają się helleniści czyli Żydzi mówiący po grecku, a ośrodki ruchu nazarejskiego powstają w dużym oddaleniu od jerozolimskiego centrum. Jakub doskonale sobie radzi z zarządzaniem powstającym „imperium” ale największym wyzwaniem dla niego stanie się sprawa gojów. W ogromnym obszarze Cesarstwa Rzymskiego żyją diaspory żydowskie, a wśród nich jest wielu pogan sympatyzujących z judaizmem. Podzielić ich można na dwie grupy: prozelitów i „bojących się Boga”. Pierwsi z nich przyjęli całkowicie religię żydowską wraz z jej przepisami, natomiast drudzy – wyznawali wiarę w jednego Boga, przestrzegali szabatu i wystrzegali się pogańskiego kultu. W obecności co najmniej trzech żydowskich uczonych składali oni przysięgę i zobowiązywali się do przestrzegania siedmiu przykazań. Grupa ta była oddzielona od Żydów i określana jako „Irej Ha Szammain”. Ruch misjonarski Żydów był bardzo silny w tamtym okresie, a potwierdzają to liczne złośliwe komentarze w literaturze pogańskiej. Na judaizm są nawracane bardzo wpływowe postacie: Izates, władca królestwa Adiabeny został wyznawcą judaizmu za sprawą żydowskiego kupca, który zwolnił władcę z konieczności obrzezania, ale galilejski Żyd, rygorysta, przekonał go do poddania się temu obrzędowi ( Ant 20, 17 – 96 ). Niektórzy z „bojących się Boga” zasilają ruch nazarejczyków. Poganie nie chcą poddawać się obrzezaniu, za to wyraźnie sympatyzują z nowym ruchem wieszczącym bliskie przyjście Jezusa jako Mesjasza, który ustanowi Królestwo Boże. W Antiochii, która w tym czasie liczy pół miliona mieszkańców, z czego około 10% stanowią Żydzi, powstaje wspólnota judeochrześcijańska złożona z pogan i żydowskich wyznawców Jezusa. Jakub musiał określić na jakich zasadach przyjmować gojów do wspólnoty, zwłaszcza tych, którzy nie chcą w całości podporządkować się Torze. W tym celu w 49 r. po Chr. zbiera się elita chrześcijańska w Jerozolimie. Podobno byli tam obecni wszyscy apostołowie i starsi, a z liczących się osób wśród nazarejczyków był tam Barnaba, św. Paweł, Kefas i oczywiście głowa tego gremium sam brat Jezusa, Jakub. Po wysłuchaniu różnych stanowisk podjął następującą decyzję.

    „Dlatego sądzę, że nie należy czynić trudności tym poganom, którzy nawracają się do Boga, ale polecić im, żeby się wstrzymali od rzeczy splugawionych przez bałwany, od nierządu, od tego ca zadławione, i od krwi. MOJŻESZ BOWIEM OD DAWNA MA PO MIASTACH TAKICH, KTÓRZY GO OPOWIADAJĄ, gdyż czyta się go w synagogach w każdy sabat” ( Dz 15, 19 – 21 ).

    Czy Jakub swym rozporządzeniem zrównał pogan z Żydami? Nie, wskazał on, że instytucja „bojących się Boga” w judaizmie istnieje od bardzo dawna i na takich samych warunkach mogą oni uczestniczyć również we wspólnocie nazarejczyków. Do zbawienia nie potrzebują oni obrzezania, jeśli przyjmą taka postawę, ale Jakub wcale nie zrównał gojów z Żydami. To co powiedział Jakub jest w judaizmie oczywistością:

    „Nasi rabini nauczali: Synom Noego danych zostało siedem przykazań: prawa społeczne ( posłuszeństwo władzom ), zakaz bluźnienia, zakaz bałwochwalstwa, cudzołóstwa, zakaz zabójstwa i kradzieży oraz zakaz spożywania mięsa pobranego ze zwierzęcia żywego. Rabbi Chanania ben Gamaliel mówił: zakazane jest również branie krwi ze zwierzęcia żywego. Rabbi Chizkija mówił: zakazana jest również magia” ( B. Efraim, „Jezus Żyd praktykujący”, Kraków 1994, s. 58 ).

    Jakub przedstawił swoją, autorską wersję Prawa Noachidów. Zinterpretowanie tego jako dopuszczenie możliwości wspólnoty stołu Żydów z gojami, było nie do pomyślenia dla Jakuba i już od samego początku zwalczał on wszelkie takie próby, aby w końcu wejść w konflikt z Pawłem, który – nieoczekiwanie – zaczął głosić, że śmierć Jezusa zniosła Torę ( Ef 2, 15; Ga 2, 11 – 14 ). Co najgorsze misje św. Pawła wymknęły się spod kontroli i Jakub był zmuszony wysyłać emisariuszy, aby to jakoś uporządkować. Pojawili się oni nawet w Galacji, odnosząc tam zdumiewający sukces. Św. Paweł zmuszony był przyznać:

    „Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii” ( Ga 1, 16 ).

    Jakub jest więc stroną w doktrynalnym sporze z Pawłem i nie przyjmuje postawy biernej. Zwycięstwo paulinizmu stało się możliwe dopiero po zburzeniu Świątyni w 70 r. po Chr. Marginalizacja nazarejczyków oraz brak charyzmatycznej postaci, jaką niewątpliwie był Jakub, umożliwiło reaktywację gmin po – Pawłowych, które ostatecznie zdominują chrześcijaństwo. Są to gminy prawie w całości złożone z gojów, którzy pod koniec I w. po Chr. zaczną używać na oznaczenie Jezusa słowa Bóg. Dopiero wtedy rabini wprowadzili synagogalne przekleństwo heretyków. drogi judaizmu i chrześcijaństwa zaczną się pomalutku rozchodzić. Dochodzimy do meritum sprawy: i Jakub i św. Paweł wierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, i Jakub i św. Paweł nazywali go Chrystusem ale najpierwotniejszy spór chrześcijański, to spór o Torę, nie o bóstwo Jezusa. Jeśli bierzemy pod uwagę fakt, że nazarejczycy pod wodzą Jakuba do 62 r. po Chr. byli częścią judaizmu to nie mogli oni w swojej kerygmie zrównać Nazarejczyka z JHWH gdyż oznaczałoby to, że już nie są Żydami. To są właśnie ci pierwsi świadkowie, którzy Jezusa znali z czasów galilejskiej działalności i nic oni nie wiedzieli o tym, że postawił On znak równości pomiędzy sobą a JHWH. I teraz warto zacytować ks. G. Strzelczyka: „…z punktu widzenia ortodoksyjnego chrześcijaństwa (chrystologia Chalcedonu), w ludzkiej świadomości przedpaschalnego Jezusa wcale nie musiał się pojawić komunikat `jestem Bogiem`. Może warto – dla mniej zorientowanych w chrystologii – nieco sprawę wyjaśnić. Otóż sformułowana w V wieku, na Soborze Chalcedońskim formuła hermeneutyczna, mająca rozjaśniać `ontologiczną` konstytucję Jezusa broniła między innymi integralności człowieczeństwa Jezusa: to nie był człowiek z boskim umysłem, nie mogło być mowy o żadnym zmieszaniu się boskości i człowieczeństwa. Ergo: ludzka świadomość i w ogóle psychika Jezusa rozwijała się zgodnie z prawami, które dotyczą każdego homo sapiens. Z punktu widzenia `dojrzałego` dogmatu, wręcz należałoby oczekiwać u Jezusa świadomości `synowskiej` (to Syn stał się człowiekiem), a nie `boskiej` (tej oczekiwalibyśmy przy wcieleniu Ojca).

    Ortodoksja chrześcijańska nie ma zatem problemu ze stwierdzeniem, że ludzka świadomość Jezusa kształtowała się na przecięciu tego, co było dziedzictwem kultury i teologii tamtych czasów – i co możemy jakoś rekonstruować metodami historycznymi – oraz jego indywidualnego doświadczenia wiary, geniuszu itd. – i tu już dostęp mamy skrajnie ograniczony” ( ks. G. Strzelczyk, „Glossa do kwestii samo-świadomości”, Didaskalos, dost. 2012. 07. 07; 7:06 ). Te wszystkie ustalenia historyków prowadzą ks. Paczosa do następujących wniosków: „…przekonanie o bóstwie Jezusa nie należy moim zdaniem do kerygmatu apostolskiego (popaschalnego). Nie sądzę też, aby takie przekonanie wyłoniło się z samego popaschalnego kerygmatu, gdyby nie ów metafizyczno-religijny paradygmat, o którym wspominam. Mam wręcz wrażenie, iż przekonanie o bóstwie Jezusa wiąże się ze słabnięciem siły popaschalnego kerygmatu, z zanikaniem powołań “apostołów”, “proroków”… To osłabnięcie kieruje umysły pierwszych chrześcijan na drogi teologicznych spekulacji, szukania teoretycznego ufundowania nowej religii itd.” ( ks. K. Paczos, „Kerygmat popaschalny i bóstwo Jezusa”, Didaskalos, dost. 2012. 07. 08; 9:11 ).

    Św. Marek napisał, że Jezusa pojmała zgraja z kijami, dla św. Jana była to już kohorta – czyli całość sił rzymskich stacjonujących w Jerozolimie – i nie pojmała Go, ale padła nad nim na twarz a, On sam oddał im się w ich ręce. Św. Marek napisał prawdę historyczną, ale i św. Jan to uczynił, lecz na spełnienie jego wizji trzeba było czekać 300 lat. Z okazji dwudziestolecia swoich rządów cesarz Konstantyn wydał wspaniałe przyjęcie na które zaprosił biskupów z całego Imperium ( 325 r. ). Legioniści rzymscy utworzyli szpaler, przez który dumnie maszerowali następcy Galilejczyka. Konstantyn nie zapomniał obdarować biskupów złotem. Euzebiusz z Cezarei popadł z tego powodu w prawdziwą ekstazę:

    „Był to bez wątpienia obraz Królestwa Jezusa Chrystusa i wydawało nam się, że śnimy” ( VC III, 15 ).

    Czy o takie Królestwo Boże walczył bosy Nazarejczyk?

    Pozdrawiam.

  13. Panie Andrzeju,
    serdecznie dziękuję za bardzo ciekawą odpowiedź. Do Pana uwag postaram się ustosunkować bliżej już po weekendzie.
    Przepraszam za techniczne błędy zniekształcające mój poprzedni wpis. Pozdrawiam.

  14. Panie Andrzeju,
    Obydwaj interesujemy się początkami Kościoła, choć Pana wiedza jest niewątpliwie dużo większa. Ponieważ w Internecie można na ten temat znaleźć obok wyidealizowanych apologii chrześcijaństwa również przesycone nienawiścią ataki na chrześcijaństwo, potrzeba jakiejś prostej systematyzacji wydarzeń. Co Pan powie na ten mój szkic?
    Około roku 30 – Ukrzyżowanie Jezusa z Nazaretu. Nie założył Kościoła; On głosił Królestwo Boże – szansę na zbawienie. Głosił z mocą Słowo, uzdrawiał chorych, skupił wokół siebie ruch eschatologiczny. Nakłaniał do miłości i życzliwości nawet wobec wrogów. Do swego Królestwa zapraszał także wyznawców inny religii /Samarytan/, nielubianych celników, cudzołożnice a nawet nierządnice. Przestrzeganie zasad Tory , szczególnie przepisów dotyczących posiłków, czystości i szabatu miało dla Niego drugorzędne znaczenie wobec miłości bliźniego. Słowa jego i czyny doprowadziły Go do zgubnego konfliktu z władzami państwowy i religijnymi. W oczach wielu ludzi ten prosty mężczyzna bez żadnego tytułu ani urzędu przerastał zwykłego rabina czy proroka. Widzieli w nim Mesjasza.
    Kościół powstał pod wpływem Jego zmartwychwstania i zesłania Ducha świętego. Opisano, że pod wpływem ukazywania się postaci, wizji i głosów oraz wypełnienia się proroctw S.T /prześladowany prorok, cierpiący sługa Boży – zbieg okoliczności?/ jego żydowscy uczniowie uwierzyli, że nie pozostał martwy. Uwierzyli, że z woli Boga powstał do życia wiecznego, uczyniony przez Boga „Panem i Mesjaszem”/Dz 2,22-36/, „ustanowionym przez Ducha Świętego przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym”/Rz1,4/.
    Najwcześniejszy Kościół – stanowili go apostołowie, prorocy, prorokinie, nauczyciele, ewangeliści. Nie ma jeszcze hierarchii, ale służba, diakonia.
    Lata 40-te – prawdopodobnie wspólnota chrześcijańska w Jerozolimie miała już swoich „starszych”. Ta i inne wspólnoty złożone były z pochodzących z niższych klas żydowskich wyznawców Jezusa. Otwarte były szczególnie na ubogich, skrzywdzonych, dyskryminowanych i odrzuconych przez społeczeństwo. Nie dążyły do oderwania się, chciały pozostać w zgodzie z judaizmem. Odwiedzali świątynię, śpiewali psalmy i modlili się, przestrzegali zasad Prawa Mojżeszowego / halacha/ – przede wszystkim obrzezania, szabatu i świąt żydowskich. Do wspólnoty należał jednak ten, kto przyjął chrzest w imię Jezusa i brał udział w łamaniu chleba na Jego pamiątkę.
    Rozłam między Żydami i chrześcijanami – do podziału zapewne przyczyniły się egzekucje chrześcijan: św. Szczepana /rok ?/ Jakuba syna Zebeusza /rok 43/, Jakuba- brata Pana przywódcy najwcześniejszej wspólnoty jerozolimskiej/ rok 62/ /, św. Pawła, aresztowanego w Jerozolimie i straconego w Rzymie /w roku 64/. Ostatecznie po roku 70 rada żydowska w Jamni formalnie wyklęła judeochrześcijan, obłożywszy ich „klątwą za herezje”.
    Rok 35 – nawrócenie św. Pawła. Odegrał on kluczową rolę w przejściu od judeochrześcijaństwa do chrześcijaństwa nieżydowskiego.
    Wczesny Kościół katolicki – słowo „chrześcijanie” /christianoi – ludzie Chrystusa/ po raz pierwszy spotykamy w Antiochii Syryjskiej, gdzie schronili się hellenistyczni chrześcijanie narodowości żydowskiej po męczeństwie św. Szczepana. Tutaj głosili kazania nieżydowskim mieszkańcom Antiochii, tworząc pierwszą mieszaną wspólnotę Żydów i goi. Nieco później stąd apostoł Paweł rozpoczął swe wyprawy misyjne. Moim zdanie św. Paweł nie był założycielem chrześcijaństwa. Pod wpływem wizji Chrystusa zaczął głosić, że Mesjasz Izraela jest Chrystusem dla całego świata, na równi dla Żydów i nie-Żydów. Nie podważał religijnego prawa judaistycznego / halacha/. Dla Żydów pragnął pozostać Żydem, ale dla tych „nieprzestrzegających obyczajów” chciał być jednym z nich. Wprowadził zasadę, że nie-Żyd może zostać chrześcijaninem, nie przechodząc uprzednio na judaizm i nie przestrzegając religijnych nakazów prawa żydowskiego. Paweł odniósł sukces w głoszeniu ewangelii wśród nie-żydów. Tylko w ten sposób niewielka sekta żydowska mogła rozwinąć się w religię o światowym zasiągu.
    Rok 49 – Tzw. Sobór jerozolimski. Postanowiono, że chrześcijan pochodzących z pogaństwa nie obowiązują przepisy Prawa Mojżeszowego. Postanowiono też, że zbawienie związane jest przede wszystkim z wiarą, a nie z przestrzeganiem 613 nakazów i zakazow zapisanych w Torze. Z przeciwników s.j. później wykształcili się tzw. ebionici, którzy zachowywanie Prawa i praktyk żydowskich uznawali za konieczny warunek do zbawienia. W Jezusie widzieli jedynie człowieka obdarzonego szczególną łaską proroka i Mesjasz; nie wierzyli że jest On Synem Bożym.
    Rok 49 – spotkanie Piotra i Pawła w Antiochii, gdzie obaj dyskutowali na temat prawa Mojżeszowego
    Rok 49-50 – pierwsza wyprawa misyjna apostoła Pawła
    Rok 50- pierwszy list św. Pawła do Tessaloniczan ; najwcześniejsze z pism Nowego Testamentu.
    Rok 52 – pierwszy list św. Pawła do Koryntian. W nim Paweł uważa za zupełnie normalne, że sprawuje się tam eucharystię bez jakiejkolwiek wyznaczonej na taki urząd osoby./ Jeszcze ok.100 r. według Nauki dwunastu apostołów eucharystię sprawują przede wszystkim prorocy i nauczyciele, a dopiero po nich wyznaczeni biskupi i diakoni/.
    W zakładanych przez niego Kościołach nie było jeszcze ani hierarchicznego episkopatu, ani prezbiteriatu, ani święceń przez nałożenie rąk. Według Pawła każdy chrześcijanin ma własne, osobiste powołanie, własny dar Ducha Świętego, własny charyzmat do służby wspólnocie. Dlatego istniały w jego wspólnotach różne rodzaje posług i funkcji – do modlitwy, do udzielania pomocy i do przewodzenia wspólnocie.
    Co stało się z chrześcijanami pochodzenia żydowskiego?
    Rozłam między Żydami i chrześcijanami – do podziału zapewne przyczyniły się egzekucje chrześcijan: św. Szczepana /rok ?/ Jakuba syna Zebeusza /rok 43/, Jakuba- brata Pana przywódcy najwcześniejszej wspólnoty jerozolimskiej/ rok 62/ /, św. Pawła, aresztowanego w Jerozolimie i straconego w Rzymie /w roku 64/. Ostatecznie po roku 70 rada żydowska w Jamni formalnie wyklęła judeochrześcijan, obłożywszy ich „klątwą za herezje”.
    Rok 66 – po straceniu apostoła Jakuba, który był ich przywódcą , znaczna część wspólnoty wyemigrowała z Jerozolimy do Transjordanii / Pelli/. W r. 135 nastąpił koniec żydowskiej wspólnoty chrześcijańskiej w Jerozolimie i jej dominującej roli we wczesnym Kościele. Wkrótce chrześcijaństwo żydowskie ze swoją judaizującą chrystologią i przestrzeganiem prawa żydowskiego zaczęło być postrzegane jako sekta i relikt przeszłości. / Czyżby narodziny antyjudaizmu? Jeśli tak, to wpierw judeochrześcijanie byli obłożeni klątwą i wydalaniem z synagogi. Wyklęcie chrześcijan przez wpływowe środowisko faryzeuszy wyprzedza w czasie wszelkie prześladowanie Żydów przez chrześcijan/.
    Lata64-66 – pierwsze prześladowania chrześcijan pod rządami Nerona /stracenie św. Piotra?/ . Odtąd można było zostać skazanym za sam fakt bycia chrześcijaninem. Być chrześcijaninem oznaczało być gotowym na martyrein, czyli dawania świadectwa wierze chrześcijańskiej – przez znoszenie dyskryminacji, cierpień, tortur, a nawet poniesienie śmierci.
    Tak widzę w ogromnym skrócie początki Kościoła. Wyrósł on z wiary w owego „bosego”, „tańczącego” Jezusa. Te określenia w Pana wypowiedzi bardziej kojarzą mi się z tańczącym Siwą, drugą boską osobą w trójcy hinduskiej. To jedynie żart.

  15. Panie Andrzeju! Prośba: czy wie Pan, czy w czasach Jezusa stosowano dokładnie prawo Mojżeszowe tak jak jest opisane w Ks. Kapłańskiej? Chodzi mi o fragment ewangelii, gdzie Jezus uzdrawia trędowatego, a potem nakazuje mu iść złożyć ofiary kapłanom nakazane przez Mojżesza. Czy taki uzdrowiony musi przechodzić przez te wszystkie oczyszczenia opisane w Kpł, tzn kupować ptaki, potem baranki, golić się, prać etc? Czy kapłan ma go pokrapiać krwią i oliwą etc. Czy w czasach Jezusa tak było szczegółowo czy jakieś uproszczenie nastąpiło może? Bedę wdzięczna za odpowiedź.

  16. Jeszcze jedno pytanie: jak Żydzi doznawali odpuszczenia grzechów? Czy za czasów Jezusa był Jom Kippur z kozłem ofiarnym, na którego zrzucano grzechy?

  17. Często spotkać się można z badaczami, którzy uważają, że Jezus łamał Torę przy uzdrowieniach; a to naruszając przepisy czystości, poprzez dotykanie trędowatego – ewentualnie – naruszając spoczynek sobotni. Analiza wymaga, aby bezstronnie przyjrzeć się każdemu takiemu wypadkowi, gdyż rzeczywiście gdyby Jezus coś takiego robił, to mogłoby to prowokować do jakichś wystąpień przeciwko Niemu, a nawet przyczynić się do Jego śmierci. W tym kontekście warto przyjrzeć się przywołanemu przez Panią, opowiadaniu o uzdrowieniu trędowatego, a dotarł ten przekaz do nas w dwóch, a właściwie trzech wersjach.
    1) Oto trędowaty przyszedł do niego i powiedział: “Nauczycielu Jezu, kiedy ja podróżowałem z trędowatymi i jadłem z nimi, ja również stałem się trędowaty. Ale jeżeli życzysz sobie, będę oczyszczony” Więc Pan powiedział do niego: “Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast trąd odszedł od niego. Wtedy Jezus powiedział do niego :“Najpierw idź pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę oczyszczenia [nakazaną przez Mojżesza ]i nie grzesz więcej“ (Papirus Egerton 1r35 – 47 [Papirus Egerton + Papirus Koloński 255]).
    2 ) I przychodzi do niego trędowaty i prosi go na kolanach tak: “Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. I uniósł się, wyciągnął swoją rękę, dotknął i mówi mu: “Chcę, bądź oczyszczony”. No i zszedł z niego trąd i został oczyszczony. Krzyknął na niego i pogonił go. I mówi: “Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź stąd, pokaż się kapłanowi i złóż na ofiarę za twoje oczyszczenie, co kazał Mojżesz, na świadectwo dla nich ( Mk 1, 40 – 44; wersja w tłumaczeniu Tomasza Węcławskiego, zawierająca rzadko poświadczoną, lecz trudniejszą lectio difficilior: [ rozgniewał się = uniósł się ] ).
    3 ) Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością , wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!». Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił,mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów ,ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich» ( Mk 1, 40 – 44; wersja w przekładzie BT zawierająca lekcję lepiej udokumentowaną i jednocześnie łatwiejszą w egzegezie, w której Jezus kieruje się : σπλαγχνισθεις/litością ).

    Zanim jednak skupimy się na różnicach w opisie uzdrowienia, musimy tę relację umieścić w kontekście realiów epoki Jezusa. Trędowaty to człowiek, który w tamtych czasach przebywał w izolacji od reszty ludzi i odróżniał się od zdrowej części społeczeństwa strojem, a gdyby przypadkiem zbliżył się do jakichś siedzib ludzkich to, aby ktoś nie wszedł z nim w kontakt, chory musiał ostrzegawczo krzyczeć: Nieczysty! Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co dolegało człowiekowi, który zwrócił się do Jezusa o uzdrowienie. Żydzi właściwie każdą zmianę na skórze zamykali terminem trąd ( Kpł 13, 1 – 44 ). Przypadek zatem z którym zetknął się słynny taumaturg z Galilei, mógł być bardzo błahy, jak i bardzo poważny. Religia żydowska nakazywała, aby po ustąpieniu wysypki lub jakiegoś wyprysku skórnego poddać się oczyszczeniu. Decyzję czy kogoś można uznać za zdrowego wydawał kapłan (Kpł 13 – 14). Na tym nie kończyły się obowiązki wyleczonego: poddawał on się rytuałowi oczyszczenia. W jego trakcie, nad glinianym naczyniem z wodą zabijano ptaka, a drugiego żywego ptaka zanurzano we krwi pierwszego wraz z drzewem cedrowym, nitkami karmazynowymi i hizopem. Następnie kapłan kropił tym siedem razy tego, który oczyszczał się z trądu.

    A ten, który się oczyszcza, wypierze swoje szaty, zgoli wszystkie swoje włosy, umyje się w wodzie i będzie czysty. Potem może wejść do obozu, lecz będzie przebywał poza swoim namiotem przez siedem dni ( Kpł 14, 8 ).

    Po siedmiu dniach poddający się oczyszczeniu składał ofiary. Kapłan krwią, która pochodziła z ofiary, dotykał ucha, kciuka i dużego palca u nogi, i wyżej wymienione części namaszczał oliwą, a jej pozostałości wylewał na głowę ozdrowieńca. Zarówno Egerton2 jak i Marek potwierdzają, że Jezus akceptował te rytualne przepisy. Jak zapatrywali się na trędowatych współcześni Jezusowi Żydzi? W Misznie i Talmudzie, możemy spotkać liczne wzmianki na temat trędowatych. I chociaż dzieła te zostały ostatecznie zredagowane w czasach po – Jezusowych, to odwołują się do tradycji ustnej i są wyrazem przekonań z czasów wcześniejszych. Uznawano trąd jako karę za grzechy. Rabbi Szemuel bel Nachman wyjaśniał jakie mogą być przyczyny zachorowania na trąd:

    Rabbi Szemuel ben Nachman mówił w imieniu rabbiego Johanana: Plagę trądu sprowadza siedem rzeczy: oszczerstwo, zabójstwo, lekkomyślne wypowiadanie przysięgi – z czym łączy się krzywoprzysięstwo i wypowiadanie imienia Bożego nadaremno – kazirodztwo, pycha, kradzież i zazdrość. Midrasz dodaje jeszcze jedną przyczynę, którą jest świętokupstwo ( Ar. 16a – S. T. Lachs, Hebrew Elements in the Gospels and Acts, „The Jewisch Quarterly Review” 1980, 71, s. 36. ).

    Trędowaty był grzesznikiem i wszelkiego rodzaju kontakt fizyczny był z nim zakazany. Trędowaty był martwym za życia.

    Czterej ludzie są jakby umarli: nędzarz, ślepiec, trędowaty i bezdzietny ( Awod Zara5 ).

    Jeśli Jezus dotknął się trędowatego, jak relacjonuje to Marek, to wtedy złamałby On przepisy, ponieważ dotknięcie, powodowało zaciągnięcie nieczystości, natomiast – jeśli pójdziemy za wersją Egerton2 – Jezus uzdrowił trędowatego słowem, to pozostałby w zgodzie z Prawem i zachowałby się jak prawowierny Żyd. Któryś z nich zatem zmienił pierwotną tradycję.
    Marek działa w środowisku, które potrzebuje uzasadnienia dla poglądów odrzucających Torę, inaczej mówiąc, Marek miał powód by zmienić wymowę uzdrowienia Jezusa i uczynić z niego uzdrowiciela, który nie kieruje się żydowskimi przepisami ceremonialnymi. Autor Egerton2 przedstawia uczonych w Piśmie jako wrogów Jezusa, którzy chcą nawet dokonać na nim samosądu i zabić go poprzez ukamienowanie. Wskazuje to jednoznacznie, że kompilator Egerton2, wywodzi się również ze środowiska chrześcijan, którzy prezentują podobny pogląd na sprawę aktualności Tory co i społeczność Marka. Nie miał on więc powodów, aby – jeśli pierwotne brzmienie perykopy miało wymowę Marka – przedstawiać Jezusa jako prawowiernego Żyda, stosującego się do nauk uczonych w Piśmie. Wniosek jest zatem logiczny i nasuwa się niejako samoistnie: to Marek zmienił wymowę przypowieści, a jej zbliżona do oryginału treść została zachowana w Egerton2. Niestety Marek niezbyt dokładnie skomponował ją z jej drugą częścią. Jezus nakazuje, aby uzdrowiony złożył ofiarę zgodną z wymogami Tory, natomiast On sam jej nie przestrzega dotykając trędowatego. Gdyby Jezus tak postąpił, to rzeczywiście mogłoby to być powodem sporów z faryzeuszami i uczonym w Piśmie. Jednak wszystko wskazuje na to, że Jezus słownie oczyścił trędowatego, a następnie nakazał mu zastosować się do przepisów Prawa. Zwyczaje człowieka, który jada z trędowatymi zostały przez Jezusa określone jako grzech. W Egerton2 Jezus nie każe uzdrowionemu zachowywać żadnej tajemnicy, taki nakaz wprowadza Marek, ale jest to związane z tajemnicą mesjańską, która jest zabiegiem literackim ewangelisty. I teraz dochodzimy do kwestii niezrozumiałego gniewu Jezusa, który w niektórych kodeksach stał się litością: prawdopodobnie to właśnie Marek zachował najpierwotniejszą wersję przekazaną przez tradentów. Jezus reaguje gniewem, ponieważ winnym swojego grzechu był zwracający się o uzdrowienie sam chory. To on przekroczył zalecenia Tory i przez to stał się trędowatym. Redaktor Egerton2, albo opuścił frazę z gniewem Jezusa, albo dotarła już ona do niego uboższa o to zdanie. Tak więc, prawdopodobnie, po zrekonstruowaniu perykopa wyglądałaby następująco:

    Oto trędowaty przyszedł do niego i powiedział: „Nauczycielu Jezu, kiedy ja podróżowałem z trędowatymi i jadłem z nimi, ja również stałem się trędowaty. Ale jeżeli życzysz sobie, będę oczyszczony”. I rozgniewany powiedział do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. I zły na niego pchnął go w drogę i powiedział: „Odszedłszy pokaż się kapłanom i złóż ofiarę wedle prawa mojżeszowego i nie grzesz więcej” ( tekst całkowicie zrozumiały, logiczny i zgodny z duchem epoki ).

    Uzdrawiając chorego i włączając go na powrót do Izraela, Jezus kontynuuje swoją misję wśród odrzuconych przez społeczność trędowatych. Takie zachowanie w czasach Jezusa było – w pewnym sensie – skandalem. Za każdym razem Jezus jednak go motywuje wychodząc z założenia, że Jego misja dotyczy wszystkich, nawet tych wykluczonych.

  18. Dziękuję za tak szybką odpowiedź. Czy myśli Pan, że Jezus podzielał pogląd, jakoby trąd był karą za grzechy? Ja tak nie uważam. Kiedy uczniowie pytali Go o przyczynę jakiejś choroby odpowiedział że nie zgrzeszył ani chory ani jego rodzice ale musiały się spełnić plany Boga.
    Więc gniew, o którym pisze Marek musiał mieć inną przyczynę.

  19. I tym razem moje jednorazowe włączenie się do dyskusji. Kopiuję komentarz z 6 lutego 2014, 20:42 (Temat miesiąca: –Teologia cierpienia, mój wpis: –Krzyk w ciemnościach).

    W OBLICZU CIERPIENIA TRZEBA DZIAŁAĆ

    Winien jestem pewne dopowiedzenie do tego, co napisałem po śródtytule: „JEZUS NIE BŁOGOSŁAWIŁ CIERPIENIA, ALE CIERPIĄCYCH”. Przypominam: Według IV Ewangelii, „[Jezus] wykluczył zdecydowanie wszelką myśl o związku przyczynowym między cierpieniem spowodowanym w człowieku ślepotą od urodzenia a ludzką winą: „Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, ale stało się tak, aby w nim objawiły się dzieła Boga” (J 9,3).

    Kierując się interpunkcją w tekście greckim, taki przekład tego wersetu podaje ogół różnych tłumaczeń Pisma Świętego, zarówno polskich jak i obcojęzycznych. Być może należałoby jednak INACZEJ ODCZYTYWAĆ TEN TEKST. Jego sens zależy właśnie od interpunkcji, czyli od tego gdzie postawimy kropkę w odpowiedzi Jezusa. W dosłownym przekładzie dwóch odnośnych wersetów (J 9,3-4) mielibyśmy w tym przypadku inny, znacznie głębszy odcień znaczeniowy:

    „Ani ten nie zgrzeszył, ani rodzice jego. [kropka!] Ale aby stały się widoczne dzieła Boga w nim, nam trzeba czynić dzieła Tego, który posłał Mnie, póki jest dzień. Przychodzi noc, gdy nikt nie może działać” (w. 3-4).

    To śmierć położy kres naszemu doczesnemu działaniu. Dopóki więc żyjemy, działajmy, spełniajmy dzieła Boga, a więc naśladujmy Jego działanie w ludziach, zwłaszcza tych pogrążonych w cierpieniu. Mamy tu wyraźną zachętę do wysiłku i zaangażowania, a nie do bierności w obliczu czyjegoś nieszczęścia. Przy tego rodzaju przekładzie moglibyśmy powtórzyć wraz z poetą, ks. Janem Twardowskim jego skrzydlate słowa: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.

  20. Dziękuję, to wiele wyjaśnia. Uważam, że gniew Jezusa w Ew. Marka mógł być, zupełnie odwrotnbie do poglądów p. Andrzeja, spowodowany właśnie tym, że ludzie wierzyli w to, że człowiek jest karany przez Boga za grzechy chorobą. Mogło Go denerwować i wyprowadzać z równowagi wiele ówczenych poglądów, które skutkowały odrzuceniem, marginalizacją ludzi. To był jeden z głównych: Bóg sprzyja sprawiedliwym. Jezus uczył inaczej: Bóg sprzyja złym i dobrym, wszystkim.

  21. Gerhard Lohfink w książce” Jezus z Nazaretu pisze”, że nauczanie Jezusa wynika z Tory. Daje wiele przykładów, np. że dwa główne przykazania miłości wywodzą się z Tory. Ok. Potem udowadnia, że przykazanie miłości do wroga też wynika z Tory. Jedynym cytatem na poparcie swej tezy jest Wj 23,4-5, gdzie Bóg przykjazuje odprowadzić znalezionego osła lub woła nawet jeśli jego właścicielem jest twój wróg. Czy to nie za mały argument w porównaniu z wielością przekleństw wobec wrogów? Czy w Torze są inne cytaty opowiadające się za miłością wroga?

  22. Źle mnie Pani zrozumiała. Nie uważam, że Jezus uważał trędowatych za grzeszników. Nazarejczyk – według mnie – zdenerwował się, ponieważ uzdrowiony człowiek jadał z trędowatymi, przez co sam naraził się na ryzyko zarażenia. Gdyby zaś przestrzegał przepisów Tory ( co Jezus podkreślił odsyłając go do kapłana i przepisów prawa mojżeszowego ) byłby zdrów. Nieprzestrzeganie Przykazań Bożych jest grzechem, a choroba, konkretnie w tym przypadku ( biorąc oczywiście tylko pod uwagę Egerton2, nie św. Marka ) była wynikiem ich lekceważenia.

    Trudno mi powiedzieć, czy Jezus chorobę łączył z grzechem, czy też nie. Przywołane świadectwo z Ewangelii według św. Jana nie jest jednoznaczne. Tekst wydaje się sugerować, iż Jezusowi chodziło o ten konkretny przypadek – człowiek jest chory, ponieważ Jezus dokona na nim cudu:

    Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, ale stało się tak, aby w nim objawiły się dzieła Boga (J 9,3; kropka ks. prof. Hryniewicza, w tej interpretacji, nic nie zmienia).

    Natomiast w tej samej Ewangelii, Mistrz z Nazaretu, po uzdrowieniu ślepca, złowieszczo go ostrzega:

    Oto wyzdrowiałeś; już nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało ( J 5, 14 ).

    Grzech więc może spowodować chorobę ( oczywiście nie wiem, czy był to pogląd Jezusa, czy też św. Jana ).

    Św. Łukasz wydaje się również, podzielać wiarę w zsyłanie przez Boga nieszczęść w postaci chorób i śmierci. Ananiasz i Safira giną od ciosów potężnego Ducha Świętego ( Dz 5, 1 – 11 ), a Heroda Agryppę poraża Anioł Pański i umiera on stoczony przez robactwo ( Dz 12, 20 – 25 ). Nawet św. Paweł uważał, że w Koryncie, choroby i śmierć to prawdopodobne negatywne skutki niegodnego uczestnictwa w Eucharystii ( 1 Kor 11, 29 – 30 ). Czy poglądy te przejęto od Jezusa historycznego? To jest – moim zdaniem – właściwie postawione pytanie.

  23. Jak uważał historyczny Jezus? Chyba nie możemy mieć pewności, możemy tylko przypuszczać, skoro synoptycy milczą, a Jan podaje dwie sprzeczne opinie. Ale moje przypuszczen ie jest takie, że skoro milczą, to Jezus powstrzymywał się od wydania sądu o ludziach, że grzeszą i dlatego Bóg ich pokarał. Nie sądźcie. Poza tym myślenie Jezusa było raczej zgodne z Hiobem i Koheletem, tzn dostrzegał niespraiwedliwość świata, ułomność, słabość człowieka, głęboko współczuł człowiekowi w jego nędzy, najbardziej dręczyła Go kwestia cierpiących, wykluczonych, wykorzystywanych. A jakie mogło być narzędzie wykorzystywania biedaków i schorowanych: zapewnianie ich, że to ich własna wina, że są biedni, chorzy itp. Jezus generalnie się z tym nie zgadzał. Czy dzisiaj też bogate elity w obliczu wielkiego rozwarstwienia społecznego chcąc utrzymać swoją pozycję, nie kładą do głowy ludziom bzdur, banałów i łatwych wniosków, powierzchownych?

  24. Judaizm świątynny powstał w czasach niewoli babilońskiej, po wypędzeniu ludności Izraela na tereny dzisiejszego Iraku i po najeździe Palestyny przez Achemenidów. W tym czasie ostatecznie zredagowano większą część Starego Testamentu oraz przeprowadzono reformę religijną (reforma Ezdrasza) https://pl.wikipedia.org/wiki/Judaizm oraz geneza powstania http://bit.ly/1N2wyzv czyli najważniejsze fakty o judaizmie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *