Archiwa tagu: Jeremiasz

Ile Boga w proroku, ile proroka w Bogu

Uważa się, że prorok jest posłańcem Boga, kimś, kto przekazuje ludziom słowa Boga, które ten do niego bezpośrednio wypowiedział. Prorok objawia ludziom charakter, zamiary i czyny Boga. Czy jednak nie jest też z drugiej strony tak, że w całym tym prorockim procesie Bóg nabiera cech proroka? Na przykładzie Księgi Jeremiasza zbadamy tą ciekawą sprawę.

W tym celu musimy porównać charakter i temperament Jeremiasza z charakterem i temperamentem Boga. Zobaczymy też, jakie obaj mają przeżycia duchowe i zastanowimy się, kto właściwie czuje i przeżywa: Jeremiasz czy Bóg. Bóg oczywiście w tej księdze występuje jako osoba, wprawdzie z innego świata, ukryta i inna, ale jednak w zadziwiający sposób podobna do człowieka w przeżywaniu emocji. Tym, co rzuca się w oczy w Księdze Jeremiasza jest ciągłe napięcie przeżyć, emocji, wahań, rozterek, kryzysów, namiętności i pasji. Zarówno Jahwe, jak i Jeremiasz są osobami, którymi targają wielkie i skrajne namiętności: miłość i gniew. Uczucie i serce (często tragicznie rozdarte) rządzą w świecie Jahwe i Jeremiasza.

Oto Jahwe czuje się zdradzonym Bogiem Izraela, a Izrael okazuje się ladacznicą, która zdradziecko porzuciła swego Boga i oddała się bożkom Baala. Jahwe czuje się opuszczony i zapomniany przez swój lud. Jego wielki żal z tego powodu wyraża się gniewem: „I wydam wyrok na nie (miasta judzkie) za całą ich niegodziwość, iż opuścili Mnie, a palili kadzidło obcym bogom i hołd oddawali dziełom rąk swoich”. (1, 16) Jahwe skarży się na Izraela: „Jaką nieprawość znaleźli we Mnie wasi przodkowie, że odeszli daleko ode mnie? Poszli za nicością i sami stali się nicością”. (2, 5) Jahwe jest rozgoryczony niewiernością ukochanego ludu. Chciałby być dla niego kimś ważnym, kimś, kogo się szuka: „Kapłani nie mówili: Gdzie jest Pan?” (2, 8) Jest tak zawiedziony tym brakiem zainteresowania ze strony ludzi, że chce wylać na nich swój gniew. Przecież potężny Bóg, stworzyciel świata nie będzie pokornie znosił takiego braku szacunku i obojętności! Musi jakoś przyciągnąć swój lud z powrotem do siebie. Czy gorycz Jahwe wynika tylko z faktu, że ludzie czczą inne bóstwa? Czy chodzi Mu tylko o utratę szacunku i prestiżu? Wydaje się, że nie do końca, że chodzi mu tak naprawdę o dobro człowieka, choć można też zauważyć wyraźne oznaki „obrażania się” zazdrosnego Boga o związki z „konkurentami”. Jak jednak miał autor biblijny przedstawić niezmierne zaangażowanie Boga w los człowieka? Jak miał wyrazić to, że Bogu tak bardzo zależy na człowieku? Jego metodą była analogia do zazdrosnego kochanka, który do głębi zakochany w swojej oblubienicy nie może wprost przeżyć jej zdrady. Dlaczego zdrada Izraela tak bolała Jahwe? Dlaczego nie machnął ręką i dlaczego nie przyglądał się obojętnie postępkom swego ludu? Ponieważ Jego związek z nim, określany mianem Przymierza, jest wieczny i nierozerwalny. Człowiek nie może stać się Bogu obojętny. To właśnie oznacza Przymierze. Dlatego Jahwe próbuje ukazać człowiekowi jego błędy, jego grzechy, jego złe ścieżki, które prowadzą na manowce. Widzi bowiem, że „podwójne zło popełnił mój naród: opuścili mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie utrzymują wody” (2, 13) Jahwe widzi w tym postępowaniu niebezpieczeństwo i groźbę dla ludzi. Oto zamiast ufać Jemu, który wszystko może, oni zaufali bożkom z drewna, które pomóc im w żaden sposób nie mogą. Zamiast pić żywą wodę ze źródła (dającą życie) ludzie kopią sobie cysterny, które pękają, a ludzie tracą życie. Jahwe troszczy się o swój lud i będzie o niego walczył. Będzie wskazywał mu właściwą drogę i nie przestanie mówić o niebezpieczeństwie drogi złej. To mówienie przyjmuje postać gróźb. Groźby miotane przez Jahwe są wyrazem zła, które jest konsekwencją postępowania Izraela. Gniew Boga odzwierciedla kosmiczną zasadę następstwa zła: czyniąc zło, ściągamy je na siebie, na swoją głowę, doświadczamy zła. Gniew Boga pokazuje grozę i przekleństwo uwikłania człowieka w tą kosmiczną sytuację. Obrazy zagłady i zniszczenia dawane pod rozwagę ludziom mają im uzmysłowić skutki grzechu, skutki ich złych uczynków, skutki zatwardziałości serc i poszukiwania pomocy w niewłaściwym miejscu (u bożków Baala lub Molocha). Los tych, którzy odwrócą się plecami do Boga będzie straszny. Bez Boga czeka ich śmierć, bo woda życia wyleje się w końcu z zepsutych cystern. Bóg chce przekonać ludzi, że tylko z Nim mogą być szczęśliwi.

Jahwe liczył na to, że kara spowoduje powrót ludzi do Niego. Tak się jednak nie dzieje: „Na próżno karałem synów waszych: nie przyjęli tego jako nauki”. (2, 30) Teraz Jahwe liczy choć na to, że ludzie uznają swą winę. Gotowy jest okazać im miłosierdzie, jeśli tylko przyznają Mu rację, zgodzą się z Nim, zrozumieją Go i wrócą do Niego: „Wróć Izraelu – Odstępco – wyrocznia Pana. Nie okażę wam oblicza surowego, bo miłosierny jestem – wyrocznia Pana – nie będę pałał gniewem na wieki. Tylko uznaj swoją winę, że zbuntowałaś się przeciw Panu, Bogu swemu i włóczyłaś się po wszystkich drogach ku obcym, pod każdym zielonym dębem, a głosu mego nie słuchałaś – wyrocznia Pana. Wróćcie, synowie wiarołomni – wyrocznia Pana – bo jestem Panem waszym i przyjmę was”. (3, 13-14)

Bóg tęskni za swoim ludem, chce być nazywany Ojcem: „Ja zaś powiedziałem sobie: Jakże chciałbym cię zaliczyć do synów i dać ci przepiękną ziemię, najwspanialszą pośród posiadłości narodów! Myślałem: Będziesz mnie nazywał „Mój Ojcze!” i nie odwrócisz się ode mnie”. (3, 19) „Powróćcie, zbuntowani synowie, uleczę wasze odstępstwa” (3, 22) Jednak jeśli lud nie powróci do Jahwe: „gniew mój wybuchnie jak płomień i będzie płonął, a nikt nie będzie go mógł ugasić z powodu waszych przewrotnych uczynków” (4, 4)

Gniew Boga i gniew Jeremiasza jako gniew skrzywdzonych

Gniew rozpala Jahwe i Jeremiasza. Gniew jest też destrukcyjną energią służącą obronie – w tym przypadku obronie słabych i uciemiężonych. Sytuacja gniewu Jahwe to ucieleśnienie mocy zła, któremu Jahwe się sprzeciwia. Gniewem walczy ze złem. Gniewem odpowiada na zło, bo zło go złości, bo zło go gniewa, bo wobec zła nie jest obojętny. Gniew to reakcja bardzo ludzka, która tutaj przypisana jest Bogu. Wyobraźmy sobie sytuację, w której otacza nas zło, nieprzeparte zło, które przygniata ludzi wokół nas. Na przykład zło dotykające ludzi  w gułagu lub w Auschwitz. Albo pracowników zawalonej szwalni w Bangladeszu. Poczujmy gniew na tą sytuację, poczujmy wielki sprzeciw wobec tej sytuacji. Prorok Jeremiasz widział zło dotykające ludzi słabych, wyzyskiwanych, biednych i chorych, o których zapominali władcy świata. Poczujmy gniew, który wstrząsał Jeremiaszem z ich powodu. On się gniewał jakby w imieniu tych ludzi, którzy byli za słabi, żeby się gniewać. Ludzie w getcie, ludzie w Auschwitz nie mieli siły na gniew. Ktoś musiał się gniewać w ich imieniu, żeby zło poniosło klęskę. Bóg się gniewa w imieniu ludzi prześladowanych i w ich imieniu walczy. Czy czułby gniew, gdyby nie współczuł tym ludziom? Gdyby nie czuł tej ich desperacji i nieszczęścia? Bóg gniewa się, gdyż ludzie się od niego odwrócili. To odwrócenie oznacza, że Go nie słuchają, że nie słuchają Jego zaleceń życiowych. Jest osobiście zraniony obojętnością ludzi, ale ta obojętność wyraża się ignorowaniem Boskich praw, które są prawami miłosierdzia i sprawiedliwości.

Jeremiasz czuje gniew pokrzywdzonych, ten gniew go przytłacza, ale czy jednocześnie nie jest jego siłą napędową do głoszenia słów Jahwe? On w imieniu skrzywdzonych i jakby zamiast nich czuje trudy i ciężar spadającego na nich cierpienia. Jeremiasz utożsamia się ze skrzywdzonymi i cierpi tak jak oni. Prorok musi cierpieć. Musi cierpieć z powodu niesprawiedliwości świata. Jeremiasz jest prorokiem cierpiącym. Jezus, jeśli pomyśleć o Nim jak o proroku, którym przecież był z racji przekazywania nam słów Boga, musiał cierpieć. Niemożliwe jest żyć na tym świecie i nie cierpieć. Ci, którzy dużo współczują, dużo cierpią. Tajemnica wcielenia polega na utożsamieniu się Boga z pokrzywdzonym człowiekiem i przejęciu jego cierpień. Wcielenie jest dopełnieniem historii o Bożym współczuciu. Kosmiczne prawo nieskończonego następstwa zła Bóg skierował przeciw samemu sobie i zneutralizował je w osobie Jezusa. W historii o Jezusie gniew Boga zamienił się w miłosierdzie. Jezus miał inny charakter niż Jeremiasz. Jezusa koncepcja Boga uległa ewolucji od czasów Jeremiasza.

Czy gniew męczył psychicznie Boga i Jeremiasza? Czy mieli wątpliwości co do słuszności wylewania tego gniewu na ludzi?

Groźby Jeremiasza, jak możemy się spodziewać, nie były przyjmowane przez ludzi z radością. Jeremiasz twierdzi, że przekazuje tylko słowa Boga, że sam nie chce nieszczęść i zagłady dla ludzi. Mówi, że wstawiał się za ludźmi u Boga, aby odwrócić Jego gniew. Jednakże sam nie ma litości dla swoich wrogów i prześladowców, którzy ponoć knują spisek na jego życie. Prosi Boga: „Ześlij na nich dzień nieszczęsny, zgładź ich, zgładź po dwakroć!” (17, 18) „Wydaj ich dzieci na pastwę głodu i zgładź ich ostrzem miecza! Niech żony ich zostaną bezdzietnymi wdowami, mężowie ich niech zginą od zarazy, a młodzież ich niech zginie na wojnie od miecza! Niech się rozlegnie krzyk z ich domów, gdy sprowadzę na nich nagle złoczyńców, albowiem wykopali dół, aby mnie pochwycić, a pod nogi moje zastawili potajemne sidła. Ty zaś, Panie, znasz wszystkie ich mordercze plany przeciwko mnie. Nie odpuszczaj ich przestępstwa ani nie zmazuj ich grzechu sprzed swego oblicza! Niech padną przed Tobą, w chwili Twego gniewu wystąp przeciw nim!” (18, 21-23)

Podobnie przemawia Pan: „Nie ujdziecie kary, lecz raczej miecz powołam przeciw wszystkim mieszkańcom ziemi” (25, 29) „Oto nieszczęście ogarnia naród po narodzie, zrywa się wielka burza z krańców ziemi. W tym dniu będzie wielu zabitych przez Pana od krańca do krańca ziemi. Nikt ich nie będzie opłakiwał, ani zbierał, ani grzebał; pozostaną jako nawóz na powierzchni ziemi. Podnieście lament, pasterze, i krzyczcie! Tarzajcie się w prochu, przewodnicy trzody! Nadeszły bowiem dni waszej rzezi i padniecie jak owce wybrane. Nie ma ucieczki dla pasterzy ani ocalenia dla przewodników trzody, bo Pan pustoszy ich pastwisko”. (25, 32-36)

Widać, że te same tony bezwzględności pojawiają się w słowach Boga i Jeremiasza.

Wewnętrzny konflikt Jahwe wcielony w Jeremiasza

Zarówno Bóg, jak i Jeremiasz są nieszczęśliwi. Jeremiasz przeklina dzień swoich urodzin. Jego życie jest pełne udręki i cierpień z powodu głoszonego orędzia gniewu. To z „winy” Boga, za sprawą Jego nakazu tak się spala, taki jest znienawidzony.

Jeremiasz boleśnie przeżywa nieszczęścia swego ludu. „Ogarnia mnie smutek, serce moje trawi niemoc” (8,18) „Jestem złamany załamaniem się Córy mojego ludu, jestem okryty żałobą i ogarnęło mnie przerażenie. Czy nie ma już balsamu w Gileadzie, czy nie ma tam lekarza? Dlaczego więc nie zabliźnia się rana Córy mojego ludu? Któż uczyni moją głowę źródłem wody, a oczy moje fontanną łez, bym mógł dniem i nocą opłakiwać zabitych Córy mojego ludu?” (8,21-23) Jeremiasz żałuje, że się urodził. Jego życie jest pełne cierpienia i poniżeń. „Nigdy nie zasiadałem w wesołym gronie, by się bawić; pod Twoją ręką siedziałem samotny, bo napełniłeś mnie gniewem. Dlaczego mój ból nie ma granic, a moja rana jest nieuleczalna, niemożliwa do uzdrowienia? Czy będziesz dla mnie jakoby zwodniczym strumieniem, zwodniczą wodą?” (15,17-18) Jeremiasz jest zatem złamany, smutny, przerażony, bezradny, bezsilny, płacze, cierpi, traci nadzieję na uleczenie, wątpi. Czy naprawdę Bóg nie ma litości nad Izraelem?

Jahwe jest Bogiem namiętnym. Jego dwie główne namiętności to gniew i miłość. Jahwe ma obsesję na punkcie Izraela. Bóg ST to przede wszystkim Bóg czujący, całym sercem zaangażowany w swój związek z Izraelem. Na dobrą sprawę nic więcej Go nie obchodzi. Cały czas zajmuje się swoim nieszczęsnym związkiem z narodem wybranym. Nie wiemy z Biblii, aby Bóg zajmował się czymś innym niż Izraelem, czyli człowiekiem, czyli nami, czyli mną. Boga uszczęśliwić może i zadowolić tylko dobry związek z człowiekiem. Jest w 100% skoncentrowany na człowieku. To, że człowiek o Nim zapomina, że tak bardzo mu na Bogu nie zależy, doprowadza Jahwe do pasji. Czuje się zdradzony i niechciany. Bóg wylewa na ludzi swój gniew po pierwsze za tą straszliwą zdradę, po drugie za zło, które czynią sobie wzajemnie. Wydaje się, że Bóg jest może trochę zbyt przewrażliwiony na swoim punkcie, domagając się takiej uwagi od ludzi, ale patrząc głębiej rozumiemy, że te dwie sprawy – zdrada Boga i czynienie zła – są w istocie tym samym. Bóg jest istotą dobra, dobro jest wypisane w Jego sercu, i Bóg chce, abyśmy byli tacy sami, podobni Jemu, czyniący dobro i pokój. Zaraz, zaraz… coś się tutaj nie zgadza – skoro Bóg chce, aby ludzie czynili dobro, to dlaczego zsyła na nich zagładę, klęski i ból? Czyni zło, aby tym sposobem przekonać ludzi, aby zła nie czynili? Ten wewnętrzny konflikt Boga widoczny jest w tragicznym życiu Jeremiasza, on się w widzialny sposób przejawia w osobie proroka. Wewnętrzny konflikt Boga wcielił się w postać Jeremiasza. Jeremiasz przeżywa rozterki duchowe w imieniu Boga, współcierpi z Bogiem. Można też patrzeć na to w ten sposób, że oto następuje duchowy postęp ludzkości poprzez wewnętrzny kryzys Jeremiasza. W życiu Jeremiasza mamy do czynienia z jednym z momentów przełomowych dla religii, kiedy to koncepcja pojmowania Boga przez człowieka musi ulec zmianie.

Postępem w kierunku rozwiązania tego konfliktu jest postać Jezusa. Widać, że Jezus miał inną osobowość i wizję Boga niż Jeremiasz. Niepokoiła Jezusa niespójność logiki nakazującej Bogu karać gniewem w celu zmuszenia ludzi do czynienia dobra. Jezus nie zapowiadał zagłady, nie kazał spisywać gróźb Boga. Ogłaszał nastanie królestwa Bożego, czas łaski Pana, nowe przymierze. Jezus nie jest człowiekiem tak tragicznym jak Jeremiasz. Jego przesłanie jest w zgodzie z Nim samym. Jego życie nie jest pasmem nieszczęść i trudów, jak w przypadku Jeremiasza. Jeremiasz plątał się tragicznie w głębinach swej duszy, Jezus natomiast był postacią zintegrowaną wewnętrznie. Jednak zadziwiające jest to, że zarówno Jeremiasz, jak i Jezus zostali odrzuceni przez ludzi. Jeden za głoszenie zagłady, drugi – za głoszenie ocalenia. Losy proroka gniewu i proroka miłosierdzia były losami równie tragicznymi. Dlaczego? Może inni ludzie odrzucali Jeremiasza, a inni Jezusa? Tacy, których własna koncepcja Boga była niezgodna z koncepcją proroka?

Jeremiasza mogli odrzucać ci, którzy nie chcieli Boga żądającego od nich czynienia dobra. Woleli bożków, którzy żądają ofiar (nawet ofiar z dzieci), ponieważ składanie takich ofiar było łatwiejsze niż bycie sprawiedliwym. Jahwe mówi do nich: „Nie zważali bowiem na moje słowa, a moim prawem wzgardzili. Na co sprowadzacie Mi kadzidło z Saby albo wytworny korzeń trzcinowy z dalekiej ziemi? Nie podobają Mi się wasze całopalenia, a wasze krwawe ofiary nie są Mi przyjemne”. (6, 19-20) Jahwe nie może znieść hipokryzji kultu ofiarniczego: „Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za obcymi bogami, których nie znacie… A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano Mojego imienia i mówicie: „Oto jesteśmy bezpieczni”, by móc nadal popełniać te wszystkie występki. Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, na którym wzywano mojego imienia?” (7, 9-11) „Czy Mnie obrażają – wyrocznia Pana – czy raczej siebie samych, na własną hańbę?” (7,19) Bóg widzi, że to, co nazywa się czasem obrażaniem Boga przez ludzi jest równoznaczne z obrażaniem siebie samych, ze złem skierowanym przez człowieka przeciwko sobie samemu. Skutkiem tego zła musi być według Jeremiasza gniew Boga.

Gniew Boga, jakkolwiek srogi i niszczycielski, dobiega jednak końca. Po Księdze Gróźb następuje Księga Pocieszenia. Jeremiasz zapowiada ocalenie dla tak zwanej Reszty Izraela, tej, która uszła zagładzie. Jahwe zgładzi wrogów Izraela, ukarze go sprawiedliwie, ale nie wyniszczy doszczętnie. „Albowiem przywrócę ci zdrowie i z ran cię uleczę”. (30,17) „Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduję i będziesz odbudowana, Dziewico – Izraelu!” (31,3-4) „Zamienię bowiem ich smutek w radość, pocieszę ich i rozweselę po ich troskach” (31,13) „Czy Efraim nie jest dla Mnie drogim synem lub wybranym dzieckiem? Ilekroć bowiem się zwracam przeciw niemu, nieustannie go wspominam. Dlatego się skłaniają ku niemu moje wnętrzności; muszę mu okazać miłosierdzie! – wyrocznia Pana”. (31,20) Bóg pokazuje tutaj znów swoje głęboko czujące serce, które nie może zapomnieć o cierpiącym dziecku. Bóg MUSI okazać miłosierdzie. Najgłębiej w Jego sercu leży bowiem miłosierdzie. Jest ono silniejsze od gniewu. Dotyczy jednak według Jeremiasza tylko wybranej Reszty. Gdyby ocalała całość, jak Jeremiasz miałby odwołać słowa o niszczącym gniewie? Cóżby ten gniew wtedy miał zniszczyć? I już nie byłby z pewnością taki gniewny! Przez kontrast z bardzo gniewnym gniewem miłosierdzie jest bardziej miłosierne.

Kolejna zapowiedź Jahwe, tym razem o przebaczeniu, prowadzi nas dalej ku Nowemu Testamentowi i ku Jezusowi. „Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą mi narodem. I nie będą się musieli wzajemnie pouczać jeden mówiąc do drugiego: „Poznajcie Pana!” Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie – wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał”. (31,33-34)

Te koncepcje miłosierdzia, łaski i przebaczenia znalazły pełne rozwinięcie w Jezusie. Jednak obraz Boga przedstawiony nam przez Jezusa też dla niektórych okazał się nie do przyjęcia. Ludzie nie chcieli Boga gniewnego i wymagającego, ale nie chcą też Boga współczującego, wybaczającego i kochającego. Dlaczego? Załóżmy, że Jeremiasz był jednym z pionierów nauki o Bożym miłosierdziu silniejszym niż gniew. Jezus był jego najbardziej wyrazistym i zdecydowanym kontynuatorem. Jeremiasz i Jezus byli w swoich społeczeństwach wyjątkami, mniejszością, która miała odwagę pokazywać ludziom przełomowe religijne rozwiązania. Wybitne jednostki często nie są rozumiane przez ogół. Ogół woli stare „sprawdzone” koncepcje. Ogół woli to, do czego się przyzwyczaił. Jeremiasz i Jezus byli prorokami zmiany myślenia. A zmiana myślenia jest trudna. Wymaga po pierwsze myślenia… jakiegokolwiek myślenia. Jeśli ludzie mało myślą, a szczególnie mało myślą o sprawach religijnych, to sformułowanie „zmiana myślenia o Bogu” nic dla nich nie znaczy. Ludzie wolą to, co stare, gdy tymczasem nie przyszywa się łaty z nowego lnu do starego ubrania, a nowego wina nie wlewa się w stare bukłaki. Aby nowa koncepcja została przyswojona, zasymilowana, zmienić się musi jej odbiorca- słuchacz. Albowiem młode wino i czysty len to dobra nowina, która nie pasuje i niszczy stare ubranie i stare bukłaki. Ubrania i bukłaki muszą być nowe, inaczej nie wytrzymają siły nowości. Zdaje się jednak, że nawet 2000 lat po Chrystusie nasze ubrania i bukłaki nie są wystarczająco nowe na przyjęcie dobrej nowiny. Zbyt dobra nowina może nas rozerwać na kawałki.