Ksiądz Józef Tischner był z ducha franciszkański. Dzięki temu został zapamiętany jako człowiek radosny. Stał za tym określony rodzaj duchowości, który Tischner opisywał słowami: Na zewnątrz widać radość, pogrzebiesz głębiej, odkrywasz cierpienie, krzyż. Między jednym i drugim jest nadzieja.
W latach 90. furorę zrobiła radiowa pogadanka ks. Józefa Tischnera i jego ucznia ks. Tadeusza Gadacza zatytułowana „Teologia humoru”. Choć Tischner sypie w niej żartami jak z rękawa, materiał ten nie mówi wiele o radości. Poczucie humoru nie jest tym samym co radość. Tischner zaś nie tylko miał poczucie humoru, z którego słynął, ale również prezentował postawę życiowej radości. Wynikała ona z franciszkańskiej duchowości z jej obrazem radości doskonałej oraz z przekonania o charakterze myślenia teologicznego. Jedno i drugie zanurzone było w doświadczeniu codzienności: stałego w życiu przezwyciężania przeciwności losu oraz zasadniczej afirmacji życia.
Myślenie teologiczne jest wdzięcznością
Warto zacząć od końca. Tak pisał Tischner w „Sporze o istnienie człowieka”, czyli drugim tomie swojej filozofii dramatu, o różnicy między teologią i filozofią:
Każdy, kto wkracza w świat myśli teologicznej, natrafia na jeszcze jeden moment, który odróżnia tę myśl od myśli filozoficznej – na fundamentalną postawę wdzięczności wobec życia, która jest żywiołem teologii (1998: 325-326).
Gdy na początku choroby nowotworowej Tischnera Dorota Zańko i Jarosław Gowin przeprowadzali z filozofem rozmowy, które złożyły się na książkę „Przekonać Pana Boga”, także pojawił się motyw wdzięczności jako znaku jakości dla teologii najwyższej próby.
Rdzeniem wiary staje się »chwała na wysokości Bogu« – mówił redaktorom „Znaku” w 1998 roku w kontekście teologii wdzięczności, zachwytu człowieka nad faktem Boskiego odkupienia. – Nikt współcześnie nie wyraził tego podziwu dla Boga wspanialej niż Hans Urs von Balthasar. Miałbym ochotę powiedzieć, że kto go nie czytał, nie wie naprawdę, czym jest horyzont wiary (2002: 24).
Wdzięczność – która jest większa niż podziw – Tischner rozumiał jako postawę wynikającą ze świadomości daru. Darem jest otaczający świat i ludzka wolność w jego poznawaniu. Świat wartości jest tu zaś dany za pośrednictwem doświadczenia wiary: wiara i myślenie prowadzą do wdzięczności wobec Boga jako Stwórcy. Postawa ta jest jednak wystawiana na próbę wówczas, gdy konfrontuje się ze złem. „Rzecz w tym, że z prób, jakim jest poddawana, wdzięczność wychodzi zawsze zwycięsko” (1998: 326).
O ile myślenie teologiczne ostatecznie zwrócone jest ku życiu, o tyle myślenie filozoficzne może samo na siebie zastawić pułapkę. Owa wdzięczność nie jest weń zawsze wpisana i może zwodzić wówczas, gdy „myśl przestaje zajmować się »sprawą«, a zajmuje się »sobą«” (1999: 110). Dlatego dla Tischnera myślenie uczciwe jest myśleniem, dla którego horyzontem pozostaje dobro człowieka. Gdy zaś w myśleniu samo życie nie jawi się jako dobro, nie ma pewności, gdzie nas ono z(a)wiedzie.
Tak czy inaczej owa Tischnerowska radość, która jako postawa opiera się na myśleniu teologicznym stanowiącym wyraz wdzięczności wobec życia i świata, nie była wyłącznie konstrukcją abstrakcyjną. Intelektualne poszukiwania – odbywające się na tle tragizmu XX wieku, który zawsze wyznaczał dla Tischnera horyzont odpowiedzialności za własne myśl i słowo – miały swój wyraz w jego postawie. Zgodnie ze stanowiskiem Tischnera, iż może być w życiu filozofa tak, że swą filozofię wyraża nie słowem, lecz czynem (2005: 248).
Radość z życia jest franciszkańską radością doskonałą
Radość rozumiana jako postawa nie jest powierzchowna, lecz wynika z głębokiego wewnętrznego przekonania. Jest postawą afirmacji życia. Dla Tischnera tym była duchowość franciszkańska z jej w jakimś sensie naiwnością, która jednocześnie pozbawiona jest… wszelkiej naiwności. Nawina radość z życia, nie dająca się ugasić przez świadomość jego dramatyzmu. Dlatego paradoksalna.
Filozof mówił, że jego „horyzont religijny [bierze się] z tych drewnianych kościółków, wśród których wyrastałem – z kościółka w Jurgowie, z kościółka w Łopusznej. A trochę też ze Starego Sącza i tamtejszej tradycji franciszkańskiej. Myślę, że moim pierwszym wrzaskiem po urodzeniu – może poza wrzaskiem o jedzenie, co nas ze sobą łączy – był »Hymn do Słońca«” (1995: 8).
Na franciszkańską ścieżkę wprowadził Tischnera jeszcze jako kleryka młody doktor Karol Wojtyła. W podobnym duchu formował go swoimi kazaniami biskup Jan Pietraszko, kaznodziejska legenda Krakowa. Gdy Tischner sam został kapłanem, zacieśnił swoje związki z klaryskami w Starym Sączu, dla których głosił franciszkańskie konferencje. Kiedy więc jako filozof zaczynał kształtować swoją intelektualną tożsamość – i podejmował problem nadziei (w kontrze do melancholii), potem w dojrzałości problem wolności (w kontrze do zniewolenia), i wreszcie w finale swej twórczości problem miłosierdzia (w kontrze do okrucieństwa) – to zawsze duchowo posługiwał się kluczem franciszkańskim. Kluczem tym była „pieśń pochwały życia”. Tak spotykają się intelektualne, duchowe i egzystencjalne wątki dotyczące radości w przypadku Tischnera.
Tischner lubił opowieść o radości doskonałej. (Święty Franciszek słyszy od brata Leona pytanie, czym jest radość doskonała. Biedaczyna z Asyżu wyjaśnia, że zaznają jej oni wówczas, gdyby odźwierny w klasztorze, do którego zmierzają na nocleg, nie wpuści ich, lecz każe cała noc marznąć na zewnątrz, gdyż pełni wolę Boga). Znajdował w niej analogię do czasu, w którym przyszło żyć jemu samemu – czasu odkrywania wolności (właściwie zdobywania wolności wewnętrznej) i przezwyciężania melancholii (obezwładniającej choroby społeczeństwa) oraz odkrycia, że „Miłość nie jest miłowana”. Taką drogę wytyczał dzięki nadziei (1993: 22-29).
Radość doskonała nie jest „niezauważaniem” tego, co złe i omijaniem cierpienia, lecz jest tak głębokim wejrzeniem w nie, że „zauważona” zostaje druga strona – pomimo dramatu, radość. Radość z daru życia przy pełnej świadomości, że życie to jest dramatem. W wierze jednak przeżywanym nie samotnie, lecz „z Kimś”: połączenie z Chrystusem zamienia krzyż w radość doskonałą. „Na zewnątrz widać radość – mówił kiedyś Tischner do klarysek – pogrzebiesz głębiej, odkrywasz cierpienie, krzyż. Między jednym i drugim jest nadzieja”. Tak jak w stygmatach świętego Franciszka widoczna jest nie tylko Męka, ale również jej przezwyciężenie – chwała zmartwychwstania.
Miłosierdzie nie pozwala na utratę nadziei
W czasie ciężkiej choroby nowotworowej Tischner nieustannie stroił sobie żarty ze swojego położenia. A to z wyglądu, a to z kondycji, a to z odwiedzających go gości. Niekiedy jednak w żarcie zawierając prawdę o sytuacji choroby: „Ludzie przychodzą mnie pocieszać, a efekt jest taki, że to ja ich muszę wciąż pocieszać”. Tischner bowiem wiedział, z Kim chce przyjmować swój los. Jego radość życia nawet w ciężkiej chorobie była radością wynikającą z konsekwentnego podążania obrania drogą.
…zaczynam wierzyć w coraz więcej rzeczy niemożliwych! Odkrywam, że świat jest bogatszy, bardziej kolorowy, niż mi się dotąd wydawało (…). Uświadamiam sobie, że z powodu choroby nie wrócę do wielu rzeczy. I mi tego, cholera, nie żal! Zamiast żeby mi choroba zubożyła świat, to mi go wzbogaciła. Dała mi poczucie wolności. Uświadomiła mi też zewnętrzność ciała – mówił zmagając się z rakiem krtani (2002: 37-38).
Budowaną z mozołem filozoficzną ścieżką nadziei doszedł w tym czasie do odkrycia na nowo miłosierdzia Bożego. Miłosierdzie Boże ujmował głównie w perspektywie filozoficznej i społecznej. Definiował je za Janem Pawłem II jako wydobywanie człowieka spod wszelkich nawarstwień zła i podkreślał dwukierunkowość relacji miłosierdzia, która stanowi odpowiedź na doświadczenie cierpienia (1991: 278-286). Również zło może w jakimś sensie być darem, gdy wyzwala ono w człowieku zdumiewającą twórczość do dobra przezwyciężającego zło – uważał Tischner (2006: 27).
We wszystkim tym charakterystyczne jest to, na co sam filozof wskazał, odróżniając myślenie filozoficzne od teologicznego – postawa wdzięczności wobec życia. Życia, które jest bezinteresownym darem dobrego Boga. Takie jest prawdziwe źródło radości zakorzenionej w relacji człowieka do Boga ufundowanej na bazie Bożego niezrywalnego przymierza. Radość, bo nigdy nie jesteś sam, ale pomimo wszystko jest z tobą dobry Bóg.
Przywoływane teksty ks. Józefa Tischnera:
1991, Kraków, Polski młyn
1993, Kraków, Miłość niemiłowana
1995, Kraków, Między Panem a Plebanem. Adam Michnik, Józef Tischner, Jacek Żakowski
1998, Kraków, Spór o istnienie człowieka
1999, Miesięcznik Znak, 6, Myślenie w odwrocie
2002, Kraków, Przekonać Pana Boga. Z ks. Józefem Tischnerem rozmawiają Jarosław Gowin i Dorota Zańko
2005, Kraków, Świat ludzkiej nadziei
2006, Miesięcznik Znak, 6, Materiały dla ludzi nauki. Toruń 1999
Tomasz Ponikło, Józef Tischner – myślenie według miłości. Ostatnie słowa, Wydawnictwo WAM, s. 328.
I must thank you for the efforts you have put in penning this blog.
I really hope to view the same high-grade blog posts from you in the future as well.
In truth, your creative writing abilities has encouraged
me to get my own, personal blog now 😉