Zbliżający się dzień 25 grudnia, kieruje nasze myśli do pewnego epokowego zdarzenia, którym jest przyjście na świat Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Św. Mateusz i św. Łukasz pozostawili opowiadania, które dotyczą tego faktu, są to tzw. Ewangelie Dzieciństwa dołączone przez tych ewangelistów do źródłowego materiału św. Marka, który w swojej Ewangelii nie pozostawił sprawozdania z tego zdarzenia. Jako, że temat ten był już niejednokrotnie poruszany przez historyków i teologów, postanowiłem podejść do tego zagadnienia odmiennie. Co mam tutaj na myśli? Należy zdać sobie sprawę z tego, co do nas chrześcijan dociera wyjątkowo opornie, że świat w swojej większości nie myśli po chrześcijańsku – 70% ludności ziemi wyznaje inne wartości religijne i teologiczne, i dla tej większości narodziny Jezusa z Dziewicy są mitem. W niektórych rodzinach np. we Francji już szóste pokolenie dorasta poza katolickim obszarem myśli religijnej. Wniosek jaki trzeba z tego wyciągnąć jest wydaje mi się jednoznaczny: żadna z tych osób nie sięgnie do Nowego Testamentu, aby przekonać się jak było naprawdę. Dlaczego? Drogi czytelniku, czy ty chcąc czegoś dowiedzieć się na temat założyciela buddyzmu – Buddy Siakjamuni ( ok. 563 – 483 r. przed Chr. ), sięgniesz do Świętych Ksiąg buddyzmu np. Tipitaki ( Trójkosz ), czy też najpierw postarasz się zdobyć jakąś ogólną wiedzę na jego temat z prac historyków, a dopiero w następnym etapie, zaczniesz konfrontować ich interpretacje z materiałem źródłowym, i to pod warunkiem, że twoja wiedza będzie na tyle szeroka, że będziesz mógł pokusić się o wykładnię tekstów buddyjskich? Nic więc nie da, przy próbie komunikacji z większością ludności ziemi, powoływanie się na Pismo Święte, ponieważ większość ludzi nie uważa go za Święte, a wiadomości o życiu Jezusa czerpią oni nie z Ewangelii, czy też od księdza lub pastora, lecz od historyków. Nie jesteśmy w centrum świata, ci na „zewnątrz” przyglądają nam się, próbują nas zrozumieć i wytłumaczyć, skąd wzięło się nasze wierzenie w cud „dziewiczych narodzin”? Nie możemy ich za to potępiać, ponieważ wtedy gdy my jesteśmy na „zewnątrz” i przyglądamy się cudom Buddy np. kiedy kroczy on po wzburzonych wodach Gangesu; nie szczędzimy uwag krytycznych i wyrażamy głośno pogląd, iż jest to mit, który pojawił się na późniejszym etapie i ma związek z coraz silniejszym trendem deifikacji samego Buddy. Skoro jesteśmy krytyczni wobec relacji pochodzących z innych Świętych Ksiąg, to i my musimy się liczyć z tym, że środowiska poza chrześcijańskie postępują w identyczny sposób. Należy więc, zapoznać się z argumentacją tych, którzy nie wierzą w cud „dziewiczych narodzin” i odpowiedzieć na ich wątpliwości, jednocześnie nie próbując oceniać i wartościować tychże wątpliwości. Ostatecznie tekstów apologetycznych nie pisze się po to, aby przekonać przekonanych, lecz po to, by przekonać nieprzekonanych. Tekst ten jest pisany nie po to, aby „udowodnić” cud, lecz ma on wskazać, że wiara w „dziewicze narodziny” charakteryzowała judeochrześcijan, a dopiero na późniejszym etapie, po roku 70 po Chr., przeniknęła do gmin poganochrześcijańskich, gdzie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem, skutkującym ułożeniem wielu midraszów hagadycznych, z których część weszła w skład Ewangelii św. Mateusza i św. Łukasza.
1. Dziewicze narodziny – judaizm.
Profesor Geza Vermes, także próbował zrozumieć skąd wzięło się przekonanie, że Jezus narodził się z Dziewicy. Sam Vermes stworzył teorię, która przyjęła się szeroko, i dlatego warto jej przyglądnąć się szczegółowo ( G. Vermes, Jezus Żyd. Ewangelia w oczach historyka, Kraków 2003, s. 291 – 296 ).
Badacz rozważania zaczął od wiele mówiącego cytatu ze Starego Testamentu:
A dziewczyna ta, bardzo piękna, była dziewicą, która z żadnym mężczyzną nie obcowała (Rdz 24, 16).
Trochę dziwne to stwierdzenie, czyż mogłyby być dziewice, które obcowały z mężczyzną? W zrozumieniu tego tekstu, historykowi, przyszedł z pomocą Rabbi Eliezer ben Hirkana ( I wiek po Chr. ):
Dziewicą nazywamy każdą, która nie widziała u siebie krwi, nawet jeśli jest zamężna i miała dzieci, aż do czasu, kiedy zobaczy swe pierwsze objawy ( tNid. 1, 6 ).
W czasach Jezusa kobiety najczęściej wychodziły za mąż w wieku około 12 lat. Nie wszystkie z nich miały widoczne objawy miesiączkowania i jeśli, pomimo niewidocznych objawów menstruacji, kobieta zachodziła w ciążę, to była uważana za dziewicę [1]. W takim rozumieniu tego terminu – jak potwierdza to Rabbi Eliezer – dziewica mogła mieć dziecko. Ze względu na to, że ludzie tamtej epoki mieli ograniczoną wiedzę na temat biologii człowieka, takie zdarzenia było odbierane jako przejaw szczególnej interwencji Bożej.
Vermes przywołuje jeszcze jedno ważne świadectwo, a są nim pisma Filona Aleksandryjskiego ( 10 r. przed Chr. – 40 r. po Chr. ) – filozofa i teologa współczesnego Jezusowi z Galilei. Według Filona, niepłodność kobiety związana z jej wiekiem, w trakcie, którego następuje zanik menstruacji, powoduje przejście do stanu dziewictwa ( Filon Aleksandryjski, De posteritate Caini 134). Sara, żona Abrahama, rodząc dziecko w podeszłym wieku, również jest przykładem dziewicy z dzieckiem, a według Filona, pomimo iż Izaak jest dzieckiem Abrahama, mówi iż to Pan zrodził Izaaka. Mamy zatem syna bożego, zrodzonego z dziewicy, ale terminy te po prostu oznaczają, że Izaak przyszedł na świat w momencie gdy Sara była już w podeszłym wieku, a fakt ten przypisano Bogu ( Vermes 2003:s. 294 – 95 ). Profesor stawia tezę, że gdy w świecie pogańskim głoszono, że Jezus jest synem Bożym, zrodzonym z dziewicy, to nowo pozyskani wyznawcy Jezusa poszukali do tego analogii w mitologii helleńskiej oraz w rodzącym się kulcie cesarzy. Kwestie synostwa pojęli ontologicznie, natomiast termin dziewica zrozumieli dosłownie. Dopiero w następnym etapie, nastąpiło wyszukiwanie proroctw mających uzasadnić ten pogląd, oraz układanie midraszy na ten temat.
Euzebiusz z Cezarei wspomina ebionitów, których wierzenia są o tyle ciekawe, że wydają się najpierwotniejszą formą chrystianizmu. Oto jak charakteryzuje ich pogląd na osobę Jezusa:
Uważali Go bowiem za istotę prostą i pospolitą, tylko za człowieka, który dostąpił sprawiedliwości doskonałością życia swojego, a narodził się ze związku Marii z mężczyzną ( HE III, 27, 3 ).
Był dla nich człowiekiem, który miał ziemskich rodziców, był sprawiedliwy i wierny prawu żydowskiemu, a w zamian za to Bóg uczynił go swoim Synem w trakcie chrztu. Niejako można powiedzieć: Bóg adoptował Jezusa. Ten najbardziej pierwotny pogląd, był zwalczany – według Vermesa – przez zwolenników nowego wierzenia: Jezus jest bezpośrednim dzieckiem Boga oraz ziemskiej Matki Dziewicy i jest Synem Bożym z urodzenia, a nie z adopcji. Chrześcijanie ci, posługują się Ewangelią Marka, która nie zawierała tej ważnej dla nich kwestii. Niezależnie od siebie i w odległych zakątkach imperium powstały dwie Ewangelie, które miały uzupełnić i poprawić Ewangelię Marka. Do historii przejdą one jako Ewangelie Mateusza i Łukasza. Obydwaj redaktorzy postanowili do opisu Marka dołączyć tzw. Ewangelię Dzieciństwa. Nie są one historyczne, a jedynie mają w obrazowy sposób wyrazić teologiczną kwestię: narodziny Jezusa z Dziewicy w Betlejem ( historia religijna, midrasz ).
Odpowiedź:
Czy można jednak uznać za bezsporny fakt, że historię dziewiczego poczęcia wytworzyło środowisko pogan nawróconych na chrześcijaństwo? Uta Ranke – Heinemann stwierdza:
Maria – Dziewica nie jest wcale wyobrażeniem pierwotnego chrześcijaństwa; wkroczyła ona na teren chrześcijaństwa na drodze okrężnej, poprzez pogan i chrześcijan nawróconych z pogaństwa. (…) Judaizmowi, ale też pierwotnemu judeochrześcijaństwu, podobne wyobrażenia były obce. W judeochrześcijaństwie nie wierzono w narodzenie z dziewicy ( U. Ranke – Heinemann, Nie i amen, Gdynia 1994, s. 43 ).
Jak w takim razie wytłumaczyć wzmiankę Euzebiusza z Cezarei o istnieniu jednego z odłamów żydowskiej sekty ebionitów, którzy wierzyli w dziewicze pochodzenie Jezusa, natomiast nie uznawali Jego preegzystencji ( HE III, 27, 3 ) ? Wydaje się jednak, że relacja o dziewiczym pochodzeniu Jezusa, musiała powstać w środowisku żydowskim i została przejęta przez gminy po – Pawłowe na późniejszym etapie ( odwrotny proces jest raczej niemożliwy ).
Przede wszystkim Żydzi wierzyli, że narodziny dziecka mogą wiązać się ze szczególną interwencją Boga. Przecież już w Starym Testamencie, dzięki ingerencji Boga, w ciążę zaszła dziewięćdziesięcioletnia Sara oraz bezpłodna Rebeka ( Rdz 17, 17; 25, 21 ). Wierzono, że przed potopem to synowie boży – aniołowie, posiadali dzieci z kobietami i ze związków tych rodzili się giganci ( Rdz 6, 1 – 4; 4Q201 kol. 3, 16 – 19; HenEt 7, 2 – 4 ).
Qumrańczycy jeszcze przed narodzeniem Jezusa, wprzęgli w oczekiwania mesjańskie postać Melchizedeka. Był on królem Salemu, który wyszedł na spotkanie z Abrahamem, po jego zwycięstwie nad Kedorlaomerem i został przez autora Księgi Rodzaju nazwany kapłanem Boga Najwyższego. W trakcie spotkania, pobłogosławił on chleb i wino oraz Abrama ( Rdz 14, 18 – 20; 1QGenAp kol. 22, 13 – 17 ). Sekta z Qumran oczekiwała pomazańca kapłana, którego prawdopodobnie wyobrażała sobie na wzór Melchizedeka a dowodem tego jest peszer qumrański, napisany na sposób midraszu eschatologicznego rozważający rok jubileuszowy ( Kpł 25; 11Q13 ). Judeochrześcijanie oczekiwanie na pomazańca na podobieństwo Melchizedeka, odnieśli do Jezusa z Nazaretu:
Wiadomo przecież, że nasz Pan wyszedł z pokolenia Judy, a Mojżesz nic nie wspomniał o kapłanach z tego pokolenia. Jest to jeszcze bardziej oczywiste i wskutek tego, że na podobieństwo Melchizedeka występuje inny kapłan, który stał się takim nie według przepisu prawa cielesnego, ale według siły niezniszczalnego życia. Dane Mu jest bowiem takie świadectwo: Ty jesteś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka ( Hbr 7, 14 – 17 ).
W I w. przed Chr. ( R. H. Charles ), lub jak twierdzi polski judaista, dr hab. K. Pilarczyk, w I w. po Chr. powstaje Księga Henocha Słowiańska ( nie mylić z wersją etiopską ). Napisał ją prawdopodobnie aleksandryjski Żyd pozostający w orbicie wpływów helleńskich. Sama księga sięga, oczywiście, do znacznie starszych przekazów, w których dużą estymą darzono osobę Henocha. Pismo przetrwało w dwóch wersjach: krótszej i dłuższej. Apokryf rozwija historię opisaną w Rdz 5, 21 – 32, a całość można podzielić na trzy zasadnicze części: pierwsza opisuje wygląd siedmiu niebios widzianych przez Henocha w trakcie jego podróży ( 1 – 68 ), druga zawiera relację z życia spadkobierców Henocha – Matuzalema i Nera ( 69 ), a kończy się ona opisem okoliczności narodzin Melchizedeka ( 70 – 71 ).
Sofonim, niepłodna żona Nera, która nie dała Nerowi potomka, była w wieku staruszki i w dniu śmierci. I poczęła w swoim łonie. Otóż kapłan Ner nie spał z nią od dnia, kiedy Pan ustanowił go na czele ludu. Sofonim wstydziła się i ukrywała ciążę przez wszystkie dni, a nikt z ludu o tym nie wiedział.
Kiedy nastał dzień jej rozwiązania, Ner wspomniał na swą żonę i przywołał ją do siebie do domu, aby z nią porozmawiać. Sofonim udała się do swego męża i oto była ciężarna w czasie porodu. Ner ujrzawszy ją zawstydził się bardzo z jej powodu i powiedział do niej:
– Kobieto! Dlaczegoś to uczyniła i stałaś się powodem wstydu przed całym ludem? Teraz odejdź ode mnie. Idź tam, gdzie poczęłaś hańbę twego łona, abym nie zabrudził mych rąk od ciebie i abym nie zgrzeszył przed Panem!
Sofonim odpowiedziała swemu mężowi:
– Oto, mój panie, czas mej starości i nie było we mnie żaru młodości i nie wiem, w jaki sposób została poczęta niestosowność mego łona.
Ner nie uwierzył jej. Ner zwrócił się do niej po raz wtóry:
– Odejdź ode mnie, abym cię nie uderzył i abym nie zgrzeszył przed Panem!
I stało się, gdy Ner przemawiał do swej żony, Sofonim upadła u stóp Nera i zmarła. (…)Archanioł Gabriel ukazał się Nerowi i powiedział do niego:
– Nie sądź, że twa żona Sofonim zmarła z powodu winy. Ten chłopiec, który narodził się z niej, jest dobrym owocem, a ja uzyskałem, w raju to, żebyś nie był ojcem daru Boga. (…).Położyli Sofonim na łóżku, ubrali ją w czarne szaty, zamknęli drzwi i wykopali potajemnie grób.
Kiedy wychodzili do jej grobu, dziecko wyszło ze zmarłej Sofonim i usiadło na łóżku. Noe i Ner wrócili żeby pochować Sofonim, i ujrzeli dziecię siedzące przy zmarłej i miało na sobie ubranie. Noe i Ner bardzo się przerazili, gdyż dziecko było już dojrzałe, mówiło swoimi ustami i błogosławiło Pana. Noe i Ner zbadali je i powiedzieli:
– Ten jest od Pana, mój bracie. (…).Noe powiedział do swego brata:
– Chowaj dziecko w tajemnicy aż do dogodnego momentu, gdyż lud stał się zły na całej ziemi i jeśli go gdzieś zobaczą, zabiją go. (…) Ukazał mu ( Nerowi ) się ( Bóg ) nocą w widzeniu i powiedział do niego:
– Nerze! Oto teraz zatracenie stało się wielkie na ziemi. Nie cierpię go już więcej i nie znoszę. Oto wkrótce myślę sprowadzić na ziemię zniszczenie. Nie martw się jednak o dziecko, Nerze, ponieważ wkrótce przyślę mojego archistratega Michała. Zabierze on dziecko i umieści w raju Eden. Nie zginie on razem z tymi co mają zginąć. Ja go pokazałem i będzie on moim kapłanem kapłanów i zamienię go w wielki lud, który mnie uświęci. (…).Michał wziął dziecko ( imieniem ) Melchizedech tej nocy na swe skrzydła i umieścił je w ogrodzie Eden. A Ner powstał rano i poszedł do domu, ale nie znalazł dziecka. Ucieszył się wielce Ner, ale i zasmucił, ponieważ dziecko zastępowało mu syna ( HenSłow 70, 1 – 71, 9 ).
Melchizedech w podaniach żydowskich przyszedł na świat bez udziału ziemskich rodziców. Co więcej, sama Sofonim nie była nawet rodzicielką Melchizedeka, ponieważ urodził się on po jej śmierci; Bóg stworzył go w jej łonie i tylko czasowo oddał go pod opiekę Nera. Podobieństwa do relacji z narodzin Jezusa są uderzające: nadnaturalna ciąża, nieufność przybranego ojca, interwencje Gabriela oraz zagrożenie życia dziecka. Społeczność żydowska mogła zatem samodzielnie wytworzyć opowiadanie o dziewiczym poczęciu Jezusa ( niekoniecznie wzorując się na dzieciństwie Melchizedeka ), a sam ten pogląd mógł być entuzjastycznie przyjęty przez poganochrześcijan. Teorię Vermesa można więc zakwestionować.
2. Parthenogeneza. Kultura helleńska.
Justyn Męczennik w swojej Pierwszej Apologii w której zwraca się do czytelnika pogańskiego napisał:
Gdy zaś mówimy, że Jezus narodził się z dziewicy, musicie przyznać, iż chodzi tu o to samo, co przypisujecie Perseuszowi ( Justyn Męczennik, Pierwsza Apologia ).
W połowie wieku II chrześcijański apologeta tłumacząc motyw dziewiczego poczęcia odwołał się do mitu Perseusza, który narodził się z dziewicy Danae. Gdy Agros, król Akrizjos, usłyszał przepowiednię w której powiedziano, że nie tylko nie będzie miał męskiego potomka, ale jego córka Danae urodzi wnuka, który pozbawi go życia, ten nie namyślając się długo uwięził córkę w podziemiach. Pod wpływem złotego deszczu padającego na łono Danae, przybył sam Zeus, i z tego związku z bogiem porodziła ona Perseusza ( J. Parandowski, Mitologia, Czytelnik, Warszawa 1979, s. 199 – 203; P. Grimal, Słownik mitologii greckiej i rzymskiej, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo we Wrocławiu, 2008, s. 289–290. M. Pietrzykowski, Mitologia starożytnej Grecji. Warszawa: Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1983, s. 185–193 ). Justyn odwołał się do przekazu i porównania zrozumiałego dla jego czytelników. Chciał pokazać, że historia o dziewiczym poczęciu nie jest niczym dziwnym, ponieważ sami Grecy wierzą w boskie pochodzenie Perseusza. Nie był to jedyny przykład dziewiczego poczęcia: Hera żona Zeusa poczęła również Tyfona, bez udziału mężczyzny.
Aleksander Macedoński ( 356 – 323 r. przed Chr. ), wybitny strateg i jeden z największych zdobywców ,także miał przyjść na świat w niespotykanych okolicznościach. Podobno jego matce Olimpias, podczas snu towarzyszył wąż. Ojciec Aleksandra Filip postanowił zapytać się wyroczni delfickiej; co to może oznaczać? Tam ujawniono, że wąż to w rzeczywistości bóg, Jupiter Amon, a Aleksander jest owocem tego związku. Zupełnie inna tradycja mówiła, że przed ślubem z Filipem, Olimpias miała sen w którym piorun spowodował pożar w jej łonie. Anegdota ta miała potwierdzić boskie pochodzenia Aleksandra ( H. J. Schonfield, Ukrzyżowany?, Warszawa 1995, s. 242 ). W czasach Jezusa działał też słynny taumaturg Apolloniusz; jego matce ukazał się bóg Proteusz i zapytała się ona jakie dziecko urodzi:
Mnie – odpowiedział. A kim ty jesteś? – spytała. Ja jestem Proteusz, bóg Egiptu – rzekł ( Filostrates, Życie Apoloniusza z Tiany ).
Cesarz Oktawian August ( 31 r. przed Chr. – 14 r. po Chr. ), którego poddanym był Jezus; miał być synem boga Apolla i według podań został poczęty w łonie Atti. W inskrypcjach rozsianych po terenie Cesarstwa Rzymskiego jest on nazywany synem Boga, Panem i wybawicielem, który zaprowadził pokój. Po śmierci wstąpił do nieba i dołączył do panteonu bogów ( M. J. Borg, J. D. Crossan, The Last Week: A Day – by – Day Account of Jesus`s Final Week in Jerusalem, San Francisco 2006, s. 3 ).
On (…), którego uznajemy za równego Początkowi wszystkich rzeczy (…), kiedy wszystko upadało w chaos i obracało się wniwecz, On odnowił to raz jeszcze i dał całemu światu nową postać. (…) On, początek wszelkiego życia i szczęśliwości. (…) Ponieważ Opatrzność, która rządzi wszystkim, (…) spełniła nasze życie w doskonałości dając nam Go, którego napełniła mocą dobroczynności dla wszystkich ludzi i który będąc posłanym do nas i następnych pokoleń jako Zbawiciel (…) przywiódł wszystkie rzeczy do porządku; i ponieważ On, objawiając się nam jako bóg, wypełnił nadzieje wszystkich wcześniejszych dobrych nowin, przewyższając nie tylko dobroczyńców, którzy przyszli przed nim, ale i nie pozostawiając nadziei, by ktokolwiek w przyszłości przewyższył jego; i ponieważ narodziny tego boga są dla całego świata początkiem Dobrej Nowiny (ewangelii) o Nim, tak więc niech od jego narodzin rozpocznie się nowa era ( Orientis Graeci Inscriptiones Selectae, ed. W. Dittenberger, Leipzig 1905, t. II, nr 458, s. 48 i n. ) .
To tekst nie ku czci Jezusa, ale grecka inskrypcja z Prieny ( ok. 9 r. przed Chr. ), odnosząca się do cesarza Oktawiana Augusta. Radzę przeczytać ją kilkakrotnie, aby zrozumieć na jaki grunt trafi wkrótce przesłanie o Jezusie, Synu Bożym i Zbawicielu.
Z przytoczonych przykładów wynika, że kultura helleńska nie tylko łatwo mogła wytworzyć pojęcie „dziewiczego poczęcia”, ale i w niego uwierzyć, a zatem, można postawić – ostrożnie – tezę: kultura helleńska pomogła głosicielom dziewiczych narodzin Jezusa i nie mieli oni większych problemów z uzasadnianiem tej kwestii. Problemem niewątpliwym był rodzący się kult cesarzy, ponieważ głoszenie boskiego pochodzenia Jezusa w jakimś stopniu naruszało wyjątkowość cesarskiego majestatu.
3. Historyzacja proroctwa.
Niektórzy historycy uważają, że za mitem dziewiczego poczęcia stoi historyzacja proroctwa. Zanim jednak zajmę się tą kwestią, wyjaśnię czym jest wprowadzony w tym momencie termin. W tym wypadku oznacza to, że starożytne proroctwo, interpretowane mesjańsko, zostaje odniesione do Jezusa i pomimo iż nie spełniło się ono w rzeczywistości, ewangeliści wprowadzają je do swojej relacji jako fakt, który się wydarzył. Mateusz uważa, że dziewicze poczęcie, realizuje pewne proroctwo:
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami” (Mt 1, 22 – 23).
Mateusz przepowiednie wziął z Księgi Izajasza 7, 14 a korzystał w tym celu z tłumaczenia Biblii hebrajskiej na język grecki zwany Septuagintą gdzie hebrajskie słowo מה ל ע ( młoda dziewczyna, panna ) zostało wyjątkowo przetłumaczone na greckie wyrażenie παρθενος (partenos) – dziewica. Ustalmy zatem jak powinno być przetłumaczone to proroctwo i kogo ono dotyczy:
לכן יתן אדני הוא לכם אות הנה העלמה הרה וילדת בן וקראת שמו עמנו אל
Dlatego Pan sam da wam znak: Oto młoda kobieta pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel ( Iz 7, 14).
Proto – Izajasz miał tu na myśli króla Achaza ( ok. 735 r. przed Chr. – 715 r. przed Chr. ), a narodzenie dziecka miało być znakiem dla monarchy, który w tym czasie był w trakcie wojny syro – efraimskiej ( 734 r. przed Chr. ). Dziecko na świat miała wydać młoda dziewczyna, która musiała być osobą znaną prorokowi, ponieważ użył on w tekście rodzajnika określonego. Proroctwo to zostało zrealizowane, ponieważ młoda małżonka króla Abijja porodziła syna Ezechiasza. Taki też zarzut formułowali Żydzi już w starożytności czego dowodem jest dzieło Justyna ( zm. ok. 165 r. po Chr. ).
A Tryfon odpowiedział: „W Piśmie nie jest napisane: «Oto dziewica pocznie i porodzi syna», ale: «Oto młoda kobieta pocznie i porodzi syna» i dalej tak, jak zacytowałeś. Ale całe to proroctwo odnosi się do Ezechiasza i zostało udowodnione, iż w nim się ono wypełniło, odpowiednio do słów tego proroctwa. A również w baśniach, na które powołują się Grecy, jest napisane, że Perseusz został poczęty z Danae, która była dziewicą, a ten, który wśród nich nazywany jest Zeusem zstąpił na nią w postaci złotego deszczu. Ty zaś powinieneś czuć się zawstydzony tym, że twoje poglądy podobne są do ich opinii i chyba lepiej byłoby gdybyś mówił, że ten Jezus jako człowiek narodził się z ludzi ( Justyn Męczennik, Dialog z Żydem Tryfonem, LXVII, 1 ).
Justyn nie przekonał Tryfona, ponieważ ten zna właściwe tłumaczenie, oraz poprawną wykładnie Proto – Izajaszowego proroctwa. Grecki tłumacz Septuaginty tylko dwukrotnie oddał hebrajskie słowo מה ל ע ( almah – młoda kobieta ) jako παρθενος ( parthenos – dziewica; Rdz 24, 43 – Iz 7, 14 ). W większości przypadków ( 55 ), tłumacz jako dziewica, przekłada precyzyjne hebrajskie słowo oznaczające dziewicę: betulah. Przekład LXX zastosowany w przypadku Iz 7, 14, jest zatem wyjątkowy! Mateusz zatem nie stworzył pod wpływem tej przepowiedni koncepcji dziewiczego poczęcia, a jedynie przystosował błędne tłumaczenie do koncepcji teologicznej, która już była obecna w jego gminie. Przede wszystkim Galilejczyk miał na imię Jezus, a nie Emmanuel ( tłum. Bóg z nami ), aby wyjść z tego problemu Mateusz musiał na końcu ewangelii włożyć w usta Jezusa następujące słowa: A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata ( Mt 28, 20 ). Dopiero wtedy ta przepowiednia nabiera jakiegoś sensu i analogii do życia Jezusa. Nie należy więc szukać genezy dziewiczego poczęcia w historyzacji proroctwa.
4. Kwestia biologiczna.
Problem ten jest od niedawna podkreślany, ale nie należy on do najłatwiejszych. Niewierzący pytają: A co w takim razie z biologią dziewiczego poczęcia? Światowej klasy genetyk Bryan Sykes pisze:
Zasadnicza różnica genetyczna pomiędzy mężczyznami i kobietami – została zawężona do jednego elementu: chromosomu Y. Jeśli go masz, będziesz mężczyzną. Jeśli go nie masz, zostaniesz kobietą – prosta sprawa ( B. Sykes, Przekleństwo Adama. Wyd. 1. Warszawa 2007, s. 54, 111 – 112 ).
Gen ten dziedziczy się po ojcu, jeśli Jezus by go nie posiadał nie mógłby być mężczyzną. Dzięki temu dziedziczeniu wyodrębniono w tym chromosomie wspólnego przodka wszystkich mężczyzn. Można było ustalić, że żył on ok. 59 tysięcy lat temu w Afryce. Czy w związku z tym chrześcijańska teologia, twierdząca że Jezus pomimo narodzin z matki jest potomkiem Adama i Dawida, nie rozmija się z prawdą?
5. Paweł z Tarsu.
Czy Paweł z Tarsu wie lub czy też ma jakiekolwiek pojęcie o dziewicy Marii rodzącej Jezusa? Jak wiemy Paweł niezbyt chętnie odwoływał się do ziemskiego życia Jezusa, jednak kilkakrotnie mimochodem porusza kwestie, które nas tak interesują. W Pierwszym Liście Pawła do Koryntian napisanym prawdopodobnie ok. roku 57 po Chr. porusza zagadnienie dziewictwa, wśród korynckich panien. Jako przykład podaje jednak nie Marię… ale samego siebie:
A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem ( 1 Kor 7, 8 ).
Następny interesujący fragment spotykamy w Liście do Galatów ( 55/56 r. po Chr. )
Gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty ( γυναικος; gunaikos ) i podlegał zakonowi ( Ga 4, 4 ).
Paweł w tym fragmencie miał najlepszą okazję, aby użyć określenia παρθενος (partenos), a jednak tego nie uczynił. Określił Matkę Jezusa słowem, które można przetłumaczyć jako kobieta/niewiasta.
W 58 roku w zimowych miesiącach w Koryncie Paweł dyktuje list Tercjuszowi. Znajdujemy w nim takie oto słowa:
[Jest to Ewangelia] o Jego Synu – pochodzącym według ciała ( σπερματος; spermatos) z rodu Dawida ( Rzym 1, 3 ).
Co oznacza ten werset? Apostoł wyraża w nim wiarę, że Jezus po swym ziemskim ojcu jest potomkiem Dawida. Nie chodzi tu o dziedziczenie prawne, gdyż Paweł wyraźnie mówi tu o dziedziczeniu według ciała ( dosł. tłum. z nasienia Dawida! ). Interpretacja ta ma bardzo mocne wsparcie, ponieważ w tym samym liście Paweł używa jeszcze raz tego określenia!!
λεγω ουν μη απωσατο ο θεος τον λαον αυτου μη γενοιτο και γαρ εγω ισραηλιτης ειμι εκ σπερματος αβρααμ φυλης βενιαμιν
Czy Bóg odtrącił swój lud? W żadnym razie. Przecież i ja jestem Izraelitą, z nasienia Abrahama, z plemienia Beniamina ( Rz 11, 1 ).
Oczywiście św. Paweł chce tu wyrazić przekonanie, że poprzez ojca pochodzi z pokolenia Beniamina i jest potomkiem Abrahama; tak jak w poprzednim wypadku wyraził pogląd, że Jezus poprzez swojego ojca jest potomkiem Dawida. Według Pawła, Jezus jest nie tylko dziedzicem prawnym tytułu syna Dawida, ale również pochodzi z jego nasienia. Inaczej mówiąc: Apostoł Paweł – prawdopodobnie – wierzył, że Jezus miał ziemskiego ojca.
Odpowiedź. Niewiedzę św. Pawła można jednak wyjaśnić w sposób niekoniecznie eliminujący wierzenie w „dziewicze poczęcie” w początkach Kościoła. Przede wszystkim w teologii św. Pawła najważniejsze znaczenie przyznaje się śmierci krzyżowej i zmartwychwstaniu. Paweł z Tarsu nie miał kontaktu z Jezusem w trakcie swojego życia ( rzeczywistego, nie wizyjnego ), a samemu spotkaniu z Kefasem poświęcił zaledwie piętnaście dni. Następnie gdy obydwaj zetknęli się ze sobą w Antiochii, to doszło pomiędzy nimi do ostrej wymiany zdań. Choć św. Paweł uznawał pierwszeństwo gminy w Jerozolimie, to jej zwierzchnik Jakub Sprawiedliwy, zwany bratem Pańskim, niezbyt przychylnym okiem spoglądał na Dobrą Nowinę bez Tory, głoszoną przez byłego faryzeusza. W ten sposób można tłumaczyć pewną blokadę informacyjną w jakiej znalazł się Paweł z Tarsu, a więc nie można wykluczyć, że choć św. Paweł, prawdopodobnie nic nie wiedział o narodzeniu z Dziewicy, to tę wiedzę posiadała gmina judeochrześcijańska w Jerozolimie. Wiemy, że judeochrześcijanie posługiwali się Ewangelią Hebrajczyków. Kardynał Jean – Guinole – Marie Daniélou uważał, że Ewangelia ta powstała w Jerozolimie przed 67 r. przed Chr. Używali jej właśnie judeochrześcijanie zwani ebionitami i została ona napisana po aramejsku. Prawdopodobnie istniał jej przekład grecki, jednak nie dotrwał on do naszych czasów. Ewangelia ta wydaje się, że znała „dziewicze poczęcie” Jezusa – przynajmniej wynika to z cytatu, który spotykamy u Cyryla Jerozolimskiego:
Stoi napisane w Ewangelii według Hebrajczyków , że gdy Chrystus chciał zejść na ziemię do ludzi, dobry Ojciec wezwał potężną moc niebieską, którą nazwał Michałem i polecił Chrystusa jego pieczy. Moc ta zeszła na świat i została nazwana Maryją, i Chrystus przebywał w jej łonie siedem miesięcy. Następnie ona sprawiła, że narodził się i wzrastał w kształtach i wybrał Apostołów… został ukrzyżowany i wzięty przez Ojca. Cyryl zapytał go: Gdzie w czterech ewangeliach zostało napisane, że Święta Dziewica, Matka Boga jest „mocą”? Mnich odpowiedział: W Ewangelii Hebrajczyków. Tak więc – rzekł Cyryl – mamy pięć ewangelii? To jest ewangelia spisana przez Hebrajczyków ( Homilia o Matce Boskiej w E. A. Budge, Miscellanous Coptic Text, London 1915, 59 [kopt.]637 ).
Prawdopodobnie również i Ewangelia według Nazarejczyków przechowała tradycję „dziewiczego poczęcia”:
W Ewangelii Nazarejczyków czytamy jak mówi Chryzostom, że Józef nie mógł spojrzeć na Maryję twarzą w twarz, bo od poczęcia Duch Święty wypełnił ją w sposób całkowity, i tak nie mógł on jej poznać z powodu blasku jej oblicza ( In Evang. secundum Mt, t. VI, Venezia 1732, 6a ).
Te świadectwa są o tyle istotne, ponieważ pochodzą ze środowiska judeochrześcijańskiego. Ebionici przechowywali tradycję Kościoła jerozolimskiego, w którym duża rolę odgrywała najbliższa rodzina Nazarejczyka i tam też znalazła swoje schronienie, Matka Jezusa ( Dz 1, 12 – 14 ). Należy pamiętać, że pierwszym zwierzchnikiem Kościoła był Jakub Sprawiedliwy, krewny Pana. Euzebiusz z Cezarei informuje:
Właśnie Jakub, którego starsi dla jego cnotliwości obdarzyli przydomkiem „Sprawiedliwego”, zasiadł jak pierwszy na stolicy biskupiej Kościoła jerozolimskiego. Klemens w VI księdze swych „Zarysów” stwierdza, że Piotr, Jakub i Jan po wniebowstąpieniu Zbawiciela o godności się nie ubiegali, chociaż Zbawiciel ich właśnie wyróżniał przed innymi, ale że Jakub „Sprawiedliwy” został wybrany biskupem jerozolimskim ( HE II, 1, 2 – 3 ).
Jakub bardzo długo przewodził Kościołowi w Jerozolimie, aż do swojej męczeńskiej śmierci w 62 r. po Chr ( Ant 20, 200 ). Po nim tron objął Symeon, syn Kleofasa ( J 19, 25 ), którego Euzebiusz nazywa „kuzynem Zbawiciela” ( HE III, 11, 1 ). W początkach chrześcijaństwa dochodzi do podobnego momentu jak w islamie, zawiązuje się coś na kształt kalifatu, a głównym czynnikiem, który pozwala zachować władzę są więzy krwi z Jezusem ( Kleofas był bratem ojca Jezusa ). Sam Symeon zginął męczeńsko dopiero za panowania cesarza Trajana dożywszy patriarchalnego wieku stu dwudziestu lat.
O Symeonie słusznie można przypuszczać, że należał do tych, którzy Pana widzieli i słyszeli. Dowodem na to jest długie życie jego i w ewangelii zawarta wzmianka o Marii, żonie Kleofasa, a matce jego ( HE III, 32, 4 ).
W Jerozolimie zatem, aż do wczesnych lat II w. po Chr. główne autorytety gminy to świadkowie życia Jezusa, a nawet Jego najbliższa rodzina. Wszak Maria, żona Kleofasa to siostra Matki Bożej. Jeśli w tych gminach w latach sześćdziesiątych ( Ewangelia Hebrajczyków ) i w pierwszej połowie wieku II po Chr. ( Ewangelia Nazarejczyków ) powstają midrasze i hagady odnoszące się do „dziewiczego poczęcia”, to można postawić hipotezę, że pogląd ten był obecny we wczesnym chrześcijaństwie cały czas, pomimo, iż Paweł z Tarsu najwyraźniej go nie znał.
6. Ewangelia Marka.
Prawie wszyscy egzegeci wskazują, że autor Ewangelii według św. Marka nie zna historii o „dziewiczym poczęciu” Jezusa, ponieważ nie umieszcza w swoim piśmie jakichkolwiek aluzji, czy też nawiązań do tego wydarzenia. Czy jednak można tej argumentacji przyznać rację. Jako przeciwwagę można przedstawić fakt, że Marek w ani jednym wypadku nie wspomina też o ziemskim ojcu Jezusa. Co więcej, wydaje się on starannie tego unikać:
Czy nie jest to cieśla, syn Maryi ( Mk 6, 3 );
Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam ( Mt 13, 55 ).
W Ewangelii św. Marka Jezus jest Synem Bożym i synem Marii – Marek nigdy nie wspomina ziemskiego ojca Jezusa!!! Droysen zajmujący się metodologia pracy historyka zwraca uwagę na jeden poważny aspekt badania dokumentu historycznego: Pewność badania jest zależna nie tyle od tego, co dają bezpośrednio źródła, ile od stopnia zdania sobie spraw z tego, czego nie mówią ( J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię. Tajemnice narracji historycznej, Poznań 2008, s. 25 ). Marek nic nam nie mówi o ojcu Jezusa, a więc prawdopodobnie robi to celowo. Nie chce wspominać przybranego ojca, ponieważ nie miał zamiaru układania do wydarzeń przeszłych „dziewiczego poczęcia” midraszu hagadycznego, jak uczynili to później Mateusz i Łukasz, a jednocześnie nie chce dopuścić do tego, aby czytelnik pomyślał, iż Jezus Chrystus miał ziemskiego ojca. W żadnym wypadku nie możemy mówić, iż Marek nie wiedział nic na temat tego wydarzenia. Wydaje się, że gdy Marek redagował swoją Ewangelię, to pogląd ten przeniknął już z gmin judeochrześcijańskich do gmin Pawłowych i zaczął zdobywać tam popularność. Synoptycy znają ten fakt i próbują go na różne choć sprzeczne sposoby wyrazić za pomocą środków literackich.
W niektórych gminach chrześcijańskich, które bardziej izolowały się na skutek różnych przyczyn, główną rolę w określeniu Synostwa Bożego Jezusa, odgrywa Jego przedwieczne stworzenie ( Kl 1, 15 ), lub też zrodzenie ( J 1, 1. 14 ). W tej teologii, którą reprezentuje tradycja Janowa Jezus jest odwiecznie zrodzony przez Boga Ojca, a na ziemi jest synem Józefa i kobiety ( J 1, 45 ) [2]. Kościół połączył wszystkie tradycje w jedną całość i należy tutaj z całą mocą podkreślić, iż wierzenie w „dziewicze narodziny”, nie zostało stworzone na jakimś późniejszym etapie przekazu, lecz wiara ta istniała już od samego początku. Oczywiście, jako historyk nie mogę „udowodnić cudu”, ponieważ sam cud zawsze musi się wiązać z wiarą. Mogę jedynie udowodnić, na tyle na ile pozwalają na to starożytne teksty, że wiara w „dziewicze poczęcie”, nie powstała na etapie poganochrześcijańskim, lecz judeochrześcijańskim i jest obecna w najstarszych warstwach, a to może kogoś skłonić, lecz nie musi, do łatwiejszego przyjęcia wiary w rzeczywistość Wcielenia i podpisania się pod słowami ks. Wacława Hryniewicza:
W ślad za świadectwem Nowego Testamentu wyznajemy naszą wiarę, że wcielenie Syna Bożego dokonało się dzięki życiodajnej i stwórczej mocy Ducha Świętego ( zob. Łk 1, 3 ). To za Jego sprawą Syn Boży „przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”. Dlatego chrześcijanie wyznają, że Maryja jest Matką Boga-Człowieka (Theotókos), co potwierdził swoim orzeczeniem Sobór Efeski ( W. Hryniewicz, Dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba – radość i pytania chrześcijan dzisiaj, Kleofas 05.12.2012 ).
[1] Przyczyny skąpych miesiączek: ~~niedostatecznie wykształcona błona śluzowa jajników i macicy ~~nadmiar stresu~~niedostatki żywieniowe~~zespół policystycznych jajników.
[2] Tradycja Janowa nie zna imienia Rodzicielki Jezusa. Według Jana to siostra Matki Nazarejczyka miała na imię Maria ( por. J 19, 25 ).
Bardzo dziekuje za b. interesujace rozwazania.
Dla mnie osobiscie jest to medytacja.
Zrodzenie z Maryi jest dogmatem wiary.
Podwarzanie tego – jak w hebrajskich pamfletach polemicznych , gloszacych np. , ze ojcem Jezusa jest rzymsk. oficer (o imieniu Panther jesli dobrze pamietam?) – byloby grzechem przeciw przeciw Duchowi sw.
Pytanie o dziewictwo Maryi to pytanie o byc albo nie byc religii chrzescijanskiej.
Mozna dyskusje rozwiazac poza Maryja przez doktryne adopcjonizmu. Hans Küng uwaza to nawet za klucz do dialogu religii abrahamowych. Zydzi i muzulmanie z radoscia by to pozdrowili !
Ogromny problem mieli ojcowie pierwszych soborow.
Jakie jest zwiazek Ojca i Syna ?
To jest – uwazam – wlasciwe pytanie o dziewictwo Maryi !
Jest to kluczowe pytanie dla chrzescijanstwa: kto jest ojcem Jezusa ? Jezus modli sie do Ojca.
Czy jest to ojcostwo rzeczywiste czy duchowe (jak
my wszyscy jestesmy dziecmi bozymi i Bog jest naszym Ojcem) ?
Chcailbym sie skupic na ewangelli sw. Mateusza. Najbardziej zydowskiej (J.J. Neusner „Rabbi rozmawia z Jezusem”). Chyba dlatego byla ona uwazana przez stulecia za najstarsza, pierwsza w kolejnosci (J. Razinger „Z mojego zycia”).
Zydem jest sie przez zrodzenie z zydowskiej matki. W Judaizmie to matka jest spadkobierczynia krwi.
W pierwszym rozdziale mateuszowej wersji czytamy, rodowod od Adama do Jezusa. I nagle zlamanie: Jakub byl ojcem Jozefa, KTORY BYL MEZEM MARYI, z ktorej narodzil sie Jezus nazywany Chrystusem. Nie ojcem tylko mezem ! Zasadnicza roznica. Sadze, ze rola, pozycja Jozefa o ktorym Mateusz wilokrotnie wspomina (we snie slyszy polecenia aniola: dziecko jest z Ducha sw.!!!) rzuca swiatlo na prawdziwosc dziewiczego macierzynstwa Maryi
Ciekawe, ze moze dlatego papiez Franciszek zarzadzil wprowadzenie we wszystkich modlitwach eucharystycznych wzmianki: „ze sw. Jozefem Malzonkiem i Opiekunem”.
Zastanawia mnie w jaki sposób doszedł Pan do konkluzji, że Kl 1,15 mówi o kreacji ex non entibus, zaś J 1,1.14 o przedwiecznym zrodzeniu? Treść i sens wyrażonych tam słów nijak ma się do takiej interpretacji.
Czy przedwieczne stworzenie oznacza kreację ex non entibus?
W przypadku tradycji Janowej nie tyle chodziło mi o wskazane wersety, ale: W tej teologii, którą reprezentuje tradycja Janowa, Jezus jest odwiecznie zrodzony przez Boga Ojca, a na ziemi jest synem Józefa i kobiety. Wskazane ustępy z Ewangelii według św. Jana, pochodzą – jak Pan zapewne wie – z Pieśni o Logosie i właśnie w niej, Jezus to: jednorodzonym Bóg/Syn na łonie Ojca ( J 1, 18 ), lub też o Jednorodzony ( J 1, 14 ) – nie stworzony, św. Jan nie użył tego słowa. Dlaczego? Jak wnioskuje H. Langkammer jest to niemożliwe właśnie, poprzez fakt użycia takich, a nie innych sformułowań na początku Hymnu:
Wprowadzone na widownię „Słowo” umożliwiło autorowi określenie jego stosunku do Boga, czyli Ojca. Oba rzeczowniki, zarówno Logos, jak i Bóg mają w greckim tekście rodzajnik ( w. 1 ), a więc ścisła relacja istniejąca pomiędzy Logosem a Ojcem jest stosunkiem dwu różnych osób. Po jej określeniu stwierdza, „a Słowo było Bogiem” ( w. 1 ). Bardziej dokładnie równości Ojca ze Słowem oddać nie można, bowiem takim Bogiem, tym samym Bogiem, którym jest Ojciec, jest także Słowo ( Egzegeza Ewangelii św. Jana, red. ks. Feliks Gryglewicz, Lublin 1992, s. 23 ).
Tę relację Syna z Ojcem, św. Janowi najlepiej było oddać poprzez μονογενους (monogenous).
Odnośnie hipotezy przedwiecznego stworzenia przychodzi mi do głowy jedynie kreacja ex nihilo, stworzenie z substancji Ojca lub pierwotnej bezładnej odwiecznej materii. Innych ewentualności nie dostrzegam.
Ad vocem tradycji Janowej uważam, że przesłanki na podstawie, których wnioskuje się o odwiecznym zrodzeniu są bardzo słabe. Monogenes wskazuje na pewną unikalność, wyjątkowość natomiast nie implikuje odwiecznego rodzenia. Przykład Izaaka, który był dla Abrahama jehideka (Gen. 22.2 i 12) w LXX agapetos natomiast Hebr 11.17 monogenes, podobnie Dawid (Psalm 22. 20 i Psalm 35.17) swoją duszę (czy też żywot) nazywa jehidathi – jedyną, zaś przekład LXX na obu miejscach ma monogene. Chrystus również raz jest nazywany ho agapetos raz monogenes. Widać stąd więc, że autorzy używają synonimicznie monogenes z agapetos. Można zaryzykować stwierdzenie, że Syn ho agapetos z uwagi na szczególną pozycję względem innych synów jest również monogenes (przykłady Izaaka i Abrahama oraz Salomona i Dawida). Tytuł ten śmiało można odnieść do człowieka Jezusa nie ma potrzeby więc odwoływania się do hipotezy związanej z enigmatycznym odwiecznym rodzeniem.
Co do ustępu z Egzegezy Ewangelii św. Jana, red. ks. Gryglewicz nie dostrzegam związku logicznego przesłanek z konkluzją. Powiedziałbym raczej inaczej skoro Słowo było Bogiem (Theos) i było u Boga (Ho Theos) to nie było tymże Bogiem u którego było. I tak ten, który jest nazywany Bogiem podmiotowo jest Nim jak mawiają grecy kat’ eksochen, zaś ów Logos został nazwany Bogiem predykatywnie. Dosyć ciekawym przykładem jest epitalamium na cześć króla Izraela – Salomon (Psalm 44 LXX), który jest nazwany Bogiem został odróżniony od owego Boga, który Go namaścił. Czy to ma dowodzić równości Salomona z YHWH? Sugeruje to raczej, iż rzeczownik Bóg u hebrajczyków miał charakter apelatywny co znalazło odzwierciedlenie u pisarzy NT.
Próbuję mnie Pan wciągnąć w niekończące się dyskusje trynitarne – za daleko Pan jednak ze mną w nich nie dojdzie.
Argumenty, które zostały użyte, zwłaszcza w interpretacji monogenes są już nieaktualne. Septuaginta ( bo ją naświetla P. tekst hebrajski, a następnie odnosi go Pan do tekstu greckiego Nowego Testamentu!!! ), nie jest bowiem, li tylko tłumaczeniem, ale i interpretacją samego wyjściowego tekstu. Zatem wybitny znawca judaizmu międzytestamentalnego mógł kategorycznie stwierdzić:
Chociaż w historyczno – interpretacyjnych i egzegetycznych pracach szczegółowych Septuaginta odgrywa znaczną rolę,to jej historyczno – interpretacyjna wartość świadectwa nie została dotąd w sposób wystarczający zreasumowana. Jest to godne pożałowania, bo przecież chrześcijańska interpretacja Biblii w wielkiej mierze budowała na wyjaśnieniach, które przekazane były wraz z greckim tekstami Biblii ( J. Maier, Między Starym a Nowym Testamentem, Kraków 2002, s. 156 ).
Wyjaśnianie i egzegeza Ewangelii według św. Jana, jedynie za pomocą języka Septuaginty jest absurdem. Grekę św. Jana i Septuaginty dzieli prawie 350 lat. Taka zabawa ekstrapolacyjna, po odkryciach w Qumran, gdzie odnaleziono greckie teksty Biblii otwierające nowe możliwości interpretacji, i to nie tylko od strony historyczno – tekstowej, ale przede wszystkim od strony historyczno interpretacyjnej, jest obecnie nie na miejscu. Mamy również pisma Filona z Aleksandrii ( I w. po Chr. ), i wiele innych cennych zabytków piśmiennictwa greckiego z czasów współczesnych św. Janowi, abyśmy mogli rozstrzygnąć, co też, redaktor Ewangelii mógł mieć na myśli ( patrz P. jak zmieniło się znaczenie słowa dziewka, dziwka w języku polskim na przestrzeni 300 lat ).
Wyjaśnienia Hymnu o Logosie odwołaniem do literatury tylko i wyłącznie biblijnej ( Psalm 44 i to znów LXX ), świadczyć może o tym, że nie dostrzega Pan, jak wiele współcześni bibliści osiągnęli chcąc ustalić tło tej pieśni – i choć odniesienia do myśli gnostycznej w tym wypadku, zostały przez biblistów odrzucone ( nie ma modelu osobowego w gnozie ),a odkryto pewne zależności od Starego Testamentu – to w opinii większości badaczy, istotne myśli zawarte w Hymnie pochodzą z objawienia św. Jana, inaczej mówiąc są one jego własną inwencją twórczą i nie mają paralel w literaturze żydowskiej – jest to oryginalna myśl chrześcijańska. Do tej oryginalnej myśli zalicza się: wcielenie Słowa, wprowadzenie Logosu jako osoby w celu przeciwstawienia się wielkościom starotestamentowym oraz wypowiedzi o Jego bóstwie i wyjątkowości ( monogenes ).
Co do interpretacji H. Langkammera ( ustępu 1, 1 z Ewangelii według św. Jana ), którą odrzuca Pan lekką ręką : idzie za nią tak olbrzymia liczba uznanych autorytetów biblijnych, że pozostanę przy niej. Opuszczenie rodzajnika przy słowie Bóg, po uprzednim jego umieszczeniu przy poprzedzającym go słowie Bóg, wyraźnie wskazuje na to, że tym samym Bogiem jest Logos. Argumentacja Langkammera jest bardziej logiczna – tym bardziej, że Ewangelia według św. Jana, w zupełnie innym miejscu, a nawet kontekście sytuacyjnym, określa Jezusa jako Pana i Boga ( J 20, 28 ). Katolicki badacz, Raymond E. Brown, który uważał, że Jezus w najstarszych warstwach nie był nazywany Bogiem, przyznał, że w Nowym Testamencie jest On tak bez wątpienia nazywany tylko w trzech miejscach: Hbr 1, 8 – 9; J 1, 1; 20, 28 , i taki też jest obecnie szeroki consensus biblistów – ja również przy nim pozostanę .
Odniosę się w nieco innym porządku do Pańskiego wpisu niby hysteron proteron. Wspomnę tylko, że nie próbuję Pana wciągać w dywagacje dotyczące istoty Boga to mylne wrażenie. Uważam jedynie, iż momentami na podstawie bardzo kruchych przesłanek stawia Pan zbyt daleko posunięte wnioski.
Zaczynając zatem od końca nie kwestionuję tego, iż Jezus został nazwany Bogiem na kilku miejscach z których trzy Pan wynotował. Uważam jedynie, że wnioskowanie na tej podstawie o jedności bóstwa Ojca i Jezusa jest nieuprawnione a tak czyni Langkamer. Argumentacja przebiega mniej więcej tak;
Ktokolwiek jest Bogiem, jest jednym w istocie z Bogiem Ojcem
Syn Boży jest Bogiem (Hbr 1,8-9, J.1,1; 20,28)
Ergo Syn Boży jest jednym w istocie z Bogiem Ojcem.
Recz w tym, że Ci do których stała się mowa Boga również byli Bogami (Jan 10,35) , Salomon będący figurą Chrystusa Psalm 45,7 także etc…
Nie bardzo rozumiem co jest nieaktualnego w interpretacji monogenes jaką podałem, skoro kładzie ona nacisk na unikalnośc i wyjątkowość – wskazał na to również Pan. Jaki związek z odwiecznym rodzeniem ma monogenes pozostaje dla mnie zupełnie niezrozumiałe? Przykład z Abrahamem i Izaakiem zaczerpnięty został również z Listu do Hebrajczyków. I to warto wspomnieć, że wielu badaczy etymologie monogenes wywodzi od genos albo ginomai a nie od gennao.
Nie dokonuję interpretacji poematu o Logosie w oparciu o LXX jest to nieuprawniony zarzut. Tekst z Psalmu zacytowałem aby wskazać, że rzeczownik Bóg miał charakter apelatywny dla hebrajczyków i samo nazwanie kogoś Bogiem nie implikowało, iż jest owym Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba. Również Jezus na to wskazał J. 10,35.
Absurdem jest raczej dokonywanie egzegezy prologu Janowego w oparciu tylko o podobieństwa terminologiczno – frazeologiczne z tekstem Filona, Timaiosem Platona etc.
To co autor mógł mieć na myśli możemy rostrzygnąć w oparciu o teksty „janowe” i pozostałe ewangelie.
Nie odrzucam interpretacji Langkamera lekką ręką. Uważam jedynie, że to nie uznane autorytety i opinie nawet najznamienitszych teologów czynią dany pogląd prawdziwym, lecz siła argumentów – a tej mi u Langkamera brak w dodatku szereg rzeczy przyjmuje a priori a domagają się jak najbardziej dowodu. W swoim komentarzu twierdzi na przykład, że zwrot „przychodząc na świat” stanowi ogólniejsze określenie wcielenia. Rzecz w tym, że tego rodzaju zwroty w tekstach „janowych” nie są żadną osobliwością i odnoszą się do innych ludzi. Podobnie ma się rzecz z Jego twierdzeniem, że słowa „na początku”, mówią o wieczności pomimo ich oczywistego temporalnego akcentu. Nie wspominam o tym, że w tekstach „janowych” wyraz początek wielokrotnie pojawia się bez przydawki dopełniaczowej jak w J. 1,1 nigdy w odniesieniu do „wieczności”.
Nie bardzo dostrzegam logiczność w interpretacji H. Langkamera. Z tekstu ewangelii explicite wynika, że kim innym jest Bóg (z rodzajnikiem emfatycznym) u ktorego było Słowo a kim innym Słowo, które było u Boga. Ho Theos i Logos z J. 1,1 są to dwa zupełnie różne i odrębne byty. Skoro jak twierdzi Langkamer obie osoby są tym samym Bogiem (w dodatku muszą być tym samym Bogiem numerycznie a nie gatunkowo) nie można mówić o Słowie, że było u Boga, gdyż jest tymże Bogiem.
CZY LANGKAMMER OFM PRZYJMUJE POGLĄDY A PRIORI ( a za nim niejaki Nowicki )?
Hugolin Langkammer i jego analiza Pieśni o Logosie składa się z następujących rozdziałów:
1. Dzieje poszukiwań ( a w nim prezentacja opinii R. Bultmanna, E. Kasemanna, R. Schnackenburga, P. Gachtera, E. Haenchena, W. Eltestera, S. Schulza, M. E. Boismarda ).
2. Próba rekonstrukcji ( w której są prezentowane rekonstrukcje partii heterogenicznych w celu ustalenia hymnodycznego trzonu ).
a. Najważniejsze metody.
b. Indywidualne poczynania.
3. Tło religijno – historyczne pieśni.
a. Świat judaistyczny.
b. Filozofia grecka.
c. Gnoza
d. Zróżnicowane tło religijno – historyczne.
4. Kim jest Logos?
a. Model osobowy w gnozie?
b. Słowo Boże a Logos pieśni.
c. Charakter osobowy Słowa
5. Wnioski.
Autor opiera się na prawie 60 monografiach dotyczących tematyki Janowej – tylko i wyłącznie napisanych, przez uznanych specjalistów z tej dziedziny. Bada całe możliwe środowisko, które mogło mieć wpływ na autora ( św. Jana lub też jego gminę ) hymnu.
W podsumowaniu stwierdza:
„Logos w hymnie występuje jako ten, o którym zapomniano. Wtedy dopiero, kiedy Logos objawił się w ciele, poznano Go jako prawdziwego rewelatora i Syna Bożego… Tak mówi autor pieśni, zwracając uwagę na to, skąd czerpał swoje myśli o Logosie. Dopiero gmina, która gromadzi się wokół wcielonego Słowa, uwielbia Je jako Logos istniejący od wieków i wyznaje w Nim obok Ojca drugą osobę Boską, stwierdzając równocześnie, że przed inkarnacją odrzucono Słowo. Można tedy powiedzieć, że autor pieśni o Logosie przed wcieleniem czerpał z misteriów inkarnacji
Pieśń o Logosie wzorowana jest na znanych i powszechnie w judaizmie stosowanych schematach epifanijnych, do których istoty należały następujące elementy: praistnienie, udział w stworzeniu próba epifanii, epifania. Pieśń o Logosie bardzo dokładnie przestrzega tego schematu. Wcielenie odwiecznie istniejącego Logosu jest jednak wydarzeniem bez precedensu. Ani pieśń w prologu, ani sam prolog nie mają zatem nic wspólnego z gnostyckim schematem soterycznym, składającym się z trzech elementów: descenus – epiphania – ascensus gnostyckiego zbawiciela; brak też w hymnie motywu powrotu rewelatora do sfer niebieskich.
Ponieważ pieśń zawarta w prologu kończy się na inkarnacji, toteż nie ma elementów sotriologicznych, tj. nie wspomina ani o śmierci Chrystusa, ani o wywyższeniu, jak to np. ma miejsce w Kol 1, 15 – 20 czy Flp 2, 6 – 11. Działalność zbawczą Chrystusa wcielonego ograniczono do rozdawania łask. Funkcje zbawcze wykonuje Logos również przed inkarnacją: jest światłością dla ludzkości. Myśl ta należy jednak do jednego z elementów schematu epifanijnego – do próby epifanii i wiąże się z Chrystusem Zbawicielem.
Pieśń na cześć Logosu świadczy też o tym, iż w pierwotnych gminach judeo – hellenistycznych mogły istnieć hymny chrystologiczne bez orzeczeń soteriologicznych” ( Egzegeza Ewangelii św. Jana. Kluczowe teksty i tematy teologiczne, red. ks. F. Gryglewicz, Lublin 1992, s. 25 – 26 ).
Tym samym, z mojej strony, dyskusję uważam za zakończoną. Dlaczego? Znam bardzo dobrze sekciarskie interpretacje tekstów nowotestamentowych mówiących o Bóstwie Jezusa. Od chwili jednak kiedy katolicy, protestanci i prawosławni uczciwie przyznali, że synoptyczna tradycja nie potwierdza Bóstwa Jezusa, a czynią to dopiero teksty z późniejszych warstw tradycji ( deutero – Paweł, tradycja Janowa, List do Hebrajczyków ), to arianie przestali dysponować jakimikolwiek argumentami, ponieważ myśl chrześcijańska spotkała się z myślą żydowskich badaczy Jezusa historycznego ( Vermes, Maccoby ) i ateistycznych ( Cassey ). Arianie zostali zmarginalizowani przez ten szeroki front, ponieważ za wszelką cenę starają się wmówić, że Jezus – Bóg to takie żydowskie określenie człowieka będącego w szczególnych relacjach ze Stwórcą. Dlaczego jednak – skoro to takie żydowskie i normalne – to nie pojawia się to tytułowanie Jezusa tam gdzie powinno, czyli w najstarszych warstwach tradycji chrześcijańskiej ( Q, proto – Paweł, Mk )? Dlaczego pojawienie się Ewangelii według św. Jana zbiegło się z wyklęciem nazarejczyków z synagogi? Dlaczego w początkach drugiego wieku Pliniusz wspomina o hymnach do Jezusa jako Boga? Tych dlaczego jest jeszcze więcej, ale przerywam debatę. Proszę niech Pan pozostanie przy swoim zdaniu, ja moje już przemyślałem, rozważałem także i wasze argumenty, ale mnie nie przekonują. Dobrze by było, abyśmy kiedyś – w duchu chrześcijańskiej miłości – o tym porozmawiali, nawet na Kleofasie. Jestem gotowy, być może w najbliższym czasie, napiszę jakiś tekst wprowadzający. Musi przecież Pan sam przyznać, że rozmowa o Logosie, pod tym tekstem ( Dziewicze Poczęcie ) nie ma sensu – zwłaszcza zbyt długa.
Pozdrawiam.
„Uta Ranke – Heinemann stwierdza” co najwyżej twierdzi.
Drodzy Panowie komentujący. Jestem pd wrażeniem Waszej heurystyki, ale czy można prosić o przystępnie podane wnioski? Czy można przypuszczać, że Jezus był jednak człowiekiem zrodzonym z kobiety i mężczyzny a potem nijako adoptowanym przez Boga? Czy można sądzić, że dziewictwo Maryji nie dotyczyło biologicznego faktu, a jedynie zwyczajowego sądu, typowego dla ówczesnych czasów? Wiemy przecież, że Biblia to nie raport policyjny z wydarzeń jakie zaszły, ale tekst będący świadectwem wiary osób go piszących.