Czy w takim razie należy wykluczyć eucharystyczną interpretację opowiadania ewangelisty Marka o rozmnożeniu chleba? Niekoniecznie. Zauważmy bowiem, że opowiadanie skupia się na nasyceniu różnych rodzajów głodu w czasie uroczystej uczty.
Znane opowiadanie o cudownym rozmnożeniu chleba (i ryb) zawarte w Ewangelii Marka (Mk 6, 30–44) dość łatwo uznać za nawiązujące do Eucharystii, tym bardziej że pojawiają się w nim słowa kateklasen tous artous (połamał chleby), nawiązujące do sformułowania klasis tou artou (łamanie chleba) (Łk 24, 35; Dz 2, 42), które niektórzy specjaliści uznają za techniczne określenie Eucharystii. Problem jednak w tym, że nie wszyscy zgadzają się, że słowa z Ewangelii Łukasza i z Dziejów Apostolskich rzeczywiście są takim technicznym określeniem, a poza tym jeśli nawet takim określeniem są, to nie znaczy to, że również słowa z Ewangelii Marka od takiego technicznego określenia wprost pochodzą. To nie przeszkadza jednak wielu interpretatorom widzieć w tym opisanym wydarzeniu zapowiedzi Eucharystii, tym bardziej że w Ewangelii Jana następuje po niej tzw. mowa eucharystyczna. Warto jednak zwrócić uwagę na inny aspekt opowiadania Marka, na który wskazuje niemiecki biblista Gerhard Lohfink.
Otóż autor ten podkreśla, że ewangelista Marek w opowiadaniu tym, które w różnych przekładach nosi tytuły „Cudowne rozmnożenie chleba” czy „Nakarmienie pięciu tysięcy”, tytuły wskazujące właśnie na sam cud rozmnożenia albo wyżywienie, ma zamiar opowiedzieć o świątecznej uczcie, przyjęciu. Ważne są tutaj szczegóły zaciemniane przez niektóre przekłady. Warto np. zwrócić uwagę na to, że nie tak jak w niektórych przekładach ludzie mają usiąść na zielonej trawie, ale mają się położyć, co oznacza, że mają przygotować się do wygodnego ucztowania. Jest to o tyle istotne, że starożytni zwykłe posiłki jedli na siedząco, ale świąteczne albo gdy zapraszali gości wieczorne przyjęcie – na leżąco. Jezus poleca uczniom „położyć wszystkich” (Mk 6, 39), co oznacza, że ma się rozpocząć uczta, podczas której nikt nie będzie się spieszył, świąteczne przyjęcie, w czasie którego każdy naje się do syta, wieczerza, której towarzyszyć będą długie, radosne rozmowy. Wprawdzie nie ma poduszek, na których się opierano w czasie takich uczt, ale „było w tym miejscu dużo trawy”. Do odświętnych uczt należał również rytuał opisany przez Marka w ten sposób: „A gdy wziął pięć chlebów i dwie ryby i wzniósł oczy do nieba, wielbił Boga i połamał chleby, i dawał uczniom, aby im rozdawali”. Tak właśnie robił gospodarz przyjęcia. Również zbieranie ułomków, o czym mowa w końcówce opowiadania, było ustalonym rytuałem żydowskiego przyjęcia (zbierano leżące na ziemi okruchy większe od oliwki). W Ewangelii Marka uczniowie zebrali dwanaście koszy okruszyn chleba i resztek ryb (6, 43). Zebrano ich tak wiele właśnie dlatego, że była to uczta, a po każdej uczcie zostaje jakieś jedzenie, bo przygotowuje się go więcej niż trzeba. To oznacza, że Jezus jest dobrym gospodarzem, że przygotował wspaniałą ucztę.
Dlaczego jednak ewangelista opowiada tę historię? Według G. Lohfinka ma ona wyraźny związek z ideą panowania Boga, zawartą chociażby w Księdze Izajasza (25, 6–8): „PAN Zastępów wyprawi na Górze tej [Synaju] wszystkim narodom ucztę z tłustych posiłków, ucztę z win najprzedniejszych, z potraw tłustych, soczystych, z win wyborowych. Na tej Górze On zerwie zasłonę rozpostartą nad wszystkimi ludami, całun, który spowijał wszystkie narody. Unicestwi On śmierć na wieki! I otrze Pan, Bóg, łzę z każdego oblicza, i zdejmie hańbę ludu swojego z całej ziemi – Tak rzekł PAN”. Ten tekst zakłada, że Bóg już rozpoczął swoje ostateczne królowanie (por. Iz 24, 21–23). Po intronizacji Boga następuje wielka uczta, którą Bóg wydaje na Syjonie. O ile dla Izajasza to wszystko jest jeszcze w dalekiej przyszłości, o tyle Jezus głosi, że ta przyszłość jest już teraz, stała się teraźniejszością, radość czasów ostatecznych już się rozpoczęła, świąteczna uczta Boga z Jego ludem, która ma objąć także wszystkie inne narody, już trwa. Jezus żyje jak ktoś, kto wie, że rozpoczęła się już uczta weselna królestwa Bożego. I właśnie z tego powodu może On powiedzieć do głodnych: „będziecie nasyceni”. A głód, który będzie nasycony w królestwie Bożym, to nie tylko głód cielesny, ale również głód sprawiedliwości, pokoju, świętowania.
Według G. Lohfinka omawiany fragment Ewangelii Marka daje odpowiedź, w jaki sposób w królestwie Bożym głodni zostaną nasyceni. Tekst ten w żadnym razie nie mówi o tym, w jaki sposób dokonało się rozmnożenie chleba i ryb. Ewangelista po prostu na tym się nie skupia, jego uwaga koncentruje się na czymś zupełnie innym, a mianowicie na przygotowaniu do uczty i na dialogu Jezusa z uczniami, wyjątkowo długim dialogu jak na ewangelie synoptyczne. Ten właśnie dialog odpowiada na pytanie, w jaki sposób głodni zostaną nasyceni w królestwie Bożym. Nie wchodzą w grę rozwiązania zaproponowane przez uczniów, a więc rozpuszczenie ludzi, by sobie coś kupili w okolicznych zagrodach (uczniowie dzielą tu rzeczywistość na dwa odrębne obszary: królestwa Bożego i reszty życia, Jezus wskazuje, że do królestwa Bożego należy wszystko, w tym także jedzenie), oraz kupienie chleba przez uczniów (G. Lohfink wskazuje, że uczniowie bardzo precyzyjnie wyliczyli, że do wykarmienia 5000 osób potrzeba im 200 denarów, wtedy na osobę przypadnie 1/2 dziennej racji chleba osoby ubogiej wyliczona w Misznie), które tylko ukoi najgorszy głód, gdy tymczasem do istoty królestwa Bożego należy rozmach i obfitość. Jezus wybiera drogę uczty królestwa Bożego, która to uczta okaże się cudem, na dodatek cudem wynikającym z tego, co już jest. Istotne jest jednak to, że Jezus poleca uczniom podzielić ludzi na „wspólnoty posiłku”: „I ludzie kładli się, grupa obok grupy, po stu i po pięćdziesięciu”. Zdanie to jest jednoznacznym nawiązaniem do Księgi Wyjścia (18,13–26), w której znajdujemy opis porządku obozowania ludu Bożego przemierzającego pustynię i podzielonego na mniejsze jednostki. Wspólnota z Qumran oczekiwała takiej struktury ludu Bożego w dobie mesjańskiej czasów ostatecznych. Zatem tekst ten oznacza, że Jezus z mas ludzkich żyjących bez celu i kierunku formułuje lud Boży czasów ostatecznych. Cud może dokonać się tylko wtedy, gdy rozproszony lud Boży da się zebrać i w przejrzysty sposób zgromadzić wokół Jezusa, jego Pasterza czasów ostatecznych. Dopiero wówczas może wydarzyć się uczta świąteczna królestwa Bożego[1].
Czy w takim razie należy wykluczyć eucharystyczną interpretację opowiadania Marka? Niekoniecznie. Zauważmy bowiem, że opowiadanie skupia się na nasyceniu różnych rodzajów głodu w czasie uroczystej uczty. Czy nie można w takim wypadku mówić również o nasyceniu głodu przestawania, dialogu z Bogiem? A jeśli można, to czy Eucharystia nie jest zaspokojeniem tego głodu?
[1] G. Lohfink, Przeciw banalizacji Jezusa, s. 57–68.
Zacznijmy od pewnej konstatacji. Publiczna misja Mesjasza była takim momentem w dziejach świata, kiedy naprawdę wśród nas pojawiło się Królestw Niebieskie. Zatem nie ma specjalnego powody aby wątpić w jego autentyczność.
Mamy zatem do czynienia z opisem właśnie tego objawienia. Czy wyklucza się to z interpretacją eucharystyczną? Byłoby to nielogiczne w sytuacji gdy uznajemy Eucharystię za zapowiedź liturgii wiecznej, jaką będziemy się cieszyć po paruzji.