„Wolność kocham i rozumiem” – na początku lat dziewięćdziesiątych XX w. śpiewali „Chłopcy z Placu Broni”. O ile pierwsza część tego zdania nie dziwi, o tyle druga jest odważną deklaracją. Nad zrozumieniem fenomenu i istoty wolności biedzą się bowiem od wieków najtęższe umysły ludzkości i nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek ich wysiłek się zakończył.
Wyróżnić można dwa zasadnicze rozumienia wolności, które się ukształtowały w filozofii i teologii.
Pierwsze skupia się na możliwości wybierania. Jego przedstawiciele, odwołujący się do pojęcia wolnego wyboru, wolnej woli (liberum arbitrium), podkreślają, że wolność wyczerpuje się w aktach wyboru jako takiego. Według św. Tomasza człowiek jest wolny dlatego, że tylko on spośród wszystkich istot tego świata obdarzony jest zdolnością wyboru pomiędzy różnymi możliwościami[1].
Czy jednak człowiek rzeczywiście może coś wybrać? W historii filozofii trwa spór determinizmu z indeterminizmem. Zwolennicy tego pierwszego stanowiska twierdzą, że
„późniejsze stany świata są jednoznacznie wyznaczone przez jego stany wcześniejsze. W takim świecie to, co zdarza się później, jest koniecznym następstwem tego, co zdarzyło się wcześniej. Reguła ta dotyczy wszystkiego, w tym także aktów subiektywnie jawiących się jako przypadki mniej lub bardziej swobodnego (wolnego) wyboru. Determinizm tak zdefiniowany można określić jako holistyczny, bo dotyczy świata jako całości. Można jednak sobie pomyśleć i determinizm dystrybutywny (przez analogię do dystrybutywnego rozumienia bytu), wyrażający się formułą następującą: dla każdego zdarzenia ‘z’ zdarzenie ‘z’ jest jednoznacznie wyznaczone przez określony zespół warunków wcześniejszych. Nie twierdzi się tutaj czegoś o świecie jako całości, ale o poszczególnych jego składnikach. Nie musi być przy tym tak, że dane konkretne zdarzenie jest wyznaczone przez wcześniejszy stan świata jako całości. Zwłaszcza jeśli relację determinowania pojmiemy jako przyczynowość, to determinizm dystrybutywny nie wyklucza świata o wielu niezależnych od siebie liniach przyczynowych”[2].
Z kolei indeterminiści podważają to stanowisko:
„Po pierwsze, można rzec, iż każde zdarzenie jest niezdeterminowane, a po drugie, iż brak determinacji dotyczy jedynie pewnych zdarzeń. Radykalny indeterminista, a więc ktoś, kto przyjmuje brak determinacji względem każdego zdarzenia, jest w sytuacji komfortowej na pierwszy rzut oka: wolność ma miejsce, gdyż nic nie jest zdeterminowane. Indeterminista umiarkowany (pewne zdarzenia są niezdeterminowane) musi wyjaśnić, które są „indeterministyczne”, a jeśli powie, że akurat te decydujące o wolności, może narazić się na zarzut oferowania wyjaśnienia ad hoc. Niezależnie od tego indeterminizm odnośnie do wolności jest w sytuacji wcale nielepszej od determinizmu”[3].
Jak wskazuje Jan Woleński, w sporze determinizmu z indeterminizmem kluczowe jest ustalenie znaczenia pojęcia „wolna wola”. Zdaniem J. Woleńskiego termin „wola” oznacza, po pierwsze, zdolność podejmowania decyzji (postanowień), a po drugie, konkretne postanowienia (są to raczej akty woli, a nie sama wola), z jednej strony jest więc pewna dyspozycja (wola jako zdolność), a z drugiej, jej poszczególne aktualizacje (postanowienia). Filozof podkreśla, że wola jako zdolność nie jest ani wolna, ani też niewolna, po prostu ją posiadamy. Jednak posiadanie tej dyspozycji wcale nie znaczy, że wybieramy swe postępowania, ale tylko, że możemy to czynić. J. Woleński problem rozwiązuje tak:
„Pytanie, czy rzeczywiście wybraliśmy, zawsze dotyczy konkretnego działania, o którym możemy teraz powiedzieć, że jest zdeterminowane w sposób niesprzeczny z determinizmem radykalnym, bo jest rezultatem postanowienia oraz rozmaitych dodatkowych okoliczności, włączając w to motywy postępowania. Jednakże to działanie jest również wolne z tej oto przyczyny, że jest aktualizowane przez zdolność do podejmowania postanowień. Owa zdolność jest zaś taka, iż gwarantuje poza pewnymi szczególnymi przypadkami prawdziwość zdania: x wprawdzie postanowił, że p, ale mógł był postanowić, że nie-p. Jeśli zdanie to jest prawdziwe o jakiejś osobie ludzkiej, to znaczy, że owa osoba miała możność wyboru, a więc była wolna” [4].
Jak pokazuje J. Woleński, Roman Ingarden zaproponował model zgodny z przedstawionym przez niego ujęciem:
„Wedle tego filozofa, człowiek jako byt jest układem względnie izolowanym, a więc z natury rzeczy posiadającym stopnie swobody w fizykalnym sensie (tj. parametry zapewniające względną niezależność od otoczenia). Otóż wydaje się, że posiadanie dyspozycji, szczególnie woli, zapewnia ową względną izolację. Z drugiej jednak strony każde konkretne działanie jest zdeterminowane, może nawet jednoznacznie, przez zdarzenia wcześniejsze (lub jednoczesne z początkiem działania), a wolne, gdyż współpowodowane przez postanowienia zależne od woli jako dyspozycji. Owe postanowienia są niezbędnymi dopełnieniami warunków determinujących. Nie ma zatem sprzeczności pomiędzy determinizmem a wolnością, jeśli należycie wyjaśni się pojęcie wolnej woli”.[5]
Proponowane rozwiązanie brzmi przekonująco. Przy takim podejściu musimy uznać, że człowiek jest wolny, bo jego postanowienia zależne od woli jako dyspozycji są niezbędnymi dopełnieniami warunków determinujących. W tym świetle nie da się obronić przekonania Jarosława Dąbrowskiego wyrażonego w tekście Nadzieja, wiara czy pewność?, że człowiek, który zapragnie zła, który wybierze zło, w istocie nie jest wolny. „Wierzymy wszak, że człowiek został stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieństwo. Czyli, że człowiek jest z natury swojej dobry – tyle, że nie jest ani wszechmocny ani wszechwiedzący. Człowiek może więc się mylić, także co do siebie samego. Myląc się w ten sposób, może zapragnąć zła. O ile jednak się myli, o tyle nie jest wolny i o tyle nie są to naprawdę jego pragnienia, lecz pragnienia narzucone mu przez to, co go zniewala” – pisze wspomniany autor. Wskazana pomyłka nie powoduje jednak, że człowiek traci swoją wolność, swoją wolną wolę jako dyspozycję. Zmianie ulegają jedynie warunki determinujące. Możliwość wybrania zła wolności więc nie zaprzecza. Wskazuje jedynie na to, że są czynniki determinujące, które mogą spowodować, że aktualizowane przez wolę działanie może być złe.
Takie rozumienie wolności nie wyczerpuje jednak jej bogactwa. Nie wydaje się, by można było ją ograniczać jedynie do wybierania w konkretnych przypadkach. Czy w sytuacji, gdy warunki determinujące są takie, że wola jako zdolność do aktualizowania postanowień, nie jest w stanie wybierać dobra, wolność można pojmować jako tylko aktualizującą się w konkretnych czynach? Od Kartezjusza – i to jest drugie rozumienie – wolność pojmowana jest też inaczej niż tylko jako wolna wola: chodzi o takie jej rozumienie, w którym istotnym elementem jest moment twórczości, czyli tworzenia albo przedmiotu, albo podmiotu. Wielu współczesnych myślicieli wolność pojmuje jako to, co umożliwia człowiekowi otwarcie się na świat wartości, niezbędnych do zaistnienia człowieczeństwa, a więc coś, co umożliwia zaistnienie człowieczeństwa. W tym zaś rozumieniu istotne jest nie wybieranie, ale istotna jest zdolność urzeczywistniania się człowieka, osoby. Istotny jest przy tym interesujący nas najbardziej wątek teologiczny w rozumieniu wolności, jej odniesienie do Boga.
Ciekawa jest propozycja Karla Rahnera, który uważał, że wolność nie jest zdolnością polegającą na możliwości nieustannie-powtarzanej-rewizji, lecz niepowtarzalną zdolnością aktualizowania tego, co ostateczne, zdolnością podmiotu, który przez tę wolność ma dojść do swojego ostatecznego i nieodwołalnego celu; w tym sensie i z tego powodu wolność jest zdolnością do wieczności. […] Wolność jest wydarzeniem tego, co wieczne[6]. Według Françoisa Varillona osobisty związek z Bogiem jest człowiekowi dany, zanim wolność ludzka go podjęła, bo jest podstawą samej wolności. [7]. Jak stwierdza Paul Evdokimov, osoba urzeczywistnia się w wolności, człowiek w każdej chwili zawieszony jest między samourzeczywistnieniem a nicością, z której się wywodzi, między spełnieniem a spustoszeniem siebie. Spełnieniem człowieka jest Bóg[8].
W takim ujęciu wolność nie jest czymś, co ogranicza się do konkretnych czynów. Owszem jest ona zdolnością do aktualizowania, ale nie tyle poszczególnych działań, ile wieczności. Jest to więc aktualizowanie spełnienia w Bogu, samourzeczywistnienia. Człowiek wolny może osunąć się w niespełnienie, które będzie jednak nie tyle wynikiem sumy poszczególnych wyborów (chociaż ich oczywiście w jakimś stopniu też), ile po prosu nieurzeczywistnienia się osoby, niezaktualizowania wieczności. Wolność nie sprowadza się do wyboru między kradzieżą w sklepie a jej zaniechaniem. Jest ona raczej aktualizowaniem w tym konkretnym czynie (kradzież – niekradzież) wieczności, spełnienia w Bogu.
To tyle luźnych uwag na temat wolności, którą chyba jednak łatwiej kochać, niż zrozumieć.
[1] M. Jędraszewski, Antropologia filozoficzna. Prolegomena i wybór tekstów, Poznań 1991, s. 62n; J. Tischner, Świat ludzkiej nadziei. Wybór szkiców filozoficznych 1966–1975, Kraków 1994, s. 128.
[2] J. Woleński, Wolność, determinizm, indeterminizm, odpowiedzialność, „Śląskie Studia Historyczno-Teologiczne”, 29 (1996), s. 176–177.
[3] Tamże, s. 177.
[4] Tamże, s. 178n.
[5] Tamże.
[6] K. Rahner, Podstawowy wykład wiary. Wprowadzenie do pojęcia chrześcijaństwa, tłum. T. Mieszkowski, Warszawa 1987, s. 83n.
[7] F. Varillon, Krótki zarys wiary, tłum. H.M., Kraków 1999, s. 26n.
[8] P. Evdokimov, Kobieta i zbawienie świata, tłum. E. Wolicka, Poznań 1991, s. 59n.
Z roznych sposobow mowienia o wolnosci, najblizszy jest mi ten, ktory widzi wolnosc w perspektywie Milosci, Dobra, czyli ostatecznie samego Boga. Wolnosc wybierania miedzy dobrem a zlem bylaby koniecznym w swiecie stworzonym negatywnym warunkiem wolnosci jako wybierania Dobra. W tym kontekscie paradoks stworzonej wolnosci polega na tym, ze moze ona wybierac nie-wolnosc, czyli negowac sama siebie poprzez wybieranie zla. Ludzkie wybory sa zasadniczo ograniczone przez okolicznosci, tym niemniej stworzona istota obdarzona wolnoscia moze dokonac wyboru definitywnego, wiecznie potem potwierdzanego – za Bogiem lub przeciwko Bogu.
Ludzkie wybory sa zasadniczo ograniczone przez okolicznosci, tym niemniej stworzona istota obdarzona wolnoscia moze dokonac wyboru definitywnego, wiecznie potem potwierdzanego – za Bogiem lub przeciwko Bogu. Ważny jest jednak, jak mi się wydaje, problem, jak wolność jako wolna wola, którą można rozumieć jako dyspozycję, zdolność do podejmowania postanowień, ma się do wolności jako zdolności do wieczności. Czy ów wybór definitywny miałby się dokonywać w oderwaniu od działań będących rezultatem „użycia” wolnej woli? Może wolność jako zdolność do wieczności aktualizuje się w każdym konkretnym czynie, który nie sprowadza się tylko do wyboru miedzy różnymi możliwościami. Wtedy jest tu miejsce na łaskę, która jednak również może być odrzucona.