Jezus Chrystus wielokrotnie używał sformułowań, które jednoznacznie mówią o absolutnym i nieodwołalnym pozbawieniu radości życia wiecznego (ks. M. Piotrowski)[1].
Jezus wymaga od człowieka bezwarunkowej gotowości przebaczenia win bliźnim (zob. Mt 18, 21-35). Tym samym odsłania postawę Boga. Trudno pomyśleć, aby On sam nie chciał przebaczyć win swojemu stworzeniu (ks. prof. W. Hryniewicz)[2].
Głównym elementem nauczania Jezusa było głoszenie wszystko przebaczającej miłości Bożej, motywującej i inspirującej każdego, kto został nią obdarowany. Możemy więc, mimo wszystko, odnaleźć w Kazaniu na Górze ducha nauczania etycznego Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół […]. Tak będziecie synami waszego Ojca, który jest w niebie” (Mt 5, 44-45). Doskonałość ludzi opiera się na tym, że Bóg umiłował wszystkich, zarówno dobrych, jak i złych (prof. E. P. Sanders)[3].
Większość teologów jest przekonana, że Jezus nauczał o wiecznym piekle, ponieważ używał On żydowskiego określenia «Gehenna». Najpopularniejszemu w Polsce eksponentowi tzw. nadziei powszechnego zbawienia – księdzu profesorowi Wacławowi Hryniewiczowi – zarzuca się m.in. właśnie to, że jego idea stoi w sprzeczności z nauczaniem Jezusa Nazarejczyka. Czy pogląd ten można uznać za słuszny? Kwestią podstawową wydaje się poprawne zarysowanie żydowskiego kontekstu czasów Jezusa.
ŻYDZI A GEHENNA
Gdy Jezus prowadził swoją działalność, faryzeizm podzielił się na dwie szkoły: hillelitów i szammaitów. Każda z nich gromadziła wokół swoich idei stronników i uczniów, co prowadziło do coraz głębszych podziałów. Pomiędzy szkołami były obecne również różnice w poglądach na wieczność cierpień w Gehennie:
Szkoła Szammaja twierdziła: Istnieją trzy rodzaje osób, jeśli chodzi o Dzień Sądu: doskonale sprawiedliwi, całkowicie bezbożni oraz ludzie przeciętni. Należący do pierwszej grupy zostają natychmiast wpisani i przypieczętowani do życia wiecznego. Ludzie z drugiej grupy zostają od razu wpisani i przypieczętowani do gehenny, jako że jest powiedziane: «A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się, jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie» (Dn 12, 2). Należący do trzeciej grupy zstąpią do gehenny i tam będą płakać (z powodu zadawanych im cierpień), a następnie zostaną wyniesieni, jako że jest powiedziane: «Tę trzecią część wrzucę do ognia i będę ja wytapiał, jak się wytapia srebro, będę ją próbował, jak się próbuje złoto. Będzie wzywać Mojego imienia i wysłucham ją» (Za 13, 9). Odnośnie do nich Anna powiedziała: «Pan zadaje śmierć, ale i przywraca do życia, strąca do krainy umarłych, ale i wyprowadza» (1 Sm 2, 6). Szkoła Hillela powoływała się na werset: «On jest bogaty w łaskę» (Wj 34, 6), On skłania się ku miłosierdziu; a odnośnie nich rzekł Dawid: «Miłuję Pana, gdyż wysłuchał głosu mego, błagania mego» (Ps 116, 1). O nich ułożył Dawid cały ten Psalm: «Byłem w nędzy, a On wybawił mnie» (Ps 116, 6). Grzesznicy Izraela w postaci cielesnej oraz grzesznicy pogańscy w postaci cielesnej zstępują do gehenny i cierpią tam dwanaście miesięcy. Po dwunastu miesiącach ich ciała zostają zniszczone, a dusze spalone i rozrzucone przez wiatr pod stopy sprawiedliwych, jako że jest powiedziane: «I podepczecie bezbożnych tak, że będą prochem pod waszymi stopami» (Ml 4, 3). Jednakże sekciarze, donosiciele, epikurejczycy, którzy przeczą Torze i zaprzeczają zmartwychwstaniu, ci, którzy odłączyli się od dróg społeczności, ci, którzy sieją postrach w krainie żywych, oraz ci, którzy jak Jeroboam syn Nebata i jego towarzysze zgrzeszyli i pociągnęli tłum do grzechu (zob. 1 Krl 14, 16), zstąpią do gehenny i cierpieć tam będą długie, długie pokolenia, jako że jest powiedziane: «Gdy wyjdą, będą oglądać trupy ludzi, którzy odstąpili ode Mnie, bo robak ich nie zginie a ogień ich nie zgaśnie» ( Iz 66, 24 ). Gehenna się skończy, lecz oni nie przestaną (cierpieć), jako że jest powiedziane: «Ich postacie rzucone będą na pastwę Szeolu, nie będzie dla nich miejsca na mieszkanie» (Ps 49, 14). O nich powiedziała Anna: «Walcząc z Panem będę zdruzgotana» (1 Sm 2, 10)”. R. Izaak b. Abin rzekł: „Twarze ich będą czarne jak dno garnka” (R. h. 16 b i nast.)[4].
Szammaici podzielili zmartwychwstały tłum na trzy kategorie: sprawiedliwych, grzeszników i średnich. Pierwszej z grup przyznali natychmiastowe zbawienie i osiągnięcie życia wiecznego; trzecia z grup musi się udać – w myśl ich nauki – do Gehenny w celu męki terapeutycznej, po ekspiacji dołączają oni do sprawiedliwych. Gehenna spełnia więc funkcję czyśćca eschatologicznego. Grzesznicy udają się do Gehenny i cierpią tam wieczne męki. Szammaitów do tej wizji skłoniła interpretacja Księgi Daniela (zob. Dn 12, 2).
Hillelici pierwszej i trzeciej grupie przydzielili prawo do natychmiastowego zbawienia w trakcie zmartwychwstania. Według hillelitów w przypadku średnich przeważy miłosierdzie Boże. Grzesznicy z kolei, po zadanych im mękach, ulegną anihilacji. W przypadku niektórych jednostkowych ciężkich przewinień męka miała trwać dłużej i, pomimo iż Gehenna miała mieć swój koniec, grzesznicy mieli dalej egzystować; gdzie i w jakiej formie – nie wyjaśniono. Najpopularniejsza ze szkół faryzejskich w czasach Jezusa nie wierzyła w wieczność piekła! Ci, którzy uznawali możliwość wtrącenia do Gehenny, przydzielali ją naprawdę nielicznym, i to do tego stopnia, że Rabini potrafili wymieniać imiennie osoby, które się tam znajdą:
Wszyscy Izraelici mają udział w życiu przyszłym, jako powiedziano: „A lud twój cały jest sprawiedliwy, na wieki posiądzie ziemię”. A oto, kto nie ma udziału w życiu przyszłym: ci, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, że Tora nie pochodzi od Boga, oraz ci, którzy są niedowiarkami. Rabbi Akiwa powiada: Również ci, którzy czytają księgi świeckie oraz odmawiają zaklęcia nad raną i mówią: „Żadnych plag, jakie dopuściłem na Egipt, nie dopuszczę na ciebie”. Abba Szaul powiada: Również ci, którzy wymawiają Imię Boże według jego liter. Nie mają także udziału w życiu przyszłym trzej królowie i czterech profanów. Ci trzej królowie to: Jeroweam, Achaw i Menasze. Rabbi Jehuda powiada: Menasze ma udział w życiu przyszłym jako powiedziano: „I modlił się do Niego, a On go wysłuchał i usłyszał jego błagania i przywrócił do Jerozolimy na jego królestwo”. Rzekli doń mędrcy: Przywrócił go na jego królestwo, lecz nie przywrócił do życia przyszłego. A co się tyczy czterech profanów, są to: Bileam, Doeg, Achotofel i Gechazi (bSanh 10, 1 – 3)[5].
Część faryzeuszy uważała, że już po śmierci następuje podział na grzeszników i sprawiedliwych. Rozróżniali oni dwa pojęcia z tym związane: olam haze (świat doczesny) oraz olam haba (świat przyszły):
Świat doczesny (olam haze) jest jakby przedsionkiem świata przyszłego (olam haba), przygotuj się w przedsionku, abyś mógł godnie przedstawić się w samym pałacu (mAw 4, 21).
Po śmierci człowieka wychodzi z niego jego dusza, ale posiada ona pięć imion:
Nefesz – jest właśnie duszą biologiczną, jest życiem i krwią, mają ją także zwierzęta; ginie ona wraz ze śmiercią istoty żywej; Ruach – odpowiednik greckiej psyche – to dusza, która porusza się jak wiatr (słowo ruach znaczy także wiatr); Neszama – tchnienie, zdolność do życia; Kaja – pozostaje żywa, gdy ciało już zginęło; piątym imieniem duszy jest Jechida – jedyna, ponieważ dusza, mimo tylu imion, jest jedna, w przeciwieństwie do parzystych części ciała[6].
Człowiek trafia na Sąd Boży, a pierwszym pytaniem na nim jest:
Czy uczciwie i sumiennie sprawowałeś swój zawód na ziemi i czy z ludźmi postępowałeś jak przystało na człowieka prawego? (bSzab 31).
Następuje rozdzielenie: sprawiedliwi doznają nagrody, a niesprawiedliwi kary:
W życiu pozagrobowym nie ma ani jedzenia, ani picia, tylko sprawiedliwi siedzą w swoich koronach na głowie i rozkoszują się światłością Boga (bBer 17, 1).
Niektórzy Rabini bardzo bali się momentu, który miał zadecydować o ich przeznaczeniu. Jeden z nich – Rabban Jochanan ben Zakkaj – rozpłakał się w związku z tym na łożu śmierci (zm. ok. 80 r. po Chr.), a na pytanie uczniów: «Dlaczego?», uniósł się szlochem i miał odpowiedzieć:
Przede mną również są dwie drogi: jedna do Ogrodu Eden, druga do Gehenny, a ja nie wiem, po której mnie poprowadzą, czyż więc nie mam płakać (bBer 28b).
Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że poglądy na Gehennę nie były jednolite i nie należy na podstawie tego fragmentu formułować wniosku, iż wierzono powszechnie w karę wieczną w Gehennie[7]. Doktrynę autorytatywną na ten temat ogłosił Rabbi Akiwa:
Pokolenie Potopu zostało skazane na dwanaście miesięcy, Hiob na dwanaście miesięcy, Egipcjanie na dwanaście miesięcy, Gog i Magog na tamtym świecie na dwanaście miesięcy i bezbożnicy w gehennie na dwanaście miesięcy. R. Jochanana b. Nuri rzekł: «Kara trwa tylko tyle czasu, ile mija między Paschą a Świętem Tygodni» (bEduj 2, 10)[8].
Nie ma się więc, co dziwić, że piekło w takim układzie stało się dla niektórych mędrców czymś zbędnym. Szymon ben Lakisz (III w. po Chr.) zaprzeczył istnieniu w ogóle jakiegoś osobnego miejsca dla karania grzeszników:
Nie ma żadnej gehenny w zaświatach. Święty jedyny (niech będzie błogosławiony!) wyjmie słońce z jego pokrowca i zaleje (świat jego prażącymi promieniami). Bezbożni zostaną w ten sposób ukarani, a sprawiedliwi uleczeni ( A. z. 3 b )[9].
Reasumując, dostrzegamy w myśli rabinicznej trzy główne nurty dotyczące losu grzeszników: pierwszy nurt, reprezentowany przez szammaitów, mówi o ich wiecznej karze, drugi, reprezentowany przez hillelitów, mówi o ich anihilacji, a trzeci, autorytatywny, reprezentowany przez Rabbiego Akiwę – zapowiada przebaczenie po okresie cierpień w Gehennie.
W Qumran czasy ostateczne nie tylko wiązały się ze zmartwychwstaniem sprawiedliwych; Bóg miał w tym czasie stworzyć świątynię trwającą całą wieczność (11Q19 kol. 29, 8 – 10) i kierować ludem Bożym poprzez swoich trzech/dwóch/jednego Pomazańców/Pomazańca. Jak mówił peszer do Ps 37, 21 – 22:
Wyjaśnienie tego odnosi się do zgromadzenia ubogich, [którzy posiądą] w spadku cały [świ]at. Odziedziczą wysoką gorę Izra[ela i w] jego świętości będą się rozkoszować. A [ci, których] On [przek]lina będą wycięci (4Q171 kol. 3, 10 – 11).
Prawdopodobnie qumrańczycy nie wierzyli w piekło, lecz w anihilację grzeszników. Co do samego Qumran – to nie wiemy, w jakim stopniu ich poglądy były reprezentatywne dla całego nurtu esseńskiego. Według J. Flawiusza część z nich wierzyła w życie po śmierci:
Mają oni niezłomną wiarę, że ciała są zniszczalne, a tworząca je materia przemijająca, lecz dusze nieśmiertelne trwają wiecznie. Bujając swobodnie, jako że pochodzą z delikatnego eteru, zostały związane z ciałem i jakby zamknięte w więzieniu, przyciągnięte jakimś naturalnym czarem, lecz kiedy uwolnią się z więzów cielesnych, jakby wyzwolone z długiej niewoli, radują się i ulatują w górę. Podzielając pogląd synów Hellady utrzymują, ze na dobre dusze czeka mieszkanie za oceanem i miejsce, którego nie trapią ulewy, śnieżyce lub skwar, lecz orzeźwia je zawsze łagodny zefir, wiejący od oceanu. Złym duszom przeznaczają ciemną i nawiedzaną burzami otchłań, gdzie są tylko nie kończące się kary. Wydaje mi się, że mają podobne wyobrażenia jak Grecy, którzy swoich dzielnych mężów zwanych herosami i półbogami umieszczają na wyspach szczęśliwych, a dusze złych ludzi w hadesie, w miejscu przestępców, gdzie, jak opowiadają mity, niektórzy jak Syzyf, Tantal, Iksion i Tytios, odbierają kary. Więc najpierw głoszą, ze dusze trwają wiecznie, a przez to chcą następnie skłonić ludzi do cnoty i od występku odstraszyć. Dobrzy bowiem staja się w życiu lepszymi mając nadzieję, że także po śmierci otrzymają nagrodę, zaś żądze złych hamuje obawa, ponieważ mogą spodziewać się, że jeśli cokolwiek zdołali ukryć za życia, nie unikną kary wiecznej po śmierci (Józef Flawiusz Wojna żydowska 2, 154 – 59)[10].
Świadectwo to stoi w pewnej sprzeczności nie tylko z pismami z Qumran, ale także ze wzmianką u Hipolita Rzymskiego (ok. 170 – 236 r. po Chr.), który twierdził, że esseńczycy łączyli nieśmiertelność duszy ludzkiej ze zmartwychwstaniem:
Doktryna zmartwychwstania także zyskała wśród nich poparcie, wierzą bowiem, że ciało na powrót powstanie i będzie nieśmiertelne, tak jak i dusza jest niezniszczalna (Odparcie wszelkich herezji 9, 27).
Świadectwa te – prawdopodobnie – potwierdzają istnienie różnych grup esseńskich, które mogły odmiennie zapatrywać się na te kwestie (związane z losem ostatecznym człowieka). Wszak Filon wspomina terapeutów z Egiptu, którzy najprawdopodobniej są kolejnym odłamem essenizmu (Filon z Aleksandrii, De vita contemplativa 1, 1 – 2). Terapeuci zamieszkiwali w pobliżu jeziora Moeris (okolice Aleksandrii). Ich wspólnota zbierała się dwa razy dziennie na modlitwach i posiłkach spożywanych po zachodzie słońca. Między tymi spotkaniami terapeuta dzień spędzał w swojej celi oddany kontemplacji oraz studium Świętych Pism. Terapeuci na pewno praktykowali bezżenność. Kobiety mieszkały tam w izolacji, ale dopuszczono je do wspólnoty. Ich ascetyczność była przysłowiowa – posty były tam wyjątkowo surowe (kilka dni). W przeciwieństwie do społeczności z Qumran, a być może i innych grup esseńskich, nie zajmowali się pracą zarobkową, oddając się całkowicie kontemplacji, studiowaniu Pism i modlitwie. Ich zasady historyk Kościoła – Euzebiusz z Cezarei – omyłkowo skojarzył z chrześcijaństwem (HE IV, 22, 7).
Księga Henocha Etiopska prezentuje różne poglądy doktrynalne na los zbawionych i potępionych. Najbardziej powszechnym przesłaniem jest zmartwychwstanie sprawiedliwych i zatracenie grzeszników po ich okresowej męce. Apokalipsa Noego sugeruje koniec kary grzeszników, lecz nie opisuje, co się z nimi samymi dzieje po końcu ich męki:
Grzesznicy będą jęczeć widząc, jak oni (sprawiedliwi – przyp. AJN) jaśnieją, ale sami pójdą tam, gdzie ustalono dla nich dni i czasy (HenEt 108, 15).
Prawdopodobieństwo, iż autorowi chodziło o ich ekspiację przed zbawieniem, jest znikome.
Czy aramejskie przekłady Biblii powinny być wykorzystywane w próbie dotarcia do możliwych wpływów na rozwój doktryny eschatologicznej Jezusa historycznego? Na pewno tak, ponieważ zawierają one starszy materiał interpretacyjny, z którym Jezus mógł zetknąć się w synagodze. Nie można też zapominać, że Jezus dorastał w małej miejscowości, a właściwie wiosce złożonej prawdopodobnie z 35 domostw, a jeden z tych domów zapewne posłużył za miejsce zgromadzeń synagogalnych. Jak wiemy z odkryć archeologicznych ulica Sefforis (ok. 4 km od Nazaretu) mówiła po aramejsku, a więc najprawdopodobniej na sobotnich czytaniach w tej miejscowości korzystano z aramejskich przekładów Tory czy też Proroków. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że wiele targumicznych interpretacji sięga czasów sprzed 70 r. po Chr. Co więcej, Jezus w pewnym momencie niejako potwierdza, iż znany był mu przekład aramejski Księgi Izajasza, albo też jego synagogalna interpretacja:
A jeśli gubi cię twoje oko, wyrzuć je. Lepiej jest jednookim wejść do królestwa Boga, niż mając dwoje oczu być wrzuconym do Gehenny, gdzie ich robak nie umiera, a ogień nie gaśnie (Mk 9, 47 – 48)[11].
W wersji hebrajskiej Księgi Izajasza nie pojawia się Gehenna:
Gdy wyjdą, będą oglądać trupy ludzi, którzy odstąpili ode mnie; bo robak ich nie zginie, a ogień ich nie zgaśnie i będą obrzydliwością dla wszelkiego ciała (Iz 66, 24 BW).
Wersja aramejska zawiera już to wyrażenie:
I wyjdą, i patrzeć będą na trupy ludzi, grzeszników, którzy zbuntowali się przeciwko mojemu słowu: bo dusze ich nie umrą, a ich ogień nie zagaśnie; i niegodziwcy sądzeni będą w Gehennie, aż sprawiedliwi powiedzą o nich: widzieliśmy wystarczająco [wiele] (tg Iz 66, 24, przeł. ks. prof. W. Hryniewicz)[12].
Wniosek niejako nasuwa się sam: Nazarejczyk znał prawdopodobnie obydwie wersje, ponieważ u Niego pojawia się i robak, i Gehenna. Nie można w tym wypadku mówić o przypadkowym zbiegu okoliczności. Nawet jeśli założymy, że wersja targumiczna Izajasza, w swojej ostatecznej wersji, pochodzi z czasów późniejszych, to i tak musi ona zawierać znacznie starsze tworzywo, a dzięki niemu użycie przez Jezusa słowa «Gehenna» – w tym przypadku – znajduje racjonalne uzasadnienie. Chrystus po prostu cytował znany mu ustęp Pisma proroka.
Intensywne studia nad Targumami podjął Geza Vermes[13]. Stwierdzając, że źródeł haggady, zawartej w Targumach, należy szukać już między IV a II w. przed Chr. w literaturze biblijnej. Haggada pełniła funkcje przede wszystkim liturgiczne na użytek synagogalnych czytań. Co szczególnie widoczne jest w Targumie palestyńskim, dość dobrze zachowanym, ponieważ znamy go w trzech redakcjach. Wnioski te są bardzo istotne, ponieważ wynika z nich, iż Targumy przekazują nam przedchrześcijańską interpretację tekstów Biblii Hebrajskiej, a zatem w żaden sposób nowoczesny egzegeta nie może ich pominąć, jeśli chce w pełny sposób poznać sytuacje religijną Palestyny I w. po Chr. Co więcej, wiele tekstów Nowego Testamentu można lepiej zrozumieć i pełniej odczytać, jeśli rzuci się na nie trochę interpretacyjnego światła z Targumów. Wnioski Vermes’a stosując zupełnie inne metody badawcze, potwierdził P. Grelot[14]. Do badań nad Targumami wykorzystał on istniejące strategie, które do tej pory stosowano w pracach nad zależnościami synoptycznymi. Wyniki okazały się zdumiewające: porównując perykopę o Kainie i Ablu – we wszystkich wersjach targumów do Pięcioksięgu – ustalił on jej najdawniejszy wariant i stwierdził prawdopodobną zależność Targumu Onkelosa od Targumu Jerozolimskiego. Nie wchodząc już w mnóstwo fascynujących szczegółów badań nad Targumami, należy podsumować pewne podstawowe informacje. Marek Baraniak stwierdza:
Synagoga i tradycja targumiczna ugruntowały tradycje Pisma we wspólnocie powygnaniowej. Dlatego też w I w. n. e. przeciętny Żyd był prawdopodobnie bardziej zaznajomiony z nauczaniem rabinicznym i targumiczną parafrazą niż z innymi «sekciarskimi» Pismami. Poprzez synagogę targumy stały się częścią żydowskiego życia liturgicznego, jak wyraża to fragment z Dziejów Apostolskich: «Z dawien dawna bowiem w każdym mieście są ludzie, którzy co szabat czytają Mojżesza i wykładają go w synagogach» (15, 21). Jest zatem całkiem prawdopodobne, że poza Biblią (ST) targumy mogą być większą inspiracją dla autorów NT aniżeli inna literatura. […] G. Vermes stwierdza nawet, że NT jest «datowaną częścią» – w odróżnieniu od «niedatowanej», jaką są targumy – rozwijającej się tradycji. Martin McNamara mówi z kolei o «konwergencji danych» porównywanych koncepcji i lektur tekstów biblijnych. […] Można zatem przypuszczać, że przynajmniej w części niektóre teksty NT powstały w kontekście swoistej chrześcijańskiej tradycji targumicznej, towarzyszącej liturgii synagogi judeochrześcijańskiej[15].
Przyjrzyjmy się też jednej z najbardziej znanych przypowieści Jezusa O dzierżawcach winnicy (Mk 12, 1–12). Wirtuoz tej formy przepowiadania wzorował się w tym wypadku na Izajaszowej Pieśni o winnicy (zob. Iz 5, 1–7). Przypowieść Izajasza jest skierowana ogólnie przeciwko Izraelowi (por. Iz 5, 7). Tymczasem jej ostrze Mistrz z Nazaretu skierował przeciwko kapłanom, uczonym w Piśmie oraz starszym (por. Mk 11, 27). Pomylił się? Nie sądzę, ponieważ sami przeciwnicy Chrystusa odczytali ją poprawnie i odnieśli do siebie (zob. Mk 12, 12). Dlaczego jednak Nazarejczyk oraz elita intelektualna narodu żydowskiego tak zrozumiała tę parabolę, skoro opierała się ona na profetycznej przypowieści Izajasza dotyczącej narodu jako całości? Odpowiedzi łatwo poszukać pochylając się nad Targumem do Księgi Izajasza. To właśnie tam zamieniono «wieżę» i «prasę» na «świątynię» (sanctuary) i «ołtarz» (altar) (por. Iz 5, 2 i tg Iz 5, 2) jako instytucje Boże, które jednak mają ulec destrukcji (por. Iz 5, 5; I will break down the house of their sanctuary; tg Iz 5, 5n). Targum zreinterpretował pierwotny tekst hebrajski i skierował przypowieść przeciw kapłanom świątynnym. Dokument qumrański 4Q500 (I w. przed Chr.), także korzysta z motywów Pieśni o winnicy i kojarzy ją ze Świątynią – wykazując starożytność tej interpretacji, a także jej przed-Jezusowe pochodzenie. Należy zatem stwierdzić, że z punktu widzenia metodologicznego oraz egzegetycznego chcąc obecnie dotrzeć do możliwych wszystkich elementów Jezusowego przepowiadania, należy tekst hebrajski porównać z tekstem aramejskim, a następnie przejść do tekstu greckiego Biblii Hebrajskiej. Septuaginta z kolei jest bowiem podstawowym dokumentem biblijnym, z którego korzystają redaktorzy Ewangelii, w swojej większości greckojęzyczni. Współczesne badania prowadzone nad Targumami są, w porównaniu do innych dyscyplin biblijnych, dopiero w «powijakach», a więc istnieje możliwość odkrywania wielu ciekawych powiązań po raz pierwszy. Prace takie powinny być prowadzone przez tych, którzy nie tylko będą wykazywać się try-lingwizmem, ale również doskonałą znajomością haggadycznych interpretacji Biblii Hebrajskiej. Tak właśnie haggadycznych, albowiem halacha mniej interesowała Jezusa, ponieważ Jego ruch i przesłanie należy odczytywać przede wszystkim w kategoriach moralnych i charyzmatycznych. Jurystyczne uregulowania nauk Jezusa, to już kwestia II w. po Chr., kiedy to Jego uczniowie zaczęli zwracać większą uwagę nie tylko na torbę, sandały i trzos, ale także na możliwe herezje.
Targumy przekazują na myśl częściowo zgodną z tradycją rabiniczną. Tzn. Gehenna w Targumach ma również cechy pewnej preegzystencji: została przygotowana tuż przed stworzeniem świata (Targum Neofitów do Rdz 3, 24). W Iz 10, 33 następuje silne przeredagowanie tekstu, aby umieścić go w zupełnie inny kontekście teologicznym. Wyjściowy tekst hebrajski jest następujący:
Bo dawno przygotowano Tofet [palenisko], ono jest także dla króla gotowe, zostało pogłębione, rozszerzone; stos węgla i drwa w nim wiele. Tchnienie Pana niby potok siarki je rozpali (Iz 10, 33 BT).
Parafraza aramejska przekazuje już zupełnie inne treści:
Bowiem Gehenna jest przygotowana od wieczności z powodu ich grzechów. Zaiste, odwieczny król przygotował ją głęboką i szeroką: ognisty stos niczym obfitość paliwa w niej płonie: rozpali go Słowo Pana jak wezbrany potok siarki (tg Iz 10, 33; przeł. ks. W. Hryniewicz).
Natomiast sami grzesznicy będą przebywać w Gehennie, która, co warto podkreślić, jest dopiero echem przyszłości, do momentu, aż sprawiedliwi uznają, iż ponieśli oni wystarczającą karę (tg Iz 66, 24).
Aramejskie parafrazy potwierdzają, że słowo Gehenna w Palestynie I w. po Chr. było w powszechnym użyciu nie tylko codziennym, ale i także w liturgii synagogalnej. Wprowadzono ją w wiele miejsc, w których słowo to nie występowało w wersji hebrajskiej (np. tg Ps 21, 10)[16]. Należy więc z całą stanowczością stwierdzić, że gdy Jezus używał wyrażenia «Gehenna», to przeciętny mieszkaniec Palestyny był z nim na tyle zaznajomiony, że nie musiał on dociekać jej znaczenia u mówiącego. To ważna sprawa, jest jednak jeszcze jeden aspekt tej kwestii: nie można w żadnym razie twierdzić, iż ci, którzy słyszeliby to słowo, wyobrażaliby sobie z całkowitą pewnością, że mówiący myślał tu o wiecznych mękach w piekle. Zarówno bowiem tradycja targumiczna, jak i rabiniczna, co prawda podkreślają, iż istnieje takie, a nie inne miejsce karania grzeszników, to jednak w czasach, gdy nasz Pan chodził po ziemi, nie wyrobiono sobie ostatecznego stanowiska doktrynalnego, które w jednoznaczny sposób mówiłoby o tym, że Gehenna jest miejscem wiecznych tortur. Co więcej, staranna analiza wypowiedzi rabinów, jak i świadectwo Targumu Izajasza, jednoznacznie wskazuje, że duża część wyznawców judaizmu nie uważała Gehenny za miejsce, które miałoby istnieć wiecznie.
BEZPOŚREDNIE WYPOWIEDZI JEZUSA O GEHENNIE
Co w takim razie sam historyczny Jezus powiedział o Gehennie? Jezus bezpośrednio posługuje się terminem «Gehenna» w dwóch miejscach, które można uznać za autentyczne. Wielokrotne odwoływanie się do Gehenny przez Nazarejczyka w Ewangelii według św. Mateusza jest powszechnie uważane za redaktorski zabieg autora.
1. Wypowiedź pierwsza:
A jeśli gubi cię twoja ręka, odetnij ją. Lepiej jest, że kalekim wejdziesz do życia, niż mając dwie ręce pójść do Gehenny, w nieugaszony ogień. A jeśli gubi cię twoja stopa, odetnij ją. Lepiej że chromym wejdziesz do życia, niż mając dwie stopy być wrzuconym do Gehenny. A jeśli gubi cię twoje oko, wyrzuć je. Lepiej jest jednookim wejść do królestwa Boga, niż mając dwoje oczu być wrzuconym do Gehenny, gdzie ich robak nie umiera, a ogień nie gaśnie. Bo każdy będzie posolony ogniem. Świetna [jest] sól, ale jeśli przestanie być słona, to czym ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i bądźcie zgodni między sobą (Mk 9, 43 – 50; TW).
Jeżeli zaś twoja ręka lub twoja stopa jest dla ciebie pułapką, odetnij ją i odrzuć od siebie; lepiej jest dla ciebie wejść do życia okaleczonym lub kulawym, niż mając obie ręce lub obie stopy być wrzuconym do ognia wiecznego. I jeśli twoje oko jest dla ciebie pułapką, wyłup je i odrzuć od siebie; lepiej wejść do życia jednookim, niż mieć dwoje oczu i być wrzuconym do Gehenny ognia (Mt 18, 8 – 9; EPIB).
Tekst ten zapożyczają w jakiejś części z Marka wszyscy synoptycy (Mt 18, 6 – 9; Łk 17, 1– 2), a jako że Marek prezentuje tekst najpierwotniejszy, należy przede wszystkim odnosić się do niego. W samej wypowiedzi Jezusa spotykamy cytat z Trito–Izajasza. Warto zatem zaznajomić się z jego całością:
A gdy wyjdą, ujrzą trupy ludzi, którzy się zbuntowali przeciwko Mnie; bo robak ich nie zginie, i nie zagaśnie ich ogień, i będą oni wzbudzać odrazę u wszelkiej istoty żyjącej (Iz 66, 24; BW).
Końcowe rozdziały Trito–Izajasza (Iz 65 – 66), w których występuje werset, na który powołał się Jezus, są odpowiedzią YHWH na wcześniejsze lamentacje. YHWH Bóg ogłasza, iż określona przez Niego grupa wybranych osiągnie wybawienie (Iz 65, 8). Powszechny Sąd jest tam jeszcze ograniczony do niewielkiego grona osób, a niektóre grupy żydowskie krytykowane w Iz 56 – 58 i 65 – 66 mają nie uczestniczyć w czymś, co prorok określa nowymi niebiosami i nową ziemią (Iz 66, 2). I teraz: uwaga! Tekst hebrajski oczywiście nie mówi o dolinie Ge-Hinnom w rozumieniu tego, jak pojmowano ten termin wśród apokaliptyków i faryzeuszy w czasach Jezusa, ani nawet on tam nie występuje. Więcej światła rzucają na ten fragment Targumy. Otóż w aramejskiej Księdze Izajasza do ostatniego rozdziału dodano wyrażenie «Gehenna»[17] . Dzięki temu wiemy, skąd pojawiło się ono w ustach Jezusa, gdy nawiązywał On do Księgi Izajasza.
Co to jest właściwie ta cała Gehenna? Gehenna ([gr. γέεννα], Gehinnom; jidysz: Gehinnam) po raz pierwszy wspomniana jest w Joz 15, 8 i 18, 16. Dolina ta była zwana doliną synów Hinnoma, gdyż w jej miejscu palono żywcem dzieci ku czci bogów.
On to (król Achaz – przyp. AJN) składał ofiary kadzielne w Dolinie Synów Hinnoma i przeprowadził swego syna przez ogień – na modłę ohydnych grzechów pogan (2 Krn 28, 3).
Joachim Jeremias zauważył:
Gehenna […] od czasów starożytnych była nazwą na dolinę na południowym wschodzie Jeruzalem […] wzięta z przepowiedni proroków mówiących o dolinie (Jer 7, 32+19, 6 por. Iz 31, 9), ponieważ były tam składane ofiary Molochowi (2 Krl 16, 3; 21, 6). W drugim wieku przed Chr. rozwinęła się idea, że dolina Hinnoma jest miejscem ognistego piekła (HenEt 26, 90. 26) […] jako coś innego niż Sheol [18].
O pierwotnym przeznaczeniu doliny Hinnoma mówił prorok Jeremiasz:
I zbudowali wyżynę Tofet w dolinie Ben – Hinnom, aby palić w ogniu swoich synów i córki, czego nie nakazałem i co nie przyszło mi nawet na myśl (Jr 7, 31).
Co zmieniło się w umysłach Żydów, że Gehenna, która w czasach proroka Jeremiasza (VII w. przed Chr.) była symbolem czegoś, co samemu Jahwe nie przyszłoby nawet na myśl, stała się miejscem kaźni, które Bóg przygotował dla ludzi już przed stworzenia świata?
Dolina Ge–Hinnom lub też Ge–Ben–Hinnom położona na południe od Jerozolimy (zbieg dolin Tyropeonu, Cedronu i Wadi er – Rababi) stała się symbolicznym miejscem cierpienia. Według uwagi Rabina Davida Kimhi komentującego Ps 27, 13 (ok. 1200 r. po Chr.) w Dolinie (syna/ów) Hinnoma palono śmieci i zwłoki ludzkie. Hermann Strack i Paul Billerbeck – autorzy monumentalnego komentarza talmudycznego do Nowego Testamentu – uważają, że na poparcie tej hipotezy nie ma żadnych dowodów archeologicznych oraz piśmienniczych pochodzących z epoki międzytestamentalnej[19]. Historyk żydowski Józef Flawiusz również nie wspomina o występowaniu takiego zjawiska. Prawdopodobnie po roku 70 po Chr. rejon ten został wykorzystany przez legionistów rzymskich (X Legion) do kremacji ciał swoich towarzyszy. To jedyny poświadczony archeologicznie przykład palenia zwłok w tym regionie w I w. po Chr[20]. Targum Neofitów do Rdz 3, 24 – ułożony w formie doksologii – opisuje stworzenie Gehenny właśnie przez YHWH:
Dwa tysiące lat przed stworzeniem świata stworzył On Prawo, przygotował ogród Eden dla sprawiedliwych, którzy tam będą się karmili i będą spożywali owoc drzewa, gdyż zachowywali przykazania Prawa na tym świecie i przestrzegali Jego przykazań. Dla złych przygotował On GEHENNĘ, która jest podobna do ostrego miecza niszczącego ostrzem obosiecznym. przygotował on tam iglice płomienne i płonące ognie dla złych, by otrzymali pomstę w świecie przyszłym, gdyż nie zachowywali prawa na tym świecie (tg Rdz 3, 24)[21].
Wracając jednak do słów Jezusa, czy możemy uznać, że w tym logionie Gehenna uzyskuje sensus plenior i odnosi się do wiecznego potępienia, bez możliwości jakiegokolwiek końca tej kary? Obecnie większość egzegetów odbiera pouczenia symbolicznie: trudno odbierać dosłownie zachęty do samookaleczeń. Tym bardziej że w Ruchu Jezusa nie dochodziło do takich niecodziennych zdarzeń. Branie dosłowne tych pouczeń zdarzało się dopiero na późniejszym etapie życia chrześcijan, w niektórych marginalnych środowiskach patogennych. Jednak w tekście istnieją przesłanki, które wskazują, iż nie można do końca interpretować tego tekstu jako symbolu, ponieważ królestwo Boże jako rzeczywistość, która była dla Jezusa faktem, została przeciwstawiona Gehennie – i tutaj należy się na chwilę zatrzymać. Dlaczego? Ważnym elementem Jezusowego przepowiadania była pointa, która niejako była podsumowaniem całego wywodu. Oto ona:
Bo każdy będzie posolony ogniem. Świetna [jest] sól, ale jeśli przestanie być słona, to czym ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i bądźcie zgodni między sobą (spotykamy różne lekcje tego logionu; Kodeks D, Itala: każda ofiara solą będzie posolona; Kodeks A i K: każdy ogniem będzie posolony i każda ofiara solą będzie posolona).
Reasumując, wcześniej Jezus mówił o nieugaszonym ogniu Gehenny, w podsumowaniu podkreśla, że każdy będzie go musiał przejść. Skoro tak, to Jezus nie naucza w tym fragmencie o wiecznym piekle, a jedynie o jakimś ogniu eschatologicznym, który oczyści wszystkich zbawionych przed wejściem do królestwa Bożego. Nie możemy potraktować tego jako odrębnej jednostki sensownej, ponieważ nie traktuje jej tak Ewangelista Marek. Jezus ostrzega przed ogniem Gehenny, który każdy będzie musiał przejść, zapewne o różnej intensywności (por. Łk 12, 47). Metaforycznym podmiotem w czynności «solenia» jest sam Bóg, który oczyści człowieka w ogniu, który jest pojęciem przenośnym i nie powinien być rozumiany dosłownie (por. 1 Kor 3, 15). Jezus nie użył sam od siebie pojęcia «Gehenna», lecz jedynie skorzystał z tłumaczenia targumicznego Księgi Izajasza.
2. Wypowiedź druga:
Nie bójcie się zabijających ciało, którzy jednak duszy zabić nie mogą. Bójcie się Tego, który duszę i ciało może zatracić w Gehennie (Q 12, 4 – 5; rekonstrukcja materiału wyjściowego dla redakcji Mateusza i Łukasza: International Q Project).
I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, duszy zaś zabić nie są w stanie; bójcie się raczej Tego, który jest w stanie i duszę i ciało zgubić w Gehennie (Mt 10, 28; EPIB).
Mówię natomiast wam, moim przyjaciołom, nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic więcej, co mogliby zrobić. Pokażę wam jednak, kogo macie się bać: Bójcie się Tego, który po zabiciu, ma prawo wtrącić do Gehenny. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! (Łk 12, 4 – 5; EPIB).
Tylko Łukasz przesuwa moment wtrącenia do Gehenny na okres przypadający po śmierci – jest to jego redakcyjny wkład w ten logion, który Mateusz oddaje najwierniej. W wypowiedzi tej nie ma żadnego pouczenia o przyszłym życiu. Jezus nie zajmuje się w żadnym stopniu określeniem wieczności Gehenny, ani też jej charakterem. Ostrzega jedynie przed możliwością znalezienia się w takim stanie. Wybitny badacz Jezusa historycznego Dale Allison stwierdził, że wypowiedzi Jezusa nie wnoszą żadnych nowych informacji do tradycji żydowskiej dotyczącej Gehenny[22]. Gdy Jezus mówił o Gehennie, nie twierdził, że w tej dolinie będą się palić grzesznicy poprzez wieki. Korzystał jedynie z hiperbolicznego języka, którym posługiwano się powszechnie w Jego czasach. Ogień Gehenny był symbolem Sądu, a dlatego określano go wiecznym, ponieważ symbolizował on nieuchronność wyroku, a nie jego trwanie:
Po [nim będzie dziesiąty tydzień, w którego siódmej czę]ści będzie wieczny sąd (4Q212 kol. 4, 19).
Nauki o obmywaniach, o wkładaniu rąk, o zmartwychwstaniu i o sądzie wiecznym (Hbr 6, 2).
Nikt na podstawie tych fragmentów przecież nie twierdzi, że Wspólnota z Qumran lub też społeczność chrześcijan odbierających List do Hebrajczyków, wierzyła, że Sąd będzie trwał w nieskończoność. Sąd i Gehenna to równoznaczne pojęcia i określanie ich przymiotnikiem «wieczny» nie świadczy o tym, iż ktokolwiek musiał rozumieć to dosłownie. Hillelici w czasach Jezusa uważali, że Gehenna, jeśli chodzi o czas jej trwania, nie jest zjawiskiem wiecznym, a przecież, o czym warto pamiętać, sam Jezus Gehenny nigdy nie określił w podobny sposób.
Jak jednak Jezus postrzegał moment pojawienia się samego «zjawiska Gehenny»? Czy miała ona charakteryzować Zwischenzustand (intermediate state), czy też dopiero okres po tzw. Sądzie Ostatecznym? Otóż – według ks. J. Meiera – Jezus historyczny miał zupełnie inny pogląd na życie pozagrobowe niż ten przyjęty później przez chrześcijaństwo[23]. Ks. Meier wychodzi od powiedzenia z wczesnego zbioru mów Pańskich (Mt 8, 11=Łk 13, 29):
Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w Królestwie Bożym (Q 13, 29 – 28).
Moment pojawienia się królestwa Bożego jest przyrównany do uczty (wyraźny styl Jezusa), poprzedni świat minął, a zmarli patriarchowie oraz pojawiające się nowe życie (ze Wschodu i Zachodu) łączy się w sielankowym bankiecie. Królestwo Boże nie było dostępne wcześniej dla zmarłych. Drugi ważny tekst, na który wskazuje ks. Meier, to słynna debata Jezusa z saduceuszami na temat zmartwychwstania (Mk 12, 18 – 27). Kiedy Nazarejczyk stwierdza: „gdy powstaną z martwych” – to fraza ta potwierdza, iż wierzył On w powszechne zmartwychwstanie, które miało wydarzyć się podczas jednego wielkiego wydarzenia. Wydarzenie to miało spowodować powrót do życia zmarłych, którzy ponieśli śmieć czy to wczoraj, czy też np. 2000 lat temu. Poza tym – co mocno podkreśla ks. Meier – zmarli ci nie istnieją w jakiejkolwiek formie, ponieważ przed zmartwychwstaniem Jezus nie widzi żadnych problemów małżeńskich kobiety i jej siedmiu mężów. Bóg nie jest Bogiem umarłych, ponieważ o nich pamięta i wskrzesi ich w Dniu Ostatecznym; z tym że warunki po nim zostaną tak diametralnie zmienione, iż małżeństwo straci na swym znaczeniu (Jezus uległ tu czarującej idei porównania losu sprawiedliwych do życia anielskiego, obecnej w niektórych środowiskach żydowskich: HenEt 15, 6; ApokBar 51, 3 – 5). Taka przemiana człowieka w istotę anielską wymaga oczyszczającego i transformującego ognia Gehenny. Wobec tego każdy musi ją przejść (bo każdy będzie posolony ogniem), a jej czasowość będzie zależała od stopnia deprawacji człowieka (zob. Łk 12, 58 – 59).
Ks. John Meier twierdzi, że Jezus historyczny uważał, że królestwo Boże jest obecne nie tylko w Jego czynach i orędziu, ale jest również rzeczywistością, która ma nadejść i dokonać palingenezy całego wszechświata. Jak wyglądało królestwo Boże, to obecne u Jezusa, będące niejako prefiguracją przyszłego eschatologicznego mocarstwa? Celnik w I w po Chr. był osobą kojarzącą się z czymś najgorszym, co można sobie wyobrazić. Współpracował przecież w ucisku fiskalnym najuboższej części społeczeństwa żydowskiego z ramienia Rzymian lub też z nadania ich marionetkowych władców – jak np. Heroda Antypasa. To kolaborant i najgorszy łotr – nawet jeśli pochodził z twojej rodziny, należało omijać go szerokim łukiem. Tak samo prostytutka w patriarchalnym, pełnym seksistowskich stereotypów społeczeństwie Palestyny czasów Jezusa, była istotą niezasługującą na dalsze istnienie. Jezus nie zauważył tego problemu i w sposób najbardziej naturalny ze wszystkich możliwych rozpoczął towarzyskie spotkania z celnikami przy jednym stole!
Przyszedł Syn Człowieczy jedząc i pijąc – a wy mówicie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników (Q 7, 34).
Uczeni w Piśmie i faryzeusze i kapłani spoglądając na Niego oburzali się, że z grzesznikami leży przy uczcie, pośrodku nich. Jezus usłyszawszy to rzekł: […] Bo kto nie jest przeciwko wam, jest z wami i kto dziś jest daleko, jutro znajdzie się blisko was (Papirus Oxyrynchos 1224 linie 1 – 6; 10 – 13).
A gdy uczeni w Piśmie spośród faryzeuszów widzieli, że je z grzesznikami i celnikami, rzekli do uczniów jego: czemu je z celnikami i grzesznikami? (Mk 2, 16).
Materiał L poświadcza, że Nazarejczyk miał bardzo podobne poglądy na kontakty z grzesznicami (prostytutka?):
Gdyby ten był prorokiem, wiedziałby, kim i jaka jest ta kobieta, która go dotyka, bo to grzesznica. Na to Jezus rzekł do niego: […] Nie pocałowałeś mnie; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować nóg moich, […] ona zaś olejkiem namaściła nogi moje. Dlatego powiadam ci: Odpuszczono jej liczne grzechy, bo bardzo miłowała. Komu zaś mało się odpuszcza, mało miłuje (Łk 7, 36 – 50 [L]; BW).
Co jest symptomatyczne dla tego ostatniego fragmentu: Jezus nie nawracał grzesznicy ani ona nie wyznawała swoich przewinień. Faryzeusza zdenerwowała pewna bliskość, wręcz na pograniczu erotyzmu, która zdarzyła się pomiędzy grzesznicą a wypoczywającym Prorokiem. Dlaczego w ogóle Jezus chciał spotykać się z takimi osobami, skoro popadał przez to w towarzyskie kłopoty? Łukasz komentując Przypowieść o zaginionej owcy, stwierdził, że w niebie większa jest radość z grzesznika, który się opamięta niż z pozostałych dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych. Tymczasem, jak zauważył prof. Ed Sanders, przypowieść nic nie mówi o nawróceniu, ale o pasterzu, który szuka owieczki po to, aby wziąć ją w ramiona. Gdyby Nazarejczyk wzywał do nawrócenia celników, to nikt by Mu z tego zarzutu nie robił. Wcześniej Jego mentor, Jan Chrzciciel, wielokrotnie apelował o nawrócenia celników, i faryzeusze czy też uczeni w Piśmie nie robili prorokowi znad Jordanu z tego powodu żadnych zarzutów (zob. Łk 3, 12 – 13). E. P. Sanders twierdzi, i nie bez racji, że dlatego robiono Jezusowi przykrości z powodu kontaktów z celnikami, ponieważ mówił On do nich: God loves you. Bez stawiania żadnych warunków: «Możecie wejść do królestwa zaakceptujcie tylko Mnie». Oponentów religijnych denerwowało, że ponad przestrzeganie dobrych obyczajów – czy też halachicznych przepisów Tory – Jezus przedkładał swoją misję[24]. Królestwo Boże, które Jezus uobecniał, było królestwem odrzuconych, zmarginalizowanych, bandytów, prostytutek, rybaków, kobiet, a nawet byłych trędowatych – to naprawdę ostatni, którzy, według Jezusa, w niedalekiej przyszłości mieli zostać pierwszymi. Z czynów Jezusa przemawiają paradygmaty wielkiej miłości do wszystkich Żydów, szczególnie tych pochodzących z najniższych warstw społecznych, ale także tych, którzy byli pogardzanymi ze względu na ich zawód. To oni, jak twierdził Jezus, będą stanowili wraz z Nim awangardę przyszłego królestwa, a nie soferim czy też faryzeusze, nie mówiąc już o powszechnie skompromitowanej arystokracji kapłańskiej. W tym układzie nie ma miejsca na koncepcje wiecznego piekła. Skoro zbawieni mieli być najgorsi grzesznicy, a zdrowi nie potrzebują lekarza, to kto mógłby być potępiony na wieki przez tak Miłosiernego Boga.
Gdybym został obecnie poproszony, by odpowiedzieć na pytanie – jako historyk, nie teolog – patrząc jedynie na teksty, które musiałem przebadać jako źródła, czy Jezus historyczny nauczał o wiecznym odrzuceniu w Gehennie, to – pomijając naukę Kościoła, jego rozstrzygnięcia dogmatyczne, myśli świętych Augustyna i Tomasza oraz wizje świętej Faustyny – moja opinia jest taka: większe prawdopodobieństwo przyznaje opcji mówiącej, iż Jezus historyczny nie nauczał o wiecznych mękach w piekle. Wszystkie te argumenty nie mogą wytworzyć absolutnej pewności, dane są fragmentaryczne i niepełne, ale wydaje mi się, że istnieją czynniki, które decydują, iż wspierana przeze mnie hipoteza ma większe prawdopodobieństwo niż przeciwna. Jednak zadowolę się również tym jeśli ktoś przyzna, że sprawa ta pozostaje bardziej otwarta, niż chcieliby to widzieć oponenci księdza profesora Wacława Hryniewicza.
[1] M. Piotrowski, Pismo św. i Magisterium Kościoła o wieczności piekła, dost. http://adonai.pl/wiecznosc/?id=5
[2] W. Hryniewicz, Nadzieja zbawienia dla wszystkich: od eschatologii lęku do eschatologii nadziei, Warszawa 1989, s. 73.
[3] E. P. Sanders, Życie Jezusa, w: Chrześcijaństwo a judaizm rabiniczny: historia początków oraz wczesnego rozwoju, red. Hershel Shanks, Warszawa 2013, s. 127.
[4] A. Cohen, Talmud. Syntetyczny wykład na temat Talmudu i nauk rabinów dotyczących religii, etyki i prawodawstwa, Warszawa 2009, s. 378.
[5] Sz. Datner, A. Kamieńska, Z mądrości Talmudu, Warszawa 1988, s. 277-78.
[6] Tamże, s. 352.
[7] Zob. A. Cohen, Tamże, s. 377.
[8] Tamże.
[9] Tamże, s. 383.
[10] O Józefie Flawiuszu J. Maier pisze następująco: Opisywał on esseńczyków jako strukturę podobną do pitagorejskiej szkoły filozoficznej, cechującej się surową organizacją i misteryjna, tajemną dyscypliną dotyczącą nauk, do których należała przede wszystkim sztuka leczenia. Ścisły determinizm, przyjęcie nieśmiertelności duszy, szczególnie podkreślana praktyka czystości, białe odzienie, rzucające się w oczy milczenie (jak w służbie kultycznej), kultyczne posiłki w południe i wieczorem oraz ścisłe święcenie szabatu charakteryzujące dobrze zorganizowaną grupę, która przyjmuje nowych członków stopniowo (1 lub 2 lata przygotowania). Żyje ona z uprawy gospodarstwa wiejskiego, praktykuje wspólnotę dóbr i nie ma żadnych niewolników, a obie te cechy wynikają z przyczyn społecznych i zasadniczych przekonań (ideał braku potrzeb oraz ideał równości). W jednym ze swych odłamów wyrzeka się ona zawierania małżeństw i rozmnażania się, czyniąc to z racji wrogiego stanowiska wobec kobiet, a dla utrzymania swej ciągłości adoptuje dzieci. Podobno istniało mniej więcej cztery tysiące takich esseńczyków. Swe ofiary rzekomo składali oni we własny sposób, a do świątyni jerozolimskiej posyłali tylko dary poświęcone. Żonatych esseńczyków Józef Flawiusz wymienia tylko mimochodem. Obydwa odłamy nie żyły w odosobnionych osiedlach, ale jako wspólnoty rozproszone w miastach. W pismach Józefa Flawiusza wielokrotnie spotykamy esseńczyków czynnych w życiu publicznym, przede wszystkim jako wzbudzających podziw przepowiadaczy przyszłości. Esseńczyk Jan, według Bell II, 567 (por. III, 19), służył nawet jako regionalny dowódca w wojnie przeciw Rzymowi w 66 r. po Chr. […]. Wiarę w los i przyjęcie nieśmiertelnej duszy Józef Flawiusz określa (p. 1. 1) jako cechę esseńczyków, co przy uwzględnieniu użytych dla ich opisu greckich pojęć nie zgadza się z tekstami qumrańskimi. Natomiast szeroka zgodność panuje odnośnie do kapłańsko – kultycznego sposobu życia obu grup. Jeśli miało to dotyczyć esseńczyków niezależnie od Qumran, to trzeba założyć odpowiednie przedqumrańskie wpływy kapłańskie. Jeśli <<źródło esseńskie>> Józefa Flawiusza (Bell II) i Hipolita było pod tym względem ukształtowane tylko na podstawie wiadomości o jachad w Qumran, wówczas odpada nie tylko konieczność przyjęcia przedqumrańskiego wpływu kapłańskiego, ale nawet większość informacji o esseńczykach dotycząca ich samych byłaby wątpliwa (J. Maier, Między Starym a Nowym Testamentem : historia i religia w okresie Drugiej Świątyni, Kraków 2002, s. 317 – 320).
[11] Dobra Nowina według św. Marka, przekł. T. Węcławski, Poznań 2004 [TW].
[12] The Chaldee paraphrase on the Prophet Isaiah, przekł. C. W. H. Pauli, London 1871 (tg Iz).
[13] G. Vermes, Scripture and Tradition in Judaism. Haggadic Studies, Leiden 1961, s. 127 – 171.
[14] P. Grelot, Les Targums du Pentateuque. Étude comparative d`apres Genèse, IV, 3-16, Semitica 9 (1959), s. 59-88.
[15] M. Baraniak, Targumy rabiniczne a chrześcijaństwo, w: Jezus i chrześcijanie w źródłach rabinicznych, Uniwersytet Jagielloński – Estetyka i Krytyka, 2012, s. 120 – 21.
[16] You will make them like a fiery furnace at the time of your anger, O Lord ; in his anger he will swallow them up and the inferno [of Gehenna] will consume them (tg Ps 21, 10). E. M. Cook, The Psalms Targum: An English Translation, Internet 2001 (http://targum.info/pss/ps1.htm).
[17] The Targums: A Critical Introduction, P. V. M. Flesher, B. Chilton, 2011, s. 392; por. tg Iz 66, 24.
[18] J. Jeremias, New Testament Theology, London 1972, s. 129.
[19] H. L. Strack, P. Billerbeck, Kommentar zum Neuen Testament aus Talmud and Midrasch, 5 vols. [Munich: Beck, 1922-56], 4:2, s.1030.
[20] G. Barkay, The Riches of Ketef Hinnom, Biblical Archaeological Review 35:4-5 (2005), s. 22–35, 122–26.
[21] S. Mędala, Wprowadzenie do literatury międzytestamentalnej, Kraków 1994, s. 364.
[22] D. Allison, Resurrecting Jesus: The Earliest Christian and Its Interpreters, New York 2005, s. 82.
[23] J. P. Meier, A Marginal Jew. Rethinking the Historical Jesus, II: Mentor, Message, and Miracles, New York 1994.
[24] E. P. Sanders,The Historical Figure of Jesus, London 1993.
Teksty źródłowe i ich tłumaczenia:
Apokryfy Nowego Testamentu. Ewangelie apokryficzne, cz. 1, red. M. Starowieyski, Kraków 2003.
Apokryfy Starego Testamentu, oprac. i wstępy R. Rubinkiewicz, PSB 13, przekł. A. Kondracki i in., Warszawa 1999.
Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, przekł. z języków hebrajskiego i greckiego oprac. przez Komisję Przekładu Pisma Świętego, Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1975 [BW].
Dobra Nowina według św. Marka, przekł. T. Węcławski, Poznań 2004 [TW].
Ewangelia Galilejska (Q), w: A. Paciorek, Q – Ewangelia Galilejska, Lublin 2001, s. 363-373.
Euzebiusz z Cezarei, Historia kościelna. O męczennikach palestyńskich, przekł. A. Lisiecki, Kraków 1993 [HE].
Józef Flawiusz, Wojna żydowska, przekł. J. Radożycki, Warszawa 2001.
Pirke Awot (Sentencje Ojców), przekł. E. Gordon i rabin S. Pecaric, przekł. koment. R. Czopnik, Warszawa 2009.
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, oprac. zespół biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, Poznań 5 2002. [Biblia Tysiąclecia; BT].
Rękopisy znad Morza Martwego. Qumran – Wadi Murabba’at – Masada – Nachal Chewer, przekł. P. Muchowski, Kraków 2000.
The Babylonian Talmud, wyd. I. Epstein, t. 1-18, London 1935-1952.
The Chaldee paraphrase on the Prophet Isaiah, przekł. C. W. H. Pauli, London 1871 [tg Iz].
The Mishnah, przekł. H. Danby, Oxford University Press 1933.
Wykaz skrótów z Miszny i Talmudu:
bBer Talmud Babiloński Berakot
bEduj Talmud Babiloński Edujot
bSanh Talmud Babiloński Sanhedryn
bSzab Talmud Babiloński Szabat
mAw Miszna Awot
Dziękuję Panie Andrzeju za mądry, erudycyjny artykuł.
Po jego przeczytaniu okazało się, że miałem błędną wiedzę, czym jest gehenna. Dotychczas wydawało mi się, że Jezus mówią o niej, odwoływał się do tradycji żydowskiej zawartej w Torze, gdzie prorocy opisywali tą rzeczywistość jako miejsce wiecznej udręki. Okazuje się jednak, że gehenna to miejsce!
„Joachim Jeremias zauważył:
Gehenna […] od czasów starożytnych była nazwą na dolinę na południowym wschodzie Jeruzalem […] wzięta z przepowiedni proroków mówiących o dolinie (Jer 7, 32+19, 6 por. Iz 31, 9), ponieważ były tam składane ofiary Molochowi (2 Krl 16, 3; 21, 6). W drugim wieku przed Chr. rozwinęła się idea, że dolina Hinnoma jest miejscem ognistego piekła (HenEt 26, 90. 26) […] jako coś innego niż Sheol ”
Jak Pan napisał, co też mnie zaskoczyło
Wybitny badacz Jezusa historycznego Dale Allison stwierdził, że wypowiedzi Jezusa nie wnoszą żadnych nowych informacji do tradycji żydowskiej dotyczącej Gehenny[22]. Gdy Jezus mówił o Gehennie, nie twierdził, że w tej dolinie będą się palić grzesznicy poprzez wieki. Korzystał jedynie z hiperbolicznego języka, którym posługiwano się powszechnie w Jego czasach. Ogień Gehenny był symbolem Sądu, a dlatego określano go wiecznym, ponieważ symbolizował on nieuchronność wyroku, a nie jego trwanie
Ciekawi mnie, czy słowo „wiecznie” w j. aramejskim ma tylko jedno i takie właśnie znaczenie. Ewangeliści tłumaczyli przecież, chyba, że się mylę – z aramejskiego na grekę. Może uwzględnili tylko jedno znaczenie?
Większość teologów jest przekonana, że Jezus nauczał o wiecznym piekle, ponieważ używał On żydowskiego określenia «Gehenna». Najpopularniejszemu w Polsce eksponentowi tzw. Area Code