Przyznam, że gdybym nie słyszała krytycznych uwag o książce Benedykta, to nie sięgnęłabym po nią. Teksty papieża nie należą do ulubionych przeze mnie. Jeśli jeszcze z zaciekawieniem przeczytałam pierwszą część trylogii o Jezusie, to już przez papieskie encykliki przejść mi się nie udało. Uważam je za nudne. Książka o ewangeliach dzieciństwa jest krótka, więc przeczytałam. Bez zachwytów. U papieża uderza mnie jakby dziecięca naiwność. Wierzy we wszystko dosłownie, jak dzieci, którym się czyta bajki na dobranoc. Gdzieniegdzie powie coś interesującego, trafi mu się jakieś fajne zdanie, ale generalnie nuda i piętrzące się nierozwiązane wątpliwości.
Po pierwsze, jeśli genealogie przedstawione przez Mateusza i Łukasza są genealogiami Józefa, a Józef nie był fizycznym ojcem Jezusa, to w jaki sposób mogą te genealogie odnosić się do Jezusa? Gdyby fizycznie miała być matką tylko Maryja, z pewnością podano by rodowód Maryi.
Według mnie Józef był fizycznym ojcem Jezusa. Mimo niezachwianej wiary papieża w fizyczne dziewictwo Maryi, dla mnie żądanie takiej wiary jest niemożliwe do spełnienia. Po pierwsze, papież nigdzie nie tłumaczy po co właściwie mamy wierzyć w fizyczne dziewictwo Maryi. Co taka wiara w nas zmienia, co wspomaga? Jakie znaczenie miałaby dla mnie taka wiara? Papież nie pisze też, dlaczego dla niego osobiście jest to tak istotne, że Maryja nie współżyła fizycznie z mężem. Po drugie, papież przypomina słowa soboru o tym, że Jezus był w pełni człowiekiem. Jeśli tak, to powstał, tak jak każdy człowiek, z połączenia plemnika z komórką jajową. Jeśli powstał wyłącznie z komórki jajowej Maryi, to czy był w pełni człowiekiem? Czy może Duch Święty zstąpił w łono Maryi w postaci boskiego plemnika? Ale wtedy już Jezus nie byłby w pełni człowiekiem, czyż nie tak?
Opowieść o dziewictwie Maryi należy interpretować duchowo. Papież wspomina Karla Bartha, który mówił, że dwa najważniejsze punkty w historii Jezusa to narodzenie z Dziewicy i zmartwychwstanie. Jeśli zmartwychwstanie oznacza powrót Jezusa z kosmicznego rejonu Ziemi do rejonu Nieba, to narodzenie z dziewicy może oznaczać utworzenie na Ziemi miejsca zejścia Jezusa z Nieba na Ziemię. Innego sensu dziewiczości naprawdę trudno mi się dopatrzyć. Papież oczywiście wierząc w fizyczne dziewictwo, nie ma potrzeby znajdywania innych interpretacji dziewictwa. Jednak jest to możliwe i wskazane w teologii, widzieć coś poza słowem, poza dosłownością. Trzeba umieć „wyciągnąć Ducha” z historii o dziewiczych narodzinach. Tego papież nie robi w swojej książce.
Papież cytuje też słowa z Ewangelii, że Józef nie zbliżał się do Maryi, aż porodziła syna. Papież nie zwraca uwagi na istotne słówko „aż”. Według mnie Józef prowadził z Maryją normalne życie seksualne i mieli dzieci, o których zresztą wspomina Ewangelia. Przecież Jakub był bratem Jezusa. Po drugie, jeśli Jezus byłby jedynakiem, to czy zostawiłby swą matkę samą bez opieki i poszedł sobie na wędrówkę? Zdaje się, że Józefa już wtedy nie było, prawdopodobnie zmarł. Jezus zostawiając matkę samą, czy nie popełniłby grzechu? Wiadomo, że samotne kobiety były wtedy w tragicznej sytuacji. Zatem logiczne wydaje się, że miał rodzeństwo.
Co mnie drażni u papieża? Wyprowadzanie daleko idących analogii. Na przykład, ponieważ nie ma nic do powiedzenia o Józefie, bo trudno coś mieć, to opiera jego opis na Psalmie 1! Jedno słówko: „sprawiedliwy” skłania papieża do odwołania się do tego właśnie Psalmu. A przecież to słowo występuje w Biblii dziesiątki razy.
Benedykt nie rozwiązuje także następującej wątpliwości: jeśli naprawdę Maryja wiedziała o cudownym nadprzyrodzonym pochodzeniu Jezusa, dlaczego ostro reagowała, kiedy rozpoczął On swoją działalność? Przecież wołała go do domu, kiedy nauczał, bo myślała, że postradał zmysły. Chętnie bym poczytała takie właśnie rozważania.
Następna kwestia: narodziny w Betlejem czy w Nazarecie? Papież trzyma się wersji betlejemskiej, żeby wypełniły się Pisma. Natomiast mnie bardziej przekonują historycy, którzy mówią o tym, że podatki były pobierane w cesarstwie w miejscu zamieszkania, a nie urodzenia. Zastanawia też podejmowanie przez Józefa i Maryję ryzyka męczącej podróży z Nazaretu do Betlejem w ostatnim miesiącu ciąży! Naprawdę wszystko mi jedno, gdzie urodził się Jezus. Ale myślę, że był to raczej Nazaret.
Analizując słowa „pokój ludziom dobrej woli” (Łk 2, 13-14) papież dochodzi do wniosku, że chodzi tu o ludzi upodobnionych do Chrystusa. Grecki tekst mówi o ludziach upodobania Pańskiego. Papież kojarzy to ze słowami o Synu umiłowanym, w którym Pan ma upodobanie. Na tej podstawie dochodzi do wniosku, że pokój jest zwiastowany ludziom , którzy żyją w całkowitym oddaniu się Ojcu, we wspólnocie woli z Ojcem. Jeśli tak, to niestety takich doskonałych ludzi jak Chrystus na ziemi nie ma i nie będzie. Zatem komu Bóg chciał dać ten pokój? W kim ma upodobanie? Cudowność tego określenia polega na tym, że Bóg ma w każdym z nas upodobanie, mimo że nie jesteśmy jeszcze doskonali jak Jego Syn umiłowany. Bóg przyszedł do grzeszników, takich, których wola wcale nie jest idealnie zjednoczona z Jego wolą, którym do Chrystusa bardzo daleko. Więc tu nie zgadzam się z papieżem także. Bóg ma upodobanie we wszystkich ludziach, tak jak w Chrystusie, czy to nie jest wspanialsza interpretacja?
Jeśli chodzi o opowieść o mędrcach i gwieździe, to osobiście nie interesuje mnie jej historyczność. Ta opowieść podoba mi się tak czy inaczej. Papież nie zauważył podobieństwa, które rzuca mi się bardzo w oczy, między gwiazdą betlejemską a słupem ognia i chmur, który prowadził Izraelitów do ziemi obiecanej. Gwiazda to światłość. Podobnie jak ogień. Gwiazda jest na niebie, oświetla drogę wędrującym mędrcom. Ogień, obłok i gwiazda są przewodnikami ludzi do ziemi obiecanej. Jest to warta podkreślenia analogia. Chodzi o to, że mędrcy zdążający do nowonarodzonego króla nie kierują się „szkiełkiem i okiem”, ale umieją dostrzec nadprzyrodzone światło, które wiedzie ich do Prawdy.
Zgodzę się z Ewą Kiedio, że książka Benedykta to książka sygnałów. Wiele tematów domaga się rozwinięcia i interpretacji. Może to szansa dla teologów. Może to książka napisana na zachętę. Papież sygnalizuje pewne problemy i mówi: zajmijcie się tym, kochani teolodzy, daję wam te moje myśli jako zachętę do teologii.
Droga pani Anno !
Jezus powiedzial: jesli nie bedziecie jak dzieci nie wejdzecie do krolestwa niebieskiego.
Kto przeyjmuje krolestwo jak dziecko wejdzie do niego.
Ta wiare dziecka reprezentuje papiez.
Jest to wiara kosciola wyrazona w credo nicejsko-konstynopolit. symbolu wiary (polemika z Ariuszem).
Dziewictwo Maryi jest tu nieodzowne i jest to fundament chrzescijanstwa !
Bez tego nie moze byc Jezus synem Bozym !!!
Dziewictwo Marii potrzebne jest by podkreslic wylaczne ojcostwo Boga Ojca.
Jest wypelnieniem cytowanego przez Lukasza, proroctwa Izajasza: oto panna (hebr. alma – mlodka, dziewica; gr. partenos – dziewica; tak tlumaczy zydowska septuaginta!) pocznie i porodzi syna…
Sw. Hieronim wytlumaczyl rodzenstwo Jezusa jako kuzynostwo (semickie jezyki nie rozrozniaja miedzy rodzenstwem a kuzynostwem)
„Według mnie Józef był fizycznym ojcem Jezusa. …Jeśli tak, to powstał, tak jak każdy człowiek, z połączenia plemnika z komórką jajową”
Nie mam słów. Podczas gdy prości ludzie potrafią wierzyć, pani teolog zaprzecza podstawowym prawdom wiary.