Odpierając zarzut, że wcielenie Syna Bożego dokonało się w sposób haniebny i niegodny, bo miało styczność z narządami rodnymi, Grzegorz z Nyssy pisze pean na cześć tychże narządów (Wielka Mowa Katechetyczna 28, tł. T. Sinko):
„Cały układ części organizmu zmierza do jednego celu. Celem tym jest utrzymanie się człowieka przy życiu. Wszystkie inne więc narządy zawierają obecne życie człowieka, a każdy jest przydzielony do innej funkcji; przez nie uzewnętrznia się zdolność odczuwania i działania; narządy rodne zaś dbają o przyszłość, wprowadzając przez siebie do natury następstwo pokoleń. Jeślibyś tedy patrzył na pożyteczność, to od którychże narządów, uważanych za cenne i zaszczytne, byłyby one pośledniejsze? Od któregoż z nich nie byłyby logicznie uznane za cenniejsze? Przecież nie przez oko, ani ucho, ani język, ani przez jakiś inny narząd zmysłów rodzaj nasz utrzymuje nieprzerwaną ciągłość. Służą one, jak powiedziano, teraźniejszemu użytkowi, poprzez tamte natomiast zachowana zostaje dla ludzkości nieśmiertelność, one bowiem sprawiają, że śmierć, działająca przeciw nam, traci poniekąd swą siłę i skuteczność, jako że przez ciągłe narodziny natura wprowadza się zawsze sama na miejsce ubytków. Cóż więc nieprzystojnego zawiera nasze misterium, jeżeli Bóg zmieszał się z życiem ludzkim przez te narządy, przez które natura walczy ze śmiercią?”