Wpatruj się w tego, który już osiągnął cel, odważnie wypłyń w dobrą podróż, w czasie której wiatrem będzie Duch Święty, a sternikiem Chrystus, i weź kurs prosto ku obyczajności. Ci bowiem, którzy wyruszają statkami w morze i handlują na rozległych wodach (por. Ps 107 (106),23), nie tracą nadziei z powodu katastrofy, która przytrafiła się komuś innemu, ale pełni dobrej nadziei starają się ukończyć swoje przedsięwzięcie. Czy nie jest czymś najbardziej absurdalnym ze wszystkiego uznawać za zło, że upadł ktoś prowadzący życie doskonałe, a jednocześnie uważać, że ci, którzy aż do starości żyją w grzechach, dokonują lepszego wyboru? Jeśli straszne jest jednokrotne zbliżenie się do grzechu, to czemu ty z tego właśnie powodu uznajesz za bezpieczniejsze, by w ogóle nie zmierzać do wznioślejszego celu? Czyż nie jest o wiele gorsze popełnianie grzechu przez całe życie i w ogóle nie mieć udziału w czystszym sposobie życia? Jak ty, żywy, możesz słuchać ukrzyżowanego; oddany grzechowi Tego, który umarł dla grzechu? Ty, który nie jesteś ukrzyżowany dla świata i nie przyjmujesz śmierci ciała, jak możesz słuchać Tego, który nakazuje się naśladować i który niesie krzyż na swoim ciele jako znak triumfu nad wrogiem? Jak możesz być posłuszny Pawłowi, który wzywa cię do oddania swojego ciała na ofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu (Rz 12,1), ty, który dostosowujesz się do tego świata, nie przemieniasz się przez odnawianie swojego umysłu (Rz 12,2) i nie zachowujesz się zgodnie z nowością tego życia (Rz 6,4), ale ciągle podążasz za wzorem życia starego człowieka? Jak możesz być kapłanem Boga? A przecież właśnie w tym celu zostałeś namaszczony, aby składać ofiarę Bogu, ofiarę nie jakąś obcą ani podrobioną z czegoś zewnętrznego, ale coś naprawdę twojego, a tym jest twój wewnętrzny człowiek, który powinien być doskonały i nienaganny, wolny od skazy czy wady, zgodnie z zarządzeniem na temat baranka (por Kpł 22,19). Jak złożysz Bogu taką ofiarę, skoro nie słuchasz Prawa, które zabrania spełniać posługę kapłańską człowiekowi nieczystemu (por. Lb 8,6)? A jeśli pragniesz, by i tobie ukazał się Bóg, czemu nie słuchasz, gdy Mojżesz nakazuje ludowi być wolnym od małżeństwa (por. Wj 19,15), aby mogli przyjąć objawienie się Boga? Jeśli uważasz za mało wartościowe ukrzyżowanie razem z Chrystusem, złożenie siebie samego na ofiarę Bogu, stanie się kapłanem Boga najwyższego, bycie godnym objawienia się wielkiego Boga, to co wznioślejszego moglibyśmy ci wymyślić, skoro i te rzeczy, i to, co z nich wynika, wydaje ci się nieistotne? Z ukrzyżowaniem łączy się życie, chwała i panowanie, a dzięki złożeniu siebie Bogu w ofierze następuje przejście od natury i godności ludzkiej do anielskiej. To właśnie miał na myśli Daniel mówiąc, że tysiące tysięcy stoi przy Nim (por. Dn 7,10). Ten, kto posiadł prawdziwe kapłaństwo i złączył się z wielkim arcykapłanem, niewątpliwie także sam pozostaje kapłanem na wieki i śmierć nie przeszkadza mu trwać nieprzerwanie. Owocem uznania kogoś za godnego oglądania Boga jest samo uznanie za godnego oglądania Boga. Zwieńczeniem wszelkiej nadziei, spełnieniem każdego pragnienia, kresem i szczytem Bożego błogosławieństwa, każdej obietnicy i niewypowiedzianych dóbr, które, jak wierzymy, przekraczają poznanie i wiedzę, jest to, co pragnął zobaczyć Mojżesz, czego pożądali liczni prorocy i królowie; godni są tego tylko ludzie czyści sercem, którzy dlatego naprawdę są błogosławieni i błogosławionymi są nazywani, bo oni zobaczą Boga (Mt 5,8). Chcemy, byś i ty stał się jednym z nich dzięki ukrzyżowaniu z Chrystusem, dzięki stanięciu przy Bogu jako święty kapłan, dzięki staniu się czystą ofiarą we wszelkiej czystości, dzięki przygotowaniu się przez świętość na przyjście Boga, abyś i ty mógł zobaczyć Boga w czystym sercu zgodnie z obietnicą Boga i Zbawcy naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała i panowanie na wieki wieków. Amen.
Grzegorz z Nyssy, O dziewictwie, rozdział 24, tł. M. Przyszychowska