Z różnych stron słychać głosy, że teologia powinna pełnymi garściami czerpać z osiągnięć współczesnych nauk szczegółowych: biologii, fizyki, astronomii itd. Do twierdzeń tych nauk powinna przystosowywać swoją narrację o np. pochodzeniu świata, człowieka, naukę o duszy, wolnej woli i wolności… Apele te bez wątpienia nie są pozbawione słuszności, chociaż twierdzenie, że teologia w recepcji osiągnięć nauk szczegółowych zatrzymała się na średniowieczu, nie ma wiele wspólnego z prawdą. Rzadziej słychać jednak wezwania, by teologia odwoływała się do osiągnięć nauk humanistycznych, a zwłaszcza swojej niegdysiejszej „niewolnicy”. Być może wynika to z atmosfery nieprzychylności wobec nauk humanistycznych, w tym i filozofii. Trzeba jednak zapytać, czy teologii nie jest bliżej do nauk humanistycznych niż ścisłych i czy mimo wszystko korzystanie z ich dorobku nie będzie dla niej bardziej owocne. Czytaj dalej Przykazanie kościelne: rozmawiaj!
Archiwum kategorii: Patchworki teologiczne
Ze skrawków sklejone teksty – Robert M. Rynkowski
Bóg zawsze dobry?
Romano Guardini w książce Wyznanie wiary, stawiając pytanie, dlaczego Bóg po stworzeniu znosi świat i nie zniszczy go jak my drażniącego nas komara, pisze tak: Gdyby świat był dla Niego jedynie latającym wokół komarem? Zadanie takiego pytania nie jest głupie. W najmniejszym stopniu. Stwórca nie jest idyllicznym, dobrotliwym i przyjaznym bogiem, lecz Tym, w obliczu którego wszystkie postrachy tego świata stają się nieszkodliwe (s. 30n).
Zadanie takiego pytania z pewnością nie jest głupie, tyle że my go nie stawiamy albo stawiamy w coraz mniejszym właśnie stopniu i z największą obawą. Dzięki różnym gorliwym, zaangażowanym duszpasterzom, na dodatek udzielającym się intensywnie w internecie, mamy bowiem obraz Boga całkowicie obłaskawionego, o którym jedyne, co można powiedzieć, to że jest Bogiem miłości i dobroci. Zawsze. O żadnej grozie Boga nie może więc być mowy. Zapyta ktoś: a cóż w tym twierdzeniu niewłaściwego? Przecież Bóg taki jest, bo nie może raz być dobry, a innym razem niedobry.
Ale co w takim razie mamy zrobić z Księgą Hioba, w której odpowiedź na pytanie o cierpienie niewinnego nie jest wcale oczywista? Co zrobić z miejscami, w których mowa jest o gniewie Boga, a nawet samego Jezusa? Czy wystarczy wtedy powiedzieć, że Bóg jest dobry zawsze? A co zrobić w sytuacji doświadczenia cierpienia i zła? Czy wtedy to, że Bóg jest dobry zawsze jest takie oczywiste?
Ale to, że nie dostrzegamy jakiejkolwiek grozy Boga, nie bezrozumnej dzikości, ale właśnie grozy Boskości, nie uchodzi nam na sucho. Bo czy nie jest przypadkiem tak, że ponieważ nasz Bóg jest tylko dobrotliwym dziadziusiem, postrachy świata stały się tak bardzo przerażające, że aż paraliżujące? Tak przerażające, że dobrotliwy dziadziuś nie jest w stanie z nimi sobie poradzić? A skoro nie jest w stanie sobie z nimi poradzić, to czy jest nam w ogóle do czegokolwiek potrzebny?
Wybieranie drogi na skróty rzadko kończy się dobrze. Owszem, możemy dojść do celu, czasem nawet szybciej niż długą drogą, ale częściej może być tak, że jeśli w ogóle do celu dotrzemy, to porządnie pokiereszowani. Dlatego warto dostrzec najpierw grozę Boga, by potem w pełnym blasku dostrzec Jego dobro.