Kobieta w Kościele

Niełatwy jest los kobiety w Kościele katolickim aż do dzisiaj. Nie możemy być kapłankami, a pewnie niektóre z nas miałyby ochotę. Kościół nie pyta nas o zdanie w żadnej sprawie, o wszystkim decyduje się za naszymi plecami (ten zarzut odnosi się również do ignorowania przez Kościół świeckich w ogóle, mężczyzn również). Generalnie mam wrażenie, że kobieta nie ma w Kościele nic do powiedzenia. Mało jest kobiet teologów, mało kobiet autorek książek religijnych, mało redaktorek w katolickich czasopismach. Tak, kobieta ma cięższy los nie tylko w Kościele, ale także w biznesie czy polityce, ale tam przynajmniej jest jakaś szansa, że cokolwiek osiągnie.

Wiem, że Jan Paweł II mówił o „geniuszu kobiety”, ale co to właściwie ma znaczyć? Taki sam geniusz kobiet, jak i mężczyzn. Jeśli są takie genialne, to dlaczego nikt ich nie słucha? Dlaczego nie mogą być kapłankami? Czy nie marnuje się tutaj wielki potencjał Kościoła? Przecież za czasów św. Pawła sytuacja kobiet wyglądała o wiele lepiej. Były apostołkami i nauczycielkami wiary. Potem jednak zniknęły z pola widzenia wspólnot kościelnych, odsunięte przez patriarchalnych przywódców. Zabroniono im mówić w kościele, nakazano siedzieć cicho i słuchać męża. Ponoć badacze Biblii kwestionują autorstwo tego fragmentu listu św. Pawła, który tak właśnie poucza kobiety. To, co było do przyjęcia 2000 lat temu, nie przemawia do kobiet dzisiejszych. One to właśnie najszybciej odchodzą z polskiego Kościoła. Szybciej niż mężczyźni.

Dyskryminacja kobiet oraz potępiający stosunek do seksualności wyraziły się w nakazie celibatu, który powoduje, że duchowieństwo nie ma dziś kontaktu z kobietami, traktuje je pogardliwie, jako zagrożenie i pokusę. Co może wiedzieć papież o kobiecie? A tymczasem Benedykt XVI z całą stanowczością twierdzi, że kobiety nie czują się dyskryminowane w Kościele. Czy pytał o to kobiety? Zrobił może jakieś referendum wśród katoliczek?

Kościół ma zatem długą drogę do przebycia, żeby sprostać oczekiwaniom nowoczesnych kobiet. Mam nadzieję, że dożyję czasów, kiedy papież pozwoli wyświęcać kobiety i zniesie celibat. Czułabym wtedy, że Kościół naprawdę liczy się z kobietami i ceni je. A teraz tego nie czuję.

Jaka jest obecnie widzialna rola kobiet w Kościele? Na podstawie mojego skromnego doświadczenia twierdzę, że marginalna. Stanowią w Polsce większość uczestników mszy i wszelkiego rodzaju nabożeństw. Sprzątają kościoły i plebanie. Obsługują księży. Pieką ciasta na imprezy kościelne. Dają składki na inwestycje kościelne. Słuchają Radia Maryja. Uczestniczą chętnie w różnych „kursach duchowości”. Sama byłam uczestniczką kursu malowania ikon oraz wykładów o duchowości chrześcijańskiego Wschodu. Ponad 90% uczestników stanowiły kobiety, co wydało mi się dość dziwne, zwłaszcza że wykładowcami byli w 90% mężczyźni. Księża wykładowcy traktowali mnie z góry, nie jako partnera do rozmowy. Jedynie świeccy wykładowcy z młodego pokolenia traktowali mnie normalnie i przyjaźnie. Dlatego z wielkim dystansem traktuję tego rodzaju kursy, zgromadzenia i wspólnoty. Ja tam nie pasuję. Jakby się dobrze zastanowić, to nie pasuję w ogóle do Kościoła jako organizacji. Po części dlatego, że całe struktury organizacyjne Kościoła są obsadzone przez mężczyzn. Oni są pasterzami, a my owieczkami. Wszystko jasne.

Czy kobiety mają jeszcze jakąś niewidzialną rolę w Kościele? Ukrytą? Tego nie wiem, ale być może tak jest. Mam taką nadzieję.

13 myśli nt. „Kobieta w Kościele”

  1. Jest w Kosciele wiele kobiet ktore czuja sie w Nim dobrze i jest wiele ktore nie czuja sie dobrze. Czasem mam wrazenie ze wspolczesnie kobiety robia z siebie menczennice. Te biedne kobiety. Jak im ciezko….ten straszny Kosciol, papiez, menzczyzni, ksieza…nikt ich nie rozumie. Zycie …wladza mezczyz to jest wspanialy swiat…Ci wstreni mezczyzni zatrzymali sie w rozwoju i bronia swojej wladzy poslugujac sie nawet Pismem Swietym. Czegos mi w tych stwierdzeniach brakuje. Napisze tak samo jak te biedne kobiety. Szkoda ze te kobiety nie widza cierpienia mezczyzn…itd. Mysle ze mezczyzni ale i kobiety musza uczyc sie Milosci. Jeszcze jedno zdanie. Ile jest rodzin ..czy probostw gdzie kobiety nie graja pierwszych skrzypiec? W naturze kobiety jest ze chca rzadzic nad mezczyzna. Czy to nie jest podstawowy problem z ktorym kobiety nie potrafia sobie poradzic?

  2. Idąc takim tokiem rozumowania, dojdziemy szybko do wniosku, że każdemu, kto zauważa coś niedobrego wokół siebie, „brakuje miłości”, jak Pan stwierdził. Jeszcze nie tak dawno temu, kobietom skarżącym się w konfesjonale na problemy z mężem alkoholikiem, brutalem, mówiono, że być może za mało kochają…za mało się modlą…za mało starają…Dziś oczywistą się wydaje wiedza, że alkoholizm to choroba, którą trzeba wieloma metodami leczyć. Czy zachęcamy do leczenia innych chorób modlitwą?…Ale wracając do rzeczy. Dlaczego wydaje się Panu, że kobiety marudzą, rozczulają się nad sobą? I na jakiej podstawie uważa Pan, że cechą natury kobiet jest chęć rządzenia?(pozostawmy zupełnie nietknietym pytanie, czy należy odróżniać naturę kobiecą i męską w ogóle…) Jak udało się to Panu zbadać lub też na jakich materiałach się Pan oparł stwierdzając taki fakt? Aż pachnie dziełami w stylu „Kobieta, kapłaństwo serca” Jo Croissant, w którym wciska się kobiety w gotowe, wysłodzone, wypielęgnowane schematy pięknej uczuciowości i wzniosłej duchowości, chęci oddawania siebie na służbę bliźnim zawsze i wszędzie. Niedobrze się robi. A każdy przejaw zwykłego, logicznego myślenia i pytań „dlaczego?”natychmiast kwituje się uśmieszkiem albo ironicznym komentarzem, że się babom w głowach poprzewracało. Jestem magistrem teologii. Pamiętam ze studiów coś, co chyba do końca życia ze mną zostanie, tzw. argument z przyzwoitości publicznej, na poparcie faktu, że kobieta nie może być księdzem…albo fakt, że skoro Pan Jezus przyszedł na świat jako mężczyzna, taki też był zamysł wobec Jego następców – kapłanów. Na pytanie – czy wobec tego kobiey są w ogóle odkupione, skoro Jezus był mężczyzną? – wykładowca nie umiał odpowiedzieć. Kobiety w Kościele hierarchicznym są traktowane jako personel pomocniczy, a nie równy partner do rozmowy. Nie ma tutaj żadnego otwarcia ani dialogu. Zachęcam Pana, żeby trochę lepiej Pan poznał kościelną strukturę i życie, a zobaczy Pan, że to nie marudzenie, ale słoszne pytanie o własne miejsce.

  3. Dziękuję pani Katarzynie za odpowiedź panu Jonaszowi. Zupełnie się z Panią zgadzam. Rola kobiet ma być (według mężczyzn) jakoś niewidzialna w świecie, czysto duchowa. To ograniczanie aktywności kobiet przez Kościół znajdowało wyraz na przykład w postawie różnych mistyczek, które, chociaż miały inne, bardziej „światowe” powołania, zadowalały się byciem „ofiarami miłości” poświęcającymi się za zbawienie innych. Tylko tyle mogły zrobić w Kościele, który zamykał im drogę do realizowania się na inne sposoby. Na przykład Teresa z Lisieux, która chciała być kapłanką, apostołką, misjonarką. Obecnie kobiety nie zadowalają się rolą męczennic. Nie chcą władzy nad mężczyznami, ale chcą, aby mężczyźni w Kościele się tą władzą z nimi podzielili.

  4. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest, że mężczyźni uważają, że kobiety chcą władzy na nimi? Sama będąc kobietą jestem przekonana o tym, że wcale tego nie pragnę i absolutnie nie jest to w mojej naturze. Myślę, że wiele kobiet zgodzi się ze mną, a „rzekoma” chęć władzy nad mężczyzną może być wyłącznie projekcją własnych pragnień.
    Słowa te kieruję zarówno do Pana Jonasza jak i innych mężczyzn, który prezentują podobny światopogląd:
    Drodzy Panowie!
    My kobiety nie chcemy władzy, jedyne czego pragniemy to poczucia miłości i bezpieczeństwa z Waszej strony. Chcemy, aby ten świat był NORMALNY, zgodny z prawem ustalonym przez Boga, a nie prawem ulepszanym przez ludzi (głównie mężczyzn przeto oni rządzą tym światem). W obliczu, gdy sami, często użalając się nad sobą, przybieracie maskę cierpiętnika i nie potraficie udźwignąć tej władzy, jesteśmy zmuszone ją przejąć, ale tylko w obronie wyższego dobra – dobra rodziny, dzieci, społeczeństwa. Chętnie oddamy Wam tę władzę jeśli tylko będziecie mieli odwagę wziąć ją w swoje silne dłonie i pewny umysł i będziecie mieli odwagę ukorzyć się jedynie przed Stwórcą, aby czerpać siłę z Jego Mocy. Idąc śladem Chrystusa, będziecie mieli odwagę walczyć o to co ważne, stając w obronie swojej kobiety, swojej rodziny, swojego narodu, w obronie chrześcijańskich wartości i tak jak Chrystus walczyć ze słabościami swojego niedoskonałego ciała. A my będziemy Was w tym oddanie wspierały, bo taka właśnie jest nasza rola. Wspierać Was w waszych dobrych i mądrych poczynaniach.

    Odnosząc się do słów Pani Anny Connolly: Rozumiem Pani rozczarowanie i chęć zaznaczenia swojej obecności w kościele. Czuję podobnie, że posługa kobiet w dużej mierze ogranicza się do usługiwaniu księżom i sprzątaniu kościoła. Tym bardziej jest przykre, że tak bardzo ta praca jest niedoceniana przez mężczyzn, a często też komentarze z ich strony uwłaczają naszej godności. To naprawdę jest bardzo smutne i boli… Niewielu mężów i kapłanów dostrzega, że to właśnie my kobiety, matki pierwsze wprowadzamy naszych synów w świat duchowy obcowania z Bogiem i uczymy tworzenia z nim bliskiej relacji. To my kobiety często łagodzimy spory i z wielkim zaangażowaniem wysłuchujemy o waszych problemach w pracy, po to by Wam pomóc i służyć swoim wsparciem. Dlaczego tak się dzieje, że w wieku dorosłym ci wrażliwi na wartości chłopcy odchodzą od wiary, która została im wpojona przez matki? Tego nie wiem, ale taka jest wola każdego człowieka. I to też trzeba uszanować. Podobnie jak trzeba uszanować celibat i świadomy wybór przez księży takiej właśnie drogi życiowej. Nie wiem co Duch Święty objawi Papieżowi Kościoła Katolickiego, ale póki co wiem, że muszę zgodzić się z tym co zostało objawione. Nie mogę się jednak zgodzić i zarazem przyzwalać na nie poszanowanie naszej godności w Kościele i traktowania nas jako rzekomych kusicielek biednych księży. W przeważającej większości traktujemy księży nie jak mężczyzn, ale jako przewodników duchowych. Mężczyźni którzy twierdzą inaczej mają prawdopodobnie problem z własną seksualnością. A jeśli kapłanowi zdarzy się taka kobieta, która próbuje go uwieść to jestem przekonana, że kapłan przekonany o swoim powołaniu potrafi takiej kobiecie wyjaśnić jej samotność i pokierować ją właściwą drogą. Idąc śladami św. Jana Pawła II każdy kapłan może mieć wiele przyjaciółek i oddanych współpracowniczek na płaszczyźnie intelektualnej i duchowej, a nie koniecznie fizycznej. Mądry kapłan nie będzie uciekał od takiej kobiety, a uczyni ją odpowiedzialną za scholę, pielgrzymkę, akcje dobroczynną, etc., lub pozwoli stworzyć inne struktury działające w Kościele, w których kobiety znakomicie mogą się realizować i wykazać swoją wszechstronną kreatywność.
    Z życzeniami Bożego błogosławieństwa dla wszystkich Czytelników

  5. „Pamiętam ze studiów coś, co chyba do końca życia ze mną zostanie, tzw. argument z przyzwoitości publicznej, na poparcie faktu, że kobieta nie może być księdzem…albo fakt, że skoro Pan Jezus przyszedł na świat jako mężczyzna, taki też był zamysł wobec Jego następców – kapłanów. Na pytanie – czy wobec tego kobiey są w ogóle odkupione, skoro Jezus był mężczyzną? – wykładowca nie umiał odpowiedzieć. ”

    Pani Katarzyno, bardzo dobre pytanie.

    Chrzescijanstwo w wiekszosci traktuje argument meskiego przywodztwa duchowego, w tym samego Mistrza i 12 meskich apostolow w zapisach ewangelicznych jako podstawe eliminacji kobiet z tego kregu .
    Czy jest to jednak logiczny wniosek ? Pamietajac, iz sam Jezus jak i apostolowie byli Zydami, czyz nie powinnismy wysnuc wg. powyzszego schematu raczej wniosku, iz tylko Zydzi powinni pelnic NAJWYZSZE przywodcze role w kosciele ?

    Pewien problem krytyka tekstu biblijnego ma tez jak wiemy z autentycznoscia zawierajacych szowinistyczne tresci listow ap. Pawla do Tymoteusza, jak i fragmentem z 14 rozdz. listu do Koryntian.

    1 Kor 14: 34-36]

    „(34) kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. (35) A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu. (36) Czyż od was wyszło słowo Boże? Albo czy tylko do was przyszło? ”

    1 Tym. 2:12
    „12. Bo niewieście nie pozwalam uczyć, ani władzy mieć nad mężem, ale aby była w milczeniu.
    (BG)”

    Obawiam sie tez, ( i tu musze od razu przeprosic za sarkazm) iz odpowiedz na pani pytanie mogla by brzmiec, iz Jezus jako mezczyzna czyli istota wyzsza od kobiety, mogl z racji tej wyzszosci odkupic zarowno rownych sobie mezczyzn jak i nizsze „ranga plci/ istoty czlowieczenstwa (?) ” kobiety. Niemozliwa, wiec bylaby sytuacja odwrotna. Kobieta nie ma bowiem mozliwosci odkupic mezczyzny 🙂

    Z drugiej strony mam tez pewne watpliwosci do dosc sprzecznych nauk teologii, ktora to raz WINI glownie Adama za zrzucenie ODPOWIEDZIALNOSCI za grzech pierworodny na Ewe, dajac do zrozumienia iz sam fakt posiadania wolnej woli jest wystarczajacym dowodem w akcie oskarzenia pierwszego i doskonalego czlowieka . Drugim razem sam ap. Pawel to EWE GLOWNIE OBARCZA ZA GRZECH, ktory to kobiety maja odpokutowac ULEGLOSCIA / posluszenstwem wobec swych mezow.
    Zas glownym oskarzonym ze strony Boga jest jednak szatan, ten, ktory PIERWSZY namowil ludzi do nieposluszenstwa, i ktory z racji tegoz ma poniesc najsurowsza kare, bez mozliwosci odkupienia winy.
    Nasuwa sie wniosek, iz to z racji swej wyzszosci intelektualnej nad czlowiekiem, gdyz jak mowi nam N.T od tego, ktoremu wiecej dano, wiecej bedzie wymagane.

    Czyzby wiec Ewa byla uwazana przez ap. Pawla jednak za istote, od ktorej mozna wiecej wymagac z racji jej madrosci przewyzszajacej madrosc Adama , przekladajacej sie na wieksza odpowiedzialnosc za swe czyny ?
    Mowie tylko o samym potencjale intelektualnym, a nie wiedzy, bo ta nabyli dopiero po zerwaniu owocu z drzewa dobra i zla .

    W powyzszym widzimy, tez swego rodzaju stopniowanie kar. Mniemam, iz wg. owego schematu, gdyby w raju bylo wiecej istot , ostania , ktora by za posrednictwem kolejnych zgrzeszyla, bylaby potraktowana najlaskawiej.

    Ale to tylko takie moje dywagacje, ktore mozna, a nawet nalezy potraktowac z przymruzenim oka. 🙂

    Pozdrawiam..

  6. „KOBIETA JEST NAJWIEKSZYM ZAGROZENIEM MEZCZYZNY”

    DO JONASZA:

    „Czasem mam wrazenie ze wspolczesnie kobiety robia z siebie menczennice. Te biedne kobiety. Jak im ciezko….ten straszny Kosciol, papiez, menzczyzni, ksieza…nikt ich nie rozumie. Zycie …wladza mezczyz to jest wspanialy swiat…Ci wstreni mezczyzni zatrzymali sie w rozwoju i bronia swojej wladzy poslugujac sie nawet Pismem Swietym.”

    Jonaszu, nie wiem w jakiej Ty rzeczywistosci egzystujesz, ale z pewnoscia jest ona inna od mojej kobiecej , a przynajmniej inaczej postrzegana, stad tez ta wieczna wojna plci.

    Ten patriarchalny swiat jest swiatem stworzonym przez mezczyzn , a wiec i dla mezczyzn, W systemach patriarchalnych bardzo wyraziscie wylania sie MESKA perspektywa postrzegania rzeczywistosci.
    Nawet Judaizm, probujacy ujarzmic meska nieposkromiona seksualnosc , uwiklal w te rewolucje przede wszystkim KOBIETY, ktore poniosly tego najbolesniejsze konsekwencje. To one glownie byly karane za wszelkie przejawy meskiej chuci ( gwalty, cudzolostwo etc. vide: sprawowanie kontroli nad samicami przez samce PAWIANA PLASZCZOWEGO). Wszelka niemoralnosc plci meskiej przypisana zostala plci slabszej, i za to owa byla srogo I spektakularnie karana.
    A glownym zrodlem tego barbarzynskiego procederu bylo meskie EGO posiadacza / WLASCICIELA, czyli tak dumnie brzmiacy do dzisiaj ” MESKI HONOR”, ktorego „posiadania” kobietom rzecz jasna zabroniono (stad zywe do dzisiaj okreslanie osobnikow plci meskiej nie posiadajacych honoru, slabych i lekliwych epitetami charakterystycznymi dla zenskiej anatomii).
    Meska perspektywa widzenia swiata, przeklada sie z reguly na przemoc fizyczna i okrucienstwo wobec plci slabszej, od ktorej to plec meska jest naturalnie uzalezniona w aspekcie fizjologii.

    Polecam tutaj swietny i MOCNY artykul Piotra Ibrahima Kalwasa, zamieszczony na lamach „Gazety Wyborczej” „Pieklo kobiet” poruszajacy glownie problem obrzezania dziewczynek w Egipcie.

    Artykul przy okazji porusza tez niezwykle wazny dzis problem mozliwosci integracyjnych dwoch jakze odmiennych, chocby pod katem tradycji i „MORALNOSCI ” kultur.

    Przestrzegam, iz opisy dla ludzi wrazliwych na bol i cierpienie sa WSTRZASAJACE , a JEZYK adekwatny do calego tego g….a, jak okresla wyrzezanie autor tekstu.
    Niestety, ale czasami rzeczy trzeba potrafic i przede wszystkim MIEC ODWAGE nazwac po imieniu. Przeklenstwa, tez odgrywaja w naszym jezyku dosc istotna, a nawet pozytywna role.

    Zacytuje fragment rozpoczynajacy artykul:

    „KOBIETA JEST NAJWIEKSZYM ZAGROZENIEM MEZCZYZNY, jego złym duchem prowadzącym na manowce. A ZWODZI GO zawsze tym, co ma pomiędzy nogami. Dlatego należy to WYCIAC.

    – Lepiej nie tykaj tego tematu, to niebezpieczna zabawa. Zresztą i tak nic albo mało się dowiesz, bo żadna Egipcjanka nie będzie chciała o tym z tobą rozmawiać. To największe tabu Egiptu. I największy wstyd.”

    Tak mi powiedziała Riham – moja znajoma z aleksandryjskiego uniwersytetu. Studia menedżerskie, trzy języki, uwielbia kino Almodóvara i kreacje Gaultiera, nie nosi hidżabu. Spotkaliśmy się na ulicy przed Biblioteką Aleksandryjską.”

    Co jeszcze znamienne, barbarzynskiemu wyrzezaniu poddawane sa nie tylko muzulmanki, ale takze CHRZESCIJANKI.

    Tak, wiec Jonaszu zycze owocnych przemyslen i w zwiazku z tym bardziej przemyslanych komentarzy.

    Pozdrawiam..

  7. Aby UWRAZLIWIC szczegolnie meska czesc potencjalnych czytelnikow na ciezki KOBIECY LOS, tak bardzo ZALEZNY od powiewu wiatru historii, pozwole sobie wkleic caly wspomniany przeze mnie wyzej artykul:

    http://wyborcza.pl/duzyformat/1,140255,16577575,Pieklo_kobiet.html

    Wyborcza.pl Duży Format

    Piekło kobiet
    Piotr Ibrahim Kalwas 04.09.2014 01:00

    „Obrzezanie kobiet w Egipcie jest wciąż tematem tabu.

    Kobieta jest największym zagrożeniem mężczyzny, jego złym duchem prowadzącym na manowce. A zwodzi go zawsze tym, co ma pomiędzy nogami. Dlatego należy to wyciąć

    – Lepiej nie tykaj tego tematu, to niebezpieczna zabawa. Zresztą i tak nic albo mało się dowiesz, bo żadna Egipcjanka nie będzie chciała o tym z tobą rozmawiać. To największe tabu Egiptu. I największy wstyd.

    Tak mi powiedziała Riham – moja znajoma z aleksandryjskiego uniwersytetu. Studia menedżerskie, trzy języki, uwielbia kino Almodóvara i kreacje Gaultiera, nie nosi hidżabu. Spotkaliśmy się na ulicy przed Biblioteką Aleksandryjską.

    – Ale dlaczego niebezpieczna? – spytałem.

    – Bo niektórzy faceci mogą za to obić ci twarz, jeśli dowiedzą się, że rozmawiasz z ich córkami albo żonami o khitan.

    Khitan oznacza wycięcie łechtaczki. Prawie wszystkie Egipcjanki zostają poddane temu brutalnemu zabiegowi – zarówno muzułmanki, jak i chrześcijanki. Hala Youssef, posłanka do parlamentu i działaczka feministyczna, mówi, że problem nie jest natury religijnej, tylko kulturowej, a przede wszystkim obyczajowej: – Dziewczynki są obrzezane, aby w przyszłości nie myślały o seksie. To plugastwo i barbarzyństwo ciągnie się od czasów przedislamskich.

    Mimo iż oficjalnie zabieg obrzezania nie występuje w dogmatyce islamskiej czy koptyjskiej, to popiera go zarówno wielu imamów, jak i księży.

    „Kobieta jest największym zagrożeniem mężczyzny, jego złym duchem prowadzącym na manowce. A zwodzi go zawsze tym, co ma pomiędzy nogami. Dlatego należy to wyciąć”. To cytat z „mądrości” Nassera al-Shakera, działacza konserwatywnej partii salafickiej, w czasie rocznych rządów Bractwa Muzułmańskiego jednego z głównych orędowników legalizacji obrzezania dziewczynek. Wtórowała mu Azza al-Gharf, wpływowa posłanka Bractwa Muzułmańskiego: – Ludzie powinni robić to, co im ułatwia życie, a obrzezanie kobiet to błogosławieństwo dla egipskiej rodziny.

    Teraz, kiedy islamiści zostali odsunięci od władzy, sprawa legalizacji obrzezania kobiet została rozwiązana, ale nie oznacza to, że w praktyce obrzezania jest mniej.

    „Tego bólu nie da się opisać” – Londyn europejską stolicą obrzezania dziewczynek.

    – Żadna kobieta nie będzie o tym z tobą rozmawiać, zapomnij – powtarza Riham i kręci przecząco głową.

    – Żadna Egipcjanka… OK, to zacznę od ciebie: Riham, jesteś obrzezana? – walnąłem bezczelnie.

    Dziewczyna wybałuszyła oczy, zrobiła się czerwona, jej usta drgnęły nerwowo kilka razy. Tutaj tak się nie rozmawia z kobietą.

    – Tak – ściszyła głos. – Tak, jestem – i nagle zaczęła krzyczeć: – Ale po co ci to?! To moja prywatna sprawa!

    – No, właśnie chyba nie tylko twoja prywatna sprawa, tak to czuję. To problem całego społeczeństwa egipskiego. No i kto ci to zrobił, co? Kiedy? Jak nie chcesz o tym rozmawiać, to już sobie idę. Najwyżej napiszę, że kulturalna, wykształcona Egipcjanka nie chciała ze mną o tym gadać – grałem z nią trochę va banque, ale tak naprawdę dobrze ją znałem i czułem, że mi powie.

    – Nigdy… Nigdy o tym nie rozmawiałam z żadnym facetem – znowu ściszyła głos. – To haram – zakazane.

    – Tym bardziej z hałagą, co?

    Hałaga to pejoratywne egipskie określenie Europejczyka. Jednak, co znamienne, egipscy muzułmanie czasem mówią tak o swoich rodakach Koptach. Jest w tym określeniu zarówno niechęć, jak i strach. Strach przed obcym, innym.

    – Tak, z cudzoziemcem rozmawiać o takich sprawach to… Wiesz… Poza tym na ulicy… Ludzie… – była wyraźnie skonfundowana.

    Chwilę potem już siedzieliśmy w Cilantro, eleganckiej kawiarni obok Biblioteki. Taras, widok na Morze Śródziemne, włoska kawa. Tuż obok znakomita księgarnia Diwan, a na wystawie anglojęzyczne wydania książek Nadżiba Mahfuza – egipskiego noblisty, jednego z największych krytyków egipskiego społeczeństwa. Pisał o wszystkich możliwych patologiach Egiptu, ale nigdy nie napisał o khitan . Ani żaden inny ze światowych intelektualistów egipskich. I nie śpiewa o tym żaden egipski raper, nie pisze żaden znany dziennikarz. Codziennie czytam tony egipskich newsów, w ciągu sześciu lat trafiłem może trzy-cztery razy na ten temat.

    Tylko niektórzy sekularyści i egipskie kobiety z organizacji feministycznych o tym mówią. A właściwie krzyczą, bo mówienie o khitan w Egipcie jest natychmiast zagłuszane krzykiem oburzenia.

    – Najwięcej walczy z obrzezaniem Nawal El Sadaawi – Riham zanurzyła łyżeczkę w czekoladowych lodach. – To najodważniejsza egipska bojowniczka o prawa kobiet.

    Nawal El Sadaawi ma 83 lata. Jest psychiatrą, pisarką i najbardziej znaną egipską feministką. Za rządów Sadata była ministrem zdrowia, ale została zdymisjonowana i uwięziona za kontrowersyjne poglądy, które uznano za „sprzeczne z egipską moralnością”. Pod koniec lat 80. była adresatką niezliczonych pogróżek ze strony islamistów, wreszcie po dwóch nieudanych zamachach na jej życie Stany Zjednoczone zaproponowały jej azyl. W 1996 r. wróciła do Egiptu. Mimo iż islamiści cały czas jej grożą, odmówiła korzystania z ochrony policji.

    – Całym sercem oddała się walce z islamizmem – mówi Riham – a przede wszystkim walce o zniesienie obrzezania kobiet.

    – Dobrze, ale tak naprawdę o co w tym chodzi? – pytam. – Dlaczego kobiety mają nie mieć łechtaczek? Powiedz mi prawdę, ale nie egipską prawdę.

    Dziewczyna skrzywiła się z niesmakiem. Egipcjanki udają, że nie mogą znieść rozmawiania o seksie. Bo tak wypada – kobiecie, muzułmance, potencjalnej żonie, dziewicy.

    – Chodzi o tahar, no wiesz… – powiedziała.

    – O co?

    – O tahar , czyli czystość… Chodzi o to, żeby kobieta była dziewicza… pełna miłości tylko do swojego męża… i żeby…

    – Riham, przestań gadać bzdury.

    Spojrzała na mnie, znów drżały jej usta. Robiła dziwne grymasy. Na jej twarzy wypisane były teraz wieki zakłamania – religijnego, obyczajowego, moralnego.

    – No, dawaj, habibi , hałaga nie może doczekać się prawdy.

    Riham zaklęła szpetnie pod nosem i pochyliła się w moją stronę.

    – Chodzi o to – syczała – chodzi o to, żeby, kurwa… kurwa… – denerwowała się – żeby kobieta ZADNEJ PRZYJEMNOSCI z seksu. Tylko o to chodzi tym pierdolonym, grubym chłopom. Żeby czuli się bezpiecznie, jak idą pierdolić ruskie dziwki! – wybuchła, próbowała opanować podniesiony głos.

    Ludzie w kafejce podnieśli głowy i spojrzeli na nas.

    – No – kiwnąłem głową. – Super, teraz mówisz prawdę.

    Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że na całym świecie żyje ok. 130 milionów kobiet, które zostały poddane zabiegowi obrzezania, wycięcia warg sromowych i zaszycia pochwy. Większość ofiar to mieszkanki Afryki, co piąta z nich jest Egipcjanką. W grudniu 2012 roku Zgromadzenie Generalne ONZ uznało zabieg obrzezania kobiet za pogwałcenie praw człowieka i wezwało do jego delegalizacji we wszystkich krajach, w których jest praktykowane. Problem w tym, że obrzezanie kobiet jest zabronione oficjalnie we wszystkich tych krajach, ale mało kto się tym przejmuje.

    Problem dotyczy także krajów europejskich. Jak podaje brytyjska organizacja kobieca Forward, w Wielkiej Brytanii cały czas zagrożonych okaleczeniem jest ponad 100 tysięcy dziewczynek z imigranckich rodzin. W Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech i innych krajach UE działają „lotne grupy” arabskich lekarzy i wszelkiej maści marabutów (znachorów), którzy wykonują po domach zabieg obrzezania dziewczynek.

    Obrzezanie kobiet w Londynie

    Lalka

    Przez chwilę siedzimy w milczeniu. Morze faluje turkusowo. Biblioteka Aleksandryjska jest obok waszyngtońskiej największą biblioteką świata. Zgromadzono w niej już ponad 8 milionów książek z całego świata.

    – I co to da? – Riham bezradnie wzruszyła ramionami.

    – Co masz na myśli?

    – No to, że o tym napiszesz w swoim dziwacznym języku?

    – To da, że dowiedzą się o tym dziesiątki tysięcy ludzi w Polsce. Kolejne dziesiątki tysięcy, o które walczą profesor Sadaawi i kobiety na całym świecie. Żeby coraz więcej ludzi o tym wiedziało. I więcej, i więcej. Mów: jak ci to zrobili?

    – Zrobili mi to, jak skończyłam osiem lat – patrzyła nieruchomo w morze. Kiwała się lekko w przód i w tył. Mówiła rytmicznie, jakby recytowała modlitwę. – Pamiętam dokładnie, bawiłam się lalką, którą dostałam na urodziny. W domu było pełno ciotek, babek, kuzynek, pełno kobiet, patrzyły na mnie, szeptały, głaskały po głowie. Nagle wpadły do mojego pokoju – zaczęła płakać – i złapały mnie za nogi i za ręce. Krzyczałam, gryzłam, wyrywałam się. Nie wiedziałam, co się dzieje. Pamiętam, że mój ojciec i moi starsi bracia stali odwróceni twarzami do ściany, jak mnie nieśli. Nie zapomnę tego nigdy: stali odwróceni. Kobiety zaniosły mnie do drugiego pokoju, gdzie już była znachorka. Baba w nikabie. Czarna baba bez twarzy, z nożem w ręku. Pamiętam ten nóż. To był taki mały, zakrzywiony nóż. Szeptała jakieś sury z Koranu. Wszystkie baby szeptały wersety z Koranu. Rzuciły mnie na łóżko i przytrzymały za ręce i za nogi. Matka wsadziła mi w zęby kawałek drewna. Potem poczułam niewiarygodny, rozdzierający ból między nogami. Wyłam z bólu. I zaraz potem na szczęście straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam, leżałam w tym samym miejscu, a moja matka siedziała obok i głaskała mnie po głowie. W ręku trzymałam lalkę, cały czas trzymałam tę urodzinową lalkę. Była cała zakrwawiona, po prostu cała spływała krwią.

    Brzytwa

    Łzy powoli ciekną po twarzy Riham. Z barowych głośników sączy się głos Barbry Streisand: „New York State of Mind…”. Rozglądam się po stolikach. Naliczyłem 11 kobiet. Eleganckie, modne, obwieszone orientalną biżuterią. Torebki Givenchy, hidżaby od Niny Ricci. Uśmiechnięte, wymalowane, bogate.

    – Tak, tak – Riham podążała za moją myślą – prawdopodobnie każda z nich przeszła to samo co ja…

    – Nożem, żyletką u baby znachorki? Te eleganckie dziewczyny?

    – Tak, być może. Ale w miastach robi to zaufany lekarz. Po godzinach, w swoim gabinecie. Za grube pieniądze, ale przynajmniej w laboratoryjnych warunkach. Wtedy przeżywasz. Ale na wsi robi to nierzadko fryzjer. Brzytwą. W małych miasteczkach na bazarach są takie budki, gdzie siedzi brudny chłop i sprzedaje gazety i papierosy. Ale wszyscy wiedzą, że oprócz tego ten śmierdziel zajmuje się wycinaniem brzytwą łechtaczek małym dziewczynkom. Albo jego baba czy kuzynka. To taki ukryty punkt kontaktowy.

    – Ukryty przed kim?

    – Przed władzami. To jest zabronione w Egipcie. Zresztą dopiero od siedmiu lat. Przedtem nikt się nie opierdalał, rżnęli dziewczynki jak barany. Czasem robili to zbiorowo, zresztą teraz też to robią w małych miasteczkach, we wsiach, gdzie sami swoi.

    – Jak to: zbiorowo?

    – No, rodziny się zwołują i sprowadzają swoje córki do jednego domu. Jest wielkie party, żarcie, palenie haszu, przychodzi imam albo ksiądz, albo jeden i drugi. I jak odpierdolą swoje obrzędy, to wtedy rozkładają na podłodze kilkanaście swoich córek i sióstr. Krewni przytrzymują je za ręce i za nogi i jakiś siepacz albo znachorka chodzi i po kolei wyrzyna dzieciom łechtaczki starą żyletką. Wszystko spływa krwią, dziewczynki wyją i błagają o pomoc. Jest piekło.

    Wycie

    – Potem?

    – Potem połowa z nich dostaje ropnego zapalenia pochwy, straszliwych, powikłanych infekcji dróg moczowych. Rodziny nie leczą dzieci u lekarza, bo się boją, że lekarz doniesie na policję. Sprowadzają wiejską babę z ziołami, która naciera je jakimiś wywarami. Nie można oddać moczu, pali, jakby ktoś polewał pochwę kwasem. Dziewczynki tygodniami wyją z bólu. To wycie często słychać w nocy w egipskich wsiach.

    – A potem?

    – Potem umierają w potwornych mękach, a imam i cała rodzina stoją nad nimi i się modlą. Maktub . Potem jest stypa, żarcie, hasz, może przy okazji jakieś zaręczyny i umawianie się na następne wycinanie łechtaczek. Niektóre rodziny na prowincji mają po kilkadziesiąt dzieci. No, wiesz, trzy-cztery żony, które non stop rodzą. Jest potem co obrzezać. Maktub .

    – Co to jest maktub ?

    – Maktub znaczy zapisane. Tak tutaj się mówi o nieszczęściach, w ogóle o losie. Wyrzynasz córce łechtaczkę brudnym nożem, a ona wyje z bólu i umiera w mękach – to nic, po prostu Bóg tak chciał, to jest maktub . Idziesz się modlić i żyjesz dalej. Nie denerwuj się, nie protestuj, to tylko maktub .

    Egipska pisarka Wedad Zenie-Ziegler w swojej książce „Conversations with the Egyptian Women” cytuje jedną z najbardziej znanych kobiet rzezaków z Górnego Egiptu, która obrzezała tysiące dziewczynek:

    „Każdy, kto sprzeciwia się khitan, powinien być zlinczowany. Nie zrobisz tego swojej córce, będzie kurwą”.

    Iwonna Natkańska, żona byłego ambasadora RP w Egipcie Jana Natkańskiego, mówi:

    – To absolutne tabu. Ale szczerze rozmawiała ze mną na ten temat moja gosposia – przyjaciółka, którą odnalazłam po 28 latach. Obecnie kobieta po siedemdziesiątce. Na niej przeprowadzono ten „zabieg” dwukrotnie, bo za pierwszym razem wycięto „za mało”, co się często zdarza w Egipcie. Wspominała to jako niewyobrażalną torturę, jednak swoją córkę (obecnie ok. 53-55 lat) też kazała obrzezać. Także najstarsza wnuczka została obrzezana (obecnie ok. 25-26 lat, zamężna, pięć lat temu urodziła pierwsze dziecko, dziewczynkę). Zabieg przeprowadził lekarz. Khitan został prawnie zabroniony dzięki staraniom Suzanne Mubarak, żony obalonego w 2011 r. prezydenta Hosniego Mubaraka, jednak odpowiednia łapówka dla lekarza załatwia wszystko. Druga wnuczka ponoć nie została obrzezana. Jakaś światła część rodziny ją uchroniła. Khitan jest praktykowany nie tylko w klasie niższej, to praktyka rozpowszechniona w całym Egipcie, we wszystkich środowiskach. Jedna z kobiet z kairskiego towarzystwa, w którym bywałam z racji stanowiska mojego męża, na jakimś raucie, wskazując na szeroki krąg zamożnych i wykształconych kobiet, powiedziała: „Patrz, one wszystkie są obrzezane, ale w rozmowie z tobą żadna się do tego nie przyzna”.

    Socjaldemokrata

    Abdel Fattah jest informatykiem i wykładowcą w prywatnej szkole, mówi o sobie, że jest socjaldemokratą. Nie ufa armii, nie znosi Bractwa Muzułmańskiego, popiera Hamdeena Sabbahiego – socjalistycznego kandydata na prezydenta. Unia Europejska jest jego ideałem. Marzy o podobnej unii dla państw arabskich. Zjednoczonych pod sztandarami wolności, sekularyzacji i socjaldemokracji. Siedzimy na ławce w największym aleksandryjskim parku Montaza – pięknym tropikalnym ogrodzie.

    – Po co o tym mówisz? Po co wyciągasz? – Abdel Fattah podnosi głos i zapala papierosa. – Po co o tym piszesz? To nasze sprawy, cudzoziemcom wara od tego!

    – Właśnie dlatego o tym piszę, żeby cudzoziemcy o tym się dowiedzieli. Egipt to nie tylko nurkowanie i plaże Hurghady.

    – Turyści nie muszą o tym wiedzieć.

    – Muszą.

    – Ale po co?

    – Dlatego że musicie się przyzwyczajać do tego, że teraz mało co da się ukryć w zglobalizowanym świecie. Chcecie demokracji, swobód obywatelskich i wolności, chcecie dołączyć do demokratycznego świata, to musicie mówić o wszystkim, nie tylko o polityce. Krzyczycie o wolności. Jak możecie w ogóle myśleć o demokracji i wolności, jeśli prawie wszystkie egipskie kobiety mają wyrzynane krocza żyletkami?

    – To jest nasza tradycja – w jego głosie zabrzmiała duma.

    – Kaleczenie i mordowanie małych dziewczynek nie jest tradycją, tylko gównem.

    – Moja matka jest obrzezana, moja babka była, moja siostra – nerwowo zaciągał się papierosem. – Zawsze tak było w Egipcie.

    – Bo rzeka gnoju płynie od wieków.

    – To bzdura! Wy na Zachodzie niszczycie tradycję. Swoją i cudzą. To jest plan! – zapowietrzył się. – Plan liberałów, libertynów, masonów i… – zawiesił nerwowo głos i wydmuchał dym.

    – Tak, tak – zaśmiałem się. – Zawsze to samo. Zawsze wszyscy są winni, tylko nie Egipcjanie. Dawaj, Abdelu Fattah, nie krępuj się. No, kto marzy o pożarciu Egiptu? Żydzi, nieprawdaż?

    Wyprostował się i z wściekłością wycelował we mnie palcem.

    – Popatrz na tę babę z brodą, która wygrała konkurs Eurowizji! To jest właśnie wasza kultura! To jest prawdziwy gnój!

    – To nie baba, tylko facet, Abdelu Fattah.

    – Wszystko jedno. U was, tam, na Zachodzie, już nie wiadomo, kto ma jaką płeć, staczacie się do kloaki. My mamy zasady, mamy historię, tradycję, moralność.

    Kiedy Conchita Wurst wygrał konkurs Eurowizji, żadne z egipskich mediów nawet nie zająknęło się o tym. Ani telewizja, ani prasa, ani internet. Mój sąsiad, który na co dzień ogląda telewizję kablową, powiedział mi, że to żart jakiś, dowcip niewart wspominania. To przecież nie może dziać się naprawdę.

    – Abdelu Fattah, rozpaczliwie bronisz ohydnych przejawów swojej kultury. Pokolenia wmówiły ci, że te obyczaje są dobre, bo są stare. Ale musisz wyobrazić sobie życie bez nich, bo nie będzie demokracji w kraju, gdzie kaleczy się miliony dziewczynek. Nie będzie demokracji w kraju, gdzie złodziejom obcina się ręce, a kochanków kamienuje.

    – Na Boga! – wrzasnął Abdel Fattah. – W Egipcie nie ma takich rzeczy!

    – Nie ma kamienowania i obcinania kończyn – zgodziłem się. – Ale to jest zapisane w religii. Cały czas jest dogmatem.

    – Jest – przyznał.

    – No właśnie, to jest ten sam mechanizm co przy obrzezaniu kobiet. Ludzie wierzą, że te archaiczne okrucieństwa są ponadczasowym boskim prawem. Ty w to wierzysz?

    Abdel Fattah w milczeniu patrzył na mnie spode łba, paląc papierosa. Dotknąłem kolejnego tabu, od którego wara cudzoziemcom.

    – Naprawdę wierzysz, że Bóg kazał mordować kamieniami cudzołożników? I naprawdę wierzysz, że kamienie powinny być średniej wielkości i że powinno się celować w mózg, żeby się rozprysnął na wszystkie strony ku przestrodze patrzących? Naprawdę wierzysz w ten średniowieczny, plugawy horror?

    – Jestem muzułmaninem… sunnitą… Wierzę w boskie księgi, w anioły i w to, że, że… – Abdel Fattah zrezygnowanym głosem rozpoczął tę zakłamaną śpiewkę, którą już dziesiątki razy słyszałem z ust muzułmanów.

    – OK, daj już spokój z tymi frazesami. Tak samo jest z okaleczaniem małych dziewczynek. Musicie zdać sobie sprawę, że póki to praktykujecie, póty jesteście w ciemnej dupie. I żadna rewolucja was z tego nie wyzwoli. Jesteś socjaldemokratą, Abdelu, prawda? Marzysz o demokratycznym Egipcie, o świeckiej unii arabskiej. A powiedz mi teraz: czy twoje trzy córki są obrzezane?

    – Tak, są, wszystkie. Sam je woziłem do lekarza. Do lekarza – zaznacza – do chirurga fachowca, a nie do znachorki.

    – Dlaczego? Ale naprawdę: dlaczego to zrobiłeś? Tylko nie fantazjuj o tradycji i obyczajach, bo od tego robi mi się niedobrze.

    – Nie wiem… Nie wiem… – otarł pot z czoła. – Po prostu wszyscy tak robią. Nie zrobisz tego swoim córkom, to będą ci robić koło dupy, zniszczą cię.

    – To rzeka okrucieństwa, rzeka krwi.

    Milczał.

    Obsesja

    – Dlaczego to przede wszystkim Afrykanie boją się kobiecych łechtaczek? – pytam Riham.

    – To obsesja nagości i seksu – odpowiada dziewczyna po chwili milczenia. – Prastara, pustynna obsesja nagiego ciała, przede wszystkim kobiecego. Wieki ciemnoty, wiary w archaiczne prawa i obyczaje, irracjonalny strach przed nieczystością kobiecego ciała – siedliska złych duchów.

    – Mimo wszystko nadal nie rozumiem.

    – Ja też nie.

    Egipskie ministerstwo zdrowia i populacji w zeszłym roku podało zaskakujące dane: że 72 proc. kobiet i 79 proc. mężczyzn jest przeciwnych obrzezaniu dziewczynek. Tymczasem statystyki światowe i niezależnych egipskich fundacji kobiecych pokazują, że 95 proc. Egipcjanek nadal jest poddawanych obrzezaniu.

    – Gdzie jest więc prawda? – pytam Riham.

    – Prawda jest taka, że nawet więcej niż 95 proc. kobiet w Egipcie jest obrzezanych.

    – Dlaczego więc tak duży sprzeciw Egipcjan wobec tego zabiegu w badaniach ministerstwa zdrowia?

    – Dlatego, że nawet w anonimowej ankiecie Egipcjanie nie powiedzą prawdy o obrzezaniu. Oszukują innych i siebie. I strasznie boją się, że te badania robione są na zlecenie cudzoziemców, a tym za żadne skarby nie można zdradzić tajemnicy khitan. To obłęd.

    Samer Nazif, 19-letni student inżynierii w Kairze, w wywiadzie dla dziennikarki stacji CNN mówi: „Tak, obrzezanie kobiet to zła rzecz, ale wy, Amerykanie, nie dotykajcie się do tego. Nasze sprawy, nasze problemy, nasze rozwiązania. Egipt potrzebuje zbawienia od zła, a zbawienie i wyzwolenie może pochodzić tylko od nas i od innych Arabów, nigdy z Zachodu, nigdy!”.

    – Jest takie stare arabskie przysłowie – mówi Riham. – Ja przeciwko mojemu bratu, ja i mój brat przeciwko naszemu kuzynowi; ja, mój brat i mój kuzyn przeciwko cudzoziemcom.

    Wstyd

    Poszedłem do mojego internisty, chociaż nic mi nie dolegało. Salama Hospital – prywatna klinika, elegancki gabinet. Doktor Masri w eleganckim garniturze. Po tradycyjnej wymianie uwag o pogodzie i rodzinie zapytał mnie o przyczynę mojej wizyty.

    – Nic mi nie jest, panie doktorze, chciałem tylko porozmawiać.

    – O czym?

    – O obrzezaniu dziewczynek.

    Zaklął cicho, zrobił zniesmaczoną minę i westchnął.

    – A po co to panu?

    – Piszę o tym artykuł.

    – Taa… Znowu przeczytają o tym w świecie – zdjął okulary i zaczął je przecierać. – To wstyd, straszny wstyd dla Egiptu.

    – Pan też chce to ukrywać przed światem?

    – To nonsens, niech pan o tym koniecznie napisze. Ja się strasznie tego wstydzę jako Egipcjanin. Kiedy jeżdżę na sympozja do Europy, zawsze ktoś mnie o to pyta.

    – I co pan odpowiada?

    – Że to barbarzyństwo i czyste skurwysyństwo. Że to przekleństwo dla mojego kraju i mojej kultury. Kajam się, wstydzę, nie próbuję tego w jakikolwiek sposób bronić, kręcić jak większość Egipcjan. Bo naprawdę tak myślę.

    – No, rzeczywiście, mówi pan zupełnie jak nie-Egipcjanin – przyznałem.

    Doktor wbił we mnie zmęczony wzrok.

    – Jestem lekarzem.

    – Panie doktorze, przepraszam, ale wiem, że pan ma córkę, opowiadał pan mi kiedyś o niej. Czy może mi pan…

    Nie śpiewa o tym żaden egipski raper i nie pisze żaden znany dziennikarz. Nigdy nie napisał o tym żaden ze światowych intelektualistów egipskich

    Spojrzał na mnie gwałtownie.

    – Nie, nie jest obrzezana. Nie pozwoliłem na to.

    – To znaczy? Komu pan nie pozwolił?

    – Rodzinie, a przede wszystkim mojej żonie. Chcieli ją porwać. Wywieźć na wieś i tam obrzezać. Żona i moja matka wymyśliły jakiś pretekst, żeby zabrać Mariam do rodziny na wieś, ale ja się zorientowałem, o co im chodzi, byłem czujny.

    – I co pan zrobił?

    – Zabrałem Mariam do wynajętego mieszkania, tu, w Aleksandrii. Wynająłem luksusowy apartament w San Stefano, na drugim krańcu miasta. Miała wtedy jakieś 14 lat. Do tego czasu udało mi się jakoś ochraniać ją od khitan , to były lata walki z moją żoną i rodziną. Kiedy wywiozłem córkę, cała rodzina obraziła się na mnie śmiertelnie. Mieszkałem tam z Mariam ponad rok, a potem załatwiłem jej prywatne liceum w Dubaju. Teraz studiuje już tam farmację.

    – A żona? Pogodziła się z tym?

    – Nie, rozwiedliśmy się.

    Nożyczki

    Salwa prowadzi z bratem punkt ksero. Często korzystam z jej usług. Dziewczyna ma 25 lat i zawsze pyta mnie o Polskę. Kiedyś wyznała mi, że marzy o przeniesieniu się nad Wisłę. Nosi szczelny hidżab, jest zawsze ubrana w obszerne, powłóczyste suknie. Chciałem ją zapytać o obrzezanie, chciałem poznać opinię religijnej Egipcjanki na ten temat. Musiałem trafić na moment, kiedy będzie sama. W środowiskach konserwatywnych prywatna rozmowa z kobietą jest uważana za haram . Jej brat mógłby zrobić awanturę Salwie, niewykluczone, że nawet ją pobić. Tutaj faceci często biją żony i siostry za rozmowę z nieznajomym mężczyzną. W domach, kiedy nikt nie widzi.

    Przyszedłem więc do Salwy w samo południe z plikiem dokumentów do skserowania. Zaraz po azanie – wezwaniu do modlitwy ogłaszanym z minaretów. Wiedziałem, że jej brat jest wtedy w meczecie. Miałem jakiś kwadrans na rozmowę, ale nie wiedziałem, jak zacząć ten drażliwy temat. Wchodząc do kamienicy, potknąłem się o miseczki z jedzeniem dla kotów i przypomniało mi się, że Salwa bardzo lubi koty. W Egipcie ulice pełne są tych bezdomnych, zaniedbanych, chorych zwierząt. Salwa je karmi, lituje się nad ich cierpieniem. Kiedyś powiedziałem jej, że najlepszym rozwiązaniem byłaby akcja sterylizacji, żeby ograniczyć cierpienie kotów, ale Salma się oburzyła.

    – To haram , straszny czyn – powiedziała. – Bóg zabrania tego.

    – Dlaczego? – spytałem.

    – Bo kazał swoim stworzeniom rozmnażać się i zaludniać ziemię – zacytowała koraniczny werset.

    – Mają więc cierpieć?

    – Jeśli taka jest wola boska.

    Tym razem więc znowu zacząłem o kotach i ich sterylizacji. Potem szybko przeszedłem do ludzi, opowiadałem przerażonej dziewczynie o dobrowolnej sterylizacji ludzi na Zachodzie i nagle prosto z mostu (nie było czasu) zapytałem Salwę o obrzezanie kobiet: co o tym sądzi?

    Po prostu udała, że mnie nie słyszy. Powtórzyłem więc pytanie.

    – Co pan chce skserować? – nagle zaczęła mówić do mnie per „hadritak” – pan.

    – Salwa, bardzo proszę, nie udawaj. Chciałem cię zapytać, co sądzisz o obrzezaniu kobiet w Egipcie.

    – Nie rozumiem, o co mnie pan pyta. Proszę dać mi dokumenty do skserowania albo wyjść. Nie ma mojego brata, nie mogę z panem rozmawiać o niczym innym oprócz kserowania.

    Rozmawiała ze mną zawsze o wszystkim, ona i Raszid, jej brat.

    – Salwa, pytam cię o cierpienie. O cierpienie kobiet. Możesz mi odpowiedzieć?

    W odpowiedzi gwałtownym ruchem dłoni wskazała mi drzwi. Ruszyłem w kierunku wyjścia. Kiedy wychodziłem, usłyszałem jej cichy głos: – Ibrahim…

    Odwróciłem się.

    – Nie… Nie mogę o tym rozmawiać, rozumiesz? – potem przez chwilę jeszcze coś wyrzucała z siebie nerwowym głosem. Nic nie rozumiałem, wychwyciłem tylko kilkakrotnie powtórzone słowo „ma’as”.

    W oczach miała łzy.

    Dopiero na ulicy dotarło do mnie, że słowo „ma’as” oznacza nożyczki.

    Zwiastun filmu „Kwiat pustyni”, opowiadającego historię obrzezanej modelki Waris Dirie

    Kwiat pustyni w e-booku dostępny w Publio.pl >>

    Kwiat pustyni – trailer

    Profesor

    Egipski uczony religijny, profesor Abd-al-Salam Abd-al Rahim Al – Sukkari, tak opisuje poprawną „operację” usunięcia łechtaczki:

    „Na początku powinien być wezwany Bóg słowami: » W imię Boga, Miłosiernego, Litościwego. O Najwyższy, wielbimy Ciebie i Twojego Proroka, modlimy się do Ciebie i prosimy, abyś pobłogosławił ten zabieg najwspanialszego makrumah. Następnie przystępujemy do zabiegu. Trzymamy mocno dziewczynę za kończyny i wsadzamy jej w zęby drewniany klocek, aby nie odgryzła sobie języka. Wycinamy łechtaczkę dokładnie, tak by nie pozostał po niej ślad, bo po kilku latach odrośnie i trzeba będzie powtarzać operację. Obrzezanie dziewczyny musi być przeprowadzone przez chirurga płci męskiej i chirurga-kobietę. Oboje muszą wyznawać islam i być pobożnymi ludźmi. W celu zmniejszenia bólu muszą być zastosowane najlepsze środki farmakologiczne. Obrzezanie dziewczynki powinno być zrobione w ciągu dnia, aby złe dżiny nie miały dostępu do wszystkich obecnych. Powinno odbyć się to w całkowitej tajemnicy, aby źli ludzie i niewierni nie powstrzymali zabiegu”.

    – Pomóżcie nam – mówi Riham.”

  8. Jeszcze jeden artykul dotyczacy procederu wyrzezania kobiet (FGM).

    http://fakty.interia.pl/tylko-u-nas/news-okaleczanie-to-odbieranie-kobiecosci,nId,2189797

    Dla wszystkich, wyczulonych na nieludzkie cierpienie poddanych barbarzynskim praktykom dziewczynek i kobiet, bedacych ofiarami falszywie pojetej moralnosci , bedacej glownie wynikiem meskiej mizoginii ( ta zas w mojej ocenie jest wynikiem odwiecznej ewolucyjnej walki plci) wkleje link fundacji walczacej z opisanym wyzej procederem FGM.

    http://desertflowerfoundation.org/pl/news-detail/176.html

    Odpowiedzmy po chrzescijansku czyli czynem na wolanie Riham…

    I jeszcze jedno: nigdy nie pozwolmy, aby wdrazanie wartosci sprzecznych z wartosciami uniwersalnymi tzn. propagujacymi wolnosc i szacunek dla / do KAZDEGO czlowieka (pamietajac o zlotej zasadzie, mowiacej iz WOLNOSC kazdego z nas KONCZY sie tam , gdzie ZACZYNA sie wolnosc naszego blizniego) odbylo sie za cene naszego milczenia, oznaczajacego zawsze nasze PRZYZWOLENIE.

    Pozdrawiam..

  9. silniejszy wygrywa. i ten co nie ma ograniczen danych przez nature i tak wielkiej roli… tak jednak pieknej. Docenmy to ze nasze cialo jest fizycznie slabsze ale wydaje na świat cud! bardziej produktywne wiec lepsze od ciala meskiego! ktore potrafi wydac jedynie 50proc chromosomow. Jest co prawda silniejsze, ale dla upartego kobieta chodzac na silownie moze też osignac sile, a facet dziecka nie urodzi. marne to cialo…

  10. Kiedy człowiek szuka Boga i odnajduje Boże królestwo ( chociaźby szczątkowo), w jednej chwili rozpoznaje,że „nie ma już mężczyzny ani kobiety” i wszyscy jesteśmy równi przed Bogiem. Kościół powoli wzrasta w mądrości,nie będąc wolnym od błędów. Prośba do Jezuitów: wyprostujcie Ćwiczenia Duchowe Ignacego, w których kobieta jest ( niby w przenośni) obrazem kusiciela. Na dobry początek „walki o królestwo Boże”. Z góry dziękuje.

  11. „Docenmy to ze nasze cialo jest fizycznie slabsze ale wydaje na świat cud! ”

    Zgadza sie. Kobieta biologicznie jest wartosciowsza od mezczyzny. Jeszcze sw. Tomasz z Akwinu powielal zabobon, iz cialo kobiety jest tylko inkubatorem, w ktorym rozwija sie zycie, ale owo zycie jest przekazywane w calosci przez mezczyzne /ojca.
    Dzis wiemy, ze kobieta oprocz DNA genomowego, wnosi jeszcze swoje DNA mitichondrialne. Mitochondria meskie sa przez nature niszczone. Tak wiec i na tym polu plec zenska ma przewage.
    Ponadto nasza plec jest podstawowa plcia naszego gatunku ( odwrotnie niz w micie o Adamie i Ewie) bowiem podstawowy program plci u ludzi decyduje o rozwoju dziewczynki. Dopiero gdy w kluczowych tygodniach ( 6-12) determinujacy plec gen SRY obecny na chromosomie Y doprowadzi do wytworzenia odpowiednich ilosci testosteronu, powstanie mezczyzna. (prof. Tim Spector)

    Co istotne z tej przyczyny mamy trzykrotnie wiecej niz kobiet mezczyzn transseksualnych tzn. czujacych sie kobietami. Nie jest to wiec, zadna fanaberia.

    „(…)zasadniczy plan budowy ciała ludzkiego jest planem kobiecym, a mózg w oryginalnej budowie jest mózgiem żeńskim – bo każdy z nas ma przecież chromosom X, a więc kobiecy. Poza tym kobiety są ważniejsze z punktu widzenia przetrwania gatunku.”

    Zrodlo:

    „Ja, profesor Jerzy Vetulani, głoszę… wyższość kobiet nad mężczyznami”

    http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3766405,ja-profesor-jerzy-vetulani-glosze-wyzszosc-kobiet-nad-mezczyznami,id,t.html

    Dzis doskonale wiemy, iz z perspektywy ewolucji rola pierwszorzedna jest powielanie sie genow czyli nasza rozrodczosc (neodarwinizm), w tej kwestii kobieta jest bezcenna, gdyz to od niej uzalezniony jest potencjal rozrodczy naszego gatunku z racji tego, iz jest on mocno ograniczony.
    Nawet tysiace mezczyzn nic nie zdziala, gdy bedzie tylko jedna kobieta zdolna do zaplodnienia. To od ILOSCI KOBIET bowiem, zalezy rozrodczosc populacji.
    I tutaj natura nas wyroznila zaopatrujac w dodatkowa kopie duzego, bogatego w informacje genetyczna chromosomu plci zenskiej X, ktory chroni nas kobiety przed licznymi defektami ( vide: dziedziczenie recesywne ).
    Mezzyzni dziedzicza go (chromosom X) tylko po matce.

    „przy strategii rozrodczej ssaków potencjal rozrodczy populacji ZALEZY OD FRAKCJI SAMIC. Samców może być mniej, a i tak wszystkie samice będą mogły rodzić. W populacji ssakow (czlowieka), samce sa więc pod slabsza presja selekcyjna selekcyjna, co pozwala na kumulowanie DEFEKTOW w chromosomie, który występuje tylko w jego genomie – w chromosomie Y.”

    Zrodlo:

    „Dlaczego chromosom Y jest krótki, a kobiety żyją dłużej”?
    Stanisław Cebrat, Przemysław Biecek
    Zakład Genomiki, Wydział Biotechnologii, Uniwersytet Wrocławski

    http://smorfland.uni.wroc.pl/uploads/Papers/kobiecosc-meskosc.pdf

    Warto jeszcze dodac, iz jako ze kobiety ewolucyjnie graja puerwsze skrzypce, mezczyzni mieli za zadanie sluzyc kobiecie i jej potomstwu w celu utrzymania przy zyciu potomstwa.

    „Już wśród prymitywnych jaskiniowców mężczyźni zajmowali się głównie chodzeniem na polowanie, a kobiety – rodzeniem i wychowywaniem dzieci, utrzymywaniem porządku w tej jaskini, ewentualnie jakimś zbieractwem. Stąd mężczyźni mają lepszą orientację przestrzenną, są silniejsi, bardziej agresywni, skłonni do ryzykownych zachowań. Na to ryzyko mogą sobie pozwolić, bo gdy taki samiec do jaskini nie wróci, to w sumie niewielka strata. Każda kobieta, nawet mało atrakcyjna, i tak znajdzie sobie co najmniej sześciu chętnych do jej zapłodnienia samców. Bo mężczyźni, w przeciwieństwie do kobiet, lecą na ilość, a nie na jakość. Kobiety zaś wybrzydzają, marudzą i szukają kochanka idealnego na całe życie – gdyż w swoją ciążę i poród tyle inwestują, że muszą się dobrze zastanowić, czyje geny przekazać potomstwu. ”

    http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3766405,ja-profesor-jerzy-vetulani-glosze-wyzszosc-kobiet-nad-mezczyznami,id,t.html

  12. Edit:

    Dodam jeszcze, iz ta naturalna roznica w predyspozycji mezczyzn i kobiet do ryzykownych zachowan, stanowi wyznacznik roznic wartosci plci na gruncie biologii.
    Mezczyzni maja naturalna predyspozycje do ryzyka , gdyz ich strata nie stanowi, az tak wielkiej straty jak strata matki, czy potomstwa. Kobiety zas maja sklonnosc do minimalizowania ryzyka ( i tak np. faktem jest, ze kobiety jezdza ostrozniej i maja mniejsza skłonnosc do ryzykownych zachowan na drodze), aby tym samym zminimalizowac prawdopodobienstwo smierci dziecka, bo to kobieta jest generalnie niezbedna od poczecia do odchowania potomka.

  13. To teraz proszę pomyśleć o ile gorzej muszą czuć się w Kościele mężczyźni, skoro jest ich w nim tak niewielu.
    Kiedyś próbowałem znaleźć jakiś list, albo inny dokument papieski adresowany do świeckich mężczyzn. Nic nie znalazłem. A trafiłem w międzyczasie na kilkanaście papieskich dokumentów adresowanych do kobiet.
    Świeccy mężczyźni są zaniedbani duszpastersko.
    To się nie dziwmy później, że według statystyk dysproporcja między liczbą praktykujących mężczyzn i praktykujących kobiet z roku na rok się w Polsce powiększa.
    Jak kobietom coś nie pasuje to od razu biadolą, a mężczyźni w milczeniu znoszą problemy, albo odchodzą.
    Statystyk z innych państw europejskich nie znam, ale moje obserwacje wskazują, że jest tam jeszcze gorzej. Kiedy byłem na wczasach we Włoszech, to na niedzielnej Mszy 80-90% wiernych stanowiły kobiety.
    Autorka rozumiem sugeruje, aby się z tym faktem pogodzić i stworzyć Kościół wyłącznie dla kobiet. Gdzie nie tylko wierni, ale i księża, i teolodzy będą kobietami.
    Mężczyzn nie ma? Trudno! Lepiej zajmijmy się tym jak dogodzić kobietom. Może wtedy będzie ich jeszcze więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *