(6) Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. (7) Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Czy Ewangelista, używając słowa „pierworodny”, sugeruje, że Jezus miał rodzeństwo? Są argumenty historyczne za i przeciw. Czy jednak, z teologicznego punktu widzenia, do pomyślenia są siostry i bracia Boga? Co wynikałoby z tego, że dziś ktoś mógłby wywieść swój rodowód od brata lub siostry wcielonego Boga? Chyba nic dobrego… Wróćmy jednak do wskazanego w poprzednim wpisie motywu wyprawy.
Jej cel zostaje osiągnięty: zgodnie z proroctwami Mesjasz rodzi się w Betlejem. W tym jakże ważnym w dziejach momencie nie dzieje się nic spektakularnego. Łukaszowi zdaje się wystarczyć samo stwierdzenie faktu osiągnięcia celu wyprawy. Mniej go interesuje to, że Bóg wybrał sobie mało komfortowe warunki przyjścia na świat, zwłaszcza w czasach, gdy poród mógł się skończyć śmiercią i matki, i dziecka. Po co to dodatkowe utrudnienie w postaci narodzin w stajni (być może chodziło o znajdującą się w naturalnej grocie część domostwa przeznaczoną dla zwierząt)? Czy tylko po to, by możliwe było odniesienie się do Księgi Izajasza (Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Iz 1, 3)? A może w narodzinach w takim miejscu nie było nic nadzwyczajnego, skoro i dzisiaj wielu ludzi na świecie nie rodzi się w szpitalach? Bóg „doświadczony we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15) nie mógł narodzić się inaczej.
Nie widzę w tym nic dziwnego, gdyby Jezus miał rodzeństwo. Przecież Jakub jest wielokrotnie nazwany bratem Pańskim. Co do terminu „pierworodny” to św. Paweł mówi, że Jezus jest pierworodnym przed wieloma, czyli każdy z nas jest już potencjalnie bratem lub siostrą Jezusa. Kolejna rzecz: Jezus mówił, że więzi duchowe są silniejsze niż więzi krwi. Przykładał większą wagę do związków duchowych niż rodzinnych.
Co do narodzenia w stajence – czy jest to fakt historyczny? Nie wiemy. Natomiast ciekawe jest przedstawienie narodzenia na ikonach. Dzieje się ono w grocie, która jest jakby we wnętrzu ziemi, co pokazuje, że Jezus pochodzi z łona ziemi. Ale zdrugiej strony – promień gwiazdy przenika z nieba do tej groty narodzenia, co pokazuje niebiańskie pochodzenie Jezusa. Trzeba pewne rzeczy rozumieć metaforycznie i symbolicznie, nie zagłębiać się w szczegóły historyczne. Jak było naprawdę? – pytamy. Do czego nam ta wiedza jest przydatna? – to jest istotniejsze pytanie. Oczywiście historycy będą dalej prowadzić swe badania i to dobrze. My natomiast patrzymy na ewangelie z punktu widzenia wiary. Badania historyczne dają nam możliwość odsączyć z naszej wiary elementy nieistotne, drugorzędne i zająć się sednem wiary.