(Łk 24,13-35)
…Zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego…
Jedna z najbardziej poruszających, najpiękniejszych scen Nowego Testamentu. Dwóch uczniów, przerażonych tym, co stało się z ich Mistrzem – ucieka z miasta, tego samego dnia, którego zmartwychwstał. Oni jednak o tym nie wiedzą . Maja ciągle przed oczami tą straszna katorgę, którą przeszedł. Mają ciągle przed oczami jego śmierć. I z tą śmiercią przed oczami uciekają jak najdalej. Docierają do Emaus w towarzystwie kogoś, kto postanowił wytłumaczyć im w drodze, kim naprawdę jest Mesjasz.
Bibliści są w stanie wyliczyć przynajmniej pięćdziesiąt cztery miejsca, pięćdziesiąt cztery fragmenty Starego Testamentu, które z tej nasze chrześcijańskiej perspektywy moglibyśmy uznać za zapowiadające Jezusa i jego życiorys, a także to, jak umarł i to, jak zmartwychwstał. Zastanawiające jest, że Ewangelista pisze, iż Jezus wyjaśnia im pisma Starego Testamentu zaczynając właśnie od Mojżesza. Tymczasem w tym samym tekście ukrywa delikatnie fakt, że pomiędzy uczniami znajduje się ktoś będący przeciwieństwem Mojżesza, ktoś zupełnie do Mojżesza niepodobny. Otóż, jak pamiętamy, Mojżesz to w języku oryginalnym „mzes” – słowo oznacza kogoś, kto niewiadomo jakiego ma ojca. Na przykład Ra-mzes to syn Boga Ra, mzes – to pół imienia – syn kogoś, o kim nic nie wiadomo. Natomiast Kleofas – tak ma na imię jeden z uczniów udających się do Emaus – w języku greckim oznacza kogoś, kto ma bardzo sławnego ojca, kogoś, kogo ojciec jest celebrytą. A więc te dwie postacie to dwa skrajne przypadki tego samego problemu, od którego Jezus zaczyna wyliczanie wszystkich momentów zbieżnych między jego życiem, a zapowiedziami w Starym.
Tak jak Mojżesz przekonał się o sile Pana Boga wtedy, gdy ten rozdzielił Morze Czerwone na dwie części, i ten podział Morza Czerwonego pozwolił im przejść do Ziemi obiecanej, tak i Kleofas rozpoznał Boga i uwierzył wtedy, gdy ten rozdzielił dwa kawałki chleba i pozwolił mu przejść między tym rozdzielonym życiem, przejść ten cud podziału, rozdzielenia, do Ziemi Obiecanej, do ziemi rozpoznawania Chrystusa, do miejsca, w którym zasłona spadła z ich oczu i zrozumieli, ze rozmawiają z Panem. Mojżesz i Kleofas. Ten o którego ojcu nic niewiadomo i ten, który miał słynnego ojca. Obydwaj, co ważne, rozpoznają Boga w tym, co jest rozdzielaniem, co jest odłączaniem jednego od drugiego. Jezus zrobił dokładnie to, co jego Ojciec – Bóg Wszechmogący. Rozdzielił dobro, piękno i prawdę od tego, co jest brzydotą, fałszem, kłamstwem i pozwolił przejść miedzy tymi dwoma podzielonymi ekstremami tym, którzy chcą w niego uwierzyć.
W tej pięknej Ewangelii nadchodzi wieczór. Wieczór podczas którego Bóg spotyka się z człowiekiem. Bardzo podobnie było w raju, gdy Bóg podczas wieczornego delikatnego wiatru przechadzał się z Adamem. Tutaj Jezus podczas wieczornej bryzy przechodzi się z Kleofasem i jego towarzyszem. Raj powrócił w Zmartwychwstaniu Pana.