Problem z pisaniem o Rosji, Ukrainie, wojnie i wszelkich możliwych konsekwencjach stanu obecnego polega na tym, że debata (w gruncie rzeczy globalna) trwa już od dłuższego czasu. I nie chodzi mi o to, że temat się znudził i wypalił, lecz o to że zdecydowana większość czytelników zdołała już utrwalić swoje opinie ten temat. Skutek tego jest jednoznaczny, publicyści albo przekonują już przekonanych albo rozbijają głowę o mur przeciwnego zdania i ich teksty są odrzucane a priori. Ale jak to zazwyczaj bywa jest i dobra wiadomość. Opisany w poprzednim zdaniu stan jest wyraźnym podniesieniem poprzeczki i wymusza na ekspertach najwyższą precyzję myśli. Czytaj dalej WIĘŹ letnia (ale gorąca)