Archiwa tagu: raj

Nogi do góry!

PikiWiki Israel 20592 The Gymnast sculpture in Wingate Institute.JPG, źródło: Wikimedia commons
PikiWiki Israel 20592 The Gymnast sculpture in Wingate Institute.JPG, źródło: Wikimedia commons

Taka anegdotka z „Dla mnie bomba”, książki Romana Dziewońskiego. Na spotkanie zaproszono Stanisława Tyma. Ten (powinno być chyba: Tym? Wybierzmy drogę środka: tyn) wchodzi i widzi Jerzego Dobrowolskiego i Zdzisława Leśniaka, tyle że stojących na stole i rozmawiających z tej pozycji „na rękach”. „Sytuacja była dość idiotyczna – komentuje tyn „na nogach” – bo ja stałem przed człowiekiem, który miał twarz niżej od mojej. Poza tem miał odwrotnie, to znaczy usta miał na górze, oczy miał na dole”. Co zatem robić? Swoją postawę relacjonuje tyn znajdujący się w niekomfortowej sytuacji odstawiania od normy (większość ma „odwrotnie”): „A więc trochę się przechyliłem, kucnąłem i odwróciłem głowę, tak żeby w miarę możliwości też tak przyjąć podobną…”.

W podobnej sytuacji znalazł się Ten, który stał się człowiekiem, a nie przestał być Bogiem; spakowawszy wszystko, co miał, i wpakowawszy się przez Wcielenie na ten „świat na opak”, zachował się jednak odmiennie: żadnego kucania czy odwracania głowy, by dostosować się do tych mających wszystko odwrotnie. Nie żeby nie miał poczucia humoru, owszem to właśnie ci stojący na głowie okazywali się śmiertelnie poważni, a przy tem tragicznie śmieszni. Oczy niżej od ust, ślepi na Boga, a zatem niemi w sprawach Jego dotyczących, a przecież kompulsywnie wielomówni, z przymusem fałszywej religijności cisnącej się na usta. Sytuacja nie na tyle jednak idiotyczna dla Bogoczłowieka, żeby nie podjął się misji przywracania tego świata odwróconego ogonem do pozycji właściwej „mniejszości” jednoosobowej (no, może dwuosobowej, jeśli liczyć uprzednio odwróconą od pokalania Bogorodzicielkę).

Z pozycji tego mającego oczy na dole – opacznie przyjmuje się, że to Pan ma wszystko odwrotnie. Ale jest dokładnie na odwrót: to my mamy wszystko na opak, a z powodu tego, że stanęliśmy na rękach, Chrystus stawia wszystko na głowie, żeby stanęło na nogach. Sytuacja dość idiotyczna dla nas, po ateistycznemu przyjmujących jedynie wielkość Boga, kiedy stajemy przed Bogiem Wcielonym, który twarz ma niżej od naszej. Oczy z trudem wytrzymują ten widok, za to uszy mogą posłyszeć, jak Jego usta znajdujące się w tej niekomfortowej okoliczności bycia „na górze” przepowiadają błogosławieństwa, które wydały się nam przekleństwami, i przekleństwa, w których upatrywaliśmy szczęścia. To nie tylko nawracanie człowieka, ale i odwracanie diabła ogonem, tak żeby nie kąsał naszych uszu; tem samem: „uszy do góry” (Jerzy Waldorff)!

Zamiast pychy – pokora, zamiast faryzejskiej gimnastyki duszy – prostota, zamiast dorosłości – dziecięctwo, a dokładniej: synostwo. Jak w rodzinie postawionej na głowie dzieci zamieniają się rolami z rodzicami, tak właśnie Adam Rajski zapożądał być Bogiem Ojcem, choć zrodzony z Niego miał stać się Synem, a w ten sposób Bogiem. Kazał św. Leon Wielki o nim, że „niebacznie i nieszczęśnie uwierzył zawistnemu zwodzicielowi i, podszeptom pychy jego dając ucho, pozostawione sobie pole do wzrastania we czci chciał raczej zagrabić, niż zasłużyć na nią”. Dlatego drugi Adam wywrócił wszystko na właściwą stronę: „gdyby bowiem On nie zstąpił do nas w tym uniżeniu, nikt nie zdołałby wznieść się do Niego przez jakąkolwiek swoją zasługę. Niechaj tu mądrość ludzka nie zaślepia serc powołanych”.

Zatym: nogi do góry! Poddaj się i uśmiechnij.

Sławomir Zatwardnicki

Pelagianizm małżeński

Der Garten der Lüste - Christus, Adam und Eva.jpg, źródło: Wikimedia commons
Der Garten der Lüste – Christus, Adam und Eva.jpg, źródło: Wikimedia commons

W pytaniach kierowanych do małżonków brakuje jednego, na które odpowiedź mogłaby zostać uznana za samospełniającą się „wróżbę” na przyszłość: „czy oczekujecie raju w małżeństwie?”.

Adam i Ewa popełnili brzemienny w skutkach błąd. Zaufali bardziej sobie, i – być może – również małżonkowi, „ciału z ciała”, zamiast Bogu, na którego obraz człowiek, „duch z Ducha”, został stworzony. Oto paradoks, któremu ulegli: szukać raju, gdy w raju się żyje; zrywać zatrute jabłko, gdy raj jest na wyciągnięcie ręki. Potomkowie Adama, jakkolwiek dziwaczne wydawałoby się im takie postępowanie, działają według tego samego algorytmu, tylko że w nowych warunkach, w świecie po grzechu, będzie on nieco zmodyfikowany: szuka się bramy do raju nie tam, gdzie ona rzeczywiście otwiera swoje podwoje. W ten sposób zamiast Chrystusowego życiodajnego krzyża – bo to on właśnie jest ową bramą – bierze się na swoje barki i rzuca na cudze „krzyż niedobrego łotra”, który zabija małżeństwo.

Jak to jest, że Państwo Adamowie zostali wygnani z raju, a ich skażone grzechem pradzieci do dziś jeszcze nie pogodziły się z utratą ziemi ich przodków? Nawet jeśli ustami przyznają, że niepodległość ich woli została zaprzepaszczona w wyniku prowadzenia „polityki przeciw Bogu”, w sercu okazują się pelagianami szukającymi szczęścia o własnych siłach. Spotyka więc Adam junior miłość swojego życia, i razem z Adamową juniorką przyznają sobie i małżonkowi nie tylko prawo, ale i moc, którą nie dysponują, do stworzenia sobie raju na ziemi. Oni, którzy jeśli nie dowiedzieli się tego na naukach przedmałżeńskich, to pamiętają przecież z lekcji religii, jakie są skutki grzechu! Gdy „człowiek – kuszony przez diabła – pozwolił, by zamarło w jego sercu zaufanie do Stwórcy” (KKK 397), wtedy zasłona ciemna z góry na dół spoczęła na sercu oddzielając jednego od drugiego oraz ziemską dwójcę od niebiańskiej Trójcy.

Małżeństwo nie stanowi wyjątku od reguły, którą jest bolesny powrót do raju. Zbawiani wracamy nie tylko do Stwórcy, ale i do stworzenia; wymaga to nawrócenia nie tylko do Boga, ale i do człowieka. Uczymy się relacji nie tylko z Bogiem, odbudowujemy mocą łaski sakramentu również to, co zburzyli nasi przodkowie, a po nich przecież także my, w stosunku do drugiego człowieka. Można powiedzieć, że na ślubnym kobiercu stają „małżonkowie w kryzysie”, albo nawet rozwodnicy, którzy chcą spróbować „jeszcze raz”. Mogliby parafrazując Monolog o dziewczynie powiedzieć po skończonej celebracji, że „wtedy też po raz pierwszy pocałowaliśmy się drugi raz” (Grzegorz Halama). Jeśli po raz pierwszy mają nie popełnić drugi raz tego samego błędu, niechże nie uciekają przed prawdą, że „aby uleczyć rany spowodowane przez grzech, mężczyzna i kobieta potrzebują pomocy łaski”, bez której „nie mogą urzeczywistnić wzajemnej jedności ich życia, dla której Bóg stworzył ich «na początku»” (KKK 1608).

Esketoi szekek.JPG, źródło: Wikimedia commons
Esketoi szekek.JPG, źródło: Wikimedia commons

Nic się jednak nie zmieniło do dziś: wciąż Adamowie i Ewy szukają raju nie tam, gdzie on się znajduje. Jak tamci pierwsi w ten sposób wyszli z niego, tak ci drudzy nie mogą trafić z powrotem. Zasłona rozdarła się, gdy Ukrzyżowany umierał – po to, aby Adamscy mogli teraz rozdzierać zasłonę, według modelu Bosko-ludzkiego zbawienia: zbawienie dokonane przez Chrystusa, zostaje uobecniane w życiu człowieka żyjącego w Chrystusie; „raz jeszcze” wydarza się raz jedyny dokonana Pascha. Dlatego małżonkowie nie powinni spodziewać się w małżeństwie raju bez krzyża, ale krzyża z widokiem na pierwotny i zarazem eschatologiczny raj. „Łaska małżeństwa chrześcijańskiego jest owocem Krzyża Chrystusa”, dopiero „idąc za Chrystusem, wyrzekając się siebie, biorąc na siebie swój krzyż, małżonkowie będą mogli «pojąć» pierwotny sens małżeństwa i żyć według niego z pomocą Chrystusa, będącego źródłem całego życia chrześcijańskiego” (KKK 1615).

Kary będące następstwem grzechu – ból rodzenia dzieci oraz praca w pocie czoła (por. Rdz 3,16.19), praca macierzyńska w pocie czoła oraz ból rodzenia owoców pracy – gdy przeżywane są w mocy Pana, umożliwiają Adamskim exodus z miłości własnej ku drugiemu (małżonkowi), trzeciemu (dziecku) i „drugiemu trzeciemu” (kolejnym potomkom), oraz przede wszystkim ku Trójjedynemu (por. KKK 1609). Do ostatniej kropli krwi, w pocie i bólu, małżeństwo jest rodzeniem siebie, małżonka, dzieci – sobie, drugiemu i Bogu. Ewa po raz drugi podaje Adamowi jabłko, teraz stanowiące lekarstwo. Można się pocałować (gorzko, gorzko!). Błogosławione oznaki powrotu do zdrowia, antycypacja rajskiego szczęścia, Kościół domowy, „Królestwo Chrystusa już teraz obecne w misterium” (Lumen gentium, 3), raj w pigułce.

A zatem pytam was, czy oczekujecie raju w małżeństwie? Od odpowiedzi na to pytanie zależy trwałość waszego związku.

Sławomir Zatwardnicki