Pascha

„Zstąpił do piekieł”, czyli dokąd i po co?

Zawarta w Apostolskim Wyznaniu Wiary, odnosząca się do Chrystusa, formuła „zstąpił do piekieł” wskazuje dość tajemniczy moment Paschy Chrystusa. Co konkretnie ona oznacza? Do jakich piekieł zstąpił Jezus w Wielką Sobotę i co takie zstąpienie miało na celu? Aby odpowiedzieć na te pytania, warto najpierw zastanowić się, jaka jest podstawa biblijna tego zstąpienia i jak mogło być ono rozumiane w czasach Chrystusa.

Od Biblii do Credo

Podstawa biblijna nie jest zbyt obszerna, bo są nią jedynie dość enigmatyczne teksty z listów św. Pawła i św. Piotra: Rz 10, 7; Ef 4, 8–10; 1P 3, 19–20, 1P 4, 6. W przypadku św. Pawła jest to o tyle ciekawe, że teksty o tym zstąpieniu to jedyne wzmianki o zaświatach, jakie znajdujemy u niego. Teksty te zdają się oznaczać pójście Jezusa do świata zmarłych pomiędzy Wielkim Piątkiem i Niedzielą Wielkanocną w celu obdarzenia ich owocami zbawienia, które wysłużył przez swoje życie, śmierć i zmartwychwstanie. Są to jednak wypowiedzi dość wieloznaczne, a sam wyraz „piekło” nie zostaje w nich użyty (użyte słowa greckie to abussos – otchłań, katotera mere tes ges – niższe części ziemi, phulake – więzienie). Nic więc dziwnego, że jako oficjalna formuła określająca ten aspekt dzieła Chrystusa, wyrażenie „zstąpienie do piekieł” przyjęło się w nauce Kościoła dopiero w roku 359. Pojawiło się mianowicie w czwartej formule z Sirmium, zredagowanej przez Marka z Aretuzy, i w V w. weszło na stałe do Apostolskiego Wyznania Wiary (Zdzisław Kijas, Niebo, czyściec, piekło, s. 535).

Warto jednak zastanowić się, czym był ten świat zmarłych. Problem w tym, że pojawiające się w greckiej wersji wyznania wiary greckie wyrażenie katelthonta eis ta katotata niekoniecznie oznacza zstąpienie do piekieł. Tak naprawdę chodzi tu o dół, a słowo katotata koresponduje z katotera (niższe) z Ef 4, 9. Przyjęte w tłumaczeniu łacińskim wyrażenie descendit ad infernos (Sobór Laterański IV, 1215 r.) sugeruje piekło. W tekście greckim chodzi jednak o starotestamentowy Szeol (gr. Hades), nie zaś piekło we właściwym sensie, takim, w jakim dzisiaj jest rozumiane.

Kraina zmarłych u Izraelitów

Czy jednak ta różnica terminologiczna jest istotna? Czy nie chodzi tu w gruncie rzeczy o to samo? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba poświęcić trochę uwagi poglądom Izraelitów, zwłaszcza tych współczesnych Jezusowi, na los człowieka po śmierci.

Generalnie wiara ta sprowadzała się do przekonania, że zmarli trafiają do Szeolu, krainy umarłych. Był on rozumiany jako jednakowo smutny i jednakowo beznadziejny dla wszystkich, dla dobrych, mniej dobrych i złych. Wieczność dla każdego była tak samo przygnębiająca, mroczna i nudna. Wszystkich pozbawiał on nadziei i wykluczał możliwość poprawy (Kijas, s. 488). W Szeolu nie było już wyraźnych podziałów na dobrych czy złych, lepszych czy gorszych. Literatura kanoniczna nie odważyła się dzielić ludzi w zaświatach, nie nagradzała dobrych i nie karciła złych. Uczyła raczej, że przeznaczenie jednych i drugich jest identyczne (Kijas, s. 485). Dość ogólna idea Bożej kary spotykającej niegodziwców pojawia się we wczesnych tekstach Starego Testamentu (zob. Pwt 32, 22; Iz 33, 14). Wyraźna koncepcja piekła jako jeziora czy otchłani ognia, gehenny zarysowała się stosunkowo późno, w grecko-rzymskim okresie historii Izraela. Wtedy też pojawiła się koncepcja łona Abrahama jako miejsca, gdzie prawi czekali na dzień sądu. Do tej właśnie idei mógł się odwoływać Jezus w przypowieści o bogaczu i Łazarzu (Łk 16, 19–31), choć trzeba brać pod uwagę, że mogło tu chodzić o odwołanie się do popularnych wśród słuchaczy poglądów, by przekazać naukę o konsekwencjach złego używania bogactwa, nie zaś opis zaświatów.

Konsekwencje zstąpienia do Szeolu

Oszczędne i dość nieprecyzyjne wypowiedzi Biblii, a także grecka wersja wyznania wiary wskazują zatem, że Jezus zstąpił do Szeolu, krainy zmarłych, nie zaś do miejsca kary, piekła. Jednak to miejsce, do którego zstąpił, to miejsce beznadziei i odcięcia od Boga. Ciekawe jest to, co w tym kontekście mówi Gisbert Greshake (Życie silniejsze niż śmierć, s. 145n). Zdaniem tego teologa zstąpienie Jezusa do piekieł oznacza doświadczenie przez Niego Szeolu. A Szeol to królestwo zmarłych, strefa totalnej pustki, opuszczenia przez Boga. Jest to kraina, w której człowiek przestał chwalić Boga, a Bóg zapomniał o człowieku, a zatem taka, w której nie ma żadnej komunikacji między Bogiem a człowiekiem.

Jezus swoim zstąpieniem pokonał Szeol. Poszedł do świata zmarłych, aby obdarzyć ich owocami zbawienia, które wysłużył przez swoje życie, śmierć i zmartwychwstanie. Zdaje się jednak, że najistotniejsze jest tutaj przywrócenie Szeolu Bogu, doprowadzenie do tego, że przywrócona została komunikacja między Bogiem a ludźmi. Oto sam Bóg pojawia się tam, w miejscu największego oddalenia od Boga, by wyprowadzić z niego ludzi do Boga. Triumfowi Szeolu nad życiem przeciwdziała miłość (mocniejsza niż śmierć), której najwyższą manifestacją jest dzieło Syna. Przywraca ona też komunikację z Bogiem. Nie bez powodu zatem Jezus dał swoim uczniom nowe przykazanie: „abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34).

Szeol na ziemi

Ciekawe jest to, co o rozumieniu śmierci i Szeolu mówi Gerhard von Rad: „Izrael był w posiadaniu jakiegoś znacznie bardziej wszechstronnego i bardziej kompleksowego wyobrażenia o śmierci, które nie jest bynajmniej łatwe do opisania. Nasze wyobrażenie, w przeciwieństwie do tamtego, jest niezwykle proste: stan śmierci rozpoczyna się z chwilą wygaśnięcia życia psychicznego. Zdaniem Izraela jednak domena śmierci sięgała znacznie głębiej w sferę życia. Słabość, choroba, niewola, zagrożenie ze strony wrogów już są pewnym rodzajem śmierci. Kto jest chory do tego stopnia, że jego ważne funkcje życiowe znacznie zostają ograniczone, ten już znajduje się w stanie śmierci. Zrozumiałe więc stają się liczne wypowiedzi psalmów, w których modlący się poświadczają, iż umarli już byli w Szeolu, ale zostali stamtąd «wyrwani» przez Jahwe. Szeol ma jednak również pewien aspekt ofensywny; wciska się wszędzie na obszar życia” (cyt. za Kijas, s. 484). Czy w tej sytuacji może dziwić, że Jezus na krzyżu przeżywał Szeol jako doświadczenie oddzielenia od Ojca: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34)?

Myślę, że w tej sytuacji można jednak przyjąć, że człowiek może także niejako dobrowolnie oddać się temu Szeolowi na ziemi, uczynić go niejako swoją wizję świata, pragnąć i przyczyniać się do rozszerzenia Szeolu. Ogarnia on tych, którzy sami oddają się śmierci, zrywając komunikację z Bogiem i ludźmi. Szaleńcze szerzenie śmierci to przypadek nie tylko zbrodniarzy dawnych i współczesnych, ale i zwykła pogarda dla innych, brak miłości, a wręcz chęć zniszczenia innych. Wtedy również o komunikacji z Bogiem nie może być mowy, bo „jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1J 4, 20). Człowiek może być w Szeolu już na ziemi.

Bóg w ciemnej dolinie śmierci

Czy jednak człowiek, zwłaszcza po zstąpieniu Jezusa Chrystusa do Szeolu, jest w stanie odciąć się od Boga? Czy jest w stanie stworzyć sobie Szeol, w którym Boga by nie było? Ciekawy jest w tym aspekcie znany Psalm 23. Warto go przytoczyć.

(1) Psalm. Dawidowy.
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
(2) Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
(3) orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
(4) Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
(5) Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
(6) Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy.

Wiadomo, że jest to psalm ufności, który wyraża radość z niezmiennej opieki, troski i dobrobytu, jakiego doświadczamy od Boga. Wiemy również, że wyraża on ufność w opiekę Boga w najtrudniejszych doświadczeniach życiowych, gdyż „chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23, 4). Zazwyczaj ten wers interpretuje się tak, że tą ciemną doliną są dla człowieka wszystkie trudne sytuacje życiowe, zwłaszcza te sprowadzające się do przemocy zewnętrznej, gdyż w w. 5 jest mowa o przeciwnikach.

Jest to słuszna interpretacja. Michał Wilk wskazuje, że psalm dzieli się na dwie części, wersy 1–3, wersy 4–5, oraz podsumowanie (w. 6). Początek pierwszej części wskazuje, że Bóg troszczy się o człowieka, opiekuje się nim, wskazuje najlepsze drogi i nigdy nie pozostawia go samego; przeciwnie – podąża za nim i chroni przed niebezpieczeństwami. Początek drugiej części wskazuje na to samo: Bóg gwarantuje bezpieczeństwo stworzeniu i podąża tam, gdzie idzie człowiek.

Czy jednak ciemną dolinę należy rozumieć jako wyłącznie trudności życiowe czy zagrożenie ze strony wrogów? Jak zwraca uwagę Albert Gorzkowski, występujący tu rzeczownik złożony należy tłumaczyć jako „ciemna dolina śmierci” lub „najciemniejsza dolina” (Cóż stanie się, Panie, jeśli spytam?, s. 60n). Z kolei Michał Wilk proponuje tłumaczenie „dolina cieni śmierci”. Tak czy inaczej może tu chodzić, jak wskazuje Zdzisław Kijas (Niebo, czyściec, piekło, s. 19), o biblijny Szeol, który dla ludzi tamtych czasów był krajem ciemności i cienia śmierci.

Jednak psalm wskazuje, że Bóg nie pozostawia człowieka w Szeolu. W. 4 mówi o tym, że Bóg podąża za człowiekiem również do Szeolu (potwierdzeniem tego jest zstąpienie Jezusa do piekieł). Psalm wyrażałby więc przekonanie, że Bóg towarzyszy jako pasterz człowiekowi (kij jako narzędzie obronne, laska jako narzędzie pozwalające na kierowanie stadem) we wszystkich sytuacjach życiowych, które można nazwać Szeolem, wtedy, gdy pogrąża on się w ciemnej dolinie śmierci, gdy swoją wolnością niejako buduje piekło na ziemi. Bóg jest z człowiekiem, by ustrzec go przed ulęknięciem się zła. Jeśli z kolei wspomniany w w. 6 dom Pana miałby oznaczać świątynię czy ziemię Izraela, to i tak są to miejsca obecności Boga.

Psalm 23 można więc odczytywać jako wyrażający ufność w wyprowadzenie przez Boga z Szeolu, krainy śmierci, krainy braku komunikacji z Bogiem do krainy życia, krainy obecności Boga. Wyprowadzenie to może dokonać się w tym życiu we wszelkich sytuacjach, gdy znajdujemy się w ciemnej dolinie śmierci, ale być może również poza granicą doczesności. Nadzieję na to daje zstąpienie Chrystusa do otchłani. Ponieważ Jezus zstąpił do Szeolu, nawiązał komunikację z Bogiem. Jest więc nadzieja, że w sytuacji, gdy człowiek wybierze stan bez komunikacji z Bogiem, w swoim piekle spotka jednak Boga, który być może będzie w stanie go z niego wyprowadzić.

12 myśli nt. „„Zstąpił do piekieł”, czyli dokąd i po co?”

  1. Ewangelie kanoniczne milczą na temat tego, co się działo z Jezusem od Jego śmierci w piątek do zmartwychwstania w niedzielę. Natomiast ciekawy opis tych wydarzeń oferuje apokryficzna Ewangelia Nikodema (EwNik). Część Ewangelii zatytułowana „Zstąpienie do otchłani” powstała prawdopodobnie w świecie łacińskim około VI wieku. EwNik cieszyła się ogromną popularnością w średniowieczu, bywała czytywana podczas nabożeństw. Była cytowana w teologii i homiliach, cenił ją św. Bernard z Clairvaux i św. Jan Kanty. W ramach reformy trydenckiej dostała się w 1558 roku na Indeks.
    Piekło jest w tej opowieści osobą, z którą Szatan prowadzi rozmowy. Szatan, książę i wódz Śmierci każe się Piekłu przygotować na wejście Jezusa do piekieł. Szatan wątpi, że Jezus jest Synem Bożym, skoro lękał się śmierci. Jezus był przeciwnikiem Szatana, ponieważ udaremniał jego trudy: uzdrawiał tych, których szatan obarczył chorobami, a nawet wskrzeszał tych, którzy już przestąpili progi otchłani. Choroby, cierpienia i śmierć to według Ewangelii Nikodema sprawka szatańska, której Bóg próbuje przeszkodzić.
    Piekło nie jest skłonne przyjąć do otchłani Jezusa, bo lęka się Jego mocy. Szatan chce jednak sprowadzić Jezusa do otchłani, by tam Go pokonać, uczynić sobie poddanym. Szatan przyznaje się do maczania palców w śmierci Jezusa: „Włócznię przeciw Niemu pobudziłem, żółć i ocet zmieszałem, by dano Mu za napój, i drzewo przygotowałem dla ukrzyżowania Go i ostrze dla przeszycia”. (Ewangelia Nikodema, 20.2) Piekło poznaje, że Jezus „jest Bogiem mocnym” i że jeśli wejdzie do otchłani, uwolni z niej ludzi związanych grzechami. Piekło boi się wejścia Jezusa, więc wyrzuca za swe bramy Szatana i zamyka szczelnie bramy i rygluje zamki. Sprawiedliwi mieszkańcy piekieł, Dawid i Izajasz, podnoszą bunt i żądają wpuszczenia Pana Chwały. Pan Chwały jednak przybył do otchłani mimo zamkniętych bram. „nadszedł Król Chwały w kształcie człowieka, Pan Majestatu, rozjaśnił wieczne ciemności i rozbił nierozwiązane kajdany. Pomoc niezwyciężonej mocy nawiedziła nas, siedzących w ciemnościach win i w cieniu śmierci grzechów” (EwNik 21.3)
    Piekło uznaje swą klęskę po wkroczeniu Chrystusa i wyraża swe zdumienie dla Jego mocy. Dziwi się, że Chrystus zstąpił do otchłani jako żywy, choć był przecież zabity. Szatan widzi więc różnicę między Chrystusem, który przybył do piekła a zwykłymi ludźmi, którzy tam zstępują po śmierci. Oni zstępują martwi, On – żywy. Tak jakby nie umarł w świecie duchowym, gdy tymczasem inni umierając na ziemi, umierali duchowo, w innych obszarach duchowego wszechświata. Dzięki temu Chrystus jest „wolny pośród umarłych”. Chrystus nie lęka się Piekła, a wręcz chce z niego uwolnić umarłych. „Król Chwały w majestacie zdeptał Śmierć, pochwycił księcia Szatana, przekazał go mocy Piekła i pociągnął Adama do swojej jasności”. (EwNik 22.2)
    Po tak sromotnej klęsce, Piekło gani Szatana za to, że doprowadził do ukrzyżowania Pana Chwały, z którego śmierci obiecywał Piekłu wielkie łupy. Jak gdyby Szatan został przechytrzony przez Boga, który podstępnie wcielił się w człowieka, by pozwolić diabłu wierzyć w Jego słabość i niedoskonałość. Gdyby bowiem Jezus miał jakąkolwiek skazę, Piekło miałoby nad Nim władzę. Grzech bowiem oddaje ludzi we władzę szatana. Jezus był wolny, więc miał moc wojownika zdolnego walczyć z siłami piekielnymi. Szatan jest tu przedstawiony jako ten, który powiesił na drzewie Chrystusa, działając w ten sposób nieświadomie na swą niekorzyść. Podstęp Boga się udał: Jezus wydawał się Szatanowi po prostu człowiekiem, a chodząc w stroju ubogich po Palestynie nie sprawiał wrażenia Króla Chwały. Poza tym lękał się śmierci i cierpienia, był smutny i czuł się opuszczony przez Boga. Szatanowi nie mieściło się w głowie, że to może być Pan Chwały.
    Jezus umarł, aby zstąpić do piekieł i uwolnić z nich ludzi. „Odkupiłeś żywych przez swój krzyż i przez śmierć na krzyżu do nas zstąpiłeś, aby przez twój majestat wyrwać nas z Piekła i Śmierci”. (EwNik 24.1) Opis zstąpienia do otchłani kończy się słowami: „Koniec opisu męki Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Zatem męka nie polegała jedynie na cierpieniu i śmierci krzyżowej, ale także na walce z Piekłem, Śmiercią i Szatanem.
    Zawsze intrygowało mnie to zejście do piekieł Jezusa. Myślę, że ten motyw jest zapomniany w chrześcijaństwie, przecież w jednej wersji Credo nie ma go. Mój mąż bardzo się ze mną spierał o to, ponieważ jego w Irlandii nauczyli tylko jednego Credo, gdzie nie było mowy o piekle. Bardzo lubię ikony przedstawiające zejście do otchłani, ponieważ są pełne nadziei.
    Czy myślisz, Robercie, że EwNik coś może wyjaśnić czy też rozjaśnić w tej kwestii?

  2. Pisze Pani „Szatan wątpi, że Jezus jest Synem Bożym, skoro lękał się śmierci. ” A wg Ewangelii św. Łukasza 4,31-37 Diabeł dobrze wie, kim jest Jezus: „Wiem, kim jesteś. Święty Boży!”

  3. Pani Hanno, muszę się zastanowić nad tym ciekawym pytaniem i potem Pani odpowiem. Chcę może tylko podkreślić, że te słowa mówi apokryficzna Ewangelia Nikodema, nie ja. Proszę też zauważyć, że Piekło poznaje Syna Bożego. Tylko Szatan ma wątpliwości. W tej ewangelii Szatan dyskutuje z Piekłem.

  4. Przytoczony przez Hannę fragment z Ewangelii św. Łukasz raczej niezbyt dobrze nadaje się do uzasadnienia tezy, że szatan (rozumiany osobowo przeciwnik Boga) wie, że Jezus jest Synem Bożym (rozumianym jako druga osoba Trójcy Świętej). Przytoczę fragment mojego wpisu z bloga prywatnego:

    Jeśli ducha nieczystego utożsami się z rozumianym w sensie osobowym diabłem, to łatwo przyjąć, że chodzi tu o władzę nad szatanem. To sugeruje też pytanie owego ducha nieczystego: „Przyszedłeś nas zgubić?”. Czym jednak jest ów duch nieczysty? Grecki termin pneuma daimonion oznaczał raczej każdą złą, nierozpoznaną siłę, która szkodzi człowiekowi. Mogła to być choroba mózgu, odurzenie, złośliwy zamiar, szaleństwo czy wpływ szatana. Niekoniecznie musiało tu jednak chodzić o samego szatana niejako mieszkającego w człowieku, choć zgodnie z ówczesnym poglądem wszelkie zło pochodziło od diabła (więcej na ten temat: Michał Wojciechowski, Czym były „złe duchy”?). W tym wypadku Łukasz nie opisuje, na czym polegało szaleństwo (bo o nim raczej trzeba tu mówić) owego człowieka z synagogi. Wprawdzie Jezus zwraca się do ducha nieczystego, by wyszedł z tego człowieka, ale nie jest powiedziane, że to krzyczał właśnie ten duch, rozumiany jako diabeł, tym bardziej że jest tu użyta liczba mnoga (być może to sugestia niezbyt uprawniona, ale niewykluczone, że choroba była dla tego człowieka wygodna). Leczenie szaleństwa z pewnością nie było sprawą łatwą w czasach Jezusa, więc nic dziwnego, że uwolnienie od niego wzbudzało zdumienie.

    Zastanawiające są wypowiedziane przez uzdrowionego człowieka słowa „Święty Boży”. Świętość rozumiano wówczas jako oddzielenie od sfery profanum. Wskazywała ona także na związek z Bogiem i z tym, co Boskie. Święty jest Bóg, lecz świętymi są również związani z Nim ludzie i rzeczy. Idea świętości może zawierać w sobie nadto element poświę­cenia Bogu i uwolnienia od tego, co złe lub niewłaściwe. Trudno więc dopatrywać się w wyznaniu ducha nieczystego wyznania Boskości Jezusa, ale zapewne wskazuje on na niezwykłą bliskość Jezusa z Bogiem oraz na Jego radykalne oddzielenie od zła. Moc słowa Jezusa może więc brać się właśnie z tego oddzielenia. Ponieważ Jezus nie ma z nim nic wspólnego, może nad nim panować.

    Nawet wyznanie, że Jezus jest Synem Bożym nie musi oznaczać tego, co my dzisiaj rozumiemy pod tym pojęciem. Niekoniecznie więc wspomniane w Piśmie Świętym demony muszą być znakomitymi teologami (por. Demon nie jest teologiem).

    Ewangelia Nikodema zdaje się więc potwierdzać tę słabość teologiczną szatana, chociaż i ewangelie kanoniczne raczej nie dają zbyt wielu podstaw do sądu przeciwnego. Problem tylko w tym, że Ewangelia Nikodema nie należy do kanonu. Ale przy tej okazji warto zwrócić uwagę na to, że Jezus w swoim nauczaniu odwoływał się do przekonań słuchaczy, które też nie miały najmocniejszych podstaw w pismach kanonicznych Starego Testamentu. Tak jest chociażby z pojęciem Szeolu, które w księgach apokryficznych i pismach rabinicznych było pojmowane nie jako jednakowe dla wszystkich, ale jako składające się z miejsca męki (gehenny) i miejsca nagrody (łono Abrahama). I właśnie do tego niekanonicznego ujęcia Szeolu odwołał się Jezus w opowiadaniu o Łazarzy i bogaczu.
    Nie wydaje mi się jednak, że Ewangelia Nikodema cokolwiek dodaje lub rozjaśnia, jeśli chodzi o pisma Nowego Testamentu.

  5. Ten fragment wyznania wiary jest sprzeczny ze słowami Jezusa, które wyrzekł do dobrego łotra: „43 Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.”

  6. To co usuwamy: fragment wyznania wiary czy fragment Ewangelii? 😉
    Mówiąc jednak poważnie, przyznam, że zwrócił Pan uwagę na sprawę, którą trzeba wyjaśnić.
    Najpierw parę słów o Łk 23, 43. Dokładną analizę tego wersu można znaleźć tu: http://www.psnt.pl/Lk23w43.html. Mówiąc w skrócie, problem sprowadza się do miejsca umieszczenia przecinka (bądź innego znaku interpunkcyjnego): czy po słowie „ci”, jak jest w większości przekładów, czy po słowie „dziś”, jak jest w Biblii Nowego Świata (Świadkowie Jehowy). W zależności od tego, gdzie przecinek postawimy, sens tego zdania jest inny: w pierwszym przypadku Jezus mówi łotrowi, że natychmiast będzie w raju, w drugim – że w bliżej nieokreślonej przyszłości. Gdyby przyjąć wersję z przecinkiem po „dziś”, wskazanego przez Pana problemu by nie było. Ponieważ nie ma jednak niezbitych podstaw do tego, żeby przyjąć wersję BNŚ, trzeba poszukać innego rozwiązania.
    Warto zauważyć, że w pismach św. Łukasza (Łk i Dz) słowo semeron (dzisiaj) pojawia się 20 razy na 41 wystąpień w NT. Zatem jest to słowo dla św. Łukasza istotne. Kładzie on bowiem wielki nacisk na realizowanie się królestwa Bożego już teraz, a czyni to właśnie za pomocą słowa „dzisiaj”. Wskazuje na natychmiastową skuteczność Bożych obietnic. Królestwo Boże to nie jest coś, na co trzeba czekać, ono jest już dzisiaj. Chodzi tu więc bardziej o znaczenie teologiczne niż chronologiczne tego terminu „semeron”. A zatem dla dobrego łotra raj, królestwo Boże zaczyna się już dzisiaj.
    Myślę więc, że nie trzeba usuwać niczego z wyznania wiary. 🙂

  7. A jednak myślę, że nawet teksty niekanoniczne obecne w kulturze, takie jak literatura piękna czy mity, czy np apokryfy mogą być dla chrześcijanina wartościową intuicją. Pewne „obrazy” czy też jak to dziś modnie nazywa „narracje” mogą pomagać w rozumieniu chrześcijaństwa. Widział to już Orygenes, który próbował rozjaśnić pojęcie Odkupienia poprzez pewne wyobrażenia, obrazy, którym można się przyglądać, aby pojąć cokolwiek z tej tajemnicy. (cytaty z H. Crouzel, „Orygenes”).

    Pierwszy obraz można nazwać „figurą targu”. Pierwszy List św. Piotra mówi: „z waszego odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy”. Apokalipsa (5,9): „nabyłeś Bogu krwią twoją [ludzi] z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu”. Jest to wyobrażenie kontraktu, kupna i sprzedaży.
    „Według Orygenesa sprzedawcą jest diabeł, a kupującym jest Chrystus; my jesteśmy towarami, zaś ceną jest człowieczeństwo Chrystusa; mowa o targu, którego przedmiotem są niewolnicy…. Diabeł dostaje w zapłacie duszę Chrystusa, którą zabiera do Hadesu, siedziby zmarłych, do starotestamentowego Szeolu. …. Jednak diabeł jest w błędzie, sądząc że zostanie panem tej duszy: nie wie, że jest ona zespolona ze Słowem, a zatem i silna mocą samego Boga.
    Z „figurą targu” przenika się „figura wojownika”. Zwycięstwo Chrystusa nad szatańskimi mocami, które nas więżą, przywraca nam wolność. Już u Pawła czytamy, że Mękę Pańską przedstawiano jako zwycięstwo Chrystusa nad siłami Szatana. I tak w Liście do Kolosan (2, 14-15): „To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża. Po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz, jawnie wystawił je na widowisko, powiódłszy je dzięki Niemu w triumfie”. … Chrystus, dotarłszy do siedliska diabła, wyzwala zniewolone dusze i zabiera je z sobą w pełnym chwały Wniebowstąpieniu. … Jednak to zwycięstwo nie gwarantuje nam automatycznie wolności…- do tego triumfu każdy musi dołączyć się z własnej woli. A zatem zwycięstwo Chrystusa dopiero będzie stopniowo przynosić rezultaty w epoce oddzielającej oba nadejścia, o ile każdy sam się doń przyłączy.

    „Figura sądu” mówi o spłaceniu długu zapisanego w „liście zastawnym”, o którym tak powiada Paweł (Kol 2, 14): „skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami.”… Ów dług jest, jak się zdaje, wierzytelnością wobec diabła, „oskarżyciela braci naszych” – jak nazywa go Apokalipsa (12, 10)…- i to w nim Orygenes widzi przeciwnika z krótkiej przypowieści u Łukasza (12, 58-59), przeciwnika, z którym mamy się starać dojść do zgody po drodze do urzędu, żeby nie wydał nas sędziemu. Dzięki Chrystusowi dług zostaje umorzony, a postępowanie diabła przeciw nam oddalone: lecz ułaskawienie, jakie wyjednał Chrystus, otrzymujemy jedynie w wierze, to jest zgadzając się na owo ułaskawienie.

  8. Oto przykłady jak w uprzejmy sposób można rozmawiać o antychrystusowych i spirytystycznych fantasmagoriach podważających autorytet Słowa Bożego Chrystusa. O cenieniu sobie bardziej własnych spekulacji ponad Objawienie, nie mówiąc.

  9. Witam
    Interesuje mnie, dlaczego Jezus obiecał Dobremu Łotrowi „dziś ze Mną będziesz w raju”. Jeżeli miałoby tak być, jak ma się do tego wyznanie wiary, wg którego dopiero trzeciego dnia zmartwychwstał i zstąpił na niebiosa.
    Czy w dniu śmierci nie był w piekle?
    Proszę o wyjaśnienie, dziękuję

  10. Bardzo dobry tekst i komentarze – dziękuję wiele rozjaśniły, ale nie wszystko. Jezus wyprowadził dusze/duchy zmarłych, ale
    – czy tylko dobrych Adama, Patriarchów, proroków, dobrych i pobożnych Żydów, …?
    – czy wszystkich zmarłych ludzi dobrych i złych, Żydów i pogan?
    Moje pytanie kryje inne w sobie
    – czy szeol jest pusty? z chwilą Zmartwychwstania?
    – czy szeol został zamknięty po Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu i od tej chwili mamy niebo, czyściec i piekło w znaczeniu Nowotestamentowym, chrześcijańskim?
    Bardzo proszę autora i osoby o wiedzy teologicznej o katolicką/chrześcijańską odpowiedź zgodną z Magisterium.
    Temat omawiamy i próbujemy zgłębić na katolickim forum zChrystusem.pl w tym wątku
    https://zchrystusem.pl/viewtopic.php?t=12586

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *