Miałam napisać coś o podwójnym stworzeniu u Grzegorza z Nyssy, jednak dla dyskusji o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boga o wiele ważniejszy wydaje mi się problem relacji natury i łaski. Bo właśnie w tym punkcie rozjeżdżają się teologia zachodnia i wschodnia. Na Zachodzie zwykliśmy mówić, że łaska buduje na naturze, przy czym wydaje nam się, że takie stwierdzenie naturę w jakiś sposób nobilituje. Teologia wschodnia od samego początku sprawę widziała i do dziś widzi zupełnie inaczej. Otóż według niej życie w bliskości z Bogiem, czyli to, co my nazywamy łaską, jest dla człowieka czymś, jakkolwiek paradoksalnie miałoby to zabrzmieć, naturalnym. Grzegorz z Nyssy ujmuje tę rzecz następująco: „Życie upodobnione do Bożej natury jest dla ludzi właściwe i naturalne” (Homilie do Eklezjastesa, hom. I). Czyli człowiek, aby być w pełni sobą, musi być blisko Boga. Taka wizja natury człowieka ma swoje źródło w specyficznej interpretacji stworzenia na obraz Boży. Grzegorz z Nyssy nie wahał się mówić, że człowiek od samego momentu stworzenia posiada w sobie wszelkie dobro: „Bóstwo jest pełnią dobra, a natura ludzka jest jej obrazem: podobieństwo obrazu do wzoru polega zatem na tym, że jest pełen wszelkiego dobra. Jest w nas zatem idea wszelkiego piękna, wszelka cnota i mądrość, i wszystko, co można pomyśleć o wyższej naturze” (O stworzeniu człowieka 16). Podobnie Grzegorz tłumaczy fragment Łk 17, 21, w którym Chrystus ogłasza, że Królestwo Boże jest w nas: „Wypowiedź ta ukazuje, jak sądzę, że Boże dobro nie jest oddzielone od naszej natury ani nie jest daleko od tych, którzy pragną go szukać, ale znajduje się w każdym z nas, nieznane i ukryte, ilekroć zostaje zagłuszone przez troski i przyjemności życia, ale może zostać odnalezione, gdy tylko zwrócimy ku niemu nasze myśli” (O dziewictwie 12,3). Wygląda więc na to, że dobro, którego człowiek szuka, ma w samym sobie i dzięki cnotliwemu życiu może to dobro i szczęście odnaleźć: „Jeśli dzięki doskonałości życia obmyjesz brud kalający twe serce, rozbłyśnie dla ciebie piękno podobne do Boskiego. Jak żelazo oczyszczone osełką z rdzy, wcześniej czarne, teraz błyszczy i lśni w słońcu, tak człowiek, gdy zeskrobie ze swego wnętrza, które Pan nazywa sercem, rdzawy brud, naniesiony przez złą pleśń, odzyska podobieństwo do pierwowzoru i stanie się dobry. To bowiem, co jest podobne do dobra, jest dobre. Kto więc wpatruje się w siebie widzi w sobie to, czego pragnie i w ten sposób czysty sercem osiąga szczęście, bo spoglądając na własną czystość ogląda w obrazie pierwowzór” (Homilie do błogosławieństw, hom. VI). Grzegorz streszcza swoją naukę w takim paradoksalnym, wydawałoby się, zdaniu: „Podobieństwo do Boga nie jest naszym dziełem ani skutkiem ludzkich wysiłków, ale Bożej hojności, która obdarowała człowieka podobieństwem do Boga już w momencie stworzenia” (O dziewictwie 12, 2). To, co człowiek robi ze swojej natury, jest więc dziełem łaski. Takie postawienie sprawy jest kluczowe dla życia duchowego człowieka. W takim rozumieniu wysiłek związany ze zdobywaniem cnoty zmierza do odnowienia i odkrycia prawdziwej natury człowieka, zaciemnionej przez grzech, a nie zdobycia czegoś nadnaturalnego. Ciężko więc w ogóle mówić o czymś takim jak współpraca z łaską, skoro łaska – w sensie, w jakim my na Zachodzie ją rozumiemy – stanowi integralną część ludzkiej natury. Nie ma także napięcia czy współzawodnictwa między łaską a naturą, bo życie z Bogiem czyli praktykowanie cnoty jest dla ojców wschodnich po prostu realizowaniem naturalnej dla człowieka doskonałości.
Spójrzmy na dzieci rozpoczynające relacje ze środowiskiem. Jak poszukują. Na ich ciekawość. Są dowodem Pani dociekań.
Dla mnie to bardzo dobre przedstawienie realiów. Sensu naszego rzeczywistego bytowania. Ciekawe dla mnie jest też dla mnie wymiarowanie tego stanu. I upraszczam.
Ciało; 3D: szerokość, długość, wysokość.
Dusza; 7D: Miłość, Wiara, Dobra wola, Prawość intencji, Wstrzemięźliwość, Szczerość, Ochota ofiary.
Obraz Boga w nas; Siła obrazem Mocy, Rozum obrazem Geniuszu, Miłość MIŁOŚCI.
Obraz i podobieństwo: Ciało a Duch.
Siłownia to ćwiczenia ciała.
Życie to ćwiczenie Ducha.
Wiadomo, że Grzegorz z Nyssy, rozpatrywany w perspektywie historii idei, mniej lub bardziej wchodził w obszar kategorii myśli, którą zwykliśmy nazywać neoplatonizmem. Czy istnieją jakieś analogie pomiędzy podwójnym stworzeniem u Grzegorza a platońską stopniowalnością bytów? Chodzi mi ściśle o pierwotne stworzenie człowieka bezpłciowego, następnie wyróżnienie u niego płci (co zdaniem Grzegorza wynikało z wszechwiedzy o mającym się spełnić grzechu Adama), i jeszcze dalej – odnowy człowieka po potopie oraz odnowy człowieka w Chrystusie.
Z tym neoplatonizmem Grzegorza to nic pewnego. Miałam kiedyś takie ciągoty, żeby interpretować Grzegorza ściśle neoplatońsko, ale mnie pani prof. Dembińska-Siury osadziła, twierdząc, że w 4 wieku najbardziej popularną formą filozofii był synkretyzm. Zresztą wśród ludzi, którzy się Grzegorzem zajmują, głosy są podzielone: większość uważa go za platonika, spora część za stoika, a jeszcze inni za neoplatonika (ale wskazują na Porfiriusza jak źródło). Obecnie przychylam się do zdania, że Grzegorz wypracował własną koncepcję filozoficzną, która była jedynie zainspirowana poprzednikami.
Na neoplatonizmie niestety się nie znam, przejrzałam teraz pobieżnie jakieś opracowania i nigdzie nie znalazłam śladu zainteresowania Plotyna podziałem na płcie. Jeśli Pan coś wie, to bardzo proszę mi podpowiedzieć 🙂
Jest na przykład ta słynna metafora Platona, mówiąca że przyjaciele, czy też po prostu osoby prawdziwie się kochające, stanowiły pierwotnie jedną istotę, coś na kształt kuli, a dopiero zazdrość bogów przepołowiła ją, tak że teraz stanowią dwie odrębne postaci, poszukujące się nawzajem, komplementarne względem siebie, a zarazem skazane na niepełność, niedoskonałość. Ale i według Plotyna dzieje stworzenia wyglądają tak, iż pierwotna pełnia (pokrewna gnostyckiej „pleromie”) została rozłożona na kawałki, a im dalej idzie historia, tym niżej schodzi stworzenie po stopniach drabiny doskonałości bytu. Pewne podobieństwa z teologią Grzegorza z Nyssy narzucały mi się same, stąd moje pytanie. Niemniej, Pani odpowiedź rzuca nowe światło na moje przemyślenia (dziękuję za te kilka słów!). Dlatego jestem teraz nieco zdystansowany do kwestii, jakie tu piszę…