A może jednak Syn Człowieczy?

Jezus może interpretować pojęcie „Syn Człowieczy” we własny autorski sposób, modyfikować je i przypisywać mu zupełnie inne znaczenie, przechodząc ze znaczenia symbolicznego i zbiorowego na indywidualne, odniesione do siebie

Andrzej Nowicki w umieszczanych na blogu „Kleofas” wpisach i komentarzach stara się przedstawić to, co jako historyk jest w stanie powiedzieć na temat Jezusa. Nie jestem biblistą ani historykiem, jednak w oczekiwaniu na biblistę, który być może pojawi się na „Kleofasie” i zechce kompetentnie odpowiedzieć na interpretacje A. Nowickiego, postaram się przedstawić mogące w związku z nimi pojawić się wątpliwości.

Zacznę od wpisu Czy Jezus uważał się za apokaliptycznego Syna Człowieczego z Księgi Daniela? Odpowiedź historyka. W swoim tekście oprę się na książce Gerharda Lohfinka Jezus z Nazaretu. Czego chciał. Kim był, chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę, że rzetelna odpowiedź wymaga o wiele szerszej podstawy.

A. Nowicki wychodzi od stwierdzenia, że „jakby Syn Człowieczy” pojawiający się w Dn 7 symbolizuje zbawionych ludzi tworzących wieczne królestwo. Nie tyle jednak interesuje się tym, co mówi ta wizja, ile stawia sobie zadanie zrekonstruowania interpretacji Dn 7, jaką przyjmowało środowisko żydowskie w I w. po Chrystusie. Przyznam, że z trudem udaje mi się podążać meandrami myśli A. Nowickiego w jego artykule. Autor mówi najpierw, że pierwszy żydowski komentarz do Dn 7 pojawia się około 135 r. n.e. i dopiero w II w. postać Syna Człowieczego interpretowana jest jednostkowo i w sensie mesjańskim, jako przyszłego pomazańca. Następnie A. Nowicki rozważa problem postaci „Syna Człowieczego” w etiopskiej Księdze Henocha i 4 Księdze Ezdrasza, pismach powstałych, jak podaje G. Lohfink, raczej w czasach po Jezusie (z czym A. Nowicki się zgadza), chociaż być może poprzedził je okres redakcji. A. Nowicki z ich analizy wyciąga jednak wniosek, że w ani jednym wypadku nie występuje tam użycie tytularne wyrażenia „Syn Człowieczy”. Dalej następuje duży cytat z J. A. Fritzmyera, który stwierdza, że nie ma przykładu użycia w Palestynie w I w. przed i po Chr. zwrotu „Syn Człowieczy” w sensie tytularnym: Zatem nowotestamentalny sens tytularny tego wyrażenia pozostaje wciąż czymś unikalnym. Po tym wszystkim autor zadaje pytanie, jak to jest, że skoro Jezus używał tego określenia w odniesieniu do siebie, to nikt nie zauważył w tym nic dziwnego: Jest to o tyle dziwne, że przecież gdyby Jezus uważał, że jest apokaliptycznym Synem Człowieczym z Księgi Daniela to powinno to wywołać jeśli nie protest to przynajmniej jakieś zainteresowanie przeciwników religijnych Jezusa. Pytanie zaiste zaskakujące, skoro autor najpierw dowiódł, że Syn Człowieczy z Dn 7 był postacią zbiorową, dopiero w II w. po Chr. była ona interpretowana jednostkowo i w sensie mesjańskim, a nigdzie w Palestynie w I w. przed i I w. po Chr. zwrot „Syn Człowieczy” nie był używany w sensie tytularnym. Jakim sposobem ktokolwiek mógł się tym interesować, skoro jak dowodzi autor, w czasach Jezusa nie była znana apokaliptyczna indywidualna interpretacja Syna Człowieczego? Ba, dla wzmocnienia tezy, że nie była znana taka interpretacja indywidualna i godnościowa, A. Nowicki odrzuca nawet tezę sformułowaną przez R. Bultmanna, który powołując się na tekst Łk 12, 8: Ktokolwiek wyzna Mnie przed ludźmi, wyzna go i Syn Człowieczy przed Aniołami Bożymi (Łk 12, 8), twierdził, że Jezus nie utożsamiał się z „Synem Człowieczym”, że była to dla niego zupełnie inna postać, postać niebiańska (G. Lohfink wskazuje, że zmiana z pierwszej na trzecią osobę nie jest w żadnym wypadku wskazaniem na zmianę działających osób, lecz należy do stylu zagadkowej, powściągliwej mowy, tak mówi św. Paweł w 2 Kor 12, 1–5). Pytania, które stawia A. Nowicki: „Co należy zatem uczynić? Każdy kto chce rozwiązać ten problem musi odpowiedzieć na następujące pytania: Dlaczego nikt nie interesuje się używaniem określenia „syn człowieczy”? Co rozumieli pod wyrażeniem syn człowieczy żydowscy słuchacze Jezusa skoro w żaden sposób nie reagowali? Dlaczego w pierwotnej gminie chrześcijańskiej i u Pawła z Tarsu tytuł ten nie pojawia się i nie odgrywa żadnej roli w jego teologii? Które logiony są autentyczne, a które pojawiły się dopiero na późniejszym etapie i po co je tworzono skoro z nich nie korzystano, aby oddać godność i rangę Jezusa?”, są zatem w istocie bezprzedmiotowe, bo odpowiedzi udzielił na nie już wcześniej sam autor. A. Nowicki dość sprawnie oczyścił jednak przedpole, by G. Lohfink mógł udzielić odpowiedzi na pytanie, co w ustach Jezusa oznaczał zwrot „Syn Człowieczy”.

Przede wszystkim nie wydaje się, by lekko należało odrzucać pierwotne znaczenie Dn 7. G. Lohfink zwraca uwagę na to, że mowa o Synu Człowieczym jest mową zagadkową, zaszyfrowaną. W Dn 7 mocarstwa światowe przedstawione są pod postaciami zwierząt, którym przeciwstawiony jest człowiek (Syn Człowieczy). Trzeba pamiętać, że Księga Daniela, jedna z ostatnich ksiąg Biblii Hebrajskiej, powstała w czasach stosunkowo bliskich Jezusowi, bo w II w. przed Chr. W Dn 7 po czterech mocarstwach, które są symbolizowane przez lwa, niedźwiedzia, panterę, bestię (Babilon, Medowie, Persowie, hellenistyczne królestwo Syryjczyków), przychodzi piąte, które jest symbolizowane przez człowieka („Syn Człowieczy”). Piąte królestwo jest bardzo starannie odróżnione od królestw je poprzedzających, nie jest brutalne ani bestialskie, ale jest wreszcie społeczeństwem ludzkim. Dlatego symbolizuje je człowiek, a nie zwierzęta. Nowe społeczeństwo czasów ostatecznych dane jest z góry, nie mogą go ustanowić ludzie, zostaje podarowane światu przez Boga. Mimo to jest na wskroś ziemskie i na wskroś z tego świata. Społeczeństwem, które reprezentuje Syn Człowieczy, jest Izrael, ale Izrael wyczekiwany, czasów ostatecznych. Tym samym Syn Człowieczy jest szyfrem dla ostatecznego królowania Boga, a równocześnie jest figuracją prawdziwego Izraela (s. 74–79). G. Lohfink, nieco inaczej niż A. Nowicki, stwierdza, że w tajemnej literaturze apokaliptycznej wczesnego judaizmu widziano w Synu Człowieczym z Dn 7 postać godnościową, która na końcu czasów w imieniu Boga odprawi sąd nad światem i która ustanowi zbawienie i sprawiedliwość (etiopska Księga Henocha, rozdz. 37–71) oraz 4 Księga Ezdrasza. Nie ma to jednak specjalnego znaczenia, bo możliwe, że teksty te nie istniały w czasach Jezusa, chociaż możliwe również, że ich ostateczne powstanie poprzedził okres redakcji. Gdyby jednak nawet istniały w czasach Jezusa, to nie jest powiedziane, że Jezus je znał. G. Lohfink za logiczny – i do tego jego twierdzenia trzeba się przychylić – uważa wniosek, że Jezus szyfr Syna Człowieczego wziął z samego Pisma Świętego, a nie z jakichś źródeł ezoterycznych. Pewne jest, że Jezus znał obraz historii z Dn 7, bo jeśli mówił o nadejściu królestwa Bożego, wówczas włączał interpretację historii z Dn 7. Przy tym znacząco tę interpretację zmodyfikował. W jaki sposób?

  1. Schemat czasu. W Dn 7 prawdziwe społeczeństwo Boga nadchodzi po panowaniu mocarstw światowych. Dla Jezusa panowanie Boga rozpoczyna się już teraz.
  2. Związanie z jedną osobą. W Dn 7 Syn Człowieczy oznaczał zbiorowość, a Jezus mówi o sobie samym jako o Synu Człowieczym. Syn Człowieczy to nie prawdziwy Izrael czasów ostatecznych, ale tajemne imię samego Jezusa. On ucieleśnia w sobie nowe społeczeństwo Izraela czasów ostatecznych.
  3. Kwestia służby. Synowi Człowieczemu z Dn 7 służą wszystkie narody, za to Jezus przychodzi, aby służyć i oddać życie na okup za wielu (Mk 10, 45).

Wprowadzone przez Jezusa zmiany w wizji Dn 7 ukazują, że mówiąc o sobie jako o Synu Człowieczym, odwołuje się bezpośrednio do Dn 7. Szyfr Syna Człowieczego oferował Mu słowa, w których musiał o sobie mówić: pojęcie to nie mogło być fałszywie rozumiane z powodów politycznych tak jak pojęcie „Mesjasz”, nie było to pojęcie prowokacyjne; z pojęciem Syna Człowieczego z Dn 7 związana była godność równa godności oczekiwanego króla mesjańskiego, a nawet ją przekraczała; można było za jego pomocą wyrazić również uniżoność, gdyż Syn Człowieczy z Dn 7 jest końcem społeczeństw opartych na samouwielbieniu i przemocy, a władza, która rezygnuje z przemocy, może opierać się tylko na Bogu; w Dn 7 Syn Człowieczy to reprezentant Izraela, a Jezusowi chodzi o zgromadzenie Izraela czasów ostatecznych, które rozpoczęło się w Jezusie i kręgu Jego uczniów; dzięki pojęciu Syna Człowieczego wypowiedzi Jezusa o nim samym pozostają zaszyfrowane (s. 513–517).

Jeśli analizy G. Lohfinka są słuszne, to nie ma specjalnego znaczenia to, że w Palestynie I w. wyrażenie „Syn Człowieczy” nie było używane tytularnie. Jezus może bowiem interpretować to pojęcie we własny autorski sposób, modyfikować je i przypisywać mu zupełnie inne znaczenie, przechodząc ze znaczenia symbolicznego i zbiorowego na indywidualne, odniesione do siebie. Tego problemu jednak autor w swoim wpisie nie podjął.

Jedna myśl nt. „A może jednak Syn Człowieczy?”

  1. Piękny post, w sumie masz racje, jednakże w niektórych kwestiach bym polemizowała.
    Na pewno Twój blog może liczyć na uznanie.

    Jestem pewna, że tu wrócę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *