Czyny czy traktaty?

Co jakiś czas zdarza mi się trafić na wezwania typu: niepotrzebne uczone traktaty teologiczne, trzeba działać, miłość chrześcijańska wystarczy. Bywa, że takie wezwania wygłaszają też ci, którym zdarza się, owszem, jakiś mniej czy bardziej uczony traktat teologiczny popełnić. Zgadza się, bez sporej części literatury teologicznej można by się obyć. Zresztą pewnie podobnie jak bez sporej części literatury z zakresu innych nauk humanistycznych, a pewnie również i szczegółowych.

Ale czy nie trzeba też brać pod uwagę wskazania św. Pawła: „Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary: bądź dar proroctwa – [do stosowania] zgodnie z wiarą; bądź to urząd diakona – dla wykonywania czynności diakońskich; bądź urząd nauczyciela – dla wypełniania czynności nauczycielskich; bądź dar upominania – dla karcenia. Kto zajmuje się rozdawaniem, [niech to czyni] ze szczodrobliwością; kto jest przełożonym, [niech działa] z gorliwością; kto pełni uczynki miłosierdzia, [niech to czyni] ochoczo” (Rz 12,6-8)? A ostatecznie kto może rozstrzygnąć, czy świat bardziej zmienią wielkie akcje charytatywne, czy nowa Summa teologiczna?

Jedna myśl nt. „Czyny czy traktaty?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *