Skąd moja niezłomna nadzieja powszechnego zbawienia? Z wiary w Boga wszechmocnego i miłosiernego zarazem. Jeśli jest On tak wszechpotężny i ”wszechkochający” również, to poradzi sobie z każdym superdraniem wolną wolę mającym, wolę tę mocno przekierować potrafi. Gdyby było inaczej, Bóg byłby, wydaje mi się, brakorobem fatalnym: świat i tak jest przecież straszliwy, a jeszcze na domiar złego niektórzy ludzie męczyć się są zmuszeni bez żadnego końca? Niemożliwe! W innego Boga uwierzyć nie umiem i tyle.