O wskrzeszeniu Jezusa nieco apologetycznie

Ja wiem, że Chrystus Pan żyje – kata tas grafas / 1 Kor 15,4/.
Choć Ewangelie mówią o początkowym braku wiary / Mk 16,14/
O wątpliwościach i czczej gadaninie / Mk 28,17; Łk 24,11/
O rezygnacji ; trwodze, lęku i przerażeniu / Łk 24,21; 24,37; J 20, 24 – 29/.

1. Kerygmat wielkanocny

Czy ze śmiercią Jezusa „sprawa Jego” na pewno upadła?
Dzisiejsi Uczeni w Piśmie, historycy G. Vermes, E. Sanders,
Badacze z kręgu „ Third Quest” są na ogół jednomyślni:
„Jezus zmartwychwstał w kerygmie ” / R. Bultmann, K. Barth/.
Haniebna śmierć Jezusa była jego klęską
Publiczną katastrofą jego nauka o Królestwie Bożym.

Jak uporać się z problemem krzyża?
Jak „wyjaśnić” niezwykłą dynamikę wczesnego chrześcijaństwa?
Może rację ma Hans Küng, gdy zauważa :
„Jezus żyje nie dlatego, że jest głoszony w kerygmie,
Ale jest głoszony w kerygmie dlatego, że żyje”.

Po złożeniu do grobu wkrótce rozchodzą się swoiste „wici”
Ze swą niesłychaną gwałtownością i dynamiką.
Rozproszony krąg uczniów gromadzi się na nowo.
Apostołowie i ewangeliści wpierw nieufni, nagle głoszą:
Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg,
A myśmy wszyscy jesteśmy tego świadkami” / Dz 2,32/.
Do Piotra wkrótce dołącza i wtóruje mu Paweł:
A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał
Próżna jest także nasza wiara” / 1 Kor 15,14; por 17.19/.

Zanim powstały nowotestamentowe Pisma,
Krążyły już wcześniejsze formuły wiary :
„Pan rzeczywiście zmartwychwstał
I ukazał się Szymonowi” / Łk 24,34/.
I najstarsze, rozbudowane credo chrześcijańskie,
Cytowane przez Pawła, w którym wyznano:
że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism,
I że został pogrzebany / etafe/
I że jest wskrzeszony /zmartwychwstał, egegertai/
Dnia Trzeciego według Pism / kata tas grafas/
I ze dał się widzieć / ofthe/ Kefasowi…” 1 Kor 15,3b-5/.

Credo to jest dziękczynnym tekstem przedpawłowym
Powstałym  na początku dziejów chrześcijaństwa.
W nim kryje się wczesna teologia Zmartwychwstania.
A obok  mamy szereg wyznań wiary i hymnów / np. Flp 2,6 -11/
Rozproszonych w Dziejach Apostolskich i Listach.

2. Pusty grób.

Relacje wielkanocne mówią o pustym grobie.
Byłby to historyczny punkt wyjścia wiary? / H. von Campenhausen/.
Panuje  pogląd, że stąd wzięła ona swój początek.
Wpierw odkrycie pustego grobu i orędzie anioła,
A wreszcie ukazanie się  Zmartwychwstałego.

Ale może relacje wielkanocne czterech Ewangelii
Są wtórne wobec kerygmatu wielkanocnego?
Może miały służyć motywacjom apologetycznym,
Podkreślić realność i cielesność zmartwychwstania?

Najstarszą relację znajdujemy u Marka / 16,1 – 8/.
W pierwszy dzień tygodnia kobiety odkryły pusty grób
Ale nie podają jak się dokonało Zmartwychwstanie.
To bardzo powściągliwa relacja,  w której
legendarny jest jedynie kerygmat anioła.

W relacji tej tkwi określone jądro historyczne.
Orędzie paschalne nie utrzymałoby się w Jerozolimie nawet przez dzień,
gdyby pusty grób nie był faktem powszechnie znanym./Kasper, Scheffczyk/.
W jakim położeniu znajdowaliby się uczniowie Jezusa,
Gdyby ich słowa wciąż były zbijane przez pokazywanie grobu,
W który spoczywałyby zwłoki Jezusa ? / Pannenberg/.
Nie znajdujemy tego argumentu w literaturze żydowskiej.

Można , jeśli się chce, postawić setki hipotez.
Przeniesienie do innego grobu, pomyleniem grobów,
Kradzież zwłok i oszustwo Apostołów. Jednak:
„Jaki złodziej zajmowałby się odwijaniem martwego ciała
Z płócien i składaniem chusty?” / H. Seweryniak/.
Gdy badamy fakt Zmartwychwstania, nie można pominąć
Informacji o wczesnym odkryciu pustego grobu.
„ Za ta informacją przemawia wiele, a nic przekonywującego przeciwko niej;
Jest więc prawdopodobnie informacją historyczną” / H. von Campenhausen/.

Historycznie można przyjąć, że grób znaleziono pusty,
Jednak trudno orzekać w jaki sposób opustoszał.
Pusty grób sam w sobie jest zjawiskiem wieloznacznym.
Już w N.T. spotyka się z różnymi interpretacjami / por. Mt 38,11-15; J 20,15/.
Jednoznaczności nabiera dopiero dzięki przepowiadaniu,
Łącznie ze świadectwami, że zmartwychwstał.
Sam w sobie nie jest dowodem, ale pewnym znakiem.
I ustępuje w Kościele pierwotnym miejsca pierwszym formułą wiary.
Ale kerygmę trudno zharmonizować z opowiadaniami wielkanocnymi,
Które są bardzo niejednolite same w sobie /por. Mk 16,1; Mt 28,1 i inne/

W centrum wszystkich tych tradycji jest jednak jedno:

Jezus po swej śmierci ukazał się niektórym uczniom,
Widziano Go żywego i mówiono o Nim jako zmartwychwstałym.

Jednakże właściwego centrum, czyli samego zmartwychwstania
Nigdy nie opisuje się ani się o nim nie mówi.
Choć wokół tego centrum skupiają się wszystkie tradycje
„Jądra tego nie można ani bezpośrednio ustalić,
Ani naocznie stwierdzić”. / H. U. von Balthasar/.
Kanoniczne pisma N.T. mają świadomość tego,
Że mówić wprost jak to się stało jest niemożliwe.
Dopiero później uczynią to Ewangelie apokryficzne.

Przekaz o wskrzeszeniu Jezusa nie jest wypowiedzią neutralnie relacjonującą,
Lecz formułą wiary i świadectwem wierzących zakotwiczonym w historii.
Nabierają one siły dzięki faktowi, że wszyscy świadkowie byli gotowi
Za swe posłannictwo oddać życie.
WLAŚNIE SWIADECTWO ŻYCIA NIE POZWALA ORĘDZIA BIBLIJNEGO
TRAKTOWAĆ JAKO NIEPOWAŻNĄ FANTAZJĘ.

***

Przedstawiłem powyżej w lapidarnej formie tradycyjne uzasadnienie wiary w wskrzeszenie Jezusa. Wiarygodność świadectwa pierwotnego chrześcijaństwa podlega jednak ciągłej weryfikacji. Moim zdaniem na uwagę zasługują egzystencjalne próby dotarcia do wiary w zmartwychwstanie.
Karl Rahner wychodził od fenomenologii ludzkiej wolności, która z istoty swej dąży do tego, co bezwzględne i ostateczne, a w końcu spełnia się w samej wieczności.
Joseph Ratzinger chce wykazać coś podobnego za pomocą fenomenologii miłości, miłości która jest silniejsza od śmierci. Kochać człowieka , to mówić mu : nie umrzesz.
„Jeżeli uważnym sercem słuchamy świadków i otwieramy się na znaki, którymi Pan ciągle na nowo uwiarygodnia ich i siebie samego, wtedy wiemy: On prawdziwie zmartwychwstał. On jest żyjącym. Jemu się powierzamy i wiemy, że znajdujemy się na właściwej drodze. Razem z Tomaszem wkładamy nasze ręce w przebity bok Jezusa i wyznajemy: ‘Pan mój i Bóg mój’/ J. Ratzinger, Jezus z Nazaretu, t. II s. 294/.
Najbliższa jest mi próba dotarcia do wiary w zmartwychwstanie poprzez fenomenologię nadziei. Wraz ze śmiercią wszystko się nie kończy i ten nieskończony kwalifikator jest treścią obrazów i symboli powstania z martwych. Gdy myślę tradycyjnie o zmartwychwstaniu, to wręcz mimowolnie myślę o nim przez pryzmat takich obrazów, jak na przykład obraz Jezusa Miłosiernego z wizji siostry Faustyny czy poprzez niezwykłą II symfonię Mahlera, gdzie wyjście z grobu ilustruje fantastyczny „wielki wybuch” dźwięków.

Jest faktem, że Ewangelie opisują Zmartwychwstałego gdy pozdrawia i błogosławi, wzywa, poucza i pociesza, daje wskazówki i posyła. Jednak w tych ukazywaniach nie chodzi o wydarzenia obiektywnie uchwytne. Tu chodzi o całkowite, egzystencjalne i duchowe spotkanie Jezusa, który pierwszy wychodzi naprzeciw i obdarza wiarą. Nie sądzę, by tym pierwszym świadkom wiary ułatwiało tę wiarę jakieś cudowne wydarzenie, wstrząsnęły nimi pozaziemskie cuda, dziwy zmuszające do padnięcia na kolana. Właściwie byliby zwolnieni od wiary gdyby fizycznie widzieli. Byłoby im łatwiej niż mnie i nam wszystkim? Jeśli uczniowie dosłownie widzieli Mistrza, nie mieli obowiązku wierzyć. Zaryzykuję zdanie, że byli oni mistykami i ich widzenia wypływały z ich głębokiej wiary. Były to niezwykłe osobowe spotkania z Chrystusem obecnym duchowo. Z drugiej strony w duchu narzucająca się rzeczywistość Zmartwychwstałego uzasadniała ich wiarę.

Do wiary wielkanocnej, a tym samym wiary w Chrystusa dostęp mamy jedynie poprzez świadectwo apostolskie. Świadectwo to dalej od dwóch tysięcy lat przekazuje Kościół jako wspólnota wierzących. Tylko przez to świadectwo Chrystus jest duchowo obecną rzeczywistością w historii. I tylko w tym sensie można powiedzie, że Jezus zmartwychwstał w kerygmie. Oczywiście Europa zwłaszcza XXI wieku zdaje się Jezusa ośmieszać, a przynajmniej zamykać się przed Duchem Chrystusa i przeciwstawiać się Mu. Europejczycy przestają interesować się wielkimi egzystencjalnymi problemami, skąd się wziął człowiek i dokąd zmierza; zadowalają się dniem dzisiejszym i giełdowymi kursami dnia. Fryderyk Nietzsche taką abnegację duchową obrazowo przedstawił w opisie końca czasów:

Zbliża się czas, gdy człowiek niezdolny będzie wyrzucić strzały tęsknoty ponad człowieka, gdy zwiotczeje cięciwa łuku jego!…Zbliża się czas po tysiąckroć wzgardy …Patrzcie! Wskażę wam ostatniego człowieka.
‘ Czym jest miłość? Czym jest twórczość? Czym tęsknota? Czym gwiazda?’ – tak pyta ostatni człowiek i mruży wzgardliwe oczy” / F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, 2008 Hachette, s.13/.

Człowiek może rościć sobie prawo do urządzenia życia bez Boga. O tym także pisał Nietzsche, przedstawiając nadczłowieka z jego orędziem : Bóg umarł. Ale Duch, który w pełni zamieszkał w Chrystusie i który wzbudził Go z martwych, nie zamilkł, ale z różnym natężeniem nadal działa w historii ludzi a tym samym w historii Europy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *